– Ciężko się wykonawcom przebić na rynki zagraniczne (taki na przykład Tarkan na potrzeby Europy nagrał specjalnie anglojęzyczną płytę, ale Tarkana na to stać)
– Wszyscy Turcy znają pewne szlagiery, i mogą je śpiewać
– ale mało „zwykłych ludzi” słucha muzyki zagranicznej – po prostu przywykli do rozumienia tekstów piosenek.
Jest jeszcze jedna cecha tureckiej muzyki o której warto powiedzieć we wstępie do opisu rocka. Niezależnie od gatunku muzycznego Turcy „wplatają” w swoją twórczość tradycyjne nuty, cytaty z ludowych zaśpiewek, a szczególnie instrumenty. Powoduje to, że muzyka nie jest tylko i wyłącznie kalką zagranicznych produkcji, ale ma w sobie coś więcej. Nie dość, że język – to jeszcze jakąś taką specyficzną albo melodyjność, albo podział rytmiczny, albo chociaż przystosowaną do elektrycznego grania tradycyjną gitarę – bağlamę czy inny ludowy instrument.
A dlaczego o rocku piszę? No cóż, rocka po prostu kocham. I mimo fascynacji innymi gatunkami, mam go i zawsze będę mieć we krwi ;) Od jakiegoś czasu – także tego tureckiego…
Pisząc o tureckim ostrym gitarowym graniu bezwzględnie musimy sięgnąć do początków. Czyli: XX wiek, gorące lata 60. (gorące wszędzie, także w Turcji). Klasykiem i „babą” (ojcem) rocka tureckiego jest od tamtego czasu Erkin Koray. Grał nieco psychodelicznie (co przejęło wielu twórców, i stary turecki rock właśnie tak mi się kojarzy). Taki na przykład hit „Anma Arkadaş” (przerobiony niedawno przez gwiazdke pop Yildiz Tilbe).
A tu generalny obrazek tureckiego „rocka” tamtych czasów, dla przypomnienia :)
Inni znani wykonawcy z tamtych lat to np. Barış Manço, czy zespół Moğollar. Ci ostatni są zresztą twórcą nazwy gatunku „anadolu pop” (pop anatolijski). Zespół zresztą gra do dzisiaj, mimo że jego twórcy są już dość mocno posiwiali (a nadal długowłosi). Jeden z hiciorów:
Podoba mi się to, że uzupełniają skład ekipy o młode osoby – na przykład ich najświeższym (od 2007 roku) wokalistą jest syn słynnego wokalisty Cema Karacy – Emre. Facet ma znakomity głos a i wygląda całkiem, całkiem ;) Polecam najnowszą płytę Moğollar.
A propos psychodelii w tureckim rocku, uwielbiam Baba Zulę. Bardzo niejednowymiarowy, nie dający się włożyć do jednej tylko szufladki, wesoły i dość „zakręcony” zespół, który garściami czerpie z bardzo wielu muzycznych tureckich tradycji. Jakby było mało, śpiewa z nimi często Brenna MacCrimmon, kanadyjska pieśniarka będąca niewątpliwie „manyaczką” Turcji:
Baba Zula – Bir Sana Bir de Bana
Załadowane przez: sayit. – Klipy wideo, wywiady, koncerty i wiele więcej.
Wracając jeszcze do „dziadków”; świetni są też klasycy – MFÖ. Ich muzyka jest dużo spokojniejsza niż Moğollar, ale jednak to rock tylko że jakby w poetyckiej wersji. Przykładem taka oto romantyczna balladka o żółtych tulipanach:
Jest jeszcze Feridun Duzağaç, do którego mam szczególny sentyment ;), szczególnie kiedy śpiewa, jaki to jest strasznie zakochany:
Jeśli chodzi o mity i największe sławy rocka tureckiego to muszę także wspomnieć o Barışu Akarsu – zmarłym tragicznie w 2007 roku młodym wokaliście. Jak to bywa, po śmierci stał się prawdziwym idolem nastolatków. Jest on m.in. autorem świetnego coveru kawałka Cema Karacy (wspomnianego chwilę wcześniej), „Islak Islak”. Przy okazji: w tureckiej piosence bardzo często wykonuje się utwory innych wykonawców, takie największe hity właśnie, i mimo że nie ma w tym zazwyczaj nic oryginalnego, takie utwory są przez Turków bardzo lubiane.
A tu jeszcze jedna jego piosenka, dużo bardziej spokojna – ballada „Amasra”, której wielką fanką jestem.
Baris Akarsu – Amasra (Klip)
Załadowane przez: emredu42. – Klipy wideo, wywiady, koncerty i wiele więcej.
Od jakiegoś czasu widzę na ulicach, a szczególnie w klubach tureckich „podobizny” tego piosenkarza. Najwyraźniej chłopcy rockowi umiłowali sobie taki image – romantycznego długowłosego buntownika, z podkreślonymi czarną kredką oczami, z setką rzemyków na przegubach dłoni. Nie mam nic przeciwko, tylko szkoda, że wszyscy wyglądają identycznie…
Jak widać w kilku powyższych przykładach, w Turcji rozumie się rockowe granie zupełnie inaczej niż w Polsce. To, co dla nas jest łagodnym gitarowym popem, dla Turków to już „ostry rock”. Rozmawiając z kolegami o zespołach zagranicznych, które lubią, wymieniali mi dość banalne Bon Jovi czy Aerosmith, a kiedy puszczałam im nieco ostrzejsze dźwięki i szybsze czy bardziej złożone rytmy, mówili, że to już „nie bardzo” im się podoba. Prawdopodobnie trafiłam na takich akurat muzycznych konserwatystów. Chociaż… znając Turków nie od dziś myślę, że może to być po prostu inne rozumienie muzyki. W kraju, gdzie ciągle nawet typowi „macho” wzruszają się słuchając piosenki z filmu „Titanic” Celine Dion czy Enrique Iglesiasa – największą wartość ma muzyka melodyjna i nieco… romantyczna? Nawet w ostrym graniu można zwrócić uwagę na to, że piosenki tureckich wykonawców opowiadają historie i mają w sobie dużo dramatyzmu. To nie są tylko zwrotki przeplatane refrenami [dlatego zamieszczonych tu piosenek, słuchajcie proszę do końca, mogą Was zaskoczyć]… Tureccy rockmani nie boją się też pozornie „nie-rockowych” instrumentów. Skrzypce, darbuka, saz, trąbka – ubarwiają podkład z gitar i perkusji. A ludowe nawiązania, cytaty, wstawki – czynią tę muzykę dużo bogatszą. Mnie się podoba.
Tyle teorii. Teraz trochę tureckiego „czadu” w formie przykładu:
Kırac – Senden başka (ich płyta jest pierwszą kupioną przeze mnie w Turcji!)
Duman – klasyk mocniejszego i „młodszego rocznikowo” rocka. Praktycznie każdy ich utwór to mniejszy lub większy hit. Trochę kojarzy się z Pearl Jam.
nostalji – duman — köprüaltı | izlesene.com
Replikas – bardziej nieszablonowy, lubiący trochę „pokombinować” zespół:
replikas – dayan from cubiclecircles on Vimeo.
A poniżej Manga – znany zespół w Europie, a w Turcji z Europą (i Ameryką) się kojarzy. Grają dokładnie tak jak aktualna moda rockowa na świecie każe, bez zbędnych szaleństw. I całkiem nieźle im to wychodzi, a tureckie nastolatki bardzo ich za to kochają. Zreszą chłopaki niebrzydkie:
müzik – manga – beni benimle bırak | izlesene.com
Emre Aydin – to taki wokalista o pięknym dźwięcznym głosie, który czasem lubi ostrzej zagrać. Co prawda to „ostrzej” to nadal takie tureckie, ale podoba się. To chyba zaleta emocjonalnego przekazu i pięknych melodii.
Tu na przykład razem z grupą Gripin:
Gripin & Emre Aydin – Sensiz istanbul’a
Załadowane przez: sayit. – Obejrzyj ostatnio promowane klipy wideo.
A tu solo:
Emre aydin – bu kez anladim
Załadowane przez: sayit. – Klipy wideo, wywiady, koncerty i wiele więcej.
Poniżej także z gatunku spokojniejszych, zupełnie „popowa” piosenka, przez Turków nadal rozumiana jako rock. Wykonawca nazywa się Teoman i jest znanym i cenionym autorem tekstów i piosenek:
I też „spokojny” delikatny rock zespołu Pinhanı. Co prawda ostatnio znani są głównie z tworzenia piosenek do telewizyjnych seriali, ale ich płyt po prostu miło się słucha. A że gitary i emocje… no to rock niewątpliwie bardzo turecki.
Lubię Mor ve Öteşi, przekonali mnie do siebie występem na Eurowizji w 2008 roku. Raz, że było wreszcie na tym festiwalu choć przez moment rockowo :) dwa, że chłopaki po prostu umieją grać. Poniżej załączam właśnie eurowizyjny występ, bo przynajmniej widać, jak się powinno śpiewać na żywo ;)
Eurovison SEmiFinal – Turkey Mor Ve Otesi – Deli – Watch more amazing videos here
Tu ich inny całkiem niezły utwór:
Z zespołów tak zwanych „młodych” lubię jeszcze Yuksek Sadakat, przede wszystkim za piękne brzmienie głosu wokalisty. Ale i utworów warto posłuchać, znów te dobre melodie:
No dobrze. A teraz… Zauważcie drodzy Czytelnicy, że wszystkie powyższe piosenki wykonywali mężczyźni. Sama niezwykle ubolewam nad tym, że kobiet w rocku tureckim jest jakoś mało… albo niewiele o nich słychać. W tym, że znam tylko jedną (!) przedstawicielkę tureckiego rocka, jest też moja wina – prawdopodobnie nie szukałam odpowiednio dobrze. Przyznaję się, że cały damski rock wedle mojej najwyraźniej skromnej wiedzy zaczyna się i kończy na Sebnem Ferah. Jest to co prawda prawdziwa gwiazda wielkiego formatu, no Królowa po prostu. W Europie wystąpiła na przykład z zespołem Apocalyptica. Ale szkoda, że w Turcji jako rockowa wokalistka jest osamotniona.
Co prawda uznając rock za dość szerokie pojęcie (co zresztą widać było w różnorodności wszystkich powyższych przykładów) mogłabym tu przedstawić moją ukochaną Nil Karaibrahimğil. Bo Nil, mimo że jej piosenki brzmią popowo, to jednak gra na gitarze. I sama pisze swoje teksty. I… no moim zdaniem jest bardzo niebanalna, dokładnie tak, jakby miała rocka w duszy. Gorąco polecam zapoznać się z utworami (i teledyskami koniecznie!) tej pani. Poniżej jedna z jej bardziej rockowych piosenek, będąca pastiszem rockowej piosenki ;)
müzik – nil seviyorum sevmiyorum klip | izlesene.com
A teraz już Şebnem Ferah:
Sebnem Ferah – Mayin Tarlasi
Załadowane przez: smileynoir. – Klipy wideo, wywiady, koncerty i wiele więcej.
I już na zakończenie tego subiektywnego i bardzo powierzchownego przeglądu tureckich wykonawców rockowych, pora jeszcze raz na Şebnem Ferah śpiewająca hit nad hitami, przepiękny utwór „Sil baş’tan”. Piosenkę o rozpoczynaniu wszystkiego od nowa. Pasuje nawet – tak poświątecznie i przed-noworocznie ;)
15 komentarzy
Ten komentarz został usunięty przez autora.
O, dziękuję bardzo! Właśnie szukałam czegoś nowego do słuchania. ^^
Z tych to oczywiście znam i uwielbiam zespół Manga, a tę piosenkę szczególnie <3 Poza tym to jeszcze Bir Kadin Çizeceksin, Yalan, Bitti Rüya czy Cevapsız Sorular. Eh, mogłabym tak długo wymieniać xd
No i Mor ve Öteşi, właśnie głównie za występ na Eurowizji…
aaaaa cóż za miłą świąteczna niespodzianka. dzięki, ale się postarałaś!
(Replikas… uwielbiam!)
cóż za kompendium! popieram poprzedniczkę- widać profesjonalne podejście i rzetelność:) nic tylko się zagłębiać:)
OOOCH BĘDZIE CZEGO POSŁUCHAĆ … OSTATNIO TROCHĘ WSIĄKŁAM W EUROPEJSKO – NORWESKIE KLIMATY ale odskocznia będzie jedwabista :))))
Fantastyczne, dziekuje!
A Sebnem – miód!
zakochana w Turcji
Zastanawiam sie, ze przeciez taka troche rockowa jest przeciez Funda Arar…
Skylar – fantastyczny prezent nam wszystkich sprawilas!
Wielkie dzieki !!
Pozdrawiam cieplo
Steskniona za Turcja
Ryzia
To jeszcze dorzucamy do kociolka rockowego Özlem Tekin :)
Pozdrowienia z Gdanska dla wszystkich turkofili!
3majcie sie w tureckiej atmosferze przez caly 2010 :)
Ola
No i słuchając tego co dziewczyny zaproponowały :) znalazłam (i przypomniałam sobie) trochę więcej pań z rockowym pazurkiem…
A zatem będzie jeszcze za czas niedługi notka tylko i wyłącznie o śpiewających rocka paniach!
No no. Czytałem i zastanawiałem się, a wspomni o tym?, a wspomni o tamtym? i jak tekst zwijał się w dół okazywało się, że czytsz w moich myślach tureckich i rockowych. Jest wszystko co być powinno. Yuksek Sandakat rules. A może jednak Sebnem Ferah? hmm na myspace/dolmusz tez troche muzyki tur. pozdro w nowy rok. naj
…Zabrakło mi tu mojego ulubionego Hayko Cepkin’a :)
Polecam.
niestety, turecka muzyka kreci sie jak pies wokól wlasnego ogona, nie bedzie dobrej muzyki, dopoki nie bedzie wolnosci – w każdym rozumieniu tego slowa. depresyjność tej muzyki jest irytujaca.
Ciekawy komentarz a notka przecież dość stara ;) W tej chwili zupełnie inaczej bym ją napisała i zgadzam się, że muz.turecka jest trochę wtórna, szczególnie rock właśnie. Mam jednak wrażenie, że nie jest już aż tak źle – jakieś pierwiosnki się pojawiają i bywają rzeczy po prostu dobre, oryginalne, niebanalne i właśnie pozytywne, choć więcej ich widzę w muzyce pop.
sytuacja tej muzyki przypomina mi sytuację, w jakiej była muzyka radziecka przed upadkiem ZSRR, niby wszystko było podobne do tego, co słyszeliśmy (i widzieliśmy) na Zachodzie, ale jednak było to podszyte brakiem swego rodzaju szczerości i autentyzmu, przypominało sytuację, gdy wybierasz z „księgi przepisów” jakiś przepis i próbujesz coś ugotować nie mając odpowiednich produktów (=wolności twórczej), wychodzi to, co wychodzi , jakieś surogaty… Wolność i jeszcze raz wolność – oto czego potrzeba. Wolność – też od islamu.
Dla mnie ta wolność niekoniecznie ma aspekt religijny, bo o ile zgadzam się w tym, że Turkom i ich kulturze potrzebna jest wolność, o tyle nie do końca jestem pewna że ma ona związek z religią. W czasach można powiedzieć kompletnie zlaicyzowanych też tej wolności nie było (chyba nigdy), teraz też nie będzie. W ludziach i ich władzy każdego ugrupowania (!) jest taka przerażająca kolektywność, oryginały w społeczeństwie można policzyć na palcach jednej ręki, bo nikt nie chce wychodzić ponad normę, to się nie ceni i „tak nie można”. Wolność w moim rozumieniu to różnorodność, bądź sobie kim chcesz, kobietą konserwatywną w chustce, pobożnym hocą, albo ateistą, Kurdem, Ormianinem, hippisem i kiczowatym tureckim rockmanem :) ale miej możliwość wybrania tego samodzielnie, a nie w formie narzucanej, „bo teraz jest taki trend”. To co mnie właśnie uderza, to to, jak mocno Turcy są podzieleni, jak bardzo się nie lubią nawzajem, i jak czasami niektórzy na siłę chcą być „wolni” i europejscy choć na kilometr widać, że to ściema. Oni nie mają tej wolności w głowie bo nie tak ich wychowywano. Wydaje mi się że może kolejne pokolenie (obecne dzieci) już będzie inne.
Comments are closed.