W każdym porządnym tureckim mieście musi znajdować się SANAYI SITESI. Jest to dzielnica tzw. „przemysłowa”. W różnych miastach wygląda to różnie. Z racji nieobecności w Alanyi fabryk i jakiegokolwiek przemysłu (poza turystycznym :)) – w alanijskim sanayi znajdują się przede wszystkim samochody. Autobusy. Ciężarówki. Motory. Skutery. Rowery. Wszystkie zepsute i do naprawy.
Dzielnice sanayi sytuowane są poza centrum miasta – po to, żeby nie hałasować mieszkańcom. Z tego samego powodu na terenie sanayi nie znajdzie się normalnych domów. Wszyscy ci panowie w brudnych wysmarowanych oliwą ubraniach tylko tu pracują.
Pewnego upalnego wrześniowego poniedziałku wybraliśmy się na podbój sanayi. Ja – i dwoje Pewnych Turystów, czytelników niniejszego bloga, fascynatów samochodów. Król Pomarańczy skontaktował nas z jednym ze swoich znajomych – właścicielem warsztatu samochodowego. To po to, żebyśmy nie budzili sensacji w dzielnicy.
Ale oczywiście i tak budziliśmy. Dwie kobiety namiętnie fotogratujące samochody i towarzyszący im komentator – mężczyzna. Musiało to wyglądać cokolwiek interesująco…
Nasz „gospodarz” zapytał tylko:
– Naprawdę chcecie fotografować samochody? (Czytaj: wy, kobiety?! Ale po co?!) – ale nie skomentował z grzeczności wobec Króla Pomarańczy. Taka jest właśnie Turcja: wszyscy się dziwią, ale nikt nie komentuje.
A potem wysłał nas na swoje „podwórko” – no to róbcie zdjęcia do woli. To wszystko jest moje. Aha i nie odchodźcie daleko, bo się zgubicie. A potem wróćcie na herbatę.
Król Pomarańczy zapytał potem:
– Naprawdę piliście herbatę w sanayi?! W otoczeniu tego całego oleju?!
A tak – piliśmy. No bo jak to nie wypić herbaty, którą nas częstują. W otoczeniu oleju smakowała szczególnie wyśmienicie :)


Naprawdę uwielbiam Sanayi Sitesi. Jeszcze kiedyś tam wrócę :)
Pozdrawiam towarzyszy tamtego wypadu – Michała i Agę (zobacz blog Agi)
A wracając do codzienności… Od kilku dni mamy już WAKACJE. Skończyło się, i aż się nie chce wierzyć, że jesteśmy już wolni! Tak po prostu – bez telefonu, bez obowiązków, bez turystów pod opieką.
Szybko, zanim ogarnęłyby nas demony lenistwa i nicnierobienia – jedziemy na wyprawę. A tym bardziej, że pogoda jeszcze dopisuje. Zaczynamy w niedzielę lotem do Diyarbakir… a potem będzie jeszcze lepiej. W programie południowo-wschodnio Turcja i Syria… a może coś jeszcze? Plecak turystyczny kupiony (w Alanyi kupić taki to prawie mission impossible – wszędzie walizki). Obiektyw do aparatu kupiony. Przygotowania zrobione. Przeprowadzka jeszcze do zrobienia (i znów poszukiwania mieszkania). Na razie mój dobytek mieścić się musi się w kartonach. Ale to nieważne – ważna jest WYPRAWA.
Jeśli znajdę gdzieś internet (pewnie tak), spodziewajcie się Drodzy Czytelnicy relacji na gorąco…
Trzymajcie kciuki. W niedzielę – jedziemy!
7 komentarzy
Powodzenia,życzę udanej wyprawy i czekam na relację :)
Fajny industrial. A mogę z innej beczki? Podobno na dniach wywalili Emira Kusturicę z Festiwalu Filmowego w Alanyi, bo powiedział coś o masakrze Ormian (jako odwet za oskarżenia w jego stronę, że popiera serbskich nacjonalistów). Słychać coś może o tym w prasie? Pozdrówko! Jutro śmigam do Stambułu najeść się borków.
Serdecznie dziękujemy za pozdrowienia i towarzystwo. Już niedługo nasza relacja znajdzie się na blogu Agi.
Z niecierpliwością czekamy na relację z Twojej WYPRAWY. Taka Wyprawa to jest to co tygrysy lubią najbardziej.
Mam nadzieję, że będziesz miała masę przyjemnych i wesołych przygód, którymi niezwłocznie podzielisz się z wszystkimi :) Powodzenia!
Hej :)
Nie mogłam sobie odmówić komentarza w stylu … ja też chcę jeszcze pojechać na takie warsztaty :)
Było super, dziękuję za pokazanie mi dzielnicy, żebym mogła też pokazać to innym fankom motoryzacji.
Pzdr serdecznie
Wspaniałe jak zawsze zdjęcia . Niecierpliwie czekam na Twoje relacje z wyprawy!!!
Pozdrawiam ciepło
Ryzia
Świetne zdjęcia, pozdr.
Witam, mój tato jest Turkiem, Turcję UWIELBIAM i również chciałabym połączyć swoją przyszłość z tym krajem. Kiedyś mieszkałam już w Antalyi. Życzę powodzenia i gratuluję odwagi!
Comments are closed.