/Na zdjęciu drzewo, które rośnie przed Urzędem Miasta w Alanyi. Nie wiem co to jest. Może ktoś wie? Bo ładne ;)/
Dzisiejszy wpis miał się zaczynać jakoś w tym rodzaju (miałam już zapisany szkic):
Znów się zaczęło. Moje biuro jest moim drugim domem, moje biurko moim całym światem. Przeglądam się zamiast w lustrze – w ekranie komputera. Po przyjściu do domu po 12 godzinach pracy padam na kanapę i zasypiam, więc sterta prania rośnie, bałagan się mnoży, a lakier na paznokciach odpryskuje.
Nie chce mi się pisać, nie chce mi się czytać, nie chce mi się nic.
Fajnie?
Wiedziałam, tak, wiedziałam, że będzie to beznadziejne, bo w tym tonie zazwyczaj piszę do Was posty tak ze trzy razy w roku: w maju, kiedy trzeba się przestawić z zimowego lenistwa na sezonową aktywność, w sierpniu, kiedy pogoda i chroniczne zmęczenie zwalają z nóg, i we wrześniu, kiedy czuje się że to już prawie koniec sezonu, a jeszcze trzeba uśmiech narysować na twarzy i wykrzesać ostatnie siły.
Postanowiłam więc, że zapiszę szkic i wyrwę się rowerem na miasto. Na mieście posilę się, zobaczę jak świat poza biurem wygląda i może mi przejdzie.
No i wiecie co?
Przeszło mi.
Wsiadłam na rower i przejechałam przez alanijskie ulice w kierunku centrum, czując wiatr we włosach. Centrum Alanyi gwarne i tłoczne, w kawiarniach tłumy ludzi (zarówno turystów jak i Turków i Turczynki), którzy jedzą, piją i cieszą się życiem. O uchodźcach nie bardzo się tu myśli, chyba że komentując wiadomości w TV. Na jednych światłach zaczepiła mnie także rowerowa Turczynka by pogadać o dwóch kółkach. Miła, niezobowiązująca gadka, która – kiedy się człowiekowi zdarzy czasem – momentalnie przywraca wiarę w to, że świat jest piękny a ludzie całkiem spoko, szczególnie w Turcji. Dalej więc jechałam w jeszcze lepszym nastroju i jeszcze milszym we włosach wiatrem.
Posiliłam się ziemniaczanym sigara börkiem, wypiłam sok z pomarańczy i ruszyłam tam, gdzie byłam oczekiwana. Trochę bowiem niespodziewanie padło na mnie, jako jednego z członków Polskiego Stowarzyszenia w Alanyi, aby wziąć udział w … nagraniu państwowego radia TSR (Türkiyenın sesi radyosu). Miałam opowiedzieć jak się Polce żyje w Alanyi. Taak – po turecku. Mniej więcej byłam więc w stanie sobie wyobrazić jak to się skończy…
Na szczęście było całkiem miło. Kiedy audycja ujrzy światło dzienne oczywiście linkiem się podzielę (podobnie jak linkami do 3456 innych audycji i programów, które Wam obiecałam i nigdy na blogu nie umieściłam, mea culpa), ale zdaję sobie sprawę, że wszystko co najmądrzejsze, najbłyskotliwsze i najzabawniejsze na temat przyszło mi do głowy już w drodze powrotnej do biura. Oczywiście. Bo jakże by inaczej?
Może wynika to z tego, że po raz pierwszy opowiadałam o „takich sprawach” po turecku, i do tego w mediach? Jestem przyzwyczajona do udzielania odpowiedzi w języku polskim i pytających Polaków. Przestawienie mózgu na język turecki i jednocześnie ładne i zgrabne opowiadanie o tym co mi się w Turcji podoba, a co nie, okazało się jednak wyzwaniem.
Postanowiłam więc sobie uprościć ewentualnie kolejne takie sytuacje w przyszłości, a przy okazji sprawić radochę dam, drogie dziateczki, i napisać tu krótkie, żołnierskie odpowiedzi na pytania, które zadała mi pani z tureckiego radia. Pytania są tak banalne, że bardziej nie można. Oczywiście napiszę je po polsku :)
Do czego najtrudniej było Ci się przyzwyczaić kiedy przyjechałaś do Turcji?
Do tego, że Turcy się nigdzie nie spieszą.
Do tego, że są dużo bardziej społeczni niż ja, mieszkanka Europy, i chętniej dzielą się z innymi tym co mają (począwszy od jedzenia).
Do tego, że są dużo bardziej gadatliwi niż Polacy i dużo bardziej ciekawscy.
Do tego, że Turcy nie bardzo respektują zasady.
Co w życiu w Alanyi najbardziej mi się podoba?
To, że nie respektowanie zasad otwiera drogę dla kreatywności :)
Pogoda, świeże powietrze, możliwość życia w miarę prostego i małomiejskiego.
Klimat międzynarodowy i to, że obcokrajowiec nikogo tutaj nie dziwi.
Tolerancja i otwartość Turków na przybyszy.
Bazary z pyszną żywnością.
Co w życiu w Alanyi najmniej mi się podoba?
Małomiasteczkowość – to, że trudno się w mieście zgubić i że każdy każdego zna. Czasem jest po prostu za ciasno.
Nieduży wybór miejsc do spędzania czasu wolnego, mało miejsc na uprawianie tzw. „kultury”.
To, że restauracje, kawiarnie, nowe miejsca szybko się „psują” – że nie ma tu zwyczaju dbania o klienta.
Brak dróg rowerowych!!!
Upalne miesiące letnie, gdy jest zbyt duża wilgotność powietrza.
Jakie podobieństwa i różnice widzisz pomiędzy Polakami i Turkami?
Podobieństwa: ważna rola rodziny w życiu. Gościnność typu zastaw się, a pokaż się. Konsumpcjonizm :)
Różnice: Optymizm, kolektywizm i wiara w siebie (Turcy), Pesymizm, indywidualizm i kompleksy (Polacy).
Czego mi brak z Polski?
Rodziny, znajomych, starych rytuałów.
Chłodnego, zielonego lata.
Prawdziwej zimy, kiedy jest zimno.
Dobrego, rockowego pubu który nie jest nocnym klubem i ma duży wybór piw :)
Wegetariańskiej lub wegańskiej knajpki.
No i dróg rowerowych!
Co jest największym problemem dla obcokrajowca tu mieszkającego (wg mnie)?
Zbyt dużo papierkologii przy jakiejkolwiek działalności i pozwoleniu na pracę.
Ruch uliczny.
Brak szacunku dla innej osoby – albo raczej brak empatii.
Traktowanie wszystkich kobiet z Europy jakby celem ich było wyłącznie zdobywanie nowych wrażeń z tutejszymi panami.
Mała ilość księgarń, mała ilość czytających ludzi – problemy ze znalezieniem partnerów/partnerek do ciekawej rozmowy.
Brak ekologicznego myślenia, brak projektowania miast i budynków wg jakiejkolwiek estetyki.
Co w kuchni tureckiej najbardziej mi smakuje?
Bakłażany w różnych postaciach i inne dania wege.
Wybór owoców i warzyw z okolicznych upraw.
Słodycze, lody z koziego mleka i kultura ich podawania.
Pilaw z kurczakiem mojej teściowej (ha! taktyczne zagranie!)
Zupy, szczególnie ezogelin.
Sałatka warzywna z rukolą i sosem z granatu podawana do prawie każdego dania.
Przystawki!
Kultura picia rakı.
Kultura picia çayu.
Ulubione zespoły i wykonawcy tureccy?
Duman. Baba Zula. Nil. Pamela. Sertab Erener. I wielu innych.
Dziękuję. To był bardzo udany wywiad. :-P
1 comment
Gratulacje,kolejne ciekawe doswiadczenie:),a zdjecie kwitnacego drzewo-krzewu przesliczne.
Comments are closed.