Wiem, że nie piszę często, ale utrudnia mi to kilka okoliczności, m.in. brak czasu i niezwykle wolny internet w miejscu, w którym aktualnie mieszkam. Na szczęście już prawdopodobnie dziś przeprowadzam się do mieszkania pracowniczego, w którym spędzę cały sezon – i jeśli bogowie będą mi sprzyjać – tam internet będzie (a jeśli nie – no to w biurze).
A propos, co roku podczas pobytu w Turcji zmieniam miejsce zamieszkania zdecydowanie zbyt wiele razy. Zaczynam czuć się tym zmęczona – tym bardziej, że w Polsce też doświadczyłam sporo przeprowadzek. Dziś, pakując się kolejny raz, policzyłam sobie wszystkie po kolei sezony: w pierwszym roku mieszkałam w 5 miejscach, w drugim w 3, w trzecim w 4, a w czwartym aż w 6! Prognozy na ten rok są obiecujące: mam nadzieję, że skończy się tylko na dwóch mieszkaniach. Znając życie, boję się, że to byłoby zbyt piękne… Dlaczego tak jest? Cóż, rezydent z natury rzeczy osobą elastyczną i mobilną być musi. W większości biur rezydentem „rzuca się” w różne miejsca, gdzie akurat jest dogodnie – i taniej dla organizatora, czyli lokalnego kontrahenta biura podróży: a to w hotelu razem w turystami, a to w małym apart hoteliku gdzieś na obrzeżach miasta, a to w wielkim mieszkaniu, a to w pracowniczym internacie i tak dalej. Warunki bywają również skrajne. Oczywiście można by wynająć sobie własne, całkowicie niezależne i prywatne lokum, ale wiąże się to z dodatkowymi kosztami (podczas gdy mieszkania firmowe są bezpłatne).
Chyba pora na stabilizację, bo zdecydowanie odczuwam już brak własnego kąta, i chciałabym się wreszcie gdzieś zadomowić… Cóż, na to też potrzebne są pieniądze. Co prawda w Turcji mieszkania kosztują o wiele mniej niż w Polsce, a są większe i ładniejsze, ale… i tak za drogo :)
Przechodzimy do skrótu pozostałych wiadomości:
1. Pogoda w Alanyi jest już piękna i zachęcająca do wypoczynku. Nie za gorąco, nie za zimno – nawet wieczorem można już chodzić w krótkim rękawku. Wczoraj po raz pierwszy zanurzyłam się w morzu – pierwsze wrażenie było obezwładniające, ale potem zrobiło się przyjemnie. Zresztą nawet jeśli mi jest za zimno, to większości nie przeszkadza – na plażach zrobiło się naprawdę tłoczno.
2. Z wielką przyjemnością gościłam w ostatnich dniach zaprzyjaźnioną blogerkę ze Stambułu . Znudzona małomiasteczkowym klimatem Alanyi zawsze, gdy odwiedza mnie ktoś znajomy zaczynam na nowo odkrywać zalety tego miejsca. Faktycznie, Stambuł a Alanya to dwa kompletnie odmienne światy. Po rozmaitych rozmowach i dyskusjach dociera znów do mnie, że należy cieszyć się alanijskim błękitnym niebem, czystą wodą w kranie, spokojną atmosferą na ulicach, życzliwością ludzi, bezpieczeństwem wieczorem i w nocy. No i tym, że miasto można przejechać w godzinę; a wszędzie jest blisko. Nie – zdecydowanie nie jest źle ;)
3. Do Stambułu zresztą wybieram się jutro na krótki wypad – ale to już powody służbowe, a nie prywatno-wakacyjne (nadrobię mam nadzieję po sezonie).
4. Oglądaliście Eurowizję? Jak już tradycja każe, mimo braku uczestnictwa w finale polskich reprezentantów, jak zwykle zebraliśmy się w grono kilku osób i udaliśmy do miasta oglądać konkurs. Właściwie „oglądałyśmy”, gdyż były wyłącznie panie. Stwierdzam wobec tego, że Eurowizja stanowi (przynajmniej tutaj) żeński odpowiednik meczy piłki nożnej. W centrum Alanyi (już zatłoczonej, hałaśliwej i międzynarodowej – niewątpliwie sezon się rozpoczął), w restauracjach i knajpach siedziały w skupieniu grupy kibiców. Występ tureckiej piosenkarki Hadise spowodował dziki wybuch entuzjazmu – wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że Turcja jak zwykle spisała się doskonale, realizując miły dla oka i ucha wyrazisty show. O innych wykonawcach nie piszę, gdyż rozpłynęli się i zniknęli po chwili od wysłuchania, ich piosenki ciężko było powtórzyć i zapamiętać. No, może poza Estonią i Norwegią. Zwycięstwo tych drugich było w pełni zasłużone – a „tatli cocuk” (słodki chłopak) ze skrzypcami ujął za serca większość kibiców (i siedzących przy moim stole kibicek).
Dziś rano w dolmuszu uaktywniły się już dzwonki w telefonach komórkowych z przebojem Hadise.
5. Pracy jeszcze nie mam za wiele, a w głowie kłębią się rozmaite (dzikie) pomysły. Mam nadzieję, że i Czytelnicy już wkrótce zostaną zarzuceni smakowitymi i zapierającymi dech w piersiach notkami i zdjęciami. Ale potrzeba mi na to jeszcze trochę skupienia i czasu.
Hadi optüm Size (całusy dla Was)
5 komentarzy
Czekamz niecierpliwoscia na kolejne opowiesci z ukochanej turcji :) pozdrowienia z poznania :)
Dzisiaj dowiedzialam sie, ze Arash’a matka to polka a ojciec turek! :)
hejj….:) no wkońcu! :) Powiem Ci że moim zdaniem Polska i tak była dobra w eliminacjach,,:)ahh zazdroszcze pogody u nas… wiosennie…:( we wrzesniu wybieram sie do Alanyiii:) wkońcu!
Eurowizja to troche konkurs tandety i mozna wylowic pojedyncze melodie ktore sa jakies wartosciowe.
Hadise osobiscie lubie i uwazam ze Turcja miala najlepsza piosenke;)
jakie beda w tym roku hity muzyczne w turcji? :) (procz hadise oczywiscie :) )
osobiscie uwazam ze shake it up sekerim bylo najlepsza piosenka Turcji w ostatnich latach :D
a ja dalej optuję za cudownym występem rockowego zespołu zeszłorocznego :)
Comments are closed.