W najbliższą niedzielę w Turcji wybory. I to nie byle jakie, bo parlamentarne, i to nie byle jakie, bo krytyczne (czy partia kurdyjska pokona wysoki 10% próg i wejdzie do parlamentu, czy nie?), dlatego postanowiłam poświęcić im dzisiejszy wpis. Od razu uprzedzam że nie będzie polityczny. Od posiadania poglądów politycznych w Turcji wystrzegam się jak ognia; staram się być neutralna jak tylko mogę, choć czasami ręce opadają. Ale neutralna być mogę, bo przecież nie posiadam prawa głosu w tym kraju i raczej zanosi się, że tak szybko go mieć nie będę. Inna sprawa to fakt, że polityką w szerokim sensie nigdy nie interesowałam się zbytnio, nawet w Polsce. Nie będę więc wymądrzać się na temat poszczególnych partii politycznych i specyfiki tureckiego systemu politycznego, bo a) wiem, że nic nie wiem, b) to co wiem uświadamia mi, jak skomplikowany to temat, c) a przecież i tak tvn i onet wiedzą lepiej.
Skupię się więc na tym, co tygryski lubią najbardziej, czyli marketingu. Tym bardziej że będąc zwykłym człowiekiem, to z jego błyskotliwymi efektami mam do czynienia na co dzień. Od wiosny włączając telewizor trafiam na spoty i wywiady, wychodząc na ulicę na plakaty i flagi, a pracując w biurze z otwartymi drzwiami balkonowymi jestem codziennie katowana wyborczymi piosenkami nadawanymi z pociesznych busów lub samochodów – na cały regulator. Brakowało tylko abym otwierając lodówkę…
Na początek kilka telewizyjnych spotów. Znajomość tureckiego nie jest niezbędna, gwarantuję ;)
CHP – ludowa partia republikańska, opozycja. Hasłem głównym jest „Bijemy brawo, cały naród bije brawo”. Biją brawo z dość zaciętymi wyrazami twarzy, co mam wrażenie wyśmiała partia rządząca w najnowszej reklamie (pokażę ją niżej). Końcowy slogan z kolei przekonuje: „Zagłosuj, aby oni odeszli” (Oni – to oczywiście rządząca od wielu lat AKP).
Jeszcze jedna reklama CHP, tym razem pokazuje różne osoby, które zdecydowały się zagłosować na tę partię choć wcześniej mogły mieć inne poglądy. Przekonują w jakim fatalnym stanie jest obecnie kraj, turecka rodzina, gospodarka, itp. – to wszystko dlatego, że zagłosowali na obecnie rządzących. Pokazywani są niepełnosprawni, kobieta w chuście – czyli elektorat który kojarzył się z jednak z AKP. Wszystko sprowadza się do rozróżnienia my – oni. Znany motyw? ;) Najlepszy jest tekst na końcu, kiedy pani (czyżby z teamu kreatywnego sztabu?) komentuje slogan „Zagłosuj, aby odeszli”:
– Fajny slogan, ale myślę że trochę ostry. – Na co reaguje mężczyzna:
– Mówisz… (tak jak u nas mówi się z przekąsem „Powiadasz”)
Pora na HDP, czyli demokratyczną partię ludową, reprezentującą głównie tureckich Kurdów. Po raz pierwszy mają dość spore szanse na pokonanie wysokiego w Turcji progu wyborczego. Dlatego w tej przemiłej pioseneczce wszyscy tańcują i cieszą się, śpiewając „nasi do parlamentu” i „ramię w ramię, pokonamy próg”. Tańczony taniec nazywa się halay, a w rękach niektórych widać kurdyjskie chusty z cekinami. Pan w białej koszuli to szef partii.
I znów wracamy do podziału na „oni” kontra „my”. Pora na reklamę MHP, czyli Nacjonalistycznej Partii Działania. Na pierwszy rzut oka widać, że dysponują mniejszym budżetem na promocję ;) Spot przedstawia bezrobotnych, chorych i żyjących w nędzy ludzi, którzy do tego stanu zostali doprowadzeni oczywiście przez rządzącą partię. Na końcu pojawia się szef partii, którego (uwaga!) imię oznacza Państwo (Devlet), i który woła, aby cała Turcja maszerowała wraz z nim.
A tu prosty, lekki i przyjemny spocik – jak widać. Saadet Partisi, czyli Partia Szczęścia ;) Śpiewają żeby po prostu iść w stronę szczęścia „gel, gel, gel gel Saadete gel” (chodź, chodź do szczęścia chodź – co jest oczywiście grą słów). Ta partia też walczy o pokonanie progu minimalnego.
No i na koniec mamy wspomnianych „ich”, czyli AKP, Partię Sprawiedliwości i Rozwoju, raczej pewnego zwycięzcę (kwestia z jak dużą przewagą). Reklam narobili mnóstwo, w różnych seriach, wszystkie pod różnymi „tagami” (Turcy są maniakami twittera). Jedna z serii opowiada o sukcesach rządów AKP, m.in. jak powyżej w sektorze zdrowotnym – zadowolone babcie, które wreszcie nie muszą stać w kolejkach do szpitali, itp. Podsumowuje to hasło „Jedni gadają, a AKP robi”.
I jeszcze jedna reklama AKP, tym razem nowsza, otagowana jako „Naród nadchodzi” pokazuje jak z całego kraju, zapowiadani przez głos w tle, zmierzają do parlamentu przedstawiciele rozmaitych regionów, grup społecznych i zawodowych aby kontynuować dumne dzieło obecnej władzy. Piszę z patosem, bo i reklama z patosem, co rozumie się samo przez się ;) Natomiast całkiem ciekawy jest koniec (od 3.minuty), kiedy ci rozmaici ludzie siadają w budynku parlamentu i z uśmiechami biją brawo. Symbolika jest oczywista.
Tyle przegląd samych spotów, oczywiście paru wybranych przykładów. Ale jeszcze pokażę Wam dwa ciekawe filmiki, które stworzyły AKP i CHP starając się zachęcić młodzież, aby poszła do urn wyborczych. Przypominam, że w Turcji i tak frekwencja jest bardzo wysoka, w granicach 75-80% (w tym momencie my, Polacy, zbieramy szczęki z podłogi), natomiast tutaj dwie największe partie biją się raczej o młody elektorat, tą nową, europejską i otwartą na świat turecką młodzież. Przypominam mój wpis na zbliżony temat z zeszłego roku (klik).
Oto, jak zachęcają:
Sport CHP kusi hasłem „Urna jest fajna” (Przepraszam, ale nie potrafię inaczej przetłumaczyć hasła „Sandık çok güzel” :)), a nawet piosenką rapową i obrazami chłopaków z kolczykami i gitarami elektrycznymi. Nawiązują też do swojego klaskania z pierwszego spotu. A jak zachęca AKP?
AKP ma slogan: „Mój pierwszy głos, pierwsze emocje” i pokazuje idącą na wybory młodzież, do której dołączają się kolejni, wszyscy śpiewając piosenkę o rządzącej partii. I znów mamy tu po prostu każdego: kolczykowców, tatuażowców, dziewczyny w chustach, czyli ogólnie turecki miks.
Myślę że po tej wiązance filmikowej nie muszę już dokonywać zbędnych podsumowań jak reklamują się tureckie partie? Jak to i u nas bywa: jest mało konkretów, dużo emocjonalnych obrazów. Turcja jest pełna bardzo różniących się od siebie ludzi, i tę różnorodność też się podkreśla, bo faktycznie w ostatnich latach dużo się pozmieniało – ciężko już tylko patrząc na kobietę w chustce, chłopaka z tatuażami, drobnego przedsiębiorcę czy rolnika ze wsi określić jaką partię popiera. Twórcy kampanii chcą więc przemówić do każdego, tak na wszelki wypadek ;) Co jeszcze? Chóralne zaśpiewy, hasła o „klaskaniu”, „maszerowaniu”, które nam, Polakom, zapewne dwuznacznie się kojarzą. No i ten jakże swojski podział, nieśmiertelny, my-oni.
A poniżej kilka zdjęć z alanijskich ulic. Szkoda że nie mam żadnego filmiku prezentującego głośność busów wyborczych (partia dowolna, tu akurat żadnej różnicy nie ma): chrypiące głośniki, krzykliwe piosenki, trąbienie, flagi – kolejność dowolna.
Tak prezentują się ulice przed wyborami. Miejsca stacjonowania sztabów danej partii z daleka można rozpoznać: flagi tureckie, flagi partyjne, a u niektórych, co gorsza, flagi z podobiznami szefów partii! Mówiąc krótko: łolaboga. Na zdjęciu MHP czyli partia nacjonalistyczna, która od zeszłorocznych wyborów lokalnych rządzi w Alanyi… tak tak. I porządzi tak jeszcze parę lat…
Styl wlepkowy: „Nasi do parlamentu” podpisano: HDP (partia kurdyjska).
Wyborczy bus MHP. Praktycznie wszystkie partie namiętnie używają koloru czerwonego i białego, nawiązujących do tureckiej flagi.
Zdjęcie tzw. reporterskie z jadącego samochodu więc wybaczcie ten śmietnik po prawej. Znów MHP (tak, wiem że ich za dużo, ale opanowali całą Alanyę!!!) i sztabowa impreza. Można przyjść, usiąść na darmowej herbacie i się polansować. Niestety jako że Alanya jest małym miastem – nie odbył się tu żaden wiec. Te, w amerykańskim stylu, tysiącami „wiernych” z flagami, telewizją i balonikami, odbyły się w stolicy województwa czyli Antalyi. O nadchodzących imprezach informowano nawet SMSami (tak, dostawałam je nawet ja – i to od każdej partii).
Tutaj stanowisko Parti Saadet. Nie wygląda powalająco, ale też i partia niewielka. Oczywiście flagi muszą być ;)
Na koniec najlepsze ;) Plakat CHP z hasłem „Turcja, w której będzie można żyć” i dopiskiem-obietnicą „Minimalna płaca wyniesie 1500 TL” tuż obok „Groźby śmierci”.
No, wyżyłam się. Już mi lepiej. Tym bardziej, że już jutro sobota, a w niedzielę wybory i wreszcie przestaną hałasować piosenkami pod moim biurem. Będzie spokój i cisza, i – jak to w wybory – całodzienna prohibicja. Wybiorę się więc tradycyjnie na plażę aby strzelić sobie tradycyjne anarchistyczne piwko, jak na cudzoziemca przystało :)
Napiszcie proszę jak z perspektywy polskiej odbieracie takie wyborcze reklamy. Dawno nie byłam w Polsce podczas kampanii wyborczych, przyznam, że trochę mi tęskno… :)
ps. A jutro może dodam jeszcze jedną notkę, bo data dla mnie symboliczna ;) Zostańcie z nami! ;)
4 komentarze
A po wygranych wyborach nie będzie całonocnego jeżdżenia , trąbienia , machania flagami itp. zwycięskiego obozu ?
Zapewne bedzie :)
” urna jest fajna ” to w Polsce moglo by sie nie przyjac :)
Tak naprawdę sandik to skrzynka, ale nie mogłam się powstrzymać przed małą złośliwością, w końcu dla nas to jest urna :)))
Comments are closed.