/Uwaga: poniższa notka pochodzi z roku 2008 czyli już prehistoria :) Nowsza wersja z perspektywy roku 2010 do przeczytania tutaj (klik), a pewnie trzeba będzie wkrótce napisać aktualizację na 2014 :)/
Dzisiaj będzie notka osobista. Czasami trzeba ;) A tak poważnie, to w temacie, który poniżej omówię nieco doświadczylam i wyrobilam juz sobie odpowiedni dystans, taki wlasnie, jaki wystarczy do opisania wszystkiego z odpowiednią dozą luzu :)
Jak to jest mieć chlopaka Turka?
Na poczatek pare faktow, zeby nie bylo niejasnosci:
- jesli mowie „chlopaka” to mam na mysli z zalozenia normalny zwiazek monogamiczny, nie-na-odleglosc, nie-korespondencyjny i nie-internetowy, czyli taki, w ktorym dwie osoby sie ze soba spotykaja co pare dni lub codziennie a nie co kilka miesiecy na tydzien (tego typu „zwiazki” sa mi kompletnie obce wiec nie podejmuje tematu)
- spotykalam sie z kilkoma Turkami (spedzajac tyle czasu w tym kraju trudno by bylo sie nie spotykac)
- nie pisze tej notki po to, by sie odkuc, by sie wyzalic czy by „przestrzec wszystkie dziewczyny” – tego, co przezylam, absolutnie nie zaluje i wspominam z lezka rozrzewnienia w oku :)
- z drugiej strony nie jestem jakas entuzjastka Turkow, nie uwazam, ze sa lepsi niz Polacy, sa po prostu inni, a kazdy poszczegolny czlowiek to osobna historyjka, dlatego prosze mnie nie wsadzac do konkretnego worka ze stereotypami :)
Już. Wytlumaczylam sie, i wreszcie moge pisac.
Coz, mojego eks faceta poznalam w firmie, w ktorej pracowalam, a ktora to firma notabene znana jest z tego, ze laczy w trwale pary polsko-tureckie, mimo zakazu nawiazywania blizszych kontaktow (a moze dlatego wlasnie, ze ten zakaz istnieje). Pewnego dnia kolega zaproponowal, ze podwiezie mnie do pracy swoim motorem (a jakze!), a kiedy dowiozl mnie na miejsce, oparzylam sie dotykajac noga rozgrzanej rury wydechowej. I tak sie wszystko zaczelo… Rana goila sie dlugo, i przez ten czas zostalismy przyjaciolmi. Wtedy jeszcze nie wiedzialam, ze w Turcji istnieje bardzo silne przekonanie, ze przyjazn mesko-damska nie jest mozliwa (Twoj przyjaciel Turek, to albo Twoj byly facet, albo przyszly facet, albo nieszczesliwy adorator, ale na pewno nie przyjaciel itp.)
Po jakims czasie oczywiscie obie strony sie zakochaly z hukiem i… czyzby zyli dlugo i szczesliwie? Alez skąd! ;)
Jak sie ma chlopaka Turka i pracuje w firmie razem z nim, to trzeba brac pod uwage, ze jest sie na cenzurowanym. Udawanie, ze absolutnie nic nas nie laczy, bylo na porzadku dziennym. Oczywiscie, wszyscy wiedzieli, ze sie dobrze znamy, ale przez 2-3 miesiace prawie nikt nie domyslal sie, ze jestesmy razem. Dlaczego „prawie nikt”? Oczywiscie w tureckim-turystycznym swiatku wszyscy maja oczy i uszy szeroko otwarte, i lubia plotkowac (szczegolnie faceci, ktorych w branzy jest wiekszosc). Taka forma urozmaicania sobie zycia (to oczekiwanie na wyladowanie samolotu, dluga droga z lotniska do hotelu) az sie prosza o ubarwienie jakimis pikantnymi historyjkami. Niestety spotykając się narazalismy na odkrycie. Wiele razy umykalismy przed ktoryms ze znajomych do pierwszego z brzegu sklepu. W komorkach mielismy siebie zapisanych pod pseudonimem – haslem, zeby zaden ze wscibskich kolegow zagladajac przez ramie (normalna praktyka) nie domyslil sie niczego. Takie srodki bezpieczenstwa podyktowane byly wspomnianym zakazem zwiazkow polsko-tureckich, co samo w sobie juz brzmi absurdalnie, ale brnijmy dalej. Osobnik, u ktorego wykryto lub podejrzewano spotykanie sie z dziewczyna z Polski mial mowiac delikatnie przechlapane. Mowilo sie u nas o przypadkach, kiedy to chlopaka przenoszono do innego rejonu albo proponowano zakonczenie zwiazku lub… slub. Czy teraz jest dziwne, ze sie ukrywalismy?
Ukrywanie sie mialo tez inna przyczyne, ktora zrozumialam dopiero pozniej – moj chlopak nie chcial, zeby przylepila sie do mnie pewna etykietka… zwiazki mieszane traktowane sa na Riwierze z przymruzeniem oka jako zwiazki tymczasowe, lekkie, latwe i przyjemne, w ktorych chodzi tylko o jedno… i tak dalej. Nie raz wysluchiwalam w autobusach opowiesci kierowcow i pilotow o turystkach; takie opinie sa przykre i często nieprawdziwe, szczegolnie opisy dziewczyn. Wiekszosc Turkow dzieli kobiety na „dobrze sie prowadzace” (w domysle Turczynki, przyszle zony) i Europejki (tu znaczacy usmieszek). Kiedy mój ówczesny chlopak upieral sie, zeby trzymac sprawe w tajemnicy poczatkowo myslalam, ze cos przede mna ukrywa. Potem okazalo sie, ze chodziło o mnie. Mimo, ze ostatecznie wszyscy dowiedzieli sie o calej sprawie, traktowano mnie z jako-takim szacunkiem.
Moj 'wybranek’ byl czlowiekiem z duzego miasta na wschodzie, ale polowe zycia spedzil w Niemczech. Co powodowalo okreslone zachowania. Facet ten charakteryzowal sie niezwykla jak dla mnie tradycyjnoscia, i jeszcze na etapie kolezenskim bylam jednoczesnie pelna rezerwy, jak i podziwu dla jego stylu zycia. Mozna powiedziec ze wyroznial sie na tle tych wyzelowanych gogusiow z dyskotek, ktorzy starali sie byc na sile europejscy, jak gdyby Europa byla czyms jednoznacznie dobrym, jakims Eldorado. Poniewaz moj chlopak mieszkal w Europie, mial juz inne podejscie. Tym bardziej pielegnowal swoje przywiazanie do tradycji (praktykujacy muzulmanin, przestrzegajacy postu, chodzacy w piatki do meczetu, nie pijacy alkoholu, bardzo przywiazany do rodziny, ba, nie sluchal innej muzyki niz tradycyjna turecka itp.) Dzieki temu moglam sie sporo dowiedziec o obyczajach tureckich ktore oczywiscie probowal mi wpoic ;)
Co ważne: publicznie nie przystoi okazywac uczuc. Calowanie sie i przytulanie naleza do sfery prywatnej i tam ich miejsce. Trzeba przyznac, ze ma to sens.
Ponadto tenże facet reprezentowal dumna tradycje tureckiego macho. A mianowicie – nie wypada, zebym publicznie zwracala mu uwage, czy w jakis inny sposob przejawiala swoja ekspansywna osobowosc typu zaborcza baba. Ucierpialoby na tym jego meski image niezalamanego wojownika (ha, ha). Natomiast prywatnie, jak mi wielokrotnie powtarzal, moge na niego nakrzyczec, zwyzywac lub pobic – co tylko zechcę.
Nie nalezy myslec bunczucznie, ze jest sie najwazniejsza kobieta w zyciu naszego Turka. O nie. Najwazniejsza kobieta jest jego mama, i zrobi dla niej wszystko. Jezeli mamy do czynienia z takim Turkiem, trzeba zaraz zapytac, czy mama nosi chustke. Pewnie nosi. A wtedy nalezy brac pod uwage sporo kompromisow.
Kwestia stroju jak się okazuje jest kwestią dosc istotna. Zaznaczam, ze ówczesny nigdy nie zasugerowal mi, jak mam sie ubierac, a bron boze, nie namawial do przejscia na islam i noszenia chusty (jestem Europejka, wiec niby dlaczego mam udawac Turczynke). Sama z siebie, pod wplywem pewnych wydarzen (o tym zaraz), zaczelam sie ubierac w sposob bardziej zakryty. Przyzwyczailam sie do tego tak bardzo, ze juz po rozstaniu z nim, kiedy wrocilam do Polski, nadal zakladanie wydekoltowanych bluzeczek bylo dla mnie czyms niewykonalnym. Potem wszystko wrocilo do normy, chociaz pewien poglad pozostał.
Slynna zazdrosc turecka (a moze poludniowa) stala sie jasna, kiedy dobrze mi sprawe wylozono. Ma to pewien zwiazek z poczatkiem notki, kiedy pisalam o tym jak ryzykowna jest wiara w przyjazn mesko-damska z Turkiem. Otoz bedac w fazie czystej fascynacji Turcją wielokrotnie rozplywalam sie nad faktem, ze mam tak wielu cudownych przyjaciol, ktorzy tak sie o mnie troszcza i pamietaja. Kiedys musial nastapic moment, gdy opadly mi klapki z oczu i dokonalo sie to wlasnie dzieki ówczesnemu facetowi. Mial on pare razy dosc ciezkie napady zazdrosci, co probowal mi wytlumaczyc, a czego ja kompletnie nie rozumialam (przykladajac miarke europejska do calej sprawy). W koncu dotarlo do mnie, ze zazdrosc poludniowca = jego chec ochrony swojej dziewczyny. Jeśli Turek jest zazdrosny, czytaj: nie chce, zebyś rozmawiala, wychodzila, przesiadywala z innymi Turkami, bo doskonale zna innych Turkow. Wie, ze to nie jest tylko „niewinna przyjazn”, ze prawie zawsze cos sie za tym kryje, a poniewaz sie w moim przypadku się ukrywalismy, nie mogl wyskoczyc ze szpada i w czerwonym plaszczu w obronie mojego honoru i cnoty…
Dlatego probowal na mnie wplynac, bym zachowywala sie oschle, nieprzyjaźnie i z dystansem. Wykapana Turczynka. Moj charakter i sposob bycia nie pozwalal mi na takie zachowanie; probowalam, ale dotychczasowi kumple martwili sie pytając „Nic ci nie jest? Moze jestes chora?” – co powodowalo, ze cala moja akcja konczyla sie, zanim sie zaczela. Nie potrafilam sie nie roześmiać ;)
Ktoregos dnia zrobilam eksperyment i od rana do wieczora probowalam trzymac fason – udalo sie, a ja zrozumialam, ze jest w tym jakis sens. Tureccy mezczyzni sa niesamowicie namolni, przekonani o swojej bezgranicznej cudownosci, zbyt pewni siebie. Swoim zachowaniem utarlam im nosa, a i ja mialam wreszcie spokoj z wiecznymi męczącymi adoracjami. Ci, ktorzy juz wiedzieli, dlaczego, nie komentowali – wszystko stalo sie jasne. Mialam swiety spokoj i do dzis go mam – dzieki tej „szkole” nauczylam sobie radzic z Turkami i nie wlaza mi na glowe.
Wielokrotnie slyszalam, ze „kobiety to maja dobrze”. Na pewno przy takim tradycjonaliscie. Zreszta wiekszosc Turkow za honor uznaje placenie za kobiete w restauracjach i innych przybytkach, nawet jesli kobieta nalega, prosi, sugeruje mniej lub bardziej delikatnie, bo taka wyemancypowana i zniesc nie moze :) Nie ma. Po prostu nie ma rady. On musi postawić i zaplacic, i juz. Najsmieszniejsze, ze moj byly wybranek byl srednio zamozny, zarabial niewiele. Oczywiscie musial miec motor, musial miec samochod – nieodlaczne symbole prestizu – i najlepiej ze dwie komorki. Ale tylko ja i paru najblizszych kumpli wiedzialo, ze czasem nie ma nawet na herbate. Dlatego wielokrotnie pozyczalam mu pieniadze, po to, by te herbate mogl mi postawic ;)
Jak sie ma chlopaka Turka, warto pamietac o tym, ze wazne sa czyny, a nie to, co mowia. Turcy sa mistrzami w „dobrej gadce”, czym urabiaja naiwne dziewczyny, wierzace w kazde slowo (gdyby wszystko bylo prawda w takiej np. Alanyi byloby zatrudnionych 90% managerow – cokolwiek to znaczy, brzmi dobrze). Piekne slowka maja swoj urok, i milo sie tego slucha – ilez to razy zapalalam sie i promienialam, slyszac „A moze zmienie prace”, „A moze pojedziemy razem do Stambulu, zobaczysz”, „A moze… (tu wstawic cos super-mega-cudownego). Swoista odmiana marzycielstwa. Nie, to nie jest specjalnie, wielu z nich na pewno wierzy w to, co mowi, i chce dobrze. Potem juz nauczylam sie wyluskiwac te magiczne slowka belki albo maybe, wiedzac, ze trzeba to podzielic przez trzy, albo i cztery. Dlatego tak wielki sceptycyzm zachowuje wobec „wirtualnych” zwiazkow z Turkami – w internecie tylko gadaja. Tego, co robią – nie widzisz.
Fajnie się można nauczyć tureckiego przy takim tradycyjnym facecie. W Ramadan moj były najwyrazniej ubzdural sobie, ze nie bedzie ze mna rozmawial po angielsku (zwykle mowilismy do siebie mieszajac obydwa jezyki). W koncu jak post, to post ;) Co prawda wtedy moja znajomosc tureckiego byla podstawowa, a jednak przez swiety miesiac bardzo wzrosla – co zauwazalo otoczenie. Z uporem maniaka chlop poprawial moje potkniecia jezykowe, jednoczesnie komplementujac za to, co juz umiem. Idealna okazja, by lepiej poznac swiat, w ktorym bylam zanurzona. Rozmawiajac z kims tylko po angielsku, nie mamy pojecia jak we wlasnym jezyku opisuje swoj swiat, czy przeklina, jak zwraca sie do kolegow i jak mowi (przy kolegach) o mnie. Duzo wiedzy.
… o tym, jacy są tureccy chlopcy na przykladzie tego „jedynego” mozna by pisac i pisac. Eseje i tomy. Tylko po co? Kazdy jest inny. To raz. Dwa, kazda jest inna. Trzy – sytuacje, okolicznosci, warunki. Na pewno musze sie przyznac, ze nie wiedzialabym o Turcji tyle gdyby nie ten wlasnie facet. I pewnie nie lubilabym tego kraju az tak – bo juz wiem, ze nic nie jest tak „rozowe”, jak mi sie wydawalo na poczatku, ze wiele rzeczy w tej kulturze jest bardzo ciezkie do zaakceptowania. Ze trzeba uwazac, miec oczy dookola glowy, ze trzeba troche przemodelowac swoje zachowanie „z Polski” na „tureckie”, by cieszyc sie sympatia i szacunkiem, a jednoczesnie pozostac soba.
To, z czym mialam najwiekszy klopot: udawanie zdystansowanej i opryskliwej Turczynki – bardzo mi sie przydalo, czesto rozwiazuje wiele klopotow :) Natomiast z „przyjaznienia sie” z Turkami nie zrezygnowalam, a poniewaz nie jestem juz z tym chlopakiem, tylko zupełnie innym :) nie mam z tym zadnych problemow. Tak na marginesie, do dzis pamietam porade pewnej kolezanki, zwiazanej dosc dlugo z Turkiem: przy nim badz taka, jak on chce, ale jak znika z pola widzenia, mozesz dac sobie sporo luzu :) Przy calej dwuznacznosci tej porady, przyznam, ze nie jest to pozbawione sensu :)
ps. Jest maj Roku Pańskiego 2014. Warto dodać, że notkę powyższą pisałam mając za sobą jeden związek z tradycyjnym tureckim macho i będąc po 3 latach pracy w Turcji. Teraz mam zupełnie inną perspektywę, a od 6 lat jestem w kolejnym, trochę niespodziewanym związku z innym Turkiem anty-macho – w świetle tych wydarzeń notka ta wygląda zupełnie niemądrze… Okazuje się że NAPRAWDĘ chodziło o charakter. Nie o zestaw tradycji. I NA SZCZĘŚCIE nie wszyscy faceci są tacy jak ten powyżej opisany, a którego i tak opisałam zbyt pozytywnie mimo, że na to nie zasługiwał. Przed takimi raczej wszystkich bym przestrzegała. A teraz… jest po prostu normalnie. Życzę szczęścia i szeroko otwartych oczu. Jak ktoś napisał – dobrze, że w końcu przejrzałam na oczy. Notka z perspektywy roku 2010 do przeczytania tutaj
62 komentarze
Dobrze ze nie zerknalem jak dluga jest ta notka, pewnie bym nie przeczytal:) BTW wydaje mi sie ten artykulik troche pod publiczke, a nuz ktos wysle smsik na konkursik:P:P:P Zartowka:)
Bardzo przydatne uwagi, wezmę do serca :). A w tym roku też Turcja ;-)? Pozdrawiam serdecznie.
Po pierwsze twoj blog jest naprawde swietny i oby tak dalej;) to co piszesz to normalnie jak kawalek opisu wyjetego z moich wlasnych przezyc; co roku jezdze do Turcji do mojej rodziny (posiadam typowa turecka babcie w chuscie na glowie ktora nie rozumie kompletnie mojego zachowania i sposobu ubierania ale prawde mowiac wisi mi to:P) i co roku mam propozycje:
a) nie jedz do Polski ucieknjimy gdzies razem nikt sie nie dowie
b)wezmy slub ja wszystko zalatwie
c) skoro jestes europejka to pewnie lubisz sex (oni mysl chyba ze wszystkie kobiety ze wschodu to jakies wyuzdane pannice)
poza tym utrzymuje sorry utrzymywalam kilka konntaktow z tureckimi facetami ktorzy mnie tak bardzo kochali i w ogole bylam jedyna najpiekniejsza i do konca zycia i masz 100% racje w tym ze oni maja takia gadke ze normalnie w glowie ci sie kreci i juz myslisz ze masz go w garsci a tak na prawde to On ma ciebie:p poza tym niebezpieczne (przynajmniej w moim przypadku) bylo kumplowanie sie z turkami ktorzy sie wzajemnie znaja gdyz to doprowadzalo do okropnych sporow miedzy nimi o mnie.Prawde mowia czasami to bylo bardzo mile patrzec jak walcza o ciebie zaciecie z kroplami potu na twarzy ale bez przesady:)i jaki z tego wniosek?? ze turcy sa porywczzy, pelni temperamentu i typowi z nich mysliwi;) jak na razie zaden moj zwiazek z turkiem nie przetrwal dluzej niz wakacje;) wcale nad tym nie ubolewam;)
Ps: mam taka malenka prosbe ;) czy moglabys wiecej cos o jezyku dodawac jakies wyrazy itp. itd;)Pzdr:)
hahah jakie to prawdziwe, tez mialam chlopaka turka [niedawno sie rozstalismy] i wszystko co piszesz to szczera prawda. podpisuje sie pod tym calkowicie. tez mialam zaborczego tradycjonaliste. do tego stopnia zaborczego, ze inny turek nie mogl mnie nawet w reke pocalowac jako oznake sympatii, no chyba ze ewentualnie jego koledzy, z ktorymi normalnie cmok-cmok w policzek. ahahaaa ale naprawde dodawal mi skrzydel ten czlowiek..
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Twoj opis bardzo przypomina mi moje zmagania z Koreanczykami. Na poczatku, podobnie jak Ty, mialam bardzo pozytywne przekonanie o tym kraju. Dopiero jak zaczelam chodzic z Koreanczykiem (a potem za niego wyszlam~~), pracowac w wielkiej koreanskiej korporacji (bo na poczatku tylko studiowalam) to zrozumialam, ze wszystko jest troszeczke bardziej skomplikowane. Ciagle sie ucze i fajne jest to ze kazdy dzien przynosi jakies nowe spostrzezenia. Nawet po ponad pieciu latach. Powodzenia!
Ja mam „kumpli” Turków tylko właśnie jest pewien problem..bo każdy traktuje mnie jak swoją własność:/Cały czas kłócą się o mnie i obrażają ze raz gadam z tym a poźniej z drugim.Co za dziwny naród..i jak tu żyć w zgodzie i harmoni ze wszytskimi ;D?
P.S. Świetny blog,zawsze z niecierpliwością oczekuje na kolejną notkę :)Pozdrawiam
:) znam wyjątek.
mam silne więzi z tk, wszystko w baardzo zachodnio-turecki sposób:)
ściskam i też dodaję do zakładek, bo omg przecież Ty piszesz o Turcji właśnie, tak trochę mojej Turcji, o której ja piszę przecież jeszcze mniej, niż o Polsce:)
/gibbon.blog.blabla..samawiesz/
hej
ja teraz spotykam sie z turkiem faktycznie to co piszesz to cala prawda:) jestem z nim juz rok ale mam swiadomosc ze rodzina szuka mu zony w turcji no coz takie zycie ale ciesze sie ze byl ze mna szczery:) co by nie mowic to fajni ludzie i zawsze bede o nim pamietac bo zawsze byl ze mna szczery i za to go cenie:) pozdrawiam
A myślałam że Cypryjczycy są jacyś inni, ale widzę że inni południowcy są bardzo do nich podobni ;)
Pozdrawiam!
świetny post…aż łezka mi sie zakręciła w oku…wspomnienia:)pozdrawiam
Świetny tekst!
Bardzo przypomina mi to zachowanie pewnego Greka, z którym miałam szczęście (lub nie) się spotykać w czasie wakacji:)
heh :)) fajny blogus i milo czyta sie Twoje notki :) ja jestem studentka turkologii i ucze sie tego jezyka..w turcji bylam kilka razy ;) faceta mAm Polaka, wiec z Turkiem zadnym nie mam zamiaru sie wiazac.. pewnie byłoby to niezle dopelnienie mojej wiedzy na ich temat ;) szkoda, ze z tych przyjazni zazwyczaj nic nie wychodzi.. a w polsce lepszym przyjacielem jest facet niz babka (moim skromnym zdaniem;) Pozdrawiam wszystkie Zakochane i te ktore sie byc moze zakochaja w bohaterach notki ;)) jak bede mogla Wam jakos pomoc w tlumaczeniach to sandra.87@wp.pl Dobrej nocy :)
He he he racja, nie ma leprzych „oratorów” niz Turcy, gatke mają poprostu chyba we krwi ;)
Nie byłam w Turcji ale poznałam przesympatycznego Turka który chwała bogu wyjechał z Polski.
Piszemy do siebie maile i to wystarczy, bała bym sie w nim zakochać.
Czasem się zastanawiam czy coś by z tego nie wyszło ale zawsze wygrywa rozsądek, może za mało romantyczna jestem ;P
hejka wszystkim zakochanym dziewczyna….nie chce was martwic,ale ja bylam z turkiem 2 lata,byla to ponoc wiekla milosc z jego strony ale z biegiem czsu zauwazylam ze od poczatku mnie oklamywal,moze nie z tym zemnie kocha,ale to co mi naobiecywal i jak tu piszecie ta ich piekna gadka..laski nie wierzcie w te piekne słowa,obiecanki,jakie wy jestescie sliczne idt..nie warto sie „niszczyc” przez nich…ja wlasnie od niego ucieklam,wiem ze probuje mnie znalesc bo dla nich to przeciez jest nie do zrozumienia ze ktos moze miec ich i ich klamstw naprawde dosc…..zyczcie mi zebym przetrwala i potrafilo go zapomniec
nie no to jest hicior co napisałaś, zwłaszcza przedostatnie zdanie :D roześmiałam się :D
Ja właśnie walczę o mojego faceta, który mieszka w Holandii a mimo to mama znalazła mu kandydatkę na żonę. Ślub za miesiąc…Mam nadzieję, że swoje wywalczę! Pozdrawiam!
Wiesz,mysle,że wasz związek nie przetrwał,nie z powodu odległości(zostałas przeniesiona),lecz z powodu róznic kulturowych.Naprawde myślałaś,że chłopak wychowany w duchu swojej rodzimej tradycji,jest w sanie zwiazać się z Europejką? Jak pisałas wczesniej dla Turków,tylko ich kobiety są porzadne i godne szacunku.Europejki,natomiast traktowane sa z „przymrózeniem oka”,czyli wiadomo co,to znaczy.Jezeli Turek interesuje sie Europejka,to po to by,nawiazac,krótszy,lub dłuższy romans,ale napewno nie widzi jej,jako zony-towarzyszki swego zycia.Bo według nich Europejki,to zepsute,nieszanujace sie kobiety,bogate turystki,które maja ochote na „skok w bok”z przystojnym Turkiem.
Z drugiej strony,to pomysl ile musiałas poswiecic:zmieniłas sposób ubierania sie zachowywania,itp.
Gdyby on rzeczywiscie cie kochał,to akceptowałby ciebie i twoje zwyczaje,tak jak ty akceptowałas jego. Musiałas byc w nim bardzo zakochana dlatego poddawałas sie temu wszystkiemu.Ale jesli spojrzy sie na to racjonalnie,to przeszłas niezłe pranie mózgu.Dobrze,że w końcu przejzałas na oczy.
Pozdrawiam:)
Powiem,szczerze,że tyle sie nasłuchałam złych rzeczy o Turkach,że aż włosy jezyły mi sie na głowie.A jak miałam jechac do Turcji,to miałam smierc w oczach.Układałam w głowie najczarniejsze scenariusze.Mysłałam,że beda mnie napastowac,gwałcic,porywac,bic itd.
Teraz wiem,ze te obawy nie były uzasadnione.W Turcji zaznałam takiej serdecznosci,jakiej nie ma u nas w Polsce.Wszyscy byli byli wyjatkowo mili i serdeczni.Czułam sie tam jak ksiezniczka obsypywana komplementami.NIkt nie był wobec mnie wulgarny,czy nie uprzejmy.A Turcy wcale nie sa żadnymi\”brudasami\”.Tam gdzie byłam wszyscy byli czysci i schludni,a przytym co drugi, tak sliczny,ze mozna sie zakochac bez pamieci.Trzeba znac,jednak pewne granice.Jesli kobieta sie szanuje,to mężczyzni,tez ja sznuja.
Ja bedac na wakacjach poznałam pewnego Turka był przesliczny.Adorował mnie.NAwet dał mi róże,jednak do niczego miedzy nami nie doszło.Nie chciałam byc kolejna \”łatwa Europejka\”.Ale teraz z perspektywy czasu,żałuje,że mu odmówiłam.To był naprawde niezwykły facet.Nigdy nikogo takiego nie spotkałam.Gdy był w poblizu,czułam,że drżę,gdy na mnie patrzył cały swiat wirował.I chociaż od mojego pobytu w Turcji mineło juz kilka miesiecy,ja nadal o nim mysle.W ciąż mam przed oczami jego twarz:czarujacy usmiech,czern oczu,w których mozna zatracic sie bez pamieci.Wiem,że nigdy juz go nie zobacze, wiem,że nigdy,nic by z tego nie było,ale jego obraz na zawsze bedzie w moim sercu.
Trafilam na twojego bloga, poniewaz zrospaczona po nieudanym zwiazku z Turkiem szukalam odpowiedzi na pytanie: dlaczego nam nie wyszlo pomimo tego, ze tak bardzo sie kochalismy… I chyba wciaz kochamy… Przynajmniej ja…
I tak oto, nie tylko znalazlam odpowiedz, ale takze po przeczytaniu bloga postanowilam przekuc te nasza historie w cudowne wspomnienie z przeszlosci… Jedyne czego nie jestem pewna to to, czy kiedykolwiek jeszcze sie tak zakocham… Wszystko jest jednak zbyt swieze i ciezko jest nawet spojrzec na wspolne zdjecia m.in. z Alanyi… No ale coz,czas pokaze…
Poza tym mam podobne odczucia z Turcji, choc chyba nie bylam tam wystarczajaco dlugo… Przyznaje, ze jest w niej cos magicznego… Mnie rowniez pewne zasady sie spodobaly, a takze wywarly korzystny wplyw na moja postawe oraz osobowosc… ;)
Dołączam do was miłe panie :) wakacje w Turcji, nie szukałam tam faceta, wolałam porządnie wypocząc, zobaczyc piękne miejsca, ale „wypatrzył” mnie pewien przystojny, zielonooki Turek, pracujący w hotelu w którym zamieszkałam, umówiliśmy się kilka razy, nie doszło do niczego więcej, bo nie byłam gotowa a poza tym to było jakieś „szaleństwo”, nie wiedziałam co się dzieje, „świat wirował”. Wróciłam do Polski i myślę o nim bez przerwy, mamy ze sobą kontakt, dzwonimy, piszemy, obiecujemy sobie,że spotkamy się „wkrótce, niedługo”. Zaprosił mnie do swojego domu abym u niego zatrzymała się, pisze,że mnie kocha i będzie dobrze jak będziemy razem. Ale czy to w ogóle ma sens??? Odmiennośc kulturowa, religijna, wiekowa (jest duża różnica wieku)szukam prawdziwej miłości a nie przygody, ech i teraz nie wiem czy pożegnac go czy może dac szanse? Ale mówię wam…czuję przyciaganie między Polska a Turcją … hihi. Pozdrawiam serdecznie
Heja Ja tez byłam w Turcji i przydazyło mi sie to samo poznałam Turka ktory mnie bajerował i o malo z nim w łuzku nie wyladowałam. a teraz jak wrucilam to tesknie za nim i plnuje za rok jechac do turcji.
Anonimowa pisze….
Czytam wnikliwie wszystkie wypowiedzi i…mimo iż mam już swoje latka i doświadczenie zyciowe, to w głowie wiecznie maj:-) uległam czarowi i magii miejsca, tzn. Alanyii oraz podobnie magii Turka:-) pod wpływem uroku tegoż jegomościa, wylądowałam w Turcji 2 raz w tym sezonie.Wykształcony, miły, nieziemsko przystojny, a do tego ”szczery”czasami do bólu. I mimo właśnie tej szcerości, wiedzy o jego życiu, zachowaniu..wpadłam jak śliwka w kompot:-)minął tydzień od mojego powrotu, a ja nie moge przestać o nim mysleć i nie mogę znaaleźć sobie miejsca w moim poukłdanym w Polsce życiu..potwierdzam, coś w tych panach jest, że ”łapią”romantyczne dusze na lep, a później…to niestety my mamy problem, nie oni. Jedno, co mi się podoba to to, że Ci ludzie żyją dniem dzisiejszym,w pełni słowa tego znaczeniu, nie liczy się to co bedzie lub było. Liczy się to, co jest…uczmy się!!!
Tak sobie usiadłam z winkiem przy komputerze żeby poszukać lotów do Turcji w najbliższym czasie i zupełnie przez przypadek trafiłam na ten blog.
Moja historia jest identyczna jak Wasze. Wyjechałam do Turcji wypocząć a wróciłam zauroczona i krajem ….i pewnym Turkiem. Postanowiłam jeszcze raz w tym roku odwiedzić Turcję i właśnie podczas planowania wyjazdu odnalazłam Wasze wpisy.
Obcowanie z Turkami jest niesamowite – zapewne przez to, że wydają się niesamowicie otwarci i tacy romantyczni a każdej kobiecie potrzeba romantyzmu i poczucia, że jest tą jedyną wyjątkową. Miło jest dostawać rano sms-y z życzeniem dobrego dnia, z zapewnieniami, że ktoś za tobą tęskni i czeka… Ostatnio nawet się śmiałam z koleżanką, że ich chyba w szkole uczą tych wszystkich czułych słów.
Tylko tak właśnie sobie uświadomiła, że to do niczego nie prowadzi – jesteśmy częścią zupełnie innego świata – i w sensie geograficznym i kulturowym i mentalnym. Jeśli taki związek się nie zakończy po kilku tygodniach/ miesiącach tylko ewaluuje w cos poważnego to kiedyś pewnie czułe słówka się skończą i pojawi się proza życia codziennego. Nie twierdzę, że wszystkie mieszane związki są skazane na porażkę – ale większość z nich na pewno.
Dzięki za tego bloga i za wasze komentarze bo właśnie sobie uświadomiła, że nie chcę byś kolejną zaliczoną turystką. Jeśli znajomość z „moim” Turkiem nie przetrwa w formie normalnych przyjacielskich kontaktów…to trudno. Zostanie miłe wspomnienie. Chociaż nie ukrywam, że pokusa jest ogromna:)
Jeszcze raz dzięki za to że mogłam przeczytać o waszych doświadczeniach – no i życzę żeby akurat Wasze związki były tymi które przetrwają próbę czasu, odległości i tymi, które pokonają różnice kulturowe!
dziękuję Ci za to co napisałaś tutaj..Poznałam na wakacjach Turka i to było niesamowite uczucie, głębokie i pełne szacunku. Obiecaliśmy sobie kontakt, ale kilka dni po powrocie on zerwał kontakt a ja nie miałam odpowiedzi dlaczego, nie odpisywał, nie odbierał telefonów..Teraz wiem, że byłam dla niego tylko „europejką”, zabawą wakacyjną… Dziękuję raz jeszcze, bo Twoj post jest moją odpowiedzią na ważne dla mnie pytanie…
Pozdrawiam gorąco-a jeśli interesują Cię okoliczności naszej znajomości, to napisz proszę, chętnie je przybliżę, tym bardziej że on jest z Istanbulu a poznaliśmy się w okolicach Alanyi…
mój mail ester25@tlen.pl
Ja to milo wiedziec, ze nie jestem sama ze swoimi doswiadczeniami wobec tych jakze niesamowitych mezczyzn. Nie bylam wprawdzie w Turcji, ale od kilku lat mieszkam w Niemczech i mialam okazje poznac kilku z nich. Jeden z nich od razu mnie zauroczyl. Jest szamncki, meski a jednoczesnie romantyczny i wlasnie niesamowicie szczery. I te sms i komplementy po prostu rozkleily moje serce. Spotykam sie z nim ok kilku miesiecy, on twierdzi, ze jest kompletnie zakochany ja jestem zdystansowana i nie wiem dlaczego ale boje sie w nim zakochac. Kiedy jestesmy razem jest naprawde niesamowicie, potrafie zapomniec o calym swiecie. On daje mi poczucie, ze jestem wyjatkowa i to mi sie oczywsice podoba. Nie wiem czy cos z tego bedzie, na razie cieszymy sie soba. Czas pokaze.
Acha i jeszcze cos. Moj Turek ma ogolenie niesamowity urok przyciaga do siebie wszystkie kobiety. Wszystkie za nim szaleja i chyba nie znam zadnej ktora by go nie lubila, ale on oczywsicie wpatrzony jest tylko we mnie i kocha tylko mnie jak twierdzi. A ja nie wiem czy mu wierzyc czy nie?? I ot taki problem z Turkiem mam :-)
A ja poznałam niedawno turka Achmeta..;] śmiałam się, gdy przeczytałam ten freagment:”Tureccy mezczyzni sa niesamowicie namolni, przekonani o swojej bezgranicznej cudownosci, zbyt pewni siebie.” hehe to prawda…;/ za dużo gada i wszystko chce robić od razu naraz nawet jak czegoś nie umie..;] ale bardzo go lubie..;)
Witam Drogie Panie!
Naprawdę miło wiedzieć,że nie jest się samym ze zmartwieniami :-)
Wiadomo,co się o Turkach mówi.. Ja nie mam uprzedzeń,ale zawsze takich ludzi omijałam szerokim łukiem.
Ja mojego „Kurda” poznałam w Niemczech (jest tu ich naprawdę dużo)!!Chciał sie ze mną umówić,ale ja od razu byłam na nie,bo gdzież to się spotykać z nieznajomym,całkiem obcym Turkiem-nie do pomyślenia! Zwłaszcza,że był taki bezpośredni. Poza tym na bajer nie polecę. Mózg to ja mam,a raczej łeb na karku. jednak jak nie dasz komuś szansy,to się nie przekonasz. Spotkałam sie z nim 1 raz,bo wziął mnie trochę podstępem ;-) Było późno,ja sama… ale pomyślałam,że raz kozie śmierć. I było normalnie. Sam powiedział,żebym się nie bała,bo on jest normalnym człowiekiem :-)
I tak oto spotykamy się już prawie codziennie. Ta znajomość jest zdecydowanie jedną z najpiękniejszych w moim życiu,to całkiem co innego niż umawianie się z Polakiem. To inna kultura,inny świat. Szkoda tylko,że dla większości całkiem obcy i niezrozumiały,ponieważ,spotykając się z Turkiem trzeba mieć świadomość wieeeeeelu dziwnych rzeczy,które będą kłopotliwe. Np. dlaczego nie zapozna Cię z rodziną?
czytając wasze komentarze,dochodzę do wniosku,że chyba nikomu,albo prawie nikomu się nie uda. Piękna znajomość i koniec :-(
Dodam,że trzeba zachować zdrowy rozsądek,bo nie wiadomo kiedy można „wpaść”,a potem to tylko cierpienie.
Zgadzam Się też,że Turek tak niby „bajeruje”,ale jak skupi się na 1 kobiecie,tak ją oczaruje,nie patrzy na inne. Zachowuje sie jak mężczyzna ze snów.
Moje chwile z nim spędzone wywróciły mój świat do góry nogami,ta muzyka,to wszystko co mi opowiada.. jestem zauroczona.
Nie chcę zakładać,że nic z tego i tak nie będzie,ale… niestety… chyba tak musi być. na razie spotykam się z nim i jest mi dobrze.
Życzę powodzenia i rozwagi!
Ja mialam okazje poznac paru turkow, jestesmy dobrymi zanjomymi, ale oczywiscie znalazl sie jeden, ktory mnie zachwycil. Tknelo mnie od pierwszego wejrzenia i nie on zrobil pierwszy krok, tylko ja. Po blizszym poznaniu stwierdzam, ze jest to najnormalniejszy facet jakiego poznalam, gentelmen, dobrze ulozony, szczery, zadnych obietnic jak w innych wyzej tutaj opisanych przypadkach. Wiem jacy sa turcy i w 90% jest to prawda, ale on wydaje sie byc w tej mniejszosci. Dodam, ze jestem osoba zdystansowana i nie wchodze w byle zwiazek bez przyszlosci, a poniewaz wiem, ze on wroci do Turcji, jestesmy jedynie bliskimi przyjaciolmi. Choc moze chcielibysmy byc razem, oboje wiemy, ze nie jest to mozliwe z powodu jego wyjazdu. Szkoda, bo jest naprawde wyjatkowym czlowiekiem.
powiedzcie mi jeszcze tylko, czy mówili wam Ci wasi zakochani Turcy, że czują się tak (zakochani) po raz pierwszy w życiu i będę wszystko wiedzieć… :)
Witajcie!
Zaczne od Skylar, czytam Twego bloga z wielkim zainteresowaniem i sympatia. Fajnie sobie zyjesz i moze nawet troche Ci zazdroszcze…No coz, ja mam swoj kawalek Turcji w naszym domu w…Anglii;-)Czuje sie bardzo blisko zwiazana z Turcja za sprawa mojego narzeczonego, calej jego(teraz to juz i mojej)rodziny i naszych licznych tam przyjaciol. Mysle, ze jestesmy para troche inna niz te, o ktorych tu piszecie. I nie mam tu wcale na mysli „rozmiaru” milosci, o nie. Bo w to, ze wszyscy ci panowie kochali was(badz nadal kochaja)do szalenstwa nie smiem watpic. Przede wszystkim my nie poznalismy sie w zadnym nadmorskim kurorcie, w zapierajacych dech w piersiach okolicznosciach przyrody, wsrod palm i z koktajlem w dloni…
Nie wiem czy nikomu sie teraz nie naraze, ale niektore historie sa jak odbicia z kalki, powielone, zapozyczone…Tyle zlamanych(polskich)serc. Przed poznaniem mojego wybranka naprawde niewiele wiedzialam o tej narodowosci, kulturze i kraju, (zapamietane jakies strzepy z lekcji historii). Nigdy przedtem tam nie bylam i nie planowalam byc. A jednak ten dziwny los…Wlasnie minely dwa lata odkad jestesmy razem. Nie twierdze, ze zawsze jest rozowo, ciezka praca jak w kazdym konkretnym zwiazku. Tureccy mezczyzni sa swietni, uwielbiam wszystkich, bez wyjatku, ale szczerze sie ciesze, ze trafilam wlasnie na mojego, ze nie poznalismy sie na plazy, ze od poczatku moglismy ze soba normalnie rozmawiac, a nie tylko „mowa cial” i patrzenie gleboko w oczy(malo kto o tym wspomina, ale nie wszyscy wczasowicze lub pracownicy turystyki to az tacy znowu poligloci) i ze nigdy nie doswiadczylam bycia w zwiazku na odleglosc. Bo mysle, ze to dystans jest najwiekszym wrogiem, a nie roznice kulturowe. Mimo wszystko, zycze powodzenia wszystkim szczesliwie zakochanym(nawet tym na wakacjach)
martini xxx
ja tez jestem bardzo szczęsliwa od roku jestem mezatka z Turkiem.Bardzo sie kochamy.Wczesniej wiele slyszalam od znajomych ze co ja robie,owinie mnie w huste i bede calymi dniami siedziala w domu przy dzieciach.Bzdura,prowadzimy normalne zycie,chodzimy do pubów,na dyskoteki.Spotykamy sie z jego czy moimi znajomymi.Ten czlowiek dal mi niesamowicie wiele radosci.pozdrawiam wszystkich zakochanych
moj komentarz- szukam po stronach historii podobnej do mnie. bylam z chlopakiem Turkiem 3 lata- dla mnie cudowne sadzilam ze bedziemy razem. co sie stalo- jak mi powiedzial nuda rutyna i ze 3 lata to za dlugo. zrozumialam ze na prozno moge starac sie cos zmieniac w naszym zwiazku. on juz podjal decyzje i mnie przygotowuje na ostateczne au revoir. nie poznalam jego rodziny-wiem to znaczy bardzo duzo. coz – moja milosc dla niego byla silna. wyglosilam pare plomiennych mow jak bardzo go kocham, przytoczylam przyklady z naszego zycia, wyplakalam swoje i doszlam do zmyslow ze jemu to wisi i powiewa-bo nigdy wkoncu przyszlosci ze mna nie omawial czyli ze predzej czy pozniej to rozstanie bylo w jego glowie. Turcy – sa bajeranci i szukaja przyjemnosci i tyle – umieja omotac a spragnione milosci kobiety mowia TAAAAKKK- teraz ja jestem oslem.
Wow!! Swietna historia
powiem ci, ze niektorzy Hiszpanie sa bardzo podobni do Turkow, ale i pewnie Polacy znajda sie o podobnym zachowaniu…
Czule i piekne slowka- taakk… to bardzo typowe, omiamianie nimi i obiecywanie
Ja mialam szczescie i trafilam na innego-normalnego Hiszpana
pewnie u was jest jeszcze trudnej ze wzgledu na zakazana milosc- u nas na szczescie nikt sie nie czepia takich zwiazkow :)
pozdrawiam i powodzenia!!!
Na szczęście z tą zakazaną nie jest tak źle. Komentowanie, krytyka albo rezerwa to co innego (choć osobiście ja jakoś nie odczuwam) ale zakazana absolutnie nie jest ;)
PS. Poza tym notka już stara strasznie :) Dużo się zmieniło :)
Zajebista ! ale się uśmiałam ;) ! Masz talent do powieści ! ^^ Mam obecnie taką znajomość z dość porywczym Turkiem który przez ten cały czas walczył z rakiem płuc i nie wiem czy nawet teraz nie walczy. W każdym razie choroba doprowadzała go do bardzo skrajnych emocji i uczuć, na tyle że nadal twierdzi że zawdzięcza mi życie bo zaczepiłam go na necie właśnie w tym momencie kiedy diagnoza raka była jeszcze świeża. Większość tego co piszesz zgadza się w 100%. Mój Turek to niby ateista ale musi mieszkać z rodzicami przez to bardzo drogie leczenie i chcąc nie chcąc stosuje się do muzułmańskiej tradycji bo rodzice to tradycjonaliści. Osobiście traktuje to bardzo z dystansem choć bywały chwile kiedy miałam ochotę z godz na godz spakować się i łapać tam stopa. Na szczęście moja wieczna niezaradność i tchórzliwość może nawet uratowały mi życie.
Mnie pasuje cała ta ich rycerskość i brak oziębłości jak u wielu Polaków z którymi byłam. To fakt że nie ufni co do Europejek, ale wszystko jest do zrozumienia i ma swoiste podstawy istnienia. Sama miałam kiedyś 18 lat i z przyjaciółkami co by się nie pocałowały ze szkolnym kolegą, za to na zajarane francuskim wybrzeżem uczyły francuzów „polskiego” pocałunku z językiem głęboko w gardle co mnie osobiście obrzydzało :(. ale wracając do mojego Turka to są jak wilki. Respekt, oschłość do innych wilków to norma jaką trzeba zachować w ramach tureckiego „savoir vivru”. Najlepsza rada to mieć się zawsze na baczności i nie okazywać że coś się nam podoba a coś nie. Mieć siebie zawsze na pierwszym miejscu i nie lecieć na tanie chwyty w stylu „miałem ją bo chciałem zapomnieć o naszej niemożliwej miłości, ale nie mogłem i chce wrócić bo tylko Ty i takie bla bla bla”. Czasem już wolę tych naszych polskich tępaków niż żywcem wyjętego księcia z bajki Disneja bo tacy mniej więcej są: honorowi, dumni, mama na 1 miejscu zawsze, ale żadna bajka Disneja nie pokazywała takiego związku na dłuższą metę. Moja znajoma musiała uciekać przez 2 państwa bo jeden Turek tak się na niej zafiksował że na siłę chciał ją oswoić.
Trzeba być zdecydowaną i pełną kompromisów jeśli chce się mieć takiego księcia i oczywiście dużo respektu to kultury do której się człowiek wybiera.
Wszędzie są jakieś reguły czy to kiedy się wybieramy na sawannę między lwy czy to do Turcji między wiecznie zazdrosnych Turków pełnych dumy, czułych słów i olbrzymich wymagań o których dowiesz się w chwili kiedy ni z tego ni z owego dostaniesz plaskacza w twarz za 1 głupi uśmiech czy dziękuję do sprzedawcy na bazarku. O_O Jak to mówią Turcy o Polkach ” Polskie niewolnice”
witam.
bardzo poruszająca i świetna historia. Ja jestem obecnie w „związku” z jednym Turkiem. Dlaczego w „związku”? jesteśmy ze sobą zaledwie 5 miesięcy, poznaliśmy się jak to większość w hotelu na wakacjach. Trochę zaiskrzyło, parę miłych słów z jego strony, no i serce polki zmiękło… po powrocie z Turcji utrzymujemy tylko kontakt przez znany i lubiany portal FB czy SKYPE. Wiadomo, co to za związek na odległość… miłe słówka do mnie, a co innego z turystkami w hotelu. Często ma pretensje o to do mnie, że utrzymuję kontakt z naszymi wspólnymi znajomymi, zwłaszcza płci męskiej. Oby pretensje.. ale to są kłótnie! Na wiele jego wybryków przymykałam oko tj. romansowanie z innymi dziewczynami. Wiele na to dowodów znalazłam, ale jak to on twierdzi to jego szef, z którym pracuje i za pomocą jego konta na FB czy VK romansuje z kobietami. Potrafi piękne bajki opowiadać i tak obrócić kota ogonem, że to ja jestem zawsze „be” a on „cacy”. Wiem, że jestem naiwna i na wiele sobie pozwalam… ale wciąż mam ochotę go zobaczyć.
Nic dodać nic ująć sama prawda. Ja mam wrażenie, że Turcy dzielą się na 2 typy tych którzy są zeuropeizowani oraz tych mniej którzy po prostu szukają wrażeń. Moja przygoda z Turcją zaczęła się od wyjazdu na wakacje ( tam poznałam chłopaka z którym spędziłam kilka kolejnych lat ) Wspaniały człowiek, poznałam jego rodzinę i przyjaciół, nie miałam mu nic do zarzucenia nie mamił mnie obietnicami i słodkimi słówkami, ot tak normalny facet. Choć mimo odległości widywaliśmy się często moja praca i szkoła niestety nie pozwoliła mi na dłuższy wyjazd i postanowiłam to zakończyć , choć czasami nadal utrzymujemy kontakt ale tak jak wspomniałaś mimo moich szczerych chęci zostania przysłowiowymi przyjaciółmi nie chciał nawet słyszeć bo twierdził, że nigdy nie będzie mógł mnie traktować jako przyjaciółkę i że chciałby czegoś więcej. Nasza znajomość zaczęła się na wakacyjnym wyjeździe, jednak, że należę do osób dość powściągliwych jeżeli chodzi o kontakty damsko-męskie, z tego też powodu ( o czym mi później powiedział ) zainteresował się mną i potraktował mnie poważnie, gdyż europejki uchodzą za „łatwe” ( ze szczerymi podziękowaniami dla tych dzięki którym mamy taką opinie) . Dlatego dziewczyny nie przekreślajcie wszystkich wakacyjnych znajomości musicie wyczuć czy facet jest dobrym człowiekiem i czy rzeczywiście zależy mu tylko na jednym czy też jest szansa na coś bardziej „prawdziwego”, no chyba, że macie ochotę na „jednorazową przygodę” . Jeżeli wybranek waszego serca zalicza się do tego drugiego typu warto się zastanowić czy ma to sens i czy ta znajomość jest warta waszych nerwów, na świecie jest przecież tylu wspaniałych ludzi :) Ponieważ moja przygoda rozpaliła we mnie miłość do Turcji ( obecnie uczę się języka i jestem na dobrej drodze) staram się odwiedzać ją przynajmniej raz na pół roku/ lub częściej jeżeli tylko pozwala mi na to czas i zawartość portfela, przez co uczestniczę w projektach dzięki którym mogę poznać nie tylko miejsca dla turystów z zagranicy ale również miejsca w których zagranicznego turysty nigdy nie widziano .Mam też kilku tureckich przyjaciół z którymi mam stały kontakt i dzięki projektom dążymy do wspólnych spotkań.Choć tak jak mówisz na niektóre znajomości trzeba uważać bo niektórzy Turcy mogli by zostać mistrzami w dziedzinie „namolności” co zresztą też jest ciekawe z tak silnym zjawiskiem się jeszcze nie spotkałam :) . Gdyby nie mój wyjazd i moja znajomość pewnie nigdy nie pomyślałabym nawet o tym jak mocno można się zakochać w tym pięknym kraju. Obecnie znalazłam już mężczyznę swojego życia który nie koniecznie przepada za Tureckimi klimatami a jak tak bardzo chciałabym chociaż na jakiś czas tam zamieszkać ilekroć wrócę to już zaczynam tęsknić :) ehhh jak żyć się pytam ? :)
Kiedyś też zastanawiałam się, jakby to było z kimś zza granicy. Uważałam związek z osobą o innej kulturze, religii, itp za głupotę. Byłam w Konaky, niedaleko Alanyi w hotelu. Pierwszy dzień to wiadomo odpoczynek po podróży. Następnego dnia poszłam z moim bratem na basen. Nagle poczułam, że ktoś oblewa mnie wodą…. i tak się zaczęło :) Od tamtej pory mam z nim kontakt. Minął ponad rok. Najpierw traktowałam go tylko jak przyjaciela, ale dzień przed wyjazdem wyznał mi miłośc, Uznałam to za głupotę, bo praktycznie go nie znałam. Co to był tydzień w hotelu i widzenie się w restauracji, bo był kelnerem. Po roku stwierdziłam, że i ja chyba coś jednak do niego więcej czuję. Nie wierzyłam w przyjaźń damsko-męską… Pewnego dnia na skype oświadczył mi się. To było trochę śmieszne, ale ja nie mogłam przyjąc, ze względu na to, że nie jestem pełnoletnia (niestety). Staramy się o jego przyjazd do Polski. Planujemy wspólną przyszłośc tutaj :) Od kilku miesięcy jesteśmy szczęśliwą parą. Ja na szczęście nie trafiłam na casanove ( i dzięki Bogu ). Moja mama niestety nie toleruje związków mieszanych. Pomimo wszystko, życzy nam jak najlepiej. Życzę każdemu stąd szczęśliwego końca, bo ile to ja się nasłuchałam od rodziny, że to przecież Turek i na pewno chce mnie porwac. No i dzielą nas nie tylko kilometry, ale też 7 lat różnicy, ale w czym to przeszkadza :) Pozdrawiam wszystkich ;)
Rok temu rozstałam się z Turkiem. Wyglądało to tak…
Poznaliśmy się podczas jego półrocznego pobytu w Polsce. Nadszedł dzień rozstania. Ból, płacz, cierpienie. 2 miesiące później już byłam u niego w Tucji żeby zobaczyć tego „jedynego” (wtedy jedynego). Byliśmy razem 2 lata. Dużo podróży i jego (byłam 6 razy w Turcji podczas 2 lat) i moich, masa pieniędzy. Podczas naszego związku były wloty i upadki jak w każdym związku. Mnóstwo różnic kulturowych i religijnych (ja wierząca i raktykująca katoliczka, on wierzący i praktykujący muzułmanin), ogromny sprzeciw moich rodziców, płacz mamy. Ale również były niesamowicie szczęśliwe momenty, których nie zapomne.. Przeglądałam bardzo dużo stron i blogów o związkach z Turkami. Wieżyłam że każda zła i niemiła opinia to nieprawda. Że mój chłopak jest całkiem inny. Że w każdej kulturze zdażają się dziewne przypadki. Po prostu w to nie wierzyłam.
Jednak dopiero po roku od rozstania uświadomiłam sobie że po prostu TAKI ZWIĄZEK NIE MA PRZYSZŁOŚCI.
Mama Turka jest zawsze najważniejsza. Pod każdym względem. Kobieta musi posłuszna. Musi słuchać swojego mężczyznę. Dzieci muszą być muzyłmanami (w przypadku wierzacych Turków czyli prawie wszystkich). Religia jest zawsze najważniejsza (religia faceta oczywiście). Nie raz usłyszałam, że chrześciajanie nie szanują muzułmanów zakazując kobietom zasłaniać włosy np. we Francji, o tym że w Watykanie są same przekręty, że katoliczki chodzą do kościoła w mini i niekomu to nie przeszkadza. Kiedy ja powiedziałam że dorosły mężczyzna modlący się 5 razy dziennie po wyjściu z meczetu dosłownie pożera mnie wzrokiem, mnie, moje piersi o pupę to oczywiście wynikła z tego ogromna kłótnia. Że obrażam jego „braci”.
Nie mówię że związki z Turkami się nie udają ale z reguły i z doświadczenia wiem, że to po prostu nie wychodzi. Wszystkim życze powodzenia i dziewczyny oczy dokoła głowy, nie lekceważcie małych a jednak istotnych sygnałów.
Czesc.Mam 21lat i jestem Polką. Jestem od pol roku w Irlandii u taty. Wprawdzie przyjechalam tu tylko na tydzien a zostalam az tyle i planuje zostac na dluzej.Hmm..podczas tego pobytu nie pracowalam przez 5miesiecy,zajmowalam sie domem.Postaralam sie o prace ale musialam dlugo czekac.Oplacalo sie-dostalam prace i dobrze mi idzie w niej. Hmm ale nie o tym mialam pisac.Gdy bywalam tu dzien w dzien to chodzilam do sklepu mijajac ciagle salon fryzjerski pewnego turka . Myslalam sobie,ze ” o pewnie nie ma utargu głupek bo tylko za biurkiem siedzi i tyle”,ale byl bardzo przystojny.W czerwcu tego roku-przyjechala na wakacje moja siostra.Bylam z nia w parku i nad woda-robilysmy sobie zdjecia,chodzilysmy sobie i zauwazylam Seana” turka z salonu” przygladal nam sie i usmiechal-byl z kolega.W pewnym momencie podszedl do nas i zapytal jak sie nazywam i poprosil mnie o numer.Dalam mu ale niestety nie bardzo potrafie jezyk angielski w wymowie ale za to wszystko rozumiem co ktos mowi. Pisalam z nim przy pomocy translatora i siostry. Na drugi dzien poprosil o spotkanie,zgodzilam sie pojsc tak spontanicznie,bardzo sie balam,napisalam sobie na kartkach co mam odpowiadac w razie czego jakby cos pytal.Hmm,był bardzo mily i fajny..Czasem z siostra pzychodzilam do jego salonu,tyle ze ona go nie lubi bo on jest turkiem i ona boi sie o mnie. On jest dla niej bardzo mily i pyta sie co u niej itp. Myslalam na poczatku ze On nie bedzie chcial niczego wiecej,ale okzuje sie chyba inaczej. Znamy sie dopiero miesiac a On z tego co wnioskuje zadłuzyl sie we mnie i jak on mi to pisze” szaleje na twoim punkcie”.Moja rodzina nie zgadza sie na ten zwiazek, poniewaz jestem chrescijanka a on muzulmaninem. Duzo rozmawialam z nim na temat religii i powiedzial , ze nie ma nic przeciwko wierze w Boga i ceszy sie z tego,ze jestem chrzescijanka. Powiedzial ze nie jest wiara dla niego wazna,bo mieszka w irlandii od 4 lat i wazne jest to co jest tu i teraz.Opowiada mi duzo o swojej rodzinie i Turcji. Zapytał czy kiedys z nim tam pojade to odparlam ze nie. Powiedzial,ze nie bedzie naciskal i nie wspomina tego. Duzo mu mowie,ze Turki sa niebezpieczne ale on odpowiada , ze gdy ktos zobaczy jakie tam jest zycie to mieni zdanie bo nie jest tak jak mysle.Czytalam duzo na ten temat.Ale niepokojace jest dla mnie to,ze jak czasem nie umiem odpowiedziec mu po angielsku to sie denerwuje albo chce spedzic z moja siostra troche czasu bo ona mieszkala przez pol roku poza domem i nie mialam z nia kontaktu to on sie denerwuje troche bo nie mam dla niego czasu. Tak samo jak wczoraj bylam u niego n chwile z siostra i on byl w zlym humorze troche i zapytal czy sie spotkamy a ja ze napisze mu,potem napisalam ze nie bo zle sie czuje i zaczelam pytac jak wglada zwiazek turecki i on powiedzial ze ten zwiazek jest normalny, taki jak kazy i ze opowie mi prosto w oczy,zaczal pisac piekne smsy, zyc nie umierac,ze zwariowal na moim punkcie i wiele innych,chcial zebym przyszla do niego na noc w tym sensie zeby nie sie kochac ale spedzic czas ze soba i zebym sie w niego wtulila. Odparlam ze nie i on zaczal pisac nerwowo,ze jak mamy byc ze soba skoro ty zawsze mi odmawiasz,ze zawsze nie nie i nie, ja mu odpisalam ze przeciez widujemy sie czesto i ze ty zawsze robisz mi wyrzuty i napisalam BYe a on dzisiaj nic nie napisal. Jutro jak bede szla do sklepu to nawet sie tam nie bede patrzyla do jego salonu. Coraz bardziej mam wapliwosci,czytam duzo na temat zwiazku z turkiem i boje sie,ale jednoczesnie on przekonal mnie do siebie . Powiedzial ze jesli moja rodzina go nie uzna to nie bedziemy razem , widac ze mu zalezy ale boi sie tez mojego ojca i w sumie dobrze. Nic miedzy nami takiego glebszego nie zaszlo i ja mam swoje zasady, nie jestem glupia zeby isc do lozka z nowo poznanym chlopakiem w dodatku turkiem ktorego znam mesiac. Jestem na tyle rozwazna zeby uwazac, Ale nie wiem co robic, czy sie w to angazowac czy nie czy napisac mu cos na ten temat zwiazku jaki jest polki z turkiem co wyczytalam na internecie jak kobiety sa trktowane w turcji czy cos? gdybym miala z nim zyc to tylko w irlandii badz w polsce, a nigd w turci, tam bym pojechlana gora tydzien i nic wiecej, a zycie w irlandii czy polsce. nigdy w turcji. za duzo tam sie oczytalam o traktowaniu kobiet i wydaje mi sie ze On tez chcialby miec mnie tylko dla siebie.
+przepaszam jesli pisalam z bledami ale moja klawiatura mnie zawodzi i zle chodzi. Prosze pomozcie mi bo nie wiem co robic. Nie odzywa sie do mnie od dwoch dni bo nie chcialam do niego przyjsc i On uwaza ze siostra jest dla mnie najwazniejsza, ze tylko z nia spedzam czas i w ogole, ale co kurde jak ona mieszkala o 2000 tys kilometrow dalej niz ja to co nie wolno spedzic mi z nia czasu ?
pisze prawie na kazdym blogu a nikt mi nie chce pomoc, prosze was!
Marto napisalam do Ciebie na poczte!
Czesc dziewczyny! Z chęcią popisalabym z wami i wymieniła sie spostrzeżeniami na temat Turków:) ktoras chętna?
Jasne bylam z jednym 4 lata w Niemczech teraz spotykam sie w Polsce z innym. Nie wyobrazam sobie zwiazku z Polakiem.
To ja może troche z perspektywy dlugoletniego zwiazku kilka słów skrobne. W tym roku stuknie 15 lat a stażu małżeńskiego 10. Mamy dwoje dzieci i swoje wzloty i upadki. Poznaliśmy sie na wakacjach i na prawde nic nie zapowiadało wtedy że bedzie to trwały związek. Moze poza jednym humorystycznym wtedy dla mnie stwierdzeniem mojego przyszłego męża, ze sie ze mna ożeni, a znaliśmy sie wtedy niespełna dwa tyg. Wtedy mnie to rozbawiło ale jak to wspominamy teraz to z przekonaniem, że po prostu byliśm sobie pisani. Mieszkamy obecnie w Polsce. Coż dziewczyny w zyciu nie warto kierować sie stereotypami. Musimy przede wszystkim widziec konkretnego człowieka, a każdy przypadek jest inny. Badzcie ostrożne i kierujcie sie prócz serca rownież rozsądkiem i to w tej kolejności. Mój zwiazek nie należy do łatwych czsem przypomina ostrą jazde bez trzymanki ale nigdy nie żałowałam swojej decyzji. W zwiazku z Turkiem nie grozi wam nuda, kto lubi wyzwania w życiu nie powinien sie zniechecać.
czy możesz podać jakiś kontakt do siebie?
a moze by tak zapytac turka ktory bardzo mocno nas podrywa czy zostawi swoja mame rodzine (fizycznie mentalnie, ideologicznie–itp) dla nas to wtedy pojdziemy z nim do lozka i cos w ten desen-oczywiscie uproscilam, ale jak by go tak postawic przed faktem dokonanym i twardo stac przy swoim, czy dalej by tak podrywal i mowil ze nas kocha itp??? kiedy to on mialby do przemyslenia tyle spraw naraz ? czy ktoras z Pan majaca blizsze spotkania z tureckim chlopakiem tak stawiala sprawe?
Ella najpierw rozróżnijmy typowo wakacyjne love story od poważniejszego, codziennego bycia razem ;) Oczywiście wymaganie od faceta żeby wybrał mamę lub ukochaną nie ma większego sensu, ja też wolałabym nie stawać wobec wyboru mama/rodzina a ukochany bo takiej decyzji się nie da podjąć. Myślę że z obserwacji akurat wiele cudzoziemek w związkach z Turkami jest właśnie z tymi facetami którzy potrafili odciąć pępowinę i rozpocząć nowe życie. Przede wszystkim testowanie związku/faceta wakacyjnego to dużo, dużo życiowych sytuacji i patrzenie nie na to co mówi, tylko na to co robi ;) Pewnie się sprawdza w wielu przypadkach, nie tylko tureckich ;)
Chcialabym w ogromnym skrócie opowiedzieć swoją historię… Byłam z Turkiem ponad rok. Trzy tygodnie temu zerwałam z Nim :(
Praktycznie mieszkaliśmy razem. Oboje mamy 30 lat, żyjemy w Danii. Kochamy sie jak szaleni. Mieliśmy plany na wspólną przyszłość. Byliśmy oboje zaangażowani we wspólne życie, znamy swoje rodziny itd. Nasz związek był niesamowicie burzliwy, pełen zazdrości, namiętności, złości, szarpania się, wybaczania. Miłość pełna skrajnych emocji, od euforii do czarnej rozpaczy. Jesteśmy dla siebie niczym magnes, oboje mamy twarde, nieustępliwe charaktery. Gorące temperamenty. Rozstawaliśmy się chyba z osiem razy, ale po maksymalnie czterech dniach wracaliśmy do siebie jak bumerang… Ja w końcu nie wytrzymałam, powiedziałam definitywnie koniec, nie dlatego, ze przestałam Go kochać… Po prostu czułam, ze zwariuję od tych emocji, nakazów i zakazów, od ciągłych dyskusji, wymagań, wybuchów miłości i złości. Tym 'definitywnym’ końcem chciałam Jemu pokazać, że ja sie naprawdę spalam, wykańczam, bo tłumaczenia i prośby nie przynosiły zbyt dużych rezultatów. To juz trzy tygodnie, a ja umieram z tęsknoty. Po tygodniu przypadkiem spotkaliśmy się, rozmawialiśmy, mówił ze szanuje moja decyzję ale nigdy jej nie zaakceptuje, że beze mnie jest nieszczęśliwy, niepełny, ze chce mieć chociaż minimalny kontakt ze mną, ja się nie zgodziłam, argumentując swoją decyzję tym, że byłoby to niepotrzebne ranienie siebie i absolutnie nie może do mnie dzwonić ani pisać, a tym bardziej przychodzić. On zawsze robił to o co prosiłam, teraz też… Jedyne miejsce gdzie zostawia mi 'wiadomosci’ to Facebook, na swoim profilu codziennie, co noc zamieszcza albo nasze piosenki (z podpisami, ze to dla mnie, ze on nigdy nie zapomni…) albo takie w których jest przekaz, ze cierpi, ze nigdy kochać nie przestanie, ze chce wrócić, ze umiera beze mnie itd itp, znacie Turków wiec doskonale wiecie jacy są uczuciowi…
Tęsknię za Nim jak szalona, chcę z Nim być. Ale on musi zrobić coś więcej poza braniem mnie na sentymenty tureckimi piosenkami. Jesteśmy za starzy na takie zabawy… Zupełnie nie wiem co powinnam zrobić ja..? On czeka na mój ruch. Gdybym tylko zadzwoniła lub napisała przyfrunąłby tutaj na skrzydłach miłości, ale co z tego jesli za chwile byłoby to samo…
hej
cos wiem na temat burzliwego zwiazku, ciekawa jestem jak dalej potoczyla sie twoja historia, mieszkam w danii i jestem w zwiazku z turkiem
Ja osobiscie mysle z tego co piszesz ze nie ma sie co martwic na zapas. Wczesniej powiedziec chyba lepiej. W koncu to swiadczy o zaufaniu do partnera. Zycze powodzenia!!!
Teraz przyjechałam na kilka dni do polski. Za tydzien wracam do niego i od razu mu powiem. Nie chce o takich ważnych sprawach rozmawiac na whatsappie lub skypie… Po prostu naczytalam się tych wpisow z Koranu, ze niby jesli muzułmanin będzie mial nieslubne dziecko to jednym zdaniem ONO NIE BĘDZIE JEGO. Trzymaj kciuki :)
Daj spokoj a co ma Koran do normalnego zycia? :) a nawet jesli brak slubu bylby problemem to chyba nie byloby tez zle sie pobrac :) trzymaj sie
Dziękuje za ten artykuł.
Bardzo podobnie to wygląda rzeczywiście, mimo że jest rok 2015. Ciekawa jestem twojej notatki z 2015 roku.
Od paru miesięcy spotykam się z Turkiem, poznałam go tu w Polsce. Rozmawiamy po angielsku uczy się polskiego co jest nieustannym powodem do żartów. Nie pije alkoholu, nie je mięsa, chleb je ze wszystkim, makaronem, ryżem czy ziemniakami :)
Religijność – szanuje moją potrzebę wizyt w kościele, sam mówi ze praktykuje tylko jak jest w domu u mamy.
Zwraca uwagę na mój ubiór (bardzo) tyle że jest w Polsce i Ja nie czuje potrzeby się ograniczać.
Mama oczywiście jest najważniejsza (chodzi w chuście). Po rozwodzie z żoną zabrał dziecko które mieszka teraz w Turcji – dalej tego nie rozumiem i raczej unika tego tematu.
Inni Turcy, zakaz właściwie rozmawiania, przyjaźnienia się, zakaz czegokolwiek, na początku powiedział „gdybyś wiedziała to co ja, co oni o tobie myślą, nie była byś zadowolona” dotarło do mnie to wyjątkowo skutecznie bo widzę jak na mnie patrzą. W Turcji przed poznaniem mojego Turka byłam 4 razy, widziałam wakacyjne tygodniowe romanse Polek z przystojnymi kelnerami, rozpacze rozstania i kolejną dziewczynę na kolejny tydzień. Już wtedy tego nie akceptowałam. I tu się nic nie zmieniło.
Polska – Najdziwniejsze wydało mi się spotkani z innymi kobietami (Polki) mężowie (Turcy) i moment kiedy powiedziałam że nie zamierzam z nim ślubu brać, ogólna konsternacja – dlaczego, jak by ślub z Turkiem był najważniejsza sprawą świata. Dzieci z nim też mieć nie będę bo jednak jest jedno ale…… Większość tych poznanych kobiet zakrywa dokładnie ciała. Szczególnie te które dużo w Turcji czasu spędzają z teściowymi. Pooddawały swoja niezależność.
Dlaczego Turek, sama nie wiem, jest miły, czuł, delikatny, prawdziwe marzenie każdej kobiety, do tego prawdziwy „macho”, płaci rzeczywiści wszędzie i zawsze, nawet nie próbuje mu „pomóc” bo mi grzecznie wytłumaczył że odbieram mu w ten sposób tożsamość – ok myślę.
W kuchni sam gotuje, straszliwy bałagan przy tym robiąc, moich potraf próbuje bez entuzjazmu, też ciągła w tym temacie dyskusja.
Jedno jeszcze mi się nasuwa, spotkania grille, kobiety osobno, mężczyźni razem w swoim świecie. Za to dziećmi się opiekują cudownie.
Uważam że nie warto się skupiać na stereotypach, za każdym razem warto wejrzeć w głąb człowieka. Tak za każdym razem próbuje mnie zmienić na podobieństwo nie wiem, swojego ideału, tyle że trafia na mega opór.
Dodam że moi znajomi zupełnie nie akceptują mojego związku, nie wiem, te stereotypy ze mnie bić będzie, ciężko mu by było mi przylać bo trenowałam kickboxing…
Co będzie za jakiś czas, kto wie…
Chciała bym się nauczyć podstaw Tureckiego.
Chętnie porozmawiam na ten temat.
W moim otoczeniu Polki będące z Turkami raczej się nie zakrywają, przynajmniej takie mam wrażenie ;) Ja sama nie lubie się w Turcji obnosić z dekoltem bo czuję się po prostu niekomfortowo, raczej to nie ma związku z moim konkretnym facetem – poza tym jednym wyjątkiem ubieram się tak samo jak w Polsce ;)
Jeśli chodzi o post z roku 2015 to akurat niedawno napisałam taki: https://www.tur-tur.pl/2015/06/13/i-znow-damsko-mesko/ Pozdrawiam!
Dodam, porażają mnie głupotą wpisy chyba nastolatek, 20 czy 25 latek które poznają Turka i zakochują się bez pamięci. Bo trudno mi uwierzyć ze dorosła kobieta może pisać takie głupoty Zakładam że te „piszące” o wielkiej miłości ostatniego dnia w hotelu …przypieczętowują miłość gorącym sexem… który ma utrwalić ich wielka miłość na wieki…. mega zabawne…
Ludzie, do jakich kretyństw się posuwają zdesperowane kobiety. Słów brak.
Miłość przez Skyp, FB, nie istnieje…
Na żywo to wygląda zupełnie inaczej. Mój Turek melduje co robi i z kim, ode mnie oczekuje tego samego. Zresztą jak bym go przyłapała na randkowaniu też bym nie była zadowolona, wiec rozumiem dlaczego on nie chciał by przyłapać mnie. Żadnego wymieniania się hasłami ot pokazujemy sobie z kim rozmawiamy na fb i to wszystko. KOBIETO jak będąc tu skontrolujesz co ON robi TAM, sezon zaczyna się w maju kończy w październiku to 26 tygodnie nowego mięsa armatniego które można czarować, całować, kochać i ….
Zdziwiłabyś się kochana ;) wiele z tych szaleńczo zakochanych kobiet to panie grubo po 40-tce ;) a co więcej przymykają one oczy na to że facet jest żonaty, dzieciaty – to jest wielka miłość i koniec ;)
Szukam dziewczyny z lotniska dalaman – lądowanie wrocław 29.06.2015. Napisz
Czytam artykuł i te komentarze…. Boże, ale te Polki są głupie.
Czasem Polki, czasem Polacy :)
Postanowiłam wejść na to forum,licząc na rzetelną i obiektywną odpowiedź. Chodzi,oczywiście o relacje polsko-tureckie (damsko-męskie)Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu,gdy postanowiłam się nauczyć języka tureckiego.Ponieważ w miejscowości w której mieszkam,nie ma niestety kursów tureckiego,zmuszona byłam sama zacząć się uczyć,ale ponieważ początki nauki nowego języka bywają trudne,wpadłam na pomysł,żeby poznać jakiegoś Turka przez internet,tak żebym miała z kim konwersować i żeby ten ktoś mógł korygować moje błędy językowe.Po kilku godzinach przeczesywania internetu znalazłam zdjęcie dość sympatycznego chłopaka-Turka.To,co wzbudziło moje zaufanie,to to,że nie wyglądał jak ci wszyscy tureccy amanci z kurortów,tylko po prostu jak zwyczajny chłopak.Przyznam,że trochę się wahałam,ale w końcu się odważyłam i napisałam mu wiadomość na Fb. Od razu zaznaczyłam,że chodzi mi o pomoc w nauce języka,żeby sobie nie pomyślał,że próbuję go poderwać.Dość szybko odpowiedział na moją wiadomość i zaakceptował moje zaproszenie.Od tego momentu nawiązała się nasza internetowa znajomość.Jeśli,tylko mam problem,na przykład nie rozumiem jakiegoś tekstu,albo nie jestem pewna czy, poprawnie napisałam jakiś wyraz lub zdanie,zawsze wiem,że mogę do niego napisać i on mi pomoże.Z czasem,między tymi językowymi,konwersacjami ,zaczęły się pojawiać,jakieś drobne rozmowy mające bardziej prywatny charakter.Jednak,żadne z nas nigdy nie posunęło się w rozmowie za daleko,to znaczy ani ja,ani on,nigdy nie rozmawialiśmy na tematy intymne.Raczej,zwierzaliśmy się sobie ze swoich codziennych radości i smutków.Najgorsze,w tym wszystkim jest,to,że ja chyba zaczynam czuć,coś więcej,i zaczynam myśleć o nim,nie tylko jak o znajomym z internetu.Staram się, z tym walczyć.Przestałam mu się zwierzać,ograniczam nasze kontakty tylko,do formalnej wymiany zdań…ale,boje się,że on się domyśla,tylko nie daje tego po sobie poznać.Oboje staramy się zachować dystans,zresztą nigdy nie przekroczyliśmy granicy,tak zwanej przyzwoitości.On zawsze traktował mnie taktownie i z kulturą i nigdy,nie dawał mi do zrozumienia,że coś między nami może być.Wiem,że to żałosne,że powoli zakochuje się w kimś,komu na mnie nie zależy,w kiś kogo nawet dobrze nie znam…a jednak,nie potrafię przestać o nim myśleć,choć wiele razy próbowałam zapomnieć.Czasem popadam w obsesję,gdy widzę,że zbyt długo nie ma go na Fb. Zastanawiam się wtedy,co się stało i martwię się,żeby to nie było nic złego.A gdy,jest ,walczę sama ze sobą czy się do niego odezwać?,czy napisać wiadomość?…Wiem,że nie mogę liczyć na jego miłość,że nigdy nie będziemy razem.Ale mimo,to kocham,myślę i marzę o NIM.Postanowiłam też sobie,że nigdy nie powiem mu o swoich uczuciach,bo wiem,że wtedy go stracę!A tego,bym nie przeżyła,więc wolę żeby był moim znajomym,z którym od czasu do czasu zagadam na Fb. Nigdy,nie sądziłam,że będę wchodziła na fora o takiej tematyce i zwierzała się na nich,ale naprawdę dopóki człowiek nie ma takiego problemu,to myśli,że to go nie dotyczy.I na koniec,dodam,że takie problemy nie tylko maja,jak wydaje się niektórym nastolatki,ja kilka lat temu skończyłam studia i do głowy by mi wtedy nie przyszło,że kiedykolwiek będę miała taki problem.Pozdrawiam !
P.S. A moje pytanie brzmi,czy może jednak zdecydować się na szczerość i powiedzieć mu o sowich uczuciach????…Może lepiej postawić wszystko na jedną kartę,niż żyć w niepewności i się męczyć?…Ale wiecie,obawiam się jego reakcji,nie wiem jak Turcy zachowują się w takiej sytuacji..Nie wiem,czy on nie uzna mnie za łatwą i przez to stracę w jego oczach szacunek..Może,gdy dowie się o moich uczuciach,to będzie chciał to wykorzystać?…Może porostu zerwie ze mną kontakt i przestanie się do mnie odzywać?…Chociaż z drugiej strony może,on czuje to samo,tylko,że nie chce tego przyznać?…Wiem,wiem to są rozważania głupiej zakochanej kobiety…Ale z drugiej strony,jak czytam i słyszę te wszystkie komentarze na temat Turków,którzy zasypują swoje wybranki romantycznymi słówkami,wierszykami,to jeśli ten tego nie robi,to chyba jest jasne,że nic do mnie nie czuje i nie powinnam mieć złudzeń.
Tak czy inaczej proszę o poważne podejście do tematu,będę wdzięczna za porady. Selamlar:))
Comments are closed.