Dzisiaj krótko i treściwie, bo jestem zmęczona. Upały znów dają o sobie znać, turyści jakoś bardziej marudni niż zazwyczaj, strzelają fochy i dąsy, a ja się naginam i uśmiecham starając się rozwiązać każdy problem – powinnam dostać order za użeranie się z polskimi malkontentami, bo wciąż zachowuję chory (naprawdę, chory i nieuzasadniony) optymizm i wciąż kocham tą pracę i tych ludzi. Ale nie powiem, żeby to była łatwa miłość.
Tak samo, jak zresztą w przypadku miłości do Turcji… też nie jest łatwa, oj nie.
Ale do rzeczy:
1. Zaglądajcie kochani czytelnicy do zakładek na górze strony – pojawiło się tam parę nowych ciekawostek, m.in. na temat książki i nie tylko, na przykład wywiad przeprowadzony ze mną w portalu Bankier.pl Mam nadzieję, że nazwa serwisu to dobra wróżba, hehe :) Aktualizuję te zakładki na bieżąco.
Kto posiada facebooka – polecam dodać tur-tur do swoich ulubionych stron :) Czasami więcej się tam dzieje a na pewno częściej niż na blogu :)
2. Mój obiektyw jest w Turcji, działa! Moja gościówa specjalna jest w Turcji również, i dlatego mam jeszcze mniej czasu niż zwykle, ale za to JAKI to jest czas!!! Najlepsze przyjaźnie… są po prostu nie do podrobienia i nie do zastąpienia przez jakiekolwiek inne atrakcje. Trochę pretensjonalnie, także kończę ten akapit. I tak wszyscy wiedzą o co chodzi :)
3. Mamy przy biurze ogródek. Najpierw (rok temu) rosły tam kwiatki. Potem trochę chwastów. W końcu nasi chłopcy z biura (a właściwie w roli fachowca sprowadzona Mama Króla Pomarańczy) zasadzili miętę i papryczkę. Jedna i druga rozrosła się do niesamowitych rozmiarów, czyniąc nasze posiłki dużo bardziej urozmaiconymi.
Z mięty i papryczki korzystają już kucharze z restauracji obok, sąsiedzi z góry, ogólnie rzecz biorąc cała okolica. Używamy też ją do maltretowania turystów, szczególnie tak zwanych „chojraków polskich” (określenie pieszczotliwe), którzy uważają, że nic ich nie powali. Otóż nasza ostra papryczka powala ich na łopatki bez wyjątku.
Idąc za ciosem sąsiad z drugiego piętra zasiał nam kiedyś dla żartu arbuza. Kolorowa dusza, bajerant, wciąż opowiadał, jak będziemy jeść arbuzy z własnego ogródka a my śmialiśmy się z niego do rozpuku.
A tu nagle… pewnego dnia zauważyliśmy ukryte pomiędzy liśćmi zielone piłki. Zaczęły rosnąć w tempie ekspresowym i teraz przypominają już PRAWDZIWE ARBUZY o wielkości melona.
W tureckim jest takie określenie „kroić arbuza” w sensie ucztowania, mniej więcej. Myślę sobie w tym kontekście, że za kilka tygodni czeka nas krojenie arbuza w pełnym tego znaczeniu. Nie będzie się mogło obejść bez relacji foto.
Póki co wygląda to tak (i budzi większą sensację niż ostre papryczki):
15 komentarzy
wow, arbuz w ogródku… to jest to :)
Skylar, a wiesz, że co roku moja siostra sadzi u siebie w polskim ogrodzie arbuzy i co roku się nimi zajadamy :)
A powiedzonko o „krojeniu arbuza” muszę podać dalej :)
Pozdrawiam z upalnej Polski.
plony udane :-D w moim tureckim ogródku póki co chwast.. może za rok się za niego wezme
Ja niestety ogródka nie mam, mam balkon i tylko 3 kwiaty doniczkowe, wyhodowanie polskich cebulek z kwiatami zakończyło się wielka porażka, bo wyrosły same liście a kwiatów brak – a przestrzegałam wszelkich możliwych norm i zaleceń nie tylko z torebek z cebulkami ale także z książek i netu – niestety nic nie wyszło…Podziwiam zatem piękne plony i życzę smacznego arbuza :)
gdzie ta papryczke mozna kupic w nasionach?
A ja w sprawie publikacji. Czytam ten blog od … nie pamiętam kiedy, podobnie jak inne poświęcone Turcji i krajom Orientu, i byłam bardzo rozczarowana kupując reklamowaną tu książkę, gdyż zawiera ona trochę przeredagowane zapiski z 2 blogów pań Autorek. Ciekawe dla osób, które nie znaja tych blogów i o Turcji nic nie słyszeli, ale ja nie znalazłam w niej nic, czego wczesniej nie przeczytałabym na blogach.A nawet jak było, to nie zauważyłam. Ale tez na blogu nie znalazłam wczesniej informacji, ze to blogi w książkowej formie.Spodziewałam sie czegoś nowego. A tak -wyrzucone pieniadze.
Do rozżalonego Anonima: Ja sama napisałam wiele tekstów specjalnie do tej książki, Agata z bloga „Tureckie Kazania” napisała jeszcze więcej – kompletnie od początku. Cóż, jeśli książka się nie podoba, i zupełnie nic nowego dla siebie Anonimie nie znalazłaś/znalazłeś, pozostaje tylko próba zwrotu książki do księgarni, może dostaniesz pieniądze z powrotem?
A mnie (i moim znajomym rowniez)ksiazka bardzo sie podoba.ma
Przepraszam, ale czy tu tylko mozna chwalić? Jak się pretenduje do bycia osobą publiczną to na różne komentarze trzeba się przygotować. Nikt nie mówił, ze ksiązka jest nieciekawa w ogóle,bo jest, tylko nie dla czytelnika tego blogu.A tu własnie jest reklamowana, a nie gdzie indziej. Ksiązkę komus oddam po prostu.A że nie cierpię kółek wzajemnej adoracji, to i z bloga się wynosze.
Anonimie, nie rozumiem skąd Twoje oburzenie. Napisałam odpowiedź na twój komentarz, nie napisałam, że masz się stąd wynosić i że krytyka nie ma tu miejsca. Każda krytyka mile widziana, w końcu książka może się wielu osobom nie podobać. Czytelnicy bloga są różni, jednym się podoba, innym nie – wszyscy macie do tego prawo. Kto tu mówi o kółkach wzajemnej adoracji?
Napisałaś o zmarnowanych pieniądzach, więc zaproponowałam zwrot ksiązki. Co innego miałabym napisać?
Witam serdecznie :)
Ja również jestem po lekturze półprzewodnika po Turcji.
Dla mnie rewelacja :))) Przeczytałam w jeden wieczór i trochę łezka zakręciła się w oku, że niestety w tym roku nie udało mi się z rodzinką wyjechać na wakacje do Turcji.
Pozdrawiam :) Marta
Hej, a ja sobie książkę kupię, żeby mieć teksty z tego (świetnego) bloga na… jednej kupie :)
pozdrawiam, powodzenia:)
m.
Witam! ;) znalazłam ten blog dopiero wczoraj ale już zdążyłam przeczytać znaczną część postów i szczerze przyznaję, że są świetne ;) Sama tydzień temu wróciłam z Turcji ;D Atrakcji ( w postaci samych mieszkańców ;P) było co niemiara ;]
Po przeczytaniu kilku wpisów zaciekawił mnie wątek Turków Turystycznych ;)to co ci mężczyźni robią, myśląc, że to takie romantyczne i wgl, jest śmieszne jednak muszę przyznać, że nie narzekałabym gdybym miała takiego ” adoratora” ;P w końcu jaka kobieta nie lubi słuchać komplementów ;P Pozdrawiam ;)
Pani Agato czekamy na dalsze wieści … byłyśmy niedawno w Turcji i dzięki pani jesteśmy na bieżąco tzn.ja i moje córki serdecznie pozdrawiamy pa
Co do pani publikacji – popieram notkę poprzedniego Anonima – to copy copy copy tego bloga … książkę oddam babci, a ja będę śledzić bolga:)
Comments are closed.