Chciałam pokazać Szanownym Czytelnikom zdjęcia różne i różniste, ale z powodu szybkości mojego obecnego internetu nie jest to za bardzo możliwe. Spodziewajcie się ich, wobec tego, po moim powrocie (o ile to można nazwać powrotem) do Polski czyli już za tydzień. Insallah.
Zamiast, niech będzie garść wiadomości sportowych :) A właściwie jedna wiadomość, sensacja dnia wczorajszego, a pewnie i całego tygodnia i całej kolejki tureckiej ligi piłkarskiej. Wieczorem odbył się bowiem jeden z cyklu historycznych meczy… W Stambule zmierzyły się ze sobą jedne z dwóch najznamienitszych drużyn: Galatasaray i Fenerbahce.
Alanya – teraz, po sezonie już żałośnie opustoszała – powróciła do życia. Wieczorem w tych wszystkich nielicznych otwartych knajpach zaroiło się od ludzi. Wręcz ciężko było znaleźć wolne miejsce… Wiadomo: jak wspominałam kiedyś, przed sezonem (dokładnie tu: http://tur-tur.blogspot.com/2008/05/alanya-news-ii.html ) Turcy dzielą się wedle kibicowania trzem stambulskim drużynom.
Galatasaray, z racji, że tegoroczny mistrz Turcji, ma aktualnie najwięcej fanów. Ja osobiście (bo też musiałam się zdeklarować) stoję po stronie Fenerbahce (kobieca skrupulatność każe mi dopisać, że m.in. z powodu bramkarza, Volkana :)).