Uwaga, dziś będzie znowu długie. Ale mam nadzieję przydatne, a może i ciekawe – czyli o tym, jak zjeść w Alanyi… tak żeby było i smacznie, w miarę rozsądnie cenowo, ale i aby skosztować tego, co w kuchni w tym regionie najlepsze.
O bogactwie kuchni tureckiej można by pisać tomy. Różnorodnością, historią, wachlarzem rozmaitych wpływów (Europa, Azja, kraje arabskie) powala na kolana. Miłośnicy dobrego jedzenia zdecydowanie powinni odwiedzić ten kraj, delektować się po kolei specjałami różnych regionów. Jest to zdecydowanie temat na jakieś grubsze opracowanie.
W odcinku 4 pisałam o zakupach i tym co do Polski sobie przywieźć – m.in. do jedzenia. Natomiast dziś będzie o tych przyjemnościach, które warto sobie zafundować na miejscu. A żeby było trudniej: w turystycznej stolicy Riwiery, jaką jest Alanya… Nazwijmy ją typowym małym miasteczkiem, które przygniotła turystyczna sława, a które nie posiada za dużo charakterystycznych potraw, kulinarnych zwyczajów czy tradycji. Ma to wadę, która jest jednocześnie zaletą: w tym mieście możemy zjeść dużo rozmaitych rzeczy pochodzących z różnych stron kraju. Ponieważ do pracy przybyło tu wielu Turków z całej Turcji, mieszają się tu ich rodzinne smaki, które promują w swoich restauracjach czy lokantach. Z drugiej strony: ciężko trafić na naprawdę dobrą knajpę. Często też dobre knajpy, które są swoistym odkryciem w jednym sezonie, w następnym kompletnie się „psują”. Mimo wszystko jednak okazuje się, że w Alanyi można dobrze zjeść ;)
Poniżej krótki przegląd potraw, dań i przysmaków, które polecam skosztować będąc w Alanyi (albo generalnie – w Turcji). Na samym dole umieszczam też mapę knajpek wymienionych w tekście. Wybór jest czysto subiektywny, dlatego możecie dopisywać swoje uwagi i miejsca które polecacie w komentarzach. Na pewno wielu się przydadzą ;)
Jeśli morze, to musi być balık
Ryba to po turecku balık [balyk]. Jako miasto portowe Alanya posiada bardzo mało restauracji rybnych, co budzi na pewno zastanowienie przyjezdnych. Cóż, kuchnia alanijska bardziej skupia się jednak na mięsie i warzywach… ale nie narzekajmy – jest co znaleźć i co zjeść. Mamy do wyboru dwie opcje: restauracje rybne (balık lokantası) w okolicy rybnego bazaru, gdzie można zjeść coś tanio i szybko, albo bardziej eleganckie knajpki (balık evi, dosł. dom rybny) z większą ilością przystawek, niekiedy muzyką na żywo, i – alkoholem. A jak już mowa o alkoholu, według Turków najlepsza do ryby jest anyżówka rakı (powiedzcie komuś hasło „rakı roka bakık” [raky roka balyk] – oznacza to klasyczny zestaw wódka, rukola i ryba.
Co można zjeść?
Świeże lokalne ryby z grilla (ızgara): çipura, levrek, malutkie rybki jak istavrit albo alanijski kubbes, oczywiście także owoce morza np. kalmary. Na bazarze rybnym do ryby dostaniecie sałatkę (pomidor, cebula, ogórek, zielenina, polane sokiem z granata i oliwą), biały chleb i wodę. Taki zestaw kosztuje ok 15 TL za osobę i smakuje niebiańsko. Tu alkoholu nie dostaniemy.
Jeśli wybierzecie się do restauracji rybnej z alkoholem i muzyką, będzie już trochę drożej, bardziej obfity wybór meze (przystawek). Polecane miejsca: Alanya Balık Evi, Kaptan Balık Evi.
Nie ma Turcji bez kebaba
Na częste pytanie „Gdzie zjemy najlepszego kebaba” zwykle nie wiem co odpowiedzieć. Bo tak: kebab oznacza nie konkretną potrawę, ale sposób przygotowania mięsa – na ruszcie (ızgara). Ruszt może być poziomy (şiş – swojski szaszłyk) albo pionowy, z którego mięso jest skrawane (döner). Na dodatek może być tak przygotowana i baranina, i jagnięcina, i drób. Kolejna sprawa: kebab może być podany na talerzu (i tak wygląda w formie klasycznej), z towarzyszeniem pilawu, grillowanego pomidora i papryki, upieczonej cebuli (kebab w wersji adana), albo np. jogurtu (kebab iskender). Ale możemy zjeść też kebaba w formie „fast food”, czyli zawijanego w świeżo upieczony placek (pide). Taki kebab nazywa się dürüm (do wyboru drób lub baranina). Miłośnicy „polskiego” kebaba z tłustego mięsa, przykrytego stosem sałatek i zalanego sosem czosnkowym mogą być zaskoczeni ogromem opcji do wyboru… ale na tym polega piękno tureckiej kuchni!
Kebab na szybko
Typowego „kebaba z budki” znaleźć tu ciężko; w Turcji nie ma zwyczaju jeść takich potraw na stojąco. Mamy więc do wyboru lokanty, restauracje, lepsze lub gorsze, gdzie jeśli poprosimy o kebab dürüm, na talerzu przyniosą nam zawijańca opakowanego w papier, który odwijamy w miarę jedzenia :) Mamy do wyboru drób lub baraninę (polecam adana dürüm! – w Polsce trudno dostać!). Zazwyczaj nasz zawijaniec będzie się składał z placka pide i mięsa w środku, przybranym cebulą i pietruszką. I tyle: żadnych sosów czosnkowych, jedynie możemy poprosić o ketchup i majonez „do środka”. Zapewniam, że smakuje wspaniale. Do tego klasycznego zestawu czasem dodawana jest mała sałatka: pomidor, zielenina, cebula i zawsze – ayran czyli doskonale komponujący się z mięsem pitny jogurt. Koszt maksymalnie 10 TL. Gdzie: Derya Lokantasi, Adana Ocakbaşı, Flash, Haydar Usta, Kaşıkara, Kolçuoğlu.
Kebab celebrowany
Jeśli chcemy na kolację zjeść prawdziwie „po turecku”, polecam wybrać się do jednej z powyższych restauracji, szczególnie trzech ostatnich. Należy przygotować się na koszt ok. 40-50 TL za osobę, ale będzie to niezapomniana uczta. Najpierw czeka nas szereg przystawek (meze), z których zazwyczaj 1-2 podawane są na koszt zakładu, pozostałe są już płatne. Do nich lavaş czyli nadmuchiwane pieczywo, które odrywamy palcami i używamy jako nabieraka do przystawek :) Po około godzinie z przystawkami (może się także przy tej okazji zapoznać z rakı albo winem czy piwem) zostanie nam podane danie główne, czyli np. kebab adana, iskender czy metrelik kebab (metrowy kebab na całą długość stołu, który dzielimy między biesiadników; specjalność Kolcuoğlu). Wegetarianom polecam zapiekane w glinianym naczyniu warzywa i pieczarki (kiremit). Do dania głównego dostaniemy sałatkę, a po jego ukończeniu bez „proszenia” przyjadą do nas owoce sezonowe, niekiedy tureckie desery, np. w Kaşıkara obłędna zapiekana chałwa, której po prostu musicie spróbować ;) Po takiej uczcie herbata lub turecka kawa podawane są na zakończenie jako poczęstunek (ikramiye) – nie wliczone w rachunek. W porządnych restauracjach zazwyczaj do rachunku nie wlicza się także wody. Uwaga, nie w każdej restauracji podawany jest alkohol np. w Haydar Usta.
Turecka pizza – czym może być, a czym nie jest
Reklamowana jako „turecka pizza” nie bardzo przypomina włoską pizzę. Ciasto jest dużo cieńsze i bardziej chrupkie. Miłośnikom mącznych wyrobów polecam skosztowanie dwóch potraw:
pide – jest to cienkie, miękkie lecz chrupiące ciasto w formie „łódki” z nadzieniem mięsnym (mielone) albo serowym (rozpuszczony ser). Dalej na zachód Turcji pojawiają się dużo bardziej urozmaicone wegetariańskie nadzienia, takie jak np. pieczarkowe albo wielowarzywne.
lahmacun – jeszcze cieńsze chrupiące ciasto w formie koła, które zawijamy w rulonik i w ten sposób pałaszujemy.
Dobre pide i lahmacun podają tanie restauracje jak Derya Lokantasi, Flash czy sieciowa restauracja Hacıoğlu. Do tego mała sałatka, ayran – i jesteśmy posileni. W tej ostatniej knajpce polecam także serową wersję lahmacuna zwaną peymacunem (bez mięsa). Konserwatyści tureccy uważają to za jakiś wynalazek – ja uwielbiam! Koszt – 8-12 TL.
Dimçay czyli klimatyczny posiłek w tureckim stylu
W upały ucieka się w Alanyi nad Dimçay. Jest to piknikowa rzeczka w górach, przy której ulokowały się restauracje z platformami umieszczonymi na samej wodzie, zjeżdżalniami, nawet basenami, wodotryskami i placykami zabaw dla dzieci. Jeśli chcecie gdzieś spędzić przyjemny orzeźwiający dzień, warto się tam udać i wybrać swoje ulubione miejsce. Moje nazywa się Regulatör Ada Piknik.
Co zjemy?
Mój faworyt to pstrąg z rzeki (alabalık), ale można też zjeść np. şiş kebab z kurczaka. Kuchnia nie jest tu najwyższych lotów, ale liczy się, że jest przyjemnie, do tego najlepiej lodowate piwo Efes czy ayran. Jako przystawkę dostaniemy zazwyczaj lavaş oraz haydari (jogurt z ziołami), wiejskie masełko, kozi ser i ezme (ostra pasta z papryczki). Koszt na osobę ok. 15 TL.
Sulu yemek – prawdziwe codzienne jedzenie Turków
Jeśli chcecie pokosztować dań warzywnych, albo po prostu ciekawi jesteście co jedzą Turcy na co dzień (bo przecież wiadomo, że nie kebab w różnych odmianach i wersjach), powinniście zajrzeć do zwykłej tureckiej lokanty. Znajdują się w bocznych uliczkach, są tanie i ubogo wyposażone. Czynne są zazwyczaj w ciągu dnia i stołują się tam pracownicy pobliskich sklepów, banków, itp. Wraz z Królem Pomarańczy jesteśmy fanami grzecznej knajpki Aran Lokantası, której nazwę podaję tylko dlatego, że jestem pewna, że tam nie dotrzecie ;) Dobrym miejscem w samym centrum, gdzie stołują się młodzi ludzie jest Mini Mutfak, smacznie karmi także Keskin Restaurant koło mojej pracy. Obsługa wygląda tu bardzo prosto: pokazujemy co chcemy dostać, nie ma wybierania z karty. Można poprosić po trochu o wszystko, aby zakosztować.
Sama nazwa „sulu yemek” oznacza „rozwodnione jedzenie”, czyli np. fasolkę albo ciecierzycę w sosie pomidorowym, kawałki kurczaka z warzywami i ziemniakami w sosie, pulpeciki mięsne w sosie, i tak dalej :) Sos nie przypomina naszego pomidorowego, jest bardzo wodnisty. Innym ciekawym daniem jest np. kızartma czyli podsmażone ziemniaki, bakłażany, papryka i kabaczek zalane paroma łyżkami chłodnego jogurtu, albo biber dolmasi (faszerowana ryżem papryka). Do tego dobieramy sobie pilaw (ryż) albo bulgur (kasza). Z codziennej kuchni można też skosztować tureckich zup, np. mercimek, ezo gelin (z soczewicy), domates (pomidorowa), tavuklu (kurczakowa). Są to typowe zupy-kremy, do których podawany jest biały chleb.
Miłośnicy mocniejszych wrażeń powinni zajrzeć do Flasha albo Şefin Yeri, gdzie poza kiloma rodzajami zup znajdziecie zupę z baranich móżdżków czy flakową (kelle paça)….
Wracając do codziennych smaków, osobną zupełnie historę stanowi zestaw piyaz-köfte. To wspaniały duet, ale w lokantach trzeba go zamówić. W Alanyi najlepszy podają oczywiście w Aran Lokantasi, a tak naprawdę zagłębiem tej potrawy jest miejscowość Aksu przed Antalyą (knajpy przydrożne). Piyaz to danie z białej fasoli z pomidorami, cebulą i jajkiem, w pysznym sosie z oliwy, soku z cytryny i – w naszym regionie – z dodatkiem tahini. Do tego na osobnym talerzu otrzymujemy köfte – pysznie przyprawione malutkie pulpeciki z jagnięcego mielonego mięsa, grillowaną paprykę zieloną i kopkę pilawu. Mięso mielone z grilla często pieczone jest pod przykryciem z pide albo chleba – ciepłe pieczywo zostanie przyniesione razem z posiłkiem.
Dania z lokant nie powinny przekroczyć 7-10 TL za osobę, nieco droższe są dania mięsne.
Coś na ząb, czyli mała przegryzka w tureckim stylu
Nie musimy wybierać się na wielodaniowe kolacje czy obiady, aby zaznać troszkę tureckich smaków. Podczas zwiedzania miasta czy wyczerpujących zakupów ;) warto zjeść coś małego. W centrum Alanyi niedawno wyklarował się kawiarniany „szlak” przy głównej ulicy, gdzie obok Starbucksa czy Burger Kinga można zjeść czy wypić także coś lokalnego w lokalnych pattisserie czy pastane. Zawsze tam tłoczno.
Co warto?
Poğça [poocza], to coś w rodzaju słonej bułeczki. W środku nadzienie z oliwek, serowe, ziemniaczane. Mamy też börek czyli płaty ciasta filo przekładane nadzieniem (smakuje jak bardziej miękka i mniej tłusta wersja ciasta francuskiego), np. szpinakowym, serowym, ziemniaczanym, z mięsem mielonym i uformowane w różne kształty… Smakołyki te znajdziecie w piekarniach i kawiarniach np. w Hancı, Simit Saray, albo Simit Dünyası. Zamawiając tego typu przekąskę warto popić ją tureckim czajem albo.. sokiem z wyciśniętych pomarańczy :)
Rachunek nie przekroczy 5-10 TL.
Oczywiście jak nazwy dwóch powyższych knajpek wskazują, można tam zjeść także simit – jest to chrupiący posypany sezanem obwarzanek, może być przekrojony na pół i wyłożony serem, sałatą, pomidorami – robi się z niego taka „okrągła kanapka”. Jeśli chcecie jednak zjeść takiego simita „do ręki” niekoniecznie zatrzymując się w kawiarni, polecam udać się do simitçı (sprzedawcy simitów); często stoją oni na rogach ulic, simit kosztuje tam o ile pamiętam 0,75 TL. Najlepsze simity sprzedaje jeden pan w centrum (zaznaczyłam na mapie), jeśli sobie zażyczymy przekroi je wzdłuż i wysmaruje oliwkową pastą, albo czekoladowym masłem czy serkiem topionym. Polecam, jeśli ominęliście śniadanie! :)
W ramach „ciągu kawiarnianego” jest malutkie miejsce które nazywa się Çiğköftem. Dobre dla jaroszy! Zjecie tam przekąskę w postaci pysznego köfte z soczewicy, cebuli i przypraw.
Z przekąsek warto oczywiście zasmakować gözleme – jest to wiejski placek z dosłownie trzech składników, cienki jak prześcieradło a chrupki i smaczny. W środku znajduje się nadzienie serowe, ziemniaczane lub szpinakowe. Gözleme zawijamy w formie koperty i pałaszujemy ze smakiem. Najlepsze kupuje się od „babć wiejskich” na wzgórzu Kale za 2 TL, ale można też skosztować w innych miejscach – warto. Prawdziwe wiejskie gözleme jest przepyszne!
A może… tureckie śniadanie?
Doskonały sposób na rozpoczęcie dnia to tureckie śniadanie typu serpme (rozłożone). Oferują je niektóre kawiarnie, np. Hanci, Çitirim, Coffemania – za 15-20 TL, ale najlepsze jest w cukierni Mado – co prawda za 32 TL, ale za to jak smakuje! Są to malutkie miseczki z rozmaitymi smakołykami podane na tacy, do tego sigara börek, sucuklu yumurta (jajka na kiełbasce), rozmaite rodzaje sera, oliwki, dżemy. Do tego „nielimitowany” çay w cenie. W Mado mają też wspaniały börek i inne śniadaniowe cudowności – co prawda droższe niż gdzie indziej, ale warte ceny.
Jak podnieść sobie cukier, albo osłodzić życie
Ten wpis byłby niekompletny bez części o deserach. Każdy smakosz powinien bowiem skosztować w Turcji kilku słodkich wynalazków, i na szczęście mamy je również w Alanyi.
Są to:
Lody Maraş
Pyszne lody z koziego mleka, naturalne, ciągnące się. W wafelku, pucharku, albo na talerzyku, krojone czyli kesme.
Lody Maraş pochodzą z miasta o nazwie Kahramanmaraş i można je dostać praktycznie w całej Turcji. Nakładaniu lodów towarzyszy cała zabawa – jaka, dowiecie się jak spróbujecie ;) Warto wybrać się w dobrym nastroju i uruchomić kamerę lub aparat. Najlepsza lodziarnia to Sütçü Imam (Imam Mleczarz). Możecie tam też poza śmietankowymi i czekoladowymi wybrać lody owocowe w kulkach ale także z koziego mleka – z kawałkami prawdziwych owoców, orzechami, rodzynkami – smakują zupełnie inaczej niż nasze, i także inaczej niż lody włoskie. Alternatywnie można się wybrać do Mado na elegancki deser lodowy – też z maraş :)
Baklava, kadayif, künefe, antep fıstıklı sarma
Rozmaite tradycyjne słodkości, które można poprosić na sztuki albo kawałki w cukierni – z wyjątkiem künefe – jest to deser który zamawiamy u kelnera, z ciągnącym się serowym nadzieniem. Moim faworytem jest kadayif, ale i kawałkiem dobrej świeżej baklavy – nie pogardzę ;) Większość z nich ma właściwie rodowód arabski, ale przez wieki na dobre zadomowiły się w tureckiej kuchni i obyczajach. Bardzo słodkie, miodowe, podawane są w kawiarni z towarzyszeniem butelki wody, aby przepłukać nadmiar słodyczy ;) A po konsumpcji można też zamówić herbatkę, aby dojść do siebie. Tego typu słodycze możecie zjeść zarówno w kawiarniach typu Hanci, Çitirim jak i w lodziarniach. Kiedy rozpocznie się ramazan (a to już wkrótce!), czyli miesiąc świętego postu, zarówno ci poszczący jak i niekoniecznie, będą się licznie spotykać w kawiarniach całymi rodzinami po zmroku i po wcześniejszej obfitej kolacji (sahur). Polecam udać się na „słodkie” właśnie wtedy – te miejsca są czynne nawet późnym wieczorem.
Aktualizacja z 25.09.2015: Na mapie dodałam świetne miejsce z najlepszym künefe w mieście, podawanym najlepiej z porcją lodów maraş. Jako „zagryzkę” dostaniemy… mleko i banany!
A na koniec, jakby Wam tego było mało…
Gdybyście jednak stwierdzili, że chcecie zjeść coś trochę tureckiego, trochę europejskiego, albo każdy w waszej ekipie ma inne preferencje smakowe i ciężko dojść do porozumienia – można odwiedzić jedną z „mieszanych” restauracji w Alanyi. Co prawda ilość restauracji liczy się tu pełnie w tysiącach i każda zachęca a to fantazyjnym wystrojem, a to menu w 9 językach, a to nawołującym kelnerem, ale ja chciałabym Wam zaproponować kilka przyjemnych miejsc z dobrym jedzeniem i – także – klimatem. Znajdziecie tu i swojską włoską pizzę, i makarony, i uproszczone wersje kebaba, czy amerykański stek. W tych restauracjach nie będzie co prawda typowo tureckiego klimatu i schematu dań (rzadko kiedy przystawki, brak wody w cenie i herbatki po), ale mają inne zalety: luźną atmosferę, często muzykę na żywo, ogródki z fajnym widokiem, ciekawy wystrój, fantazyjne dekoracje dań.
Do ciekawych i wartych uwagi miejsc możemy zaliczyć: Ev Restaurant (świetna muzyka na żywo, dobre wina), Harbour (z widokiem na port), Green Beach (muzyka na żywo, przy plaży Kleopatry), Red Tower (z własnym browarem), Filika Restaurant, Merlot, Shakespeare, Lokanta Su, White & White (na plaży w Oba). Wszędzie jest możliwość zarezerwowania stolika czy przybrania go na potrzebę np. specjalnej okazji (urodziny, zaręczyny :)) Rachunki wahają się w granicach 15 za najprostsze do nawet 50-60 lir za danie, więc możemy wybierać do woli!
Dodatek dla wegetarian
Jako osoba nie lubiąca mięsa doskonale rozumiem co to znaczy szukać potraw wege. Mimo, że w powyższym tekście pojawiały się zachwyty nad mięsnymi daniami, które zdarza mi się jeść ze smakiem, chciałabym wyraźnie zaznaczyć, że Turcja jest rajem dla wegetarian i w prawie każdej knajpce, lokancie czy restauracji znajdziecie warzywne dania. Wiem to po sobie: zdarza mi się tygodniami czy miesiącami nie jeść nawet drobiu, i jak dotąd nie miałam problemu z brakiem w karcie czegoś dla siebie. U kelnera wystarczy czasem tylko dopytać, czy dana potrawa jest bezmięsna (etsiz), ale lepiej użyć słowa vejetaryan [weżetaryan]. Słowo et (mięso) dla wielu Turków może oznaczać bowiem mięso baranie czy wołowe. Kurczak dla nich już to po prostu tavuk, a więc nie mięso. Warto być tego świadomym :)
Smacznego!
14 komentarzy
Wszystko co napisałaś się zgadza. Osobiście to sprawdzaliśmy swego czasu, korzystając z min. Twoich wskazówek. I kebab koło starego/pierwszego biura był najlepszy, mistrzowski! ;)
Czy jest szansa na tureckie przepisy?
Czemu nie ;) A coś konkretnego? Tradycyjnego? Sama po turecku za bardzo nie gotuję, nie mam na to kompletnie czasu, ale mogę przetłumaczyć jakieś przepisy.
Coś, co możnaby ugotować w Polsce i poczuć się znów jak na wakacjach w Turcji :) Chętnie potrawy gotowane na co dzień przez Turczynki. Ostatnio np. szukam przepisu na kisir ;)
Hmmm ja kisiru nigdy nie robiłam ale też bym chciała – może to będzie moja motywacja żeby zrobić i efektami się podzielić? ;)
Bo na blogu jest
z tego co pamiętam tylko jeden przepis: na zupę soczewicową ;)
A w międzyczasie zajrzyj tutaj, świetne przepisy: http://turcjaodkuchni.blogspot.com.tr/
Już tam byłam ;) Zrobiłam kisir, ale to jednak nie było to. Czy jest coś podobnego, ale z ryżem? Kojarzę coś takiego, trochę przypominało nasz paprykarz z wyglądu. Chyba że to była inwencja własna kucharza (przeróbka „resztek” w hotelu ;)
a nie chodzi ci przypadkiem o bulgur?
25 cze 2014 21:57, „Disqus” napisał(a):
Zrobiłam kisir z kuskusem, może na tym polegał błąd ;) Dzięki za podpowiedź…
A może chodzi Ci o bulgur?
Byliśmy dziś w Aran Lokantasi. Jedzenie smaczne. Szkoda, że na początku nie dogadalismy się z kelnerem bo chciałem zamówić zupę ale podali komuś innemu i dzięki temu zamówiłem ją później. Jest prosto ale smacznie. Bardzo miła obsługa.
Czy ktoś wyjaśni mi jaka jest różnica pomiędzy restauracją a lokantą?
Lokanta to tania knajpka, u nas trochę w stylu baru mlecznego. Restauracja zazwyczaj jest bardziej „na wypasie”, z menu w karcie. W lokancie wybiera się dania z puli która jest przygotowana na dany dzień.
Dziękuję bardzo za wyjaśnienie:)
Comments are closed.