Tur-tur Blog: Polka w Turcji
  • Home
  • TU ZACZNIJ
    • O mnie
    • Współpraca
    • Ja w prasie, radiu i TV
    • Archiwum bloga
  • Turcja
    • Życie w Turcji
    • Praca w Turcji
    • Poradnik turysty
    • Język turecki
    • Od kuchni
    • Goście na blogu
  • Podróże
    • Turcja
    • Australia
    • Europa
    • Maroko
    • Syria
  • Sklep
  • ENGLISH
    • Blog
    • Cooperation
Popularne na blogu
Boisz się jechać do Turcji? – krótki przegląd...
1: Komunikacja miejska w Alanyi
Jak zrozumieć Turka – 10 kulturowych nieporozumień
Internet na wakacjach w Turcji – poradnik turysty
Polka w tureckiej aptece – rozmowa z Agnieszką
Co zobaczyć w Alanyi?
Co zabrać na wakacje do Turcji – jak...
4: Turecka lista zakupów
Sklepy odzieżowe w Alanyi – gdzie kupować ciuchy?
Czy Turcy nas lubią?
Tur-tur Blog: Polka w Turcji

Największy polski blog o życiu, pracy i podróżach po Turcji. Od 2005 roku!

  • Home
  • TU ZACZNIJ
    • O mnie
    • Współpraca
    • Ja w prasie, radiu i TV
    • Archiwum bloga
  • Turcja
    • Życie w Turcji
    • Praca w Turcji
    • Poradnik turysty
    • Język turecki
    • Od kuchni
    • Goście na blogu
  • Podróże
    • Turcja
    • Australia
    • Europa
    • Maroko
    • Syria
  • Sklep
  • ENGLISH
    • Blog
    • Cooperation
0
Home Podróże W LOCIE
PodróżeŻycie w Turcji

W LOCIE

by Skylar 14 listopada 2015
by Skylar 14 listopada 2015

[Pisane 13.11, w piątek, około godz. 19.00 czasu polskiego, z gwarnej knajpy na stambulskim lotnisku Sabiha. ]

Wracam z Polski do Turcji, standardowo wybieram wylot z Berlina, bo tanio i wygodnie. I to 13 listopada, to jest w piątek.

Lotnisko w Berlinie, terminal międzynarodowy:

Na wejściu zderzam się z kulturowym miksem w najlepszym niemieckim wydaniu. Zasymilowani cudzoziemcy o najróżniejszych kolorach skóry obsługują różnorakie stanowiska na lotnisku, przecież z natury rzeczy stworzonym dla wszystkich ras, narodów i języków świata. Ale – oczywiście – język niemiecki ma tu pierwszeństwo. Znów mija mnie chyba indyjska wycieczka seniorów z jednym duchowym przywódcą w długiej szacie na czele; widziałam ich już na dworcu kolejowym jakieś 40 minut wcześniej i będę ich widzieć później koło mojego gate’u. Są nieźle zakręceni (wciąż czegoś szukają). Czarnoskóry niemiecki granicznik perfekcyjnym angielskim prosi o położenie na taśmę torebki.
Zaraz potem miła niespodzianka: z głupia frant sprawdziłam wifi w telefonie, jak się okazuje na Schönefeld można korzystać z darmowego internetu przez 60 minut, co wydatnie mi się przydaje w oczekiwaniu na samolot. Obsługa naziemna Pegasusa – same Turczynki lub Turcy, standardowo w Berlinie, w innych liniach tureckich jest to samo. Niemiecka obsługa to niemalże rodzynki w tych liniach – i dobrze. Udaję że nie rozumiem tureckiego, rozmawiam z nimi po angielsku :) Targuję dopłatę za bagaż z 4 do 3 kilogramów – z Turkami czy Turczynkami idzie to dużo zgrabniej niż z Niemcami…
Przy kontroli paszportowej przy wejściu do gate’u cały samolot kontroluje tylko jeden jedyny granicznik – trochę mało przy ponad 150 osobach, więc z tego powodu wylot się opóźnia… ;)
Ale panuje spokój i cisza, w eleganckim, europejskim, niemieckim stylu. Nikt nie protestuje. Grzeczni są również polscy chłopcy o twarzach typowych polskich chłopców, też lekko stremowani, oczywiście do momentu przejścia całkowicie pod wpływ napojów wyskokowych. Wtedy stres puszcza, wreszcie można pożartować, na przykład powydzierać się, wstać podczas lądowania i otworzyć luk, albo klasycznie po polsku bić eleganckie, mocne i zdrowe brawo. Jak zwykle można liczyć na rodaków. Nikt nie komentuje, wszyscy są zapewne przekonani, że to Rosjanie. Znów nam się upiekło ;)

Lotnisko w Stambule, kontrola paszportowa:

Piątek wieczór, kolejka do kontroli dla „nie Turków” szokująco długa – takiej jeszcze nie widziałam! Wije się pomiędzy bramkami i wychodzi poza nie. Czekałam dość długo, jakieś 40 minut! Nie liczyłam, bo czas upłynął mi na posuwaniu się ruchem jednostajnie przyspieszonym do przodu i jednoczesnej obserwacji innych pasażerów. Jak różnorodnymi jesteśmy ludźmi! Jak fascynujące jest oglądanie tej różnorodności. O tej samej godzinie na lotnisku Sabiha wylądowało kilka innych samolotów, więc w kolejce mamy krzykliwych Rosjan, spokojnych Niemców, gadatliwych Włochów w koszulkach drużyny biegowej, są zadbane Francuzki, żartująca grupa Hiszpanów, Czeszka w koszulce z bardzo głębokim dekoltem i wielu wielu innych, których nie potrafiłam zidentyfikować, wliczając w to zawsze trudne do zidentyfikowania samotne podróżniczki z plecakami, nieuczesanymi włosami i luźnymi spodniami z obniżonym krokiem oraz hardymi minami.

Lotnisko w Stambule, terminal krajowy:

Gwar, tłum, piątek wieczór, cała Turcja ruszyła w podróż. Młodzi, nowocześni, piją w knajpach w terminalu piwo Efes albo Miller, bawią się smartfonami albo piszą w cienkich jak aktówka laptopach. Gdzieś pomiędzy nimi – ale raczej nie w knajpach, gdzie kanapka kosztuje 15 lir – tradycyjne rodziny, kobiety w czarczafach, wrzeszczące dzieci, bo przecież samolot jest już w Turcji tak demokratycznym środkiem transportu jak, nie przymierzając, autobus. Każdy ma prawo kupić sobie lot krajowy za 59,99 tureckich lir – i bardzo dobrze. Tą różnorodnością nie można się nasycić, podobnie jak w Berlinie. Niestety dużo się nie naoglądam, bo wszystkie miejsca w knajpie zajęte, a stolik który zajęłam nie ma zbyt dobrego widoku na przechodzącą ludzką masę. Próbuję połączyć się z internetem, ale o darmowym można pomarzyć, za to w kilka chwil wykupuję sobie dostęp za 10 lir na dwie godziny i próbuję trochę popracować przy laptopie, nad mikroskopijną porcją tagliatelle z warzywami za 25 lira (to bolesne poświęcenie w imię diety, normalnie poszłabym do McDonalds’a).
Słyszę przebijający się głos z telewizora – oho, Turcy oglądają mecz, nagle słychać go ze wszystkich stron (a telewizorów ci u nas dostatek), grupują się przed ekranami popijając to swoje piwo z małych estetycznych butelek. Jeszcze chwila, a pomyślałabym, że to Włosi. Zresztą, co to za różnica?
Zjeżdżam na dół do mojego gate’u. Na marginesie dużo śmiechu i komentarzy wzbudziła zapowiedź na lotnisku, że pasażerowie lotu do „Antalya-Gazipaşa” powinni stawić się do odprawy. Trudno się dziwić że Polacy mylą oba lotniska, skoro mylą je nawet panie zapowiadające na lotnisku w Stambule ;)
Na dole jeszcze gwarniej, jeszcze tłoczniej – o ile to jeszcze możliwe. No tak – przecież stambulskie „słoiki” jadą na weekend do domu! Wszyscy przylepieni do słuchawek smartfonów, hałas nie z tej ziemi. O niemieckiej ciszy nie ma co marzyć, różnica widoczna i słyszalna „gołym uchem”.
W samolocie do Gazipaşy eleganckie Turczynki w wieku średnim, w dobrze dobranych oprawkach okularów, niemieccy Turcy po 30-tce rozmawiający po niemiecku, dużo młodzieży (studenci?) w ciuchach z sieciówek, trochę turystów, którzy zapewne jadą do swoich nieruchomości w Alanyi i okolicach, i o ile dobrze pamiętam, ani jednej kobiety w chuście.
To moje pierwsze lądowanie w Gazipaşy. Docieramy przed czasem, miękko opadamy na puściutkim lotnisku, bez czekania na bagaż i na swoją kolej w łazience, wszystko zajmuje mi jakieś 10 minut. Ciekawy kontrast po tym co dzisiaj przeżyłam w Berlinie czy Stambule.

Właśnie dlatego tak kocham podróżować i nie sądzę, żebym z tego kiedykolwiek zrezygnowała. Nie potrafię się zatrzymać tylko w swoim domu i swoim świecie. Mimo tego, że z domu w Poznaniu wyjechałam o 7.30, a do domu w Alanyi dotarłam o 22.30, nie mam wcale dość. Czerpię z każdej z moich podróży, nawet zwykłego przemieszczania się z punktu A do B, potężną dawkę życiowej inspiracji. Najbardziej cieszy mnie obserwowanie, podglądanie i podsłuchiwanie (o, tak, podsłuchiwanie!) innych ludzi. Myślę, że wszelcy podróżujący czytający tego bloga w pełni mnie zrozumieją – doświadczanie ludzkiej różnorodności ma uzależniającą moc. Uczy tego, czego nigdy nie byłoby się w stanie zrozumieć siedząc we własnych czterech ścianach przed telewizorem, czy ekranem komputera.

Puste lotnisko w Gazipasy

Puste lotnisko w Gazipaşy

BerlinemigracjalotniskoobyczajepodróżowanieStambułTurcja
0
FacebookTwitterEmail
Skylar

Jestem Poznanianką, z wykształcenia kulturoznawcą. Chciałam mieszkać na Riwierze Francuskiej, zamieszkałam na Riwierze Tureckiej - w Alanyi. Bałam się mikrofonu - zostałam pilotką wycieczek. A blog, który 15 lat temu miał być tylko pamiętnikiem, stał się największą polską stroną o Turcji. Mam dwóch polsko-tureckich synków, bloguję, instagramuję, prowadzę kanał Youtube. Obalam mity o Turcji i ułatwiam wakacje w tym kraju! Zapraszam do lektury i obserwowania!

Przeczytaj także

Jak zamieszkać w Turcji? 10 prostych kroków.

Nowe zasady wjazdu do Turcji od 1 czerwca...

Wakacje w Turcji w czasach pandemii – relacje...

Turecka podróż zakrapiana ayranem – rozmowa z Nikol

Jak joga zmieniła moje życie – także w...

Koronawirus w Turcji – jak Turcja chroni się...

2 komentarze

Bartek Jakubowski 14 listopada 2015 - 17:48

Jest już Pani w Alanyi, więc chciałbym zapytać jak obecnie wygląda dość napięta, ostatnio chyba nawet bardzo napięta, sytuacja między Turkami a Kurdami ? Czy turyści mogą to odczuć w jakiś sposób ? Czy w Alanyi jest teraz bezpiecznie ?

Skylar 14 listopada 2015 - 22:01

Sytuacja jest od dluzszego czasu dosc stabilna. Napiecia miedzy Turkami a Kurdami byly na poczatku wrzesnia najwieksze a i wtedy nie dotyczyly one obcokrajowcow i w miescie bylo bezpiecznie dla turystow. Teraz jest tym bardziej spokojnie i bezpiecznie czyli taka Turcja jak zawsze. Ani dla Turkow czy Kurdow ani dla turystow. Po prostu normalne zycie takie jak zawsze. Przy okazji: super pogoda :)

Comments are closed.

O mnie

Poznańska pyra. Kulturoznawca z wykształcenia. 17 lat temu trafiłam do sezonowej pracy w Alanyi. Spodobało mi się i zostałam pilotką wycieczek i rezydentką. A potem... zamieszkałam na stałe. Z mężem stworzyliśmy najlepsze polskie biuro podróży Alanyaonline.pl Mamy dwóch synów. A ten blog, który w 2005 roku miał być tylko pamiętnikiem, stał się największą polską stroną o Turcji. Zapraszam też na Instagram i Youtube!

Sklep

  • Nieruchomości w Alanyi - wycieczka szyta na miarę 0,00 zł
  • Turcja. Półprzewodnik obyczajowy "Turcja. Półprzewodnik obyczajowy"
    Oceniono 5.00 na 5
    29,99 zł – 39,99 zł
  • Usługa przewodnicka - Stambuł alternatywny
    Oceniono 5.00 na 5
    750,00 zł

Tematy wpisów

Alanya alfabet Antalya Australia blog emigracja facet Turek Hiszpania jedzenie język turecki książki kulinaria Malta Maroko muzyka obyczaje orhan podróżowanie pogoda Polska poradnik poradnik turysty porady praca rezydenta praca w Turcji praca w turystyce przepisy Ramazan sport społeczeństwo Stambuł Stereotypy sława Turcja turystyka vlog wakacje Wschodnia Turcja wspomnienia wydarzenia wywiad wywiady związki święta życie w Turcji

Śledź mnie na FB

Facebook

Znajdziesz mnie też:

Facebook Instagram Linkedin Youtube Email

Kategorie wpisów

Cookies: Ta strona używa ciasteczek. Jeśli pozostaniesz na tej stronie, akceptujesz ich używanie. Polityka ciasteczek

mój Instagram

No any image found. Please check it again or try with another instagram account.
  • Facebook
  • Instagram
  • Linkedin
  • Youtube
  • Email

@2019 - TUR-TUR Agata Bromberek Wszelkie prawa zastrzeżone. Jeśli chcesz wykorzystać teksty lub zdjęcia, nawiązać współpracę, zapraszam do kontaktu. Szablon PenciDesign


Back To Top