Oto i są, obiecane zdjęcia ze Stambułu – pewnie część pierwsza; mimo ograniczonej ilości czasu dałam radę nieco popstrykać. Ograniczonej? Tak, bo mając trzy dni w Stambule, jeden całkowicie został poświęcony spotkaniom towarzyskim oraz organizacyjnym rozmowom dotyczącym na przykład minionego wieczoru autorskiego… Drugi dzień z założenia był przeznaczony na zakupy (a więc zeszłam wszelkie ulubione sklepy na ulicy Istiklal w części oraz w dzielnicy Moda w Azji), bo przecież w Alanyi przy ogromnej ilości bazarów a raczej straganów z podróbkami nie ma wcale za dużo ładnych porządnych ubrań. Trzeci dzień i kawałki dwóch pozostałych minęły na spacerowaniu mniej lub bardziej gorączkowym, z aparatem, i przypominaniem sobie wszystkich miejsc i przystani promowych. W końcu był to mój pierwszy pobyt w Stambule po – uwaga – dwóch latach!!! Kiedy uświadomiłam sobie ile to już czasu minęło, sama zdziwiłam się niezmiernie i takie zdziwienie już mi zostało.
A potem, nie wiedzieć kiedy, trzeba było już jechać. Szkoda, bo w Stambule, żeby tak kompletnie poczuć klimat, trzeba by było zostać minimum miesiąc. Chętnie bym tak zrobiła, tylko – cóż – to miasto ma jedną w tej sytuacji poważną wadę – wysysa gotówkę z portfela jak wampir! Niniejszym trzeba by było znaleźć kogoś, kto mi takie „reporterskie” wakacje w Stambule zasponsoruje… a z tym, jak się rozejrzeć, raczej ciężko.
Cóż, pora na konkrety, czyli plik powybieranych bez żadnego z góry ustalonego klucza zdjęć. Tak czasami jest najlepiej.

Raj dla smakoszy, Bazar Egipski (zdecydowanie ciekawszy niż oklepany Kryty Bazar).

Z ukrytej kamery.
Jedno z moich ulubionych zdjęć: Stambuł z pokładu promu.
Słynny dworzec kolejowy Haydarpasa, którego dach spłonął – o ile dobrze pamiętam – na początku tego roku. Na zdjęciu jak widać budynek nadal bez dachu.
Pogoda była jesienna, ale i tak zawsze najlepszą miejscówką na promie jest ta z widokiem na Bosfor. Nawet jak wieje tak, że hej.
Skylar na wyspie Burgazada – jednej z Wysp Książęcych.
Niby prom, to tylko prom. Ale dla mnie właściwie esencja Stambułu.
Ulica w dzielnicy Beşiktaş (czy jak mówią w telewizji polskiej: „Besiktas”) w kolorowym przybraniu, jak zwykle pewnie bez okazji.
Zrozumie ten, kto mieszkał lub pomieszkiwał w Stambule. Instrukcja zmian w ruchu drogowym. Szacun dla tych, który prowadzili w tym mieście auto.
Stary człowiek i morze. Dzielnica Örtaköy.
Stambuł miastem wolnych kotów. Jedno z wielu zdjęć, które im zrobiłam w dziwnych miejscach.
Most i wieża Galata, tam po drugiej stronie w pewnej wąskiej gwarnej uliczce niedaleko słynnego klubu Babylon mieścił się nasz hostelik.
Ponoć najsłynniejsza i najlepsza kawiarnia w Stambule, w dzielnicy Kadiköy. Na zdjęciu: kawa Skylar i kawa Agaty Wu.
I znów kot tym razem zmotoryzowany.
Fajne kreatywne graffiti w jednej z uliczek Beyoglu.
Demonstracja pronarodowa na Istiklalu w wykonaniu uczniów szkoły średniej. Bez komentarza.
11 komentarzy
Ach te stambulskie klimaty…
hahaha te 2 babki ubrane na czarno, (ninja – wg mojego męża) widziałam je – moze to te same?!! czy robilas to zdjecie z nimi przy grand bazarze? :D
Świetne zdjęcia! Z chęcią znowu wróciłabym do Stambułu ;)
Piekne zdjecia Skylar! Niedawno stamtad wrocilam, a znowu bym pojechala z checia.
Miło czytając,na chwilę oderwać się od szarej rzeczywistości. Inny świat.
Dzięki
„Kolorowe przybranie” Beşiktaşu to dekoracje z okazji Swieta Republiki (29 pazdz.). Identyczne byly wokol Taksimu i np. w Şişli. Pozdrawiam!
Witam ponownie
Ja ponowiam pytanie bo na roznych stronach tyle jest sprzecznych informacji ze w koncu nic nie wiem. Ile litrów alkoholu mozna przewiesc do Turcji w bagazu rejestrowanym??
Pozdrawiam
Kasia
Uwielbiam Twój blog. Byłam w Stambule przez ponad miesiąc, teraz jestem w innym miejscu :) Też pisze bloga o moim pobycie w Turcji, ale po przeczytaniu Waszej książki mogę tylko napisać, ze Was podziwiam. Byle tak dalej :)
Patrząc na te wszystkie wspaniałe zdjęcia coraz bardziej chciałabym pojechać do Stambułu.. Niestety w najbliższym czasie tego nie zrobię.. ale w przyszłości na 100%!
Ostatnio zaczytuje sie we wszystkim co ma związek ze Stambułem;-)
Cudnie! Byłam w Stambule rok temu (niestety też tylko 3 dni) i się zachwyciłam od pierwszej minuty. Od tamtego czasu cały nonstop tylko marzę, żeby wybrać się tam znowu. I zgadzam się w pełni co do Bazaru Egipskiego na którym spędziłam chyba jedną trzecią mojego pobytu :))
Pozdrawiam!
turcja jest niesamowita. choc bylam tylko na wspanialej dwutygodniowej wycieczce z biurem podrozy alfa star to udalo mi sie rowniez pojawic na chwile w stambule. to miasto fascynuje, jest niezwykle, ma tak wiele oblicz. mam nadzieje, ze uda mi sie wrocic na poludnie i jeszcze raz zrelaksowac sie troszke i poznac kolejne zakamarki stambulu. btw. swietny blog!
Comments are closed.