Tur-tur Blog: Polka w Turcji
  • Home
  • TU ZACZNIJ
    • O mnie
    • Współpraca
    • Ja w prasie, radiu i TV
    • Archiwum bloga
  • Turcja
    • Życie w Turcji
    • Praca w Turcji
    • Poradnik turysty
    • Język turecki
    • Od kuchni
    • Goście na blogu
  • Podróże
    • Turcja
    • Australia
    • Europa
    • Maroko
    • Syria
  • Sklep
  • ENGLISH
    • Blog
    • Cooperation
Popularne na blogu
Boisz się jechać do Turcji? – krótki przegląd...
1: Komunikacja miejska w Alanyi
Jak zrozumieć Turka – 10 kulturowych nieporozumień
Internet na wakacjach w Turcji – poradnik turysty
Polka w tureckiej aptece – rozmowa z Agnieszką
Co zobaczyć w Alanyi?
Co zabrać na wakacje do Turcji – jak...
4: Turecka lista zakupów
Sklepy odzieżowe w Alanyi – gdzie kupować ciuchy?
Czy Turcy nas lubią?
Tur-tur Blog: Polka w Turcji

Największy polski blog o życiu, pracy i podróżach po Turcji. Od 2005 roku!

  • Home
  • TU ZACZNIJ
    • O mnie
    • Współpraca
    • Ja w prasie, radiu i TV
    • Archiwum bloga
  • Turcja
    • Życie w Turcji
    • Praca w Turcji
    • Poradnik turysty
    • Język turecki
    • Od kuchni
    • Goście na blogu
  • Podróże
    • Turcja
    • Australia
    • Europa
    • Maroko
    • Syria
  • Sklep
  • ENGLISH
    • Blog
    • Cooperation
0
Home Lifestyle Pean ku czci rowerzystów i pieszych
Lifestyle

Pean ku czci rowerzystów i pieszych

by Skylar 3 sierpnia 2014
by Skylar 3 sierpnia 2014

Zamykam oczy – raz – jestem w Turcji, w gorącym, wilgotnym klimacie, znanym jak własna kieszeń, swojskim, a jednak na zawsze obcym, w świecie pracy, nieustannie dzwoniących telefonów, ciągłych problemów, wyzwań, zaskoczeń, kulturowych różnic.
Otwieram oczy – sms – wiadomość z Polski, która nie powinna nadchodzić w środku sezonu, ale takie wiadomości nie znają dnia ani godziny, nie mają lepszego ani gorszego czasu. Po prostu przychodzą i nie oszczędzają nikogo.
Zamykam oczy – dwa – jestem na berlińskim lotnisku. A potem w Polsce, pierwszy raz od 9 lat oglądam polskie lato, nie wiedząc, czy w mojej żałobie mogę bezkarnie napawać się tym faktem. Chodzę po ulicach Poznania, tak bardzo moich, ukochanych, wytęsknionych, mijam fontanny i wodne kurtyny, sklepy, kawiarnie, potykam się o kocie łby, robię zdjęcia leżakom ustawionym na trawnikach, spotykam z rodziną i przyjaciółmi. Wdycham zapachy polskiego lata, tak inne od tego tureckiego. Chłonę zieleń traw i drzew, zajadam się borówkami i malinami, a w domu razowym chlebem z kwaszonym ogórkiem. Turecka rzeczywistość na kilka dni staje się tą drugą, odległą, mniej ważną.
Telefony jednak dzwonią, bo przecież samiutki środek sezonu; jakim cudem ja znajduję się – tu, a oni – tam – nie wiem. Przez tyle lat tęskniłam za taką podróżą, nagle rzucona w środek wakacji, w upały, w eksplozję zieleni, na całe cztery dni, nie potrafię powstrzymać wzruszenia.

Drugiego dnia pobytu wsiadam na rower i „załatwiam sprawunki” korzystając z tego środka lokomocji. Po raz kolejny w życiu mam ochotę wrzeszczeć ile sił w płucach „ROWER TO STYL ŻYCIA” do wszystkich korzystających z czterech kółek. Jestem pod wrażeniem ilości rowerów w Poznaniu, dróg rowerowych, kultury jazdy! Tak, o Poznaniu mówię!

Malkontentom polecam próbę korzystania z roweru w Alanyi, mieście usiłującym się stać (niby) rowerową stolicą Turcji. Człowiek przyzwyczaja się już, że każde dojechanie rowerem z punktu A do B jest dowodem niezwykłego szczęścia, a i tak przemykając pomiędzy samochodami, dolmuszami, motorami, koncentruję się do maksimum i mam wciąż hardo zaciśnięte usta, gotowa na nagłą obronę przed Dużymi Pojazdami, dla których jestem nikim.
Śledząc przez internet wydarzenia i relacje z rozmaitych drogowych i nie tylko inwestycji w Poznaniu byłam pewna, że dwa kółka to walka o życie, tymczasem chce mi się niemal śmiać w głos, kiedy jadąc rowerem główną ulicą na skrzyżowaniu z podporządkowaną „jak trusie” czekają na niej ciężarówka i dwa samochody oraz skuter. Przepuszczają mnie, pojedynczą i powolną rowerzystkę! W Alanyi rzecz niebywała. 

Obserwuję też pieszych, kolorową wakacyjną młodzież, tą grzeczną, stylową, kulturalną, i tą trochę mniej. Robię zakupy i cieszę się ogromem a wręcz nadmiarem towarów, wyborem opcji i możliwości. To jednak duże europejskie miasto, nie to co moja alanijska wioska, bardziej o charakterze, jak to powiedział jeden z moich wujków: „miasta powiatowego”. O, to to.

Jednak nad całym pobytem w Polsce, który ostatecznie kończy czarterowy karniak w postaci opóźnienia samolotu do Turcji o 'ledwo’ 8 godzin, o którym dowiaduję się już jadąc na lotnisko, wisi czarny woal smutku.

Być może jest w tym coś, że kiedy odchodzą Dziadkowie, kończy się już bezpowrotnie nasze dzieciństwo. Dla nikogo nie będziemy już nigdy tymi, którymi byliśmy dla Nich. Dwoje z nich odeszło kiedy byłam małą dziewczynką (rodzice mojej Mamy, Mieczysława i Antoni), pozostałych dwoje towarzyszyło mojemu dorastaniu, pierwszym życiowym wyborom. Mój dziadek Benon, rocznik 1928, zmarł w roku 2010 (też w lipcu; nie mogłam wtedy pojechać do Polski), profesor pedagogiki, erudyta, naukowiec i prawdziwy pasjonat wiedzy jakich dziś już niewielu, który wciąż namawiał mnie na kontynuowanie jego uniwersyteckiej kariery, i który krytycznie podchodził do moich podróżniczych i zawodowych pomysłów, a jednak popierał pisanie. Twórca niezapomnianych „dziadkowych podwieczorków”, na których karmił nas pysznościami. I jego żona, a moja Babcia – Weronika, z którą stworzyli niezrównaną dobraną parę na następne pół wieku, jaką chciałoby się pokazywać jako wzór do naśladowania; polonistka, nauczycielka, też nieuleczalna pasjonatka wiedzy i książek, a przy okazji doskonała krawcowa i twórczyni najlepszych pierogów wigilijnych na świecie. Jej niezwykłe wspomnienia z czasów wojennych i powojennych miałam kiedyś spisać, do czego nigdy niestety nie doszło – odeszła kilka dni temu, będąc ode mnie starsza o równe pięćdziesiąt lat (rocznik 1930).
To dzięki nim zapewne odziedziczyłam „książkowe” geny, oboje wciąż podsuwali nam lektury do czytania, zachęcali do dyskusji i do myślenia, a dwa powiedzenia Dziadka często mi towarzyszą. Pierwsze: „Książkę powinno się przeczytać trzy razy. Raz, aby zapoznać się z tekstem, drugi raz, aby go zrozumieć, a trzeci, aby wyrobić sobie własne zdanie”. I drugie: „Najciekawsze rzeczy dzieją się zawsze na styku kultur”, które stało się dla mnie szczególnie inspirujące od kiedy mieszkam w Turcji.
Z kolei w kwietniu tego roku zmarł mój Wujek i jednocześnie ojciec chrzestny, Mieczysław Urbański, rocznik 1939 – urodzony dzień przed wybuchem wojny. Muzyk, kompozytor, autor tekstów, piosenek i setek, jeśli nie tysięcy niezrównanych opowieści i anegdot, przez lata występujący i akompaniujący znanym muzykom w Poznaniu, Polsce i na świecie. Jeśli po Dziadkach od strony ojca przejęłam książkowe ciągoty, to Wujek, brat mojej Mamy, był dla mnie podróżniczą i artystyczną inspiracją. Pracując przez wiele lat jako muzyk na luksusowych statkach pasażerskich, zwiedziwszy niemal każdy zakątek świata (i to nie raz!) przywoził nam smakowite „kąski” w postaci zdjęć, opowieści, dowcipów, oraz – smakołyków czy fantazyjnych upominków ze świata, o którym w latach 80. czy 90. nie mieliśmy zielonego pojęcia. Dzięki jego „paczkom z Ameryki” nosiłam pierwsze 'adidasy’ i odblaskowe legginsy i jadłam suszone figi, które teraz nie robią na nikim wrażenia… Jego barwny życiorys także nadawałby się na uwiecznienie, najlepiej w formie filmu z dobrą, bigbandową muzyką w tle.

Najstarsza gwardia mojej rodziny znikła. Niezwykle dobrzy i uczciwi ludzie, punkty odniesienia, autorytety, które czasem z bliska, czasem z oddali obserwowaliśmy, może nawet niekiedy kontestowaliśmy, a teraz po latach w wielu sprawach przyznajemy rację – odeszły.

Pozostaje teraz przeżyć w pełni swoją żałobę, poczuć ją całkowicie, nie zamiatać jej pod dywan obowiązków, spraw i codziennych trosk. To pewnie dlatego piszę ten tekst, mało przecież (albo i wcale) związany z Turcją czy turystyką. Chociaż, jakby tak wnikliwiej spojrzeć – gdyby nie oni, kto wie – gdzie bym teraz była, co bym robiła?

Dziękuję Wam za to, kim dla mnie byliście.
Odpoczywajcie w spokoju.

Otwieram oczy – trzy – wsiadam w opóźniony o osiem godzin samolot i wracam.
Jestem w Turcji.

IMG_8398-001

emigracjamiastoPolskarowerTurcja
0
FacebookTwitterEmail
Skylar

Jestem Poznanianką, z wykształcenia kulturoznawcą. Chciałam mieszkać na Riwierze Francuskiej, zamieszkałam na Riwierze Tureckiej - w Alanyi. Bałam się mikrofonu - zostałam pilotką wycieczek. A blog, który 15 lat temu miał być tylko pamiętnikiem, stał się największą polską stroną o Turcji. Mam dwóch polsko-tureckich synków, bloguję, instagramuję, prowadzę kanał Youtube. Obalam mity o Turcji i ułatwiam wakacje w tym kraju! Zapraszam do lektury i obserwowania!

Przeczytaj także

Turecki prezentownik – prezenty dla miłośnika Turcji

Najlepsze śniadania w Alanyi – moja lista ulubieńców

Jak joga zmieniła moje życie – także w...

Podsumowanie roku 2019 – filmy z Turcji i...

Jak wydałam samodzielnie książkę o Turcji

Jak wygląda turecki show biznes? Oto 13 słynnych...

2 komentarze

Anima 4 sierpnia 2014 - 10:35

Ladne i wzruszajace wspomnienie.

anonimek 7 sierpnia 2014 - 19:14

bardzo mi przykro, z powdu śmierci najbliższej pani osoby, mam pytanie takie nnie na miejscu ale w Turcji obowiązuje laicyzm czy laickość?

Comments are closed.

O mnie

Poznańska pyra. Kulturoznawca z wykształcenia. 17 lat temu trafiłam do sezonowej pracy w Alanyi. Spodobało mi się i zostałam pilotką wycieczek i rezydentką. A potem... zamieszkałam na stałe. Z mężem stworzyliśmy najlepsze polskie biuro podróży Alanyaonline.pl Mamy dwóch synów. A ten blog, który w 2005 roku miał być tylko pamiętnikiem, stał się największą polską stroną o Turcji. Zapraszam też na Instagram i Youtube!

Sklep

  • Nieruchomości w Alanyi - wycieczka szyta na miarę 0,00 zł
  • Turcja. Półprzewodnik obyczajowy "Turcja. Półprzewodnik obyczajowy"
    Oceniono 5.00 na 5
    29,99 zł – 39,99 zł
  • Usługa przewodnicka - Stambuł alternatywny
    Oceniono 5.00 na 5
    750,00 zł

Tematy wpisów

Alanya alfabet Antalya Australia blog emigracja facet Turek Hiszpania jedzenie język turecki książki kulinaria Malta Maroko muzyka obyczaje orhan podróżowanie pogoda Polska poradnik poradnik turysty porady praca rezydenta praca w Turcji praca w turystyce przepisy Ramazan sport społeczeństwo Stambuł Stereotypy sława Turcja turystyka vlog wakacje Wschodnia Turcja wspomnienia wydarzenia wywiad wywiady związki święta życie w Turcji

Śledź mnie na FB

Facebook

Znajdziesz mnie też:

Facebook Instagram Linkedin Youtube Email

Kategorie wpisów

Cookies: Ta strona używa ciasteczek. Jeśli pozostaniesz na tej stronie, akceptujesz ich używanie. Polityka ciasteczek

mój Instagram

No any image found. Please check it again or try with another instagram account.
  • Facebook
  • Instagram
  • Linkedin
  • Youtube
  • Email

@2019 - TUR-TUR Agata Bromberek Wszelkie prawa zastrzeżone. Jeśli chcesz wykorzystać teksty lub zdjęcia, nawiązać współpracę, zapraszam do kontaktu. Szablon PenciDesign


Back To Top