Tur-tur Blog: Polka w Turcji
  • Home
  • TU ZACZNIJ
    • O mnie
    • Współpraca
    • Ja w prasie, radiu i TV
    • Archiwum bloga
  • Turcja
    • Życie w Turcji
    • Praca w Turcji
    • Poradnik turysty
    • Język turecki
    • Od kuchni
    • Goście na blogu
  • Podróże
    • Turcja
    • Australia
    • Europa
    • Maroko
    • Syria
  • Sklep
  • ENGLISH
    • Blog
    • Cooperation
Popularne na blogu
Na co uważać w Turcji – krótki przegląd...
Nowe zasady wjazdu do Turcji od 1 czerwca...
Jak zrozumieć Turka – 10 kulturowych nieporozumień
Co zobaczyć w Alanyi?
4: Turecka lista zakupów
Co zabrać na wakacje do Turcji – jak...
Internet na wakacjach w Turcji – poradnik turysty
1: Komunikacja miejska w Alanyi
Turcja 2019: Jaką walutą płacić w Turcji?
Materiały do nauki języka tureckiego – ściąga
Tur-tur Blog: Polka w Turcji

Największy polski blog o życiu, pracy i podróżach po Turcji. Od 2005 roku!

  • Home
  • TU ZACZNIJ
    • O mnie
    • Współpraca
    • Ja w prasie, radiu i TV
    • Archiwum bloga
  • Turcja
    • Życie w Turcji
    • Praca w Turcji
    • Poradnik turysty
    • Język turecki
    • Od kuchni
    • Goście na blogu
  • Podróże
    • Turcja
    • Australia
    • Europa
    • Maroko
    • Syria
  • Sklep
  • ENGLISH
    • Blog
    • Cooperation
0
Home Praca w turystyce FAKTY I MITY (1)
Praca w turystyceTurcja

FAKTY I MITY (1)

by Skylar 27 czerwca 2010
by Skylar 27 czerwca 2010

Nie mam siły.
Jak już się ma ten upragniony wolny dzień, to nagle jakby kończyły się wszystkie zapasy energii i czasami wyjście do sklepu (5 pięter niżej windą plus parę kroków na drugą stronę ulicy) to już nadmierny wysiłek. Nie, żeby moja praca była jakoś specjalnie wyczerpująca. A może i jest – przede wszystkim psychicznie. Ilość spraw, o których trzeba pamiętać, rzeczy do tak zwanego załatwienia… z czasem dochodzę do wniosku że właściwie w 99% praca rezydenta to głównie to „załatwianie” właśnie. Rezydent to taki bufor na wszystko. Czy hotel zachował się nie w porządku, czy linie lotnicze przesunęły lot, czy biuro podróży ma jakiś problem, czy może sam turysta jest jednostką kłopotliwą… w każdym przypadku rezydent jest kimś, kto ma za zadanie załagodzić sprawę. Niekoniecznie rozwiązać – po prostu załagodzić tak, aby „rozeszło się po kościach”, żeby wszyscy byli mniej lub bardziej szczęśliwi. Taka uboższa wersja trudnego zawodu mediatora.
Oczywiście to wersja idealna. W wersjach mniej idealnych a bardziej życiowych zawsze będzie ktoś niezadowolony. Wtedy jego narzekania i pretensje wracają jak bumerang do… rezydenta właśnie.

Można być rezydentem zrelaksowanym – pomyśleć sobie – to tylko praca, cóż to. Nie odbierać kłopotliwego telefonu, a potem udawać, że się go odebrać nie mogło (w końcu jestesmy tak zajęci). Można też po prostu „spychać” problemy, odpierać, mniej lub bardziej ostro. Ignorować, nie zauważać. Mieć tak zwany zwis.
To właśnie dzięki takim rezydentom wykształcił się stereotyp pracy w tym zawodzie jako synonimu nieustannych wakacji. W końcu tak blisko plaży, że aż grzech nie pójść. Mówiąc o grzechach, stereotypowi rezydenci bardzo lubią też imprezować, spotykać się na balangach, potem wrzucać na Facebooka zdjęcia z egzotycznych (dla postronnych) wypadów: dzikie ostępy, góry, doliny, lazurowe wybrzeża, tubylcy czy tubylki otaczający naszych bohaterów ramionami, lejące się strumienie kolorowych alkoholi. No i last but not least – firmowe samochody.
Tacy rezydenci mają mocną psychikę – ot, traktuje się turystów tylko jako numer rezerwacji. Tak jest zresztą łatwiej – inaczej można by było zwariować od nadmiaru problemów, którymi się należy przejąć.

Drugim stereotypem jest rezydent wiecznie zapracowany. Zawsze zabiegany, często spóźniony, z teką dokumentów pod pachą, wciąż na telefonie, załatwiający te wszystkie niezwykle ważne sprawy. Zaaferowany, operujący branżowym slangiem. Rezydent taki niemalże chełpi się swoim stanem, tym, ze nie miał czasu zjeść śniadania i obiadu, tym, że nie spał ostatnią noc z powodu dzwoniących telefonów i (na przykład) problemów na lotnisku. Nie mówiąc o chełpieniu się brakiem opalenizny. Wiadomo przecież od lat – dobry rezydent to blady rezydent…

Obie opisane opcje to dwie skrajności. Najlepiej, a jednocześnie najtrudniej, jest znaleźć stan pośrodku. Jak to w życiu. Ciężko się zaangażować w pracę, a jednocześnie nie stracić z pola widzenia troski o samego siebie: o to, żeby nie paść z głodu czy pragnienia, o to, by mieć na bieżąco uprane ubrania… Czy o to, żeby – jako na ogół młoda i aktywna osoba – nie zapomnieć o czymś tak istotnym jak własny czas wolny, który można spędzić na słodkim nieróbstwie, czy na spotkaniach ze znajomymi, nie mówiąc już o banalnej rozmowie z odległą o tysiące kilometrów rodziną. Ciężko też jednocześnie dbać o siebie, a pamiętać o wytycznych firmy, wyrabiać się z raportami, wynikami, spełniać firmowe oczekiwania i zawsze mieć wyprasowany tzw. mundurek. Albo traktować turystów i ich problemy poważnie a jednocześnie nie dać wejść sobie na głowę.

Jest w tej pracy coś niesamowitego, co wciąga tak mocno, że potem ciężko ot tak, po prostu, rzucić to i przestawić się na tryb etatu, biurka i planowania urlopu z półrocznym wyprzedzeniem. Większość rezydentów, pilotów (w tym ja) po prostu nie potrafi już wrócić do tak zwanego „normalnego życia”. To musi być znów coś, gdzie trzeba działać, jeździć, podejmować wyzwania. Gdzie wokół jest dużo rozmaitych ludzi. Gdzie nie ma nic przewidywalnego.
W naszej pracy wystarczy jedno podziękowanie sympatycznych turystów, wystarczy parę ciekawych rozmów na wycieczce, albo burza oklasków po jej zakończeniu, wystarczy czysta ludzka życzliwość i zrozumienie dla naszej pracy. I wtedy tak jakby baterie ładowały się od razu w tempie ekspresowym. Zapomina się poprzednie problemy, albo stają się mniej ważne, zapomina się przykre sprawy, ludzi, których w istocie nie warto pamiętać. Zapomina się momenty, kiedy ze zmęczenia i stresu chciało się wszystko rzucać, a czasami płakać.
Tak jakby złe wydarzenia resetowały się, kasowały, i zaczynało się z nową, czystą kartą. A doświadczeniem bogatszym o kolejne niesamowite przygody i wydarzenia.

Ta praca to przygoda, ale i wyzwanie. Sama nie potrafię tego robić na pół gwizdka. Z czasem nauczyłam się dbać także o siebie, a nie całkowicie pochłaniać się w wersji rezydenta zapracowanego. Potrafię też już oddzielać rzeczy ważne od tych, które muszą poczekać. Wiem też, jak „załatwiać” sprawy niezałatwialne. Dziwne, że kilka lat temu drżałam na samą myśl, że będę musiała o coś poprosić, coś zorganizować, wywalczyć, wynegocjować, nie mówiąc o banalnym przemawianiu publicznym! Oj, zmienia się człowiek, zmienia ;)

I dlatego… pora iść dalej. Czasem warto zostawić coś, co się kocha za sobą – by z czasem nie stało się rutyną i niechcianym obowiązkiem. Tak więc… pora na nowe wyzwania. Kto wie, może od przyszłego roku? Szkicowanie planów i poszukiwanie inspiracji rozpoczęte.

A póki co, pora na relaksującą kawę. Jak to w wolny dzień.

Turcja
0
FacebookTwitterEmail
Skylar

Jestem Poznanianką, z wykształcenia kulturoznawcą. Chciałam mieszkać na Riwierze Francuskiej, zamieszkałam na Riwierze Tureckiej - w Alanyi. Bałam się mikrofonu - zostałam pilotką wycieczek. A blog, który 15 lat temu miał być tylko pamiętnikiem, stał się największą polską stroną o Turcji. Mam dwóch polsko-tureckich synków, bloguję, instagramuję, prowadzę kanał Youtube. Obalam mity o Turcji i ułatwiam wakacje w tym kraju! Zapraszam do lektury i obserwowania!

Przeczytaj także

Turystyka w Turcji po koronawirusie – turecki plan

Podsumowanie roku 2019 – filmy z Turcji i...

Wakacje w Turcji 2018 – wspomnienia turystów

Jak szukać pracy w turystyce, by jej nie...

Alanya news: Zamknięcie i podsumowanie tureckiego sezonu lato...

O tym jak odbyć staż pracowniczy i o...

11 komentarzy

krotka 27 czerwca 2010 - 16:22

Zanim nie trafiłam na tego bloga też wychodziłam z założenia, że praca rezydenta to półroczne płatne wakacje. Piękne miejsca, bezstresowa praca, żyć ne umierać. Dopiero po przeczytanu kilku tekstów zobaczyłam, że to co widzą turyści tto tylko fragment tego co się dzieje, że to nie tylko zebranie w holu hotelu, żeby sprzedać wycieczki i potem plaża plaża i jeszcze raz plaża. Nerwy ze stali i twardy tyłek obowiązkowo muszą być na miejscu :) Pozdrawiam serdecznie i dużo wytrwałości ! :)

4emkaa 27 czerwca 2010 - 17:55

jakie PLANY?????????? Skylar nie będzie już rezydentem ????

skylar 27 czerwca 2010 - 18:32

4emka… – jeszcze brakowaloby abym byla rezydentka do konca zycia ;)

Marta 27 czerwca 2010 - 22:22

No nie ma to jak nowe wyzwania! A co z książką? Bo nie wiem czy czegoś nie przegapiłam :P

Anonymous 5 lipca 2010 - 14:45

A ja poszukuje informacji czy jest jakies bezposrednie polaczenie miedzy Alania a Antalia???Jesli jest to jak sie ksztaltuja ceny???dzieki

Renata 5 lipca 2010 - 20:03

A ja bym w tym roku dla odmiany pojechała do Maroka, w październiku, o!

Mag 7 kwietnia 2015 - 19:45

Cześć Skylar, mam do Ciebie może nietypowe pytanie.. Zastanawiałam się nad pracą rezydenta, nie mam jednak doświadczenia. Najłatwiej w takiej sytuacji znaleźć pracę w Wezyrze, na którym od wielu lat wieszane są nieustająco przysłowiowe psy, więc się trochę boję z nimi jechać, coby się jakiejś traumy na całe życie nie nabawić ;) Powiedz mi proszę, czy w Pl istnieją biura podróży oferujące godziwe warunki pracy rezydenta? Jeśli tak, to jakie? Wiesz, chodzi mi o uczciwe warunki pracy, a nie harówę bez spania 7 dni w tyg. przez kilka miesięcy, zakwaterowanie w 3-osobowych pokojach itp., czyli de facto wyzysk rządnych przygód młodych ludzi w biały dzień.. Czy orientujesz się, jak praca na podobnym stanowisku wygląda w zachodnich biurach podróży? Może Cię dziwią moje pytania, ale nie mam już 25 lat, trochę czasu spędziłam za granicą, no i po prostu pewne warunki pracy już u mnie niestety nie przejdą.. Nie chodzi o to, by nie pracować, ale żeby mieć ludzkie warunki pracy. Będę wdzięczna, jeśli pokusisz się o odpowiedź na nurtujące mnie kwestie ;)

Pozdrawiam,
Mag

Mag 7 kwietnia 2015 - 19:48

* żądnych ;)

Skylar 8 kwietnia 2015 - 20:15

Hej, ja w Wezyrze nie pracowałam więc sama nie wiem dokładnie, ale mam sporo znajomych którzy się o pracę tam otarli – nie było tragicznie na pewno, ale generalnie praca tego typu własnie na tym polega, jest dość na „wariackich papierach” i na swoisty luz się trzeba nastawić. Inaczej to nie ma po co jechać ;)
Albo celuj w biura typu Neckermann, Tui, chociaż jak nie masz doświadczenia to może być Ci trudno się dostać. Na sen znajdzie się zawsze czas, w każdym biurze z tym będzie problem… różne rzeczy mogą się zdarzyć, warunki mieszkaniowe także różne. Niektórzy ludzie robią w ten sposób, że po prostu wynajmują sobie własne mieszkanie na mieście w 2-3 osoby.
Różne rzeczy da się obejść, na pewno pierwszy sezon należy traktować tak testowo, na zasadzie: wszystko może się zdarzyć. Zebrane doświadczenia wykorzystać w kolejnym sezonie.

Mag 16 kwietnia 2015 - 17:14

Dzięki za odp., do Neckermanna i Tui na rezydenturę trzeba zdaję się znać niemiecki..? A jak to wygląda w Ecco Holidays, bo doczytałam, że dla nich pracowałaś? I jak w ogóle się do nich składa CV, bo na ich stronie nie mogę się dopatrzyć żadnej zakładki praca/kariera.. Ach, i co sądzisz o pracy animatora za granicą, bo o tym jakoś rzadziej info można znaleźć, zgaduję, że jest to praca mniej stresująca niż rezydent? Sorka za 100 pytań do ;) Pozdrawiam

Skylar 17 kwietnia 2015 - 13:13

Już odpowiadam: do Neckermana i Tui z tego co wiem nie trzeba płynnie i biegle znać niemieckiego, znam osoby, które mimo to tam pracują. Chyba najlepiej aplikować mimo to..
Ecco Holiday – od czasu jak tam pracowałam minęło 7 lat więc mogło się wiele pozmieniać, może najlepiej napisać do kogoś z personalnego albo dzwonić i zapytać wprost?
Jeśli chodzi o pracę animatora uważam że to całkiem niezła opcja, ale raczej dla studentów… warunki które proponują raczej nie byłyby akceptowalne dla „ustabilizowanej” osoby w okolicach 30-tki :) tak myślę osobiście, ale oczywiście mogę się mylić ;)

Comments are closed.

O mnie

Poznańska pyra. Kulturoznawca z wykształcenia. 17 lat temu trafiłam do sezonowej pracy w Alanyi. Spodobało mi się i zostałam pilotką wycieczek i rezydentką. A potem... zamieszkałam na stałe. Z mężem stworzyliśmy najlepsze polskie biuro podróży Alanyaonline.pl Mamy dwóch synów. A ten blog, który w 2005 roku miał być tylko pamiętnikiem, stał się największą polską stroną o Turcji. Zapraszam też na Instagram i Youtube!

Sklep

  • Nieruchomości w Alanyi - wycieczka szyta na miarę 0,00 zł
  • Turcja. Półprzewodnik obyczajowy "Turcja. Półprzewodnik obyczajowy"
    Oceniono 5.00 na 5
    29,99 zł – 39,99 zł
  • Usługa przewodnicka - Stambuł alternatywny
    Oceniono 5.00 na 5
    649,00 zł

Tematy wpisów

Alanya alfabet Antalya Australia blog emigracja facet Turek Hiszpania jedzenie język turecki koronawirus książki kulinaria Malta Maroko muzyka obyczaje orhan podróżowanie pogoda Polska poradnik poradnik turysty porady praca rezydenta praca w Turcji praca w turystyce przepisy sport społeczeństwo Stambuł Stereotypy sława Turcja turystyka vlog wakacje Wschodnia Turcja wspomnienia wydarzenia wywiad wywiady związki święta życie w Turcji

Śledź mnie na FB

Facebook

Znajdziesz mnie też:

Facebook Instagram Linkedin Youtube Email

Kategorie wpisów

Cookies: Ta strona używa ciasteczek. Jeśli pozostaniesz na tej stronie, akceptujesz ich używanie. Polityka ciasteczek

mój Instagram

No any image found. Please check it again or try with another instagram account.
  • Facebook
  • Instagram
  • Linkedin
  • Youtube
  • Email

@2019 - TUR-TUR Agata Bromberek Wszelkie prawa zastrzeżone. Jeśli chcesz wykorzystać teksty lub zdjęcia, nawiązać współpracę, zapraszam do kontaktu. Szablon PenciDesign


Back To Top