Tur-tur Blog: Polka w Turcji
  • Home
  • TU ZACZNIJ
    • O mnie
    • Współpraca
    • Ja w prasie, radiu i TV
    • Archiwum bloga
  • Turcja
    • Życie w Turcji
    • Praca w Turcji
    • Poradnik turysty
    • Język turecki
    • Od kuchni
    • Goście na blogu
  • Podróże
    • Turcja
    • Australia
    • Europa
    • Maroko
    • Syria
  • Sklep
  • ENGLISH
    • Blog
    • Cooperation
Popularne na blogu
Na co uważać w Turcji – krótki przegląd...
Jak zrozumieć Turka – 10 kulturowych nieporozumień
Co zobaczyć w Alanyi?
Internet na wakacjach w Turcji – poradnik turysty
1: Komunikacja miejska w Alanyi
Co zabrać na wakacje do Turcji – jak...
4: Turecka lista zakupów
Nowe zasady wjazdu do Turcji od 1 czerwca...
Polka w tureckiej aptece – rozmowa z Agnieszką
Materiały do nauki języka tureckiego – ściąga
Tur-tur Blog: Polka w Turcji

Największy polski blog o życiu, pracy i podróżach po Turcji. Od 2005 roku!

  • Home
  • TU ZACZNIJ
    • O mnie
    • Współpraca
    • Ja w prasie, radiu i TV
    • Archiwum bloga
  • Turcja
    • Życie w Turcji
    • Praca w Turcji
    • Poradnik turysty
    • Język turecki
    • Od kuchni
    • Goście na blogu
  • Podróże
    • Turcja
    • Australia
    • Europa
    • Maroko
    • Syria
  • Sklep
  • ENGLISH
    • Blog
    • Cooperation
0
Home Lifestyle Przepis na muhallebi w turecki Ramadan
LifestyleObyczajeOd kuchni

Przepis na muhallebi w turecki Ramadan

by Skylar 18 czerwca 2017
by Skylar 18 czerwca 2017

Turecki Ramadan lub Ramazan

Post Ramadan (turecki: Ramazan; używam tych słów zamiennie) trwa. Kilka osób w moim otoczeniu wytrwale pości, odliczając dni do przyszłego weekendu, kiedy będzie można wrócić do normalnego trybu życia. Ja sama widzę, jak moje podejście do Ramazanu zmienia się w ciągu ostatnich paru lat. Najpierw idea postu mnie fascynowała, podczas mojego drugiego sezonu w Turcji w roku 2006 nawet podjęłam próbę poszczenia, która po jednym dniu skończyła się wizytą u lekarza i zastrzykiem w cztery litery. Zazwyczaj starałam się bardzo uważać z jedzeniem w ciągu dnia, bo wydawało mi się że wszyscy wokół mnie poszczą; szybko zorientowałam się, że jest wprost przeciwnie, i nikt nie przejmuje się moją bułeczką skubaną gdzieś na przystanku w niedzielny poranek. Po związaniu się z Królem Pomarańczy byłam początkowo bardzo negatywnie nastawiona do postu, krytykowałam bezsensowność całego tego założenia, bo przecież to niezdrowe, bo często to jedyna rzecz, której przestrzegają „niedzielni muzułmanie” (zamiast na co dzień lepiej się zachowywać wobec siebie i świata), i tak dalej. W kolejnym etapie byłam po prostu znużona tym, że niektórzy chodzą poddenerwowani, że trzeba chodzić wokół nich na paluszkach, szczególnie w ostatniej godzinie przed kolacją.

A w tym roku… po prostu cieszyłam się na nadejście postu. Nie obchodzi mnie to czy ktoś pości czy nie, i jakim jest muzułmaninem na co dzień – to nie moja sprawa przecież (wreszcie to zrozumiałam). Misja: zadomowienie zrealizowana w 100% :)
Ale dokładniej cieszę się na Ramazan dlatego, że to właśnie taki zmieniony rytm dnia, rytm życia. Coś innego, odmiennego, i odświętnego. No dobra, powiem Wam prawdę. Chodzi o to, że nie muszę gotować :)
Z racji pracy sami w domu nie gotujemy, bo obojga nas nie ma w domu. K.P. nie budzi mnie przed wschodem słońca, żebym mu przygotowała śniadanie (jeszcze czego!). Dla mnie oznacza to więc miesiąc urlopu w przygotowywaniu jedzenia dla naszej dwójki, a kto zna K.P. wie, że temat żywieniowy w jego przypadku nie jest łatwą sprawą, bo nie da się go nakarmić byle czym, na odczepne :)

W tym okresie przydaje się mieć mieszkającą blisko teściową, bo do niej Król skacze i na śniadanie czyli sahur, i na wieczorną kolację czyli iftar. Ona gotuje codziennie jak dla armii, zawsze będąc gotowa na przyjęcie niespodziewanych gości (gotuje naprawdę pysznie, więc gości jest sporo, a nakarmienie głodnego podczas miesiąca Ramadanu liczy się podwójnie :)). Samej mnie skapuje sporo ramadanowego jedzenia, które noszę następnie do biura w pudełkach :)

Post udostępniony przez Agata *Skylar* Bro (@ahududuk) 11 Cze, 2017 o 12:43 PDT

Przepis na muhallebi, turecki ramadan

Kolejny dzień i kolejna wyżerka

Przepis na muhallebi, turecki ramadan

Pide, świeże, pachnące, bo bez pide nie ma iftaru.

 

I powiedzcie, jak tu w takich okolicznościach nie kochać Ramadanu? :)

Ramazan to ponadto długie siedzenie wieczorem przy herbacie, rozmowy, nowe decyzje, nowe plany. Pod koniec Ramazanu, podczas 3-dniowego święta zazwyczaj ogłaszane są rozmaite Dobre Nowiny, które od dawna są tajemnicą poliszynela, np. zaręczyny, planowane śluby, i tak dalej. U nas też – w rodzinie szykuje się we wrześniu ślub, którego data ma być ogłoszona w zakończenie Ramadanu (z tego wesela na pewno zrobię Wam wypaśną relację).

Ponieważ mój udział w miesiącu postu jest jak widać nikły, co jakiś czas wpada mi do głowy spróbowanie czegoś nowego w kuchni, żeby chociaż poczuć się w temacie. W gotowaniu po turecku jestem mierna, K.P. zazwyczaj więc podchodzi jak pies do jeża do moich eksperymentów z tradycyjną kuchnią, ale tym razem się udało, i nawet moje muhallebi znalazło swoje miejsce na sahurowym stole.

Pewnie dlatego, że ten „budyń” to totalna prościzna i trudno byłoby go zepsuć. I dlatego też dzielę się z Wami przepisem, bo jest naprawdę pyszny! A co więcej, można go zrobić w wersji dla wegan lub alergików. Ale po kolei.

Muhallebi czyli orientalny pudding

Muhallebi to właściwie deser, który pochodzi oryginalnie z Persji. Jednak szybko podbił dalsze regiony, szczególnie kraje arabskie. Według legendy nazwa muhallebi pochodzi od nazwiska arabskiego generała al-Muhallab bin Abi Sufra. Tak bardzo polubił deser przygotowany dla niego przez perskiego kucharza, że nazwał go na swoją cześć.

W konsystencji danie to przypomina budyń, ale podaje się go na zimno: jest mleczny, z wyraźnym aromatem wody różanej i pomarańczowej oraz waniliowego aromatu, posypany cynamonem, orzechami lub w wersji bardziej orientalnej, płatkami róży :)

Pisałam kiedyś na blogu o dziwnych tureckich smakach (zobacz: Dziwne i ciekawe zwyczaje kulinarne w Turcji), wspomniany przeze mnie wtedy tavuk göğsü to także osmańska odmiana muhallebi z kawałkami piersi kurczaka…

Doczytałam się w internecie, że w Izraelu je się muhallebi (zwane tam malabi) na przerwanie postu podczas święta Jom Kipur. Z kolei żydowskie sefardyjskie rodziny w Turcji przygotowywały ponoć to danie na wesela, posypane płatkami róży i z dużą ilością wody różanej, jako symbol słodkiego życia pary młodej – z mleka nie krowiego, a migdałowego (wtedy nazywa się to po turecku keşkül)

Postanowiłam je przygotować i dać do przetestowania Królowi Pomarańczy na sahur. A ponieważ od dłuższego już czasu dryfuję wyraźnie w kierunku weganizmu, posiłkowałam się wegańskim przepisem na muhallebi z bardzo fajnego bloga One Arab Vegan. Jakby ktoś pytał: mój weganizm zupełnie K.P. nie przeszkadza, o ile nie ingeruję w jego potrzebę zjedzenia krwistego kawałka mięsa co jakiś czas. Mleko odstawiliśmy oboje, z korzyścią dla samopoczucia.

Przepis na muhallebi – oryginał w j.angielskim jest tutaj: Vegan Muhallabia

Post udostępniony przez Agata *Skylar* Bro (@ahududuk) 16 Cze, 2017 o 1:16 PDT

Przepis na muhallebi – po wegańsku

(oczywiście możecie użyć krowiego mleka)

4 porcje

Składniki muhallebi

  • niecałe 2 szklanki (ok 480-500 ml) mleka sojowego , migdałowego lub krowiego w wersji niewegańskiej
  • 60 ml cukru lub ksylitolu
  • 4 łyżki stołowe skrobi lub mączki kukurydzianej (można zamiennie użyć mąki ryżowej, ale nie próbowałam)
  • 1 łyżka stołowa wody z kwiatów pomarańczy (można kupić taką w sklepach orientalnych lub z naturalnymi produktami, albo zrobić samemu (przepis niżej*), ja nie miałam, więc po prostu wkropiłam kilka kropel soku z wyciśniętej pomarańczy i dodałam odrobinę aromatu waniliowego
  • 1/2 łyżki wody różanej spożywczej (jak wyżej, kupicie tanio w sklepach orientalnych)
  • Coś do przybrania: suszone płatki róży, płatki migdałów lub pistacji, rodzynki, cynamon, a nawet wiórki kokosowe.

*przepis na wodę pomarańczową (fajna na lato tak na marginesie): 1 litr wody mineralnej, 2 pomarańcze, 2 łyżeczki cukru waniliowego. Z pomarańczy wycisnąć sok, przelać przez sitko, dodać wodę mineralną i cukier, wymieszać, dodać kostki lodu i voila!
Do picia fajnie smakuje ze świeżą miętą.

Wykonanie muhallebi

  1. Do połowy ilości mleka wsyp skrobię kukurydzianą i dokładnie wymieszaj rózgą lub widelcem, aby w pełni się rozpuściła.
  2. Wlej miksturę do średniego garnka, wstaw na nieduży ogień i dolej resztę mleka, cukier lub ksylitol i wodę pomarańczową i różaną. Mieszaj cały czas aż konsystencja zrobi się gęsta, budyniowa (najlepiej silikonową szpatułką lub drewnianą łyżką).
  3. Wlej deser do 4 miseczek i zostaw do ostygnięcia na godzinę. Przed podaniem schłódź w lodówce a wierzch posyp dodatkami.

Smacznego!

Mi deser bardzo odpowiada, jest lekki i aromatyczny, a Król Pomarańczy zjadł go ze smakiem, co dla mnie jest najlepszym testem na to, że mi wyszło :-)  Powinnam na zdjęciu budyniu wkleić grafikę stempla o treści „Zaakceptowane”, ha, ha. Moją porcję posypałam ponadto kawałkami truskawek, i to był świetny pomysł.
Myślę że w przyszłości będę kombinowała z wersjami tego deseru, można np. dać do miseczek na spód coś w rodzaju podkładu ze zmielonych daktyli, kakao i orzechów z olejem kokosowym, a na wierzch polewę z owoców albo jakąś zżelowaną ziarnami chia galaretkę owocową. Ach! Rozmarzyłam się…

Więcej wpisów (a nawet przepis na ramazanowy chleb – pide) znajdziecie na blogu tutaj (klik)

jedzeniekulinariaobyczajeprzepisyRamazanreligia
1
FacebookTwitterEmail
Skylar

Jestem Poznanianką, z wykształcenia kulturoznawcą. Chciałam mieszkać na Riwierze Francuskiej, zamieszkałam na Riwierze Tureckiej - w Alanyi. Bałam się mikrofonu - zostałam pilotką wycieczek. A blog, który 15 lat temu miał być tylko pamiętnikiem, stał się największą polską stroną o Turcji. Mam dwóch polsko-tureckich synków, bloguję, instagramuję, prowadzę kanał Youtube. Obalam mity o Turcji i ułatwiam wakacje w tym kraju! Zapraszam do lektury i obserwowania!

Przeczytaj także

Turecki prezentownik – prezenty dla miłośnika Turcji

Najlepszy kebab w Alanyi i inne czyli gdzie...

Na co uważać w Turcji – krótki przegląd...

Kawiarnie w Alanyi, w których chętnie bywam

Najlepsze śniadania w Alanyi – moja lista ulubieńców

Przepis na çig köfte – na termomix i...

11 komentarzy

anima 19 czerwca 2017 - 02:10

Bardzo apetyczne te kolacje, no i deser tez:)

Agata *Skylar* Bro 19 czerwca 2017 - 11:49

Mniam!

Iza 19 czerwca 2017 - 09:49

Pyszności!!!Mam nadzieję, że uda mi się spróbować choć części tych potraw gdy będę w Turcji:)Nie mogę się już doczekać!:)No i oczywiście część tych smaków zabrać do domu:)

Agata *Skylar* Bro 19 czerwca 2017 - 11:49

Najlepiej najeść się na zapas :-)

Marcin Marcin 20 czerwca 2017 - 16:47

Fajnie piszesz

Agata *Skylar* Bro 20 czerwca 2017 - 16:49

Dziękuję! :)

Marcin Marcin 22 czerwca 2017 - 09:59

Mam pytanie i prośbę -z jakich książek uczysz się tureckiego czy możesz coś polecić. Kończę kurs taki podstawowy i chciałbym to kontynuować

Agata *Skylar* Bro 22 czerwca 2017 - 10:59

Hej, niestety nie uczyłam się tureckiego z książek także nic nie podpowiem. Poszukaj może jakiejś grupy fb dla uczących się tureckiego, słyszałam że jest tego sporo. Albo skontaktuj się ze szkołą Lisan, są bardzo fajni i pomocni!

Kamil 2 lipca 2017 - 12:06

Witam,

Mam pytanko, może nie związane z powyższym tematem ale dotyczy oczywiście Alanyi. Czy mogłabyś mi podpowiedzieć jak dostać się z Jaskini DIM do Dimçay czyli tzw. pikniku tureckiego?: Czy jest tam jakiś transport? Z którego miejsca najlepiej wyruszyć i czy zacząć zwiedzanie od jaskini czy tez od pikniku? Z góry dziękuję za odpowiedź.

Agata *Skylar* Bro 2 lipca 2017 - 13:19

hej, z tego co mi wiadomo do Jaskini można dotrzeć tylko własnymi nogami lub taksówką :) autobus jedzie jedynie do rzeki Dimcay więc warto tam dojechać, do samego końca, pod tamę, a następnie potem podejść pieszo. Warto zapytać dla pewności kierowcę, bo a nuż się cos zmieniło, niestety mi nic o tym nie wiadomo ;)

zofia lipska 23 maja 2018 - 15:49

uhmmm ale pyszności, nigdy nie jadłam takiej kuchni, ale na pewno muszę spróbować.

Comments are closed.

O mnie

Poznańska pyra. Kulturoznawca z wykształcenia. 17 lat temu trafiłam do sezonowej pracy w Alanyi. Spodobało mi się i zostałam pilotką wycieczek i rezydentką. A potem... zamieszkałam na stałe. Z mężem stworzyliśmy najlepsze polskie biuro podróży Alanyaonline.pl Mamy dwóch synów. A ten blog, który w 2005 roku miał być tylko pamiętnikiem, stał się największą polską stroną o Turcji. Zapraszam też na Instagram i Youtube!

Sklep

  • Nieruchomości w Alanyi - wycieczka szyta na miarę 0,00 zł
  • Turcja. Półprzewodnik obyczajowy "Turcja. Półprzewodnik obyczajowy"
    Oceniono 5.00 na 5
    29,99 zł – 39,99 zł
  • Usługa przewodnicka - Stambuł alternatywny
    Oceniono 5.00 na 5
    750,00 zł

Tematy wpisów

Alanya alfabet Antalya Australia blog emigracja facet Turek Hiszpania jedzenie język turecki koronawirus książki kulinaria Malta Maroko muzyka obyczaje orhan podróżowanie pogoda Polska poradnik poradnik turysty porady praca rezydenta praca w Turcji praca w turystyce przepisy sport społeczeństwo Stambuł Stereotypy sława Turcja turystyka vlog wakacje Wschodnia Turcja wspomnienia wydarzenia wywiad wywiady związki święta życie w Turcji

Śledź mnie na FB

Facebook

Znajdziesz mnie też:

Facebook Instagram Linkedin Youtube Email

Kategorie wpisów

Cookies: Ta strona używa ciasteczek. Jeśli pozostaniesz na tej stronie, akceptujesz ich używanie. Polityka ciasteczek

mój Instagram

No any image found. Please check it again or try with another instagram account.
  • Facebook
  • Instagram
  • Linkedin
  • Youtube
  • Email

@2019 - TUR-TUR Agata Bromberek Wszelkie prawa zastrzeżone. Jeśli chcesz wykorzystać teksty lub zdjęcia, nawiązać współpracę, zapraszam do kontaktu. Szablon PenciDesign


Back To Top