Obiecałam sobie i Wam poprzednio, że wrócę na Expo w Antalyi? No i wróciłam. Ależ jestem słowna, prawda? ;)
A tak na poważnie to… nie mogłam nie skorzystać z nadarzającej się okazji. Zebrała się nam grupa chętnych na koncert bożyszcza popu – Tarkana – na terenie Expo w minioną sobotę. Do tego doszły osoby, które chciały zwiedzić samo Expo. Zazwyczaj nasze biurowe wyjazdy na wystawę odbywały się indywidualnie, tym razem udało się stworzyć kilkunastoosobową polską grupę na ten sam termin. A zatem – „wróciłam” na jeden dzień do mojego zawodu pilota wycieczek – i pojechaliśmy!
Choć, żeby nie było tak łatwo, nie obyło się bez dodatkowych przygód. Będąc w Polsce zostawiłam u mamy w domu… ładowarkę do akumulatora mojego aparatu. Zorientowałam się dopiero w trakcie Świąt Ofiarowania, kiedy oczywiście wszystkie sklepy były zamknięte, nie mogłabym też marzyć o zamówieniu ładowarki przez internet. Święta trwały 4 dni i po ich zakończeniu, w piątek, obdzwoniłam i objechałam wszystkie sklepy foto w Alanyi – bez rezultatu. Rozpoczęłam spamowanie po alanijskich grupach internetowych, pisałam do ludzi – szczęśliwie okazało się, że znajomy znajomego znajomej jest fotografem z identycznym typem ładowarki. Tym sposobem uratował mój fotograficzny honor i z jedną naładowaną baterią a drugą naładowaną do połowy mogłam spokojnie wyjechać na Expo. Wiem, że dla nie fotografujących to być może trudne do zrozumienia, ale nie potrafiłabym pojechać tylko z aparatem w telefonie, prędzej zrezygnowałabym z wyjazdu :)
A tam… i tak nie udało mi się zrobić takich zdjęć, jakie chciałam – jak zwykle rzeczywistość okazała się inna od planów :) Już nie mówiąc o tym, że znów nie udało mi się zobaczyć wszystkiego. Tym samym postanowiłam wrócić na Expo po raz trzeci, ha ha!
Zanim zaproszę Was do obejrzenia kilku fot, refleksja:
Moja poprzednia wizyta w tym miejscu odbyła się pod koniec lipca, 3 tygodnie po nieudanym wojskowym puczu. Tego dnia nie było też żadnego koncertu tzw. gwiazdy. Świeciło wtedy pustkami, co widać na moim filmiku. Wieczorem było już bardziej gwarno, ale i tak mała ilość odwiedzających w stosunku do ogromu tego miejsca – to rzucało się w oczy.
Expo widziane w drugiej połowie września, pod koniec tureckich wakacji, pod koniec długiego świątecznego weekendu, w dniu koncertu Tarkana – to zupełnie inny świat. Począwszy od kolejek przy bramkach – może niedługich, ale poprzednio to miejsce było po prostu puste! Tłumy zwiedzających, i to nie tylko Turków – jak wiemy Rosjanie w glorii i chwale powrócili urlopować do Turcji, było więc widać sporo turystów tej narodowości. Atrakcji mnóstwo, prawie na każdym roku grał a to zespół muzyczny z jakiegoś zakątka świata, a to odbywały się animacje dla dzieci, albo spacerowali po ulicach szczudlarze. Wieczorem podczas koncertu Tarkana równolegle odbywał się bezpłatny 40-minutowy pokaz rosyjskiego cyrku na lodzie, udało mi się stać pod samą sceną – było świetnie!
A najlepszy był moment po zakończeniu występu Tarkana, kiedy tysiące ludzi spacerowało w kierunku bramek wyjściowych. Dokładnie o północy, przed nami, przy wieży Expo, rozpoczął się pokaz sztucznych ogni wraz z muzyką i światłami – a kiedy się zakończył, naszą drogę przecięła parada z orkiestrą dętą i przebierańcami, z kolei po jej zakończeniu gdzieś kawałek dalej było słychać kolejny zespół muzyczny… Naprawdę tak to wyglądało, jakby atrakcje miały się nie skończyć do rana; byłam zachwycona. Bardzo lubię tego typu wydarzenia, zresztą gdybym mieszkała w Antalyi zgłosiłabym się pewnie na Expo jako wolontariuszka :)
Na koncercie Tarkana nie byłam. Przyczyny są dwie: miałam już okazję słuchać go na żywo 10 lat temu w Kemer. Niestety połowę koncertu przesiedziałam na ziemi, i tu przechodzimy do drugiej przyczyny: jakoś mam tak, że kiedy muszę dłuższy czas stać w tłumie, robi mi się słabo. Mam to od dziecka – stojąc w kolejce po chleb (dlatego takim wybawieniem były dla mnie supermarkety, pamiętacie tamte kolejki w latach 90.? – albo będąc w kościele :)
Ponieważ uważam jednak, że Tarkan królem popu jest i basta, inni piosenkarze tureccy wymiękają przy nim pod każdym względem, a ja prawie wszystkie jego piosenki znam na pamięć (na nich uczyłam się tureckiego!) użyłam podpatrzonego w okolicy patentu, by posłuchać występu za darmochę, z komfortowej odległości :)
Spomiędzy niektórych pawilonów widoczny był telebim, i dokładnie tam usadowiło się kilka tureckich rodzin, niektórzy bezczelnie zrobili sobie coś w rodzaju pikniku – nagłośnienie było znakomite, w ten sposób ja też upiekłam dwie pieczenie na jednym ogniu :)
I wiecie co? Turcy naprawdę umieją się bawić! Osoby, które były na koncercie opowiadały, że w roztańczonym i rozśpiewanym tłumie były całe rodziny z dziećmi (nawet z wózkami), a ja sama też poza bramkami zaobserwowałam świetną, radosną atmosferę. Sama szłam alejkami Expo i po prostu śpiewałam z Tarkanem na całe gardło, jednocześnie robiąc relację filmową live na moim osobistym profilu na FB :)
2 komentarze
Wspaniałe zdjęcia, widzieć wystawę EXPO musi być dość niesamowitym doświadczeniem. Taki świat w pigułce i to w najlepszym wykonaniu.
Bardzo dziekuje! Swiat w pigulce – dobrze powiedziane :) ludzie w pawilonach pracujacy – szalenie sympatyczni! Tylko szkoda ze Polakow nie bylo :)
Comments are closed.