A gdyby tak poszukać w Turcji polskich świątecznych zwyczajów? – pomyślałam w którymś momencie grudniowego zamieszania.
Poszukać wigilijnej kolacji, dwunastu potraw, opłatka, Mikołaja przynoszącego dzieciom prezenty, a nawet… czegoś na podobieństwo Pasterki? Tak, dobrze czytacie: poszukać w Turcji – kraju zamieszkanym przez muzułmanów – polskich tradycji bożonarodzeniowych. Czy to możliwe? Jak wyglądają Święta w Turcji?
Jak zapewne wiecie, co roku jadę na Święta Bożego Narodzenia do Polski. Święta to dla mnie przede wszystkim kultywowane od dziecka zwyczaje, spotkania z bliskimi, długie rozmowy i… pyszne, wspólnie przygotowywane, a potem konsumowane potrawy. No i te okoliczności przyrody: ciągłe zakłady, czy spadnie śnieg, czy nie (u nas w Wielkopolsce zazwyczaj nie :)). Raz byłam na Święta w Australii i było to niezapomniane przeżycie, w tych upałach, na wyspie Kangurów ;)
Ani razu jak dotąd nie spędzałam świąt w Turcji. Mam bowiem to szczęście, że jako Polka mieszkająca w Turcji w tym okresie nie pracuję. Obok wielu minusów to jest ewidentny plus pracy sezonowej. Mogę spędzić w Polsce nawet kilka tygodni i nie spieszyć się z powrotem! Za to wielu moich polskich czy europejskich znajomych wcale nie ma tak dobrze. Bywa, że spędzają Święta w pracy, a po powrocie do domu mimo zmęczenia organizują świąteczną kolację dla swoich bliskich.
Jak wyglądają Święta w Turcji?
Polacy często pytają mnie o to jak wyglądają świąteczne realia w Turcji. Często nie zdają sobie sprawy z tego, że Boże Narodzenie to coś kompletnie abstrakcyjnego dla Turków! Turcy nie wiedzą z czym się wiąże, co świętujemy, co jemy.
Ba, Turcy nagminnie mylą Boże Narodzenie z obchodami Nowego Roku. Sami bowiem częściowo przyswoili sobie zwyczaje w tej „amerykańskiej” lekko kiczowatej formie: choinkę można nabyć w supermarketach (nazywa się yılbaşı ağacı czyli noworoczne drzewko), świąteczne piosenki pojawiają się w radiu, miasta pięknie przystraja się lampkami, a prezenty wręcza się na Nowy Rok.
O tureckich wyobrażeniach pisałam zresztą już w roku 2009 (tutaj) i w 2011 (tutaj).
Do udziału w dzisiejszym wpisie zaprosiłam mieszkających w różnych regionach Turcji Polaków. Przeczytajcie, jak spędzają oni święta w tureckich realiach. Jak i w Polsce bywa, tak i wśród Polaków w Turcji nietrudno o różnorodność.
Święta w polonijnym gronie
Od jakiegoś czasu w Turcji jedno po drugim powstają stowarzyszenia polonijne. Pierwsze było nasze – w Alanyi. Potem założono kolejne: w Antalyi, Izmirze, Stambule. Wszędzie tam odbywają się świąteczne spotkania, wspólne ubieranie choinki, śpiewanie kolęd, a Święty Mikołaj rozdaje dzieciom prezenty (często sponsorowane przez Konsulaty RP).
Do Alanyi przyjechał w tym roku polski ksiądz na stałe urzędujący w Izmirze, odbyła się więc msza w kaplicy prowadzonej na co dzień przez Niemców. Ważnym elementem wchodzenia w świąteczny klimat jest organizowany od dekady w alanijskim porcie charytatywny Kiermasz Świąteczny. Pokazywałam go na filmie na moim kanale Youtube (obejrzyj). Polskie stoisko pełne pierogów i serników jest już swoistą tradycją i cieszy się powodzeniem wśród Turków :)
Bywa, że polonijne dzieciaki pod kierunkiem opiekunów wystawiają jasełka (w Alanyi dwa lata temu odbyły się nasze jasełka, które zgromadziły dość liczną publiczność i wycisnęły łzy z oczu Turków; nie szkodzi, że mało rozumieli).
Święta w Turcji oficjalnie
W Turcji znajdują się dwa polskie konsulaty: w Ankarze i Stambule. Obie placówki, niezależnie od siebie, organizują rozmaite oficjalne wydarzenia z okazji świąt. Tym bardziej, że w obu tych miastach mieszka sporo Polaków. Zazwyczaj konsulaty zapraszają członków Polonii na przedświąteczny poczęstunek, niekiedy organizowane są koncerty z udziałem polskich muzyków, a dzieci otrzymują prezenty od Świętego Mikołaja.
Od Konsulatu Generalnego w Stambule otrzymałam przed świętami informację, że w grudniu organizowane były świąteczne imprezy począwszy od koncertu Bożonarodzeniowego w kościele św. Antoniego, na którym wystąpili artyści z Polski. Odbyły się także spotkania mikołajkowe organizowane wspólnie z Duszpasterstwem Polonii w Stambule: śpiewano kolędy, przygotowano jasełka. Dzieci miały okazję spotkać się z Mikołajem, który obdarował je prezentami.
Duchowy wymiar Bożego Narodzenia w Turcji
Wspominałam wyżej o urzędującym w Izmirze księdzu. Zapytałam go jak wyglądają Święta w takim miejscu – w Turcji, gdzie na brak chrześcijańskiej wspólnoty nie można narzekać – co pewnie zaskoczy wielu z Was. Byłam ciekawa czy coś odbywa się także w słynnym Domku Matki Boskiej w Selcuk, nieopodal Efezu (Meryemana).
Ksiądz Darek
– ksiądz z diecezji bydgoskiej, od roku w Izmirze; od września proboszcz parafii św. Heleny na Karşıyace (Izmir):
„W okresie Adwentu nie ma u nas niestety Rorat. Istnieje zwyczaj wieńca adwentowego i zapalania w kolejne niedziele poszczególnych świec. Jest czas na spowiedź adwentową, w Izmirze najczęściej w trzech wybranych kościołach można się wyspowiadać w 7 językach. W kościołach odbywają się wieczorne Msze – Pasterki, niestety nie o północy. W Izmirze najpóźniej, bo o 22:30 rozpoczyna się Pasterka po polsku na Karşıyace. W dzień Bożego Narodzenia jest jedna wspólna Msza dla wszystkich, odprawiana przez Arcybiskupa w Katedrze o 11:00.
W Meryemana w Wigilię wieczorem odbywa się Pasterka, a w Boże Narodzenie Msza.
Ilość naszej Polonii w Izmirze obecnie spadła. Choć regularnie co niedzielę przychodzi grupka Polaków na niedzielną Mszę świętą po polsku; głównie żołnierze NATO z rodzinami. Co dwa tygodnie jest Msza w sobotę dla Polonii mieszkającej tutaj na stałe i tam też regularnie przychodzi grupa naszych rodaków.”
Tradycyjne polskie święta w tureckich domach
Polki żyjące w Turcji mimo braku za oknem świątecznej atmosfery stają na wysokości zadania. Wiele osób z którymi rozmawiałam od lat przygotowuje wspaniałe kolacje, na które zaprasza swoich polskich i tureckich bliskich.
Magda,
od 4 lat mieszka w miejscowości Fethiye, autorka bloga Made by Soyal (instagram)
„Tradycyjnie od czterech lat spędzam święta wraz z mężem i mamą, która mieszka tutaj z nami. Nawet w Turcji staram się je spędzać tradycyjnie. Ubieramy choinkę, dekorujemy dom. Dzięki mamie, która jest „magikiem” w kuchni i kilku życzliwym osobom, które przesłały potrzebne składniki z Polski udało nam się odtworzyć większość potraw. Mój mąż co prawda nie obchodzi świąt, ale pierożkami z kapustą i grzybami nie gardzi. W pierwszy i drugi dzień Świąt obowiązkowo odbywamy spacer, żeby spalić kalorie. Mieszkając za granicą nie odczuwam dużej różnicy, gdyż ducha Świąt mamy wszyscy w sercu.”
Karolina z Ankary
– mama 7-letniej Eli i półrocznej Ady, w Turcji od 10 lat, autorka tureckiego bloga wnętrzarsko-parentingowego Iskandinav Evim, i jego polskiej wersji Pudrowe Okruszki
„Uwielbiam klimat Świąt i całą ich otoczkę. Przez kilka lat spędzałam Wigilię u polskich przyjaciół w Ankarze, jednak od zeszłego roku przygotowuję ją sama w naszym domu. Choinka stoi już od początku grudnia. Cieszy mnie fakt, że w Turcji są dostępne przepiękne ozdoby świąteczne. Mimo to część naszych ozdób na choinkę wykonywałyśmy własnoręcznie przez lata, wraz z moją córką Elą. Są wśród nich pomalowane pierniki z masy solnej, które wyglądają i pachną całkiem jak prawdziwe. Wstępem do świętowania jest dla mnie coroczne spotkanie w ambasadzie ze śpiewaniem kolęd i Mikołajem dla dzieci. Potem pieczemy w domu pierniczki, tym razem te jadalne :) W mojej rodzinie babcia ze strony taty pochodząca z Kresów serwowała podczas Wigilii barszcz z uszkami, zaś babcia ze strony mamy zupę grzybową. Ja do dziś uwielbiam i tą i tą, dlatego na mojej ankarskiej Wigilii serwuję obie :) Mój mąż i córka jednomyślnie wolą barszcz. Pierwszy dzień Świąt zamierzam w tym roku spędzić na śniadaniu u polskiej koleżanki. Obawiałam się, że śnieg nam tym razem nie dopisze; ale 23 grudnia w nocy dosłownie nas zasypało! :)”
Sylwia
mieszka w Kayseri od prawie 12 lat, ma córkę Sidre – 9 lat i synka Bartu Tan – 6 lat.
„Choinkę ubieramy na początku grudnia, bo jak w sklepach i szkole nie ma śladu świąt, to sami organizujemy sobie atmosferę :) Przez cały grudzień w naszej kuchni słychać też świąteczną muzykę. Co roku udaje się zapełnić miejsce przy „pustym talerzu” przy stole w naszym domu. Mamy dużo przyjaciół z innych krajów. Są znajomi, jak my, pary mieszane narodowościowo, nauczyciele w naszej szkole. Są też prezenty. Moje dzieci ciągle jeszcze wierzą w Świętego Mikołaja. Opowiadają dumnie, że Mikołaj urodził się na terenie dzisiejszej Turcji :) Co do potraw bywa różnie, ale zawsze jest barszcz czerwony. Czasem z pierożkami, czasem kupuję tortellini. Ponieważ pracuję nie mam niestety zbyt dużo czasu na gotowanie. Każdy kto do nas przychodzi też coś przynosi, więc stół jest zastawiony :) Mąż lubi rosół, barszcz i pierogi. Inni Turcy starają się być grzeczni i przynajmniej próbują :)”
Monika z Alanyi,
w Turcji mieszka od 12 lat.
„Przed Świętami z kilkoma koleżankami planujemy gdzie i u kogo zorganizujemy kolację wigilijną. Planujemy prezenty dla dzieci, które piszą już wcześniej listy do Mikołaja. Niektóre z nas kiszą kapustę – dzielimy się obowiązkami! Na naszym stole w wieczór wigilijny są pierogi z kapustą i grzybami, ryba smażona (bo karpia brak), bywa w galarecie i po grecku, kapusta z grochem i grzybami, barszcz czerwony z mantı (bo uszka zastępujemy tutejszym wyrobem), kompot z suszu, sernik, makowiec, pierniczki. Pod obrusem obowiązkowo sianko! Zawsze też dodajemy potrawy z kuchni tureckiej dla naszych mężów (oczywiście bez mięsa). Bywa, że ktoś dowiezie śledzie – to dla nas rarytas, bo tu brak.
Dzielimy się opłatkiem ze sobą i naszymi Turkami. Poświęcony opłatek w tym roku dostaliśmy od pana Konsula. Obowiązkowo jest też u nas Mikołaj – często jest nim jedna z nas, bo koniecznie musi być z Polski!
Nasze dzieci już od maleńkości chłoną te tradycje. Ja osobiście bardzo bym chciała, żeby moje pociechy jak najwięcej zapamiętały z tego świątecznego nastroju.”
Święta w międzykulturowym tyglu
Turcja kojarzy się słusznie z muzułmanami i muzułmańską tradycją, są jednak rejony, w których mieszka dość dużo chrześcijan, także narodowości tureckiej. Kiedyś podróżując po wschodzie zwiedzałam monastyry chrześcijan asyryjskich, które zrobiły na mnie niesamowite wrażenie. Tak naprawdę to temat na odrębny wpis, ale na potrzebę dzisiejszego tekstu zajrzyjmy do Mersin, miasta na południowym wschodzie Turcji.
Kasia
mieszka w Mersin od 3 i pół roku
„Mersin jest wielokulturowym miastem,w którym jest ok. 400 chrześcijan, napływowych , mieszkających tu od niedawna i tych, którzy maja tu swoje biznesy od lat. Są tu również Turcy – chrześcijanie. Często to są osoby, które mają obce korzenie (np. arabskie) ale tu się urodziły. Są też małżeństwa mieszane np. Turek-chrześcijanin i żona – zakryta muzułmanka.
Jest kościół katolicki,w którym służą ksiądz z Indii, Włoch i od niedawna Rumunii. Jest też kościół prawosławny. Jego wierni często zapraszani są przez katolików na różne uroczystości, a na Boże Narodzenie obowiązkowo.
W Wigilię o 22.00 jest msza, a po mszy spotkanie wiernych w przykościelnej salce, gdzie zazwyczaj co niedziela wszyscy spotykają się na herbacie po mszy. W zeszłym roku był tort z okazji narodzin Jezusa, do tego można było poczęstować się ciastem i lampką wina :) Polacy, głównie Polki, szykują swoje Święta w domach, stroją choinki i przygotowują tradycyjne polskie potrawy na tyle na ile to możliwe ze względu na składniki.
Zazwyczaj spotykają się u którejś w domu, choć w tym roku udało się spotkać w szerszym gronie w restauracji i w miłej atmosferze poświętować zanim część osób rozjechała się do Polski.”
Pierwsze święta w Turcji
Pierwsze święta poza Polską to zawsze duże emocje, tym większe, gdy postanowiło się samodzielnie zorganizować wigilijną kolację dla osób, które z naszymi tradycjami nie miały w ogóle doświadczenia. I tym bardziej, gdy na dalekim wschodzie Turcji, w Van, trudno znaleźć składniki naszych potraw!
Magda,
mieszka w Van z mężem nauczycielem. Rozmawiałam już z nią na blogu (tekst: Jedyna Polka w Van) , autorka kanału Kawa po turecku
„Zaprosiłam do naszego domu kilkoro znajomych Turków, Turczynek i Kurda. Turcy myśleli, że kolacja odbędzie się w Sylwestra, i że będzie indyk :) Kiedy kupowałam w markecie buraki na barszcz, podszedł kasjer, informując mnie co to jest. Odpowiedziałam, że wiem. Wytłumaczył że mówi, bo ludzie pytają go czemu ta rzodkiew (turp) tak dziwnie wygląda. Był bardzo zaskoczony kiedy powiedziałam, że u nas w Polsce robimy z tego zupę. Mój mąż kiedy pierwszy raz zobaczył barszcz myślał że… to zupa z krwi :)
Kolacja się udała. Przygotowałam barszcz, pierogi ruskie, rybę smażoną i w pomidorach, kalafior po grecku, kompot z suszu i piernik z powidłem. Barszcz nie smakował, za to pierogi, ryba i kompot tak. Piernik był dla nich za ciężki, zaskoczeni byli tym, że dodałam do niego przyprawy. Turczynki były z kolei zdziwione, że wszystko było gotowe na stole, kuchnia posprzątana a ja uszykowana. Same przyznały (i ja też mam takie doświadczenia), że u nich to niekoniecznie tak wygląda.
W prezencie daliśmy wszystkim gościom zimowe skarpetki :)
Jedno się nie udało w naszym zimnym Van – akurat na święta, kiedy trzeba, to nie ma śniegu. Jest 8 stopni.”
Ania,
mieszkała 1,5 roku w Stambule, autorka bloga Anna Loves Travels
„Moje pierwsze święta w Turcji (2015) nie były takie całkiem niepolskie – niedługo przed nimi dostałam paczkę od mamy, w której było kilka dekoracji świątecznych, a i ja sama starałam się jakoś tę świąteczną atmosferę (i menu) odwzorować, mimo że nie jestem wierząca. Zrobiłam chleb razowy, pasztet z soczewicy i sałatkę warzywną, a do tego podałam barszcz z torebki i na deser kruche ciasteczka. Byłam bardzo z siebie dumna. Najlepiej jednak ze świąt z tamtego roku będę chyba pamiętała kolację świąteczną zorganizowaną przez koleżankę ze szkoły, w której pracowałam – pół-Niemkę, pół-Turczynkę. Nie dość, że jej dom był cudnie udekorowany, a rodzinna atmosfera w nim panująca była jak nigdzie indziej, to jeszcze sama gospodyni swoją gościnnością, uczynnością i otwartością sprawiła, że nigdy tej kolacji nie zapomnę. Przy stole siedziały osoby trzech wyznań, jak i agnostycy – w sumie osoby z siedmiu krajów. Dużo rozmawialiśmy – też o tym, jak obchodzimy różne święta w naszych krajach. Na stole zaś stały przekąski „europejskie” i tureckie, później lasagne i ciasto, a następnie domowej roboty popcorn – żeby i dzieci się cieszyły. Było przecudownie. Życzę wszystkim takich ludzi dookoła i takich przeżyć oraz wspomnień.”
Wigilia po studencku
Interesowało mnie również jak spędzają Święta studenci na popularnej w Turcji wymianie w ramach programu Erasmus. Na pewno część odwiedza swoje rodziny, ale co z tymi, którzy zostają na miejscu?
Laura,
mieszkała w Stambule 2 lata, spędzała Wigilię w Stambule podczas Erasmusa, autorka bloga Z Turcją za pan brat
„Na moim Erasmusie nie było innych Polaków, ba, żadnych ludzi kultywujących Święta; wszyscy rozjechali się do domu. Zaprosiłam chłopaka z jego kolegami, wyszło nas 6 osób. Z potraw wybrałam trzy, które uwielbiam: śledzie, pierogi i barszcz czerwony. Zrobiłam tez sałatkę warzywną. Parę dni przed Świętami zabrałam się za śledzie. Gdy doszło do kupowania ryby myślałam, że się popłaczę. Turcy nie wiedzą co to śledź ani co to filet. Gdy jakoś się dogadaliśmy sprzedawca skasował mnie za całą rybę, wyciął filety i resztę dał kotom. Z pustym portfelem wróciłam, przygotowałam śledzie i powiedziałam sobie, że nigdy więcej. Śledzie były gotowe na Nowy Rok… Z kolei pierogi robiłam w dniu Świąt. Farsz poszedł gładko, ciasto rozwałkowywałam butelką do wina, krążki wycinałam szklanką. Nadziewanie wyszło okropnie. Myślałam, że dałam dużo farszu, a na talerzu się okazało, że więcej ciasta niż wnętrza. A wnętrze się liczy, nie tylko u człowieka ale w pierogach też :) Skończyłam je lepić i gotować o 11 wieczorem. Chłopaki czekali już ze 2 godziny… Co do samej Wigilii, to wytłumaczyłam czym jest Boże Narodzenie, ile powinno być potraw, dlaczego zostawiłam pusty talerz, czym jest dzielenie się opłatkiem i najważniejsze, ze w Święta chodzi o to by być razem. Święta w Turcji były na pewno niezapomniane. W końcu zrobiłam tak niewiele, a wykosztowałam się jak na 12 potraw :)”
Wigilijna kolacja w restauracji
Od niedawna w Turcji – zapewne w związku z napływem większej ilości obcokrajowców (także turystów) ale także z powolną zmianą świadomości Turków w temacie innych kultur, można się wybrać na świąteczną kolację. Właściciele restauracji czy hoteli chcą się przypodobać cudzoziemskim klientom i już miesiąc czy dwa przed świętami reklamują swoje specjalne menu.
Ania,
– mieszka w Alanyi od 10 lat, jest nauczycielem angielskiego na tutejszym uniwersytecie
„W tym roku wybraliśmy się na świąteczną kolację w jednym z hoteli. Menu było w formie bufetu: między innymi indyk, wołowina, ryba i dania warzywne. Na początku wystąpił lokalny chór z kolędami. Później kolacja, a potem wspólne śpiewanie kolęd i wizyta Mikołaja z prezentami dla dzieci. My dodatkowo podzieliliśmy się opłatkiem. Na kolacji było bardzo międzynarodowo, około stu osób różnych narodowości łącznie z Brazylią, Portugalią, Meksykiem – większość to mieszkający w Alanyi obcokrajowcy, niektórzy z tureckimi partnerami. W czasie kolęd rozdano po kubku grzanego wina i deser. Było super.”
Święta Bożego Narodzenia… nieco inaczej
Jak i w Polsce bywa, niektórzy nie zawsze mają możliwość albo ochotę spędzać święta w tradycyjnej atmosferze. Jedni muszą iść tego dnia do pracy, bo wzięcie wolnego jest niemożliwe, inni wolą spędzić ten czas odkrywając nowe miejsca w Turcji, albo… szusując na nartach. Świetnym pomysłem, który przy okazji podrzucę, może być wycieczka do Demre – miasta, w którym podobno mieszkał i działał biskup Mikołaj – późniejszy święty!
Marzena,
– mieszka w Stambule, wydawca i redaktor naczelna magazynu The Guide Istanbul
„U mnie na koniec miesiąca zawsze jest deadline magazynu, więc siedzimy w pracy do północy. W grudniu zawsze próbuję deadline trochę przesunąć o kilka dni do tylu, bo pracujemy z obcokrajowcami i wielu chciałoby mieć przynajmniej jeden dzień wolnego. W tym roku jest łatwiej, bo Wigilia jest w weekend, a deadline mamy w piątek, wiec po weekendzie mam aż cale dwa dni wolne. Po doświadczeniach poprzednich lat nie latam do Polski z tej okazji, bo grudzień to sezon lodosu w Stambule. Wiatr kilka razy tak mi dal w kość przy planowaniu podróży, że postanowiłam dać sobie spokój z samolotami. Kończy się na tym, ze po wysłaniu magazynów do druku mamy małą imprezę w pracy, a jeśli udaje mi się mieć wolne, to z kilkorgiem znajomych obcokrajowców idziemy na jakiś elegancki obiad. Ostatnio jest moda na „Christmas Lunch” w stambulskich restauracjach i można trafić na coś bardzo pysznego. W zeszłym roku było po włosku, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma i zamiast pierogów była burrata.”
Agnieszka,
od 11 lat w Turcji, mieszka w Stambule, nauczyciel akademicki
„W tym roku jedziemy do Kapadocji na trekking. Mam przerwę świąteczną w pracy – wszyscy nauczyciele angielskiego są obcokrajowcami i dostaliśmy wolne. Nie chciałam zostać w Stambule ani jechać do Polski, nie jestem wierząca, ale prezenty będą – jako jedyny akcent.”
Dagmara
– od 2 lat mieszka z mężem i synkiem w Alanyi
„Święta kilkakrotnie spędzałam na nartach. Pierwszy raz trafiłam do Erzurum na wschodzie. Przyjechałam na święta, ponieważ mój mąż pracował tam jako nauczyciel. Jako, że ja w tym czasie studiowałam, święta były jedynym czasem, kiedy mogliśmy się spotkać :) Mieszkaliśmy w miejscowości Ağri tuz obok góry Ararat.
Od czasu jak mieszkam w Turcji, co święta gdzieś jeździmy. Byliśmy więc także na nartach w Sarıkamiş (niedaleko Kars), innym razem odwiedzaliśmy Rize nad Morzem Czarnym, rok temu z kolei już z naszym synkiem zwiedzaliśmy Kanion nieopodal Manavgat.”
Mateusz i Gamze,
polsko-turecka para od 4 lat, na stałe mieszkają w Poznaniu
„Właściwie to będą nasze pierwsze Święta poza domem w Polsce. Zazwyczaj spędzaliśmy je w gronie mojej rodziny, wśród polskich potraw, słuchając polskich kolęd. W tym roku odwiedzamy w Turcji, w Mersin, rodzinę Gamze. Myślę, że tym razem nie będzie wcale inaczej, bo rodzina Gamze z tego co słyszałem, zdążyła już ubrać choinkę i przygotować prezenty na nasz przyjazd.”
Przyznam, że poszukując bohaterów dzisiejszego tekstu odkryłam niespodziewanie jak piękne mogą być Święta na obczyźnie, nawet w Turcji, kraju o zupełnie odmiennej kulturze i tradycjach. Owszem, przygotowanie kolacji czy zaplanowanie świątecznego czasu wymaga trochę więcej wysiłku. Nie można zazwyczaj liczyć na wolne w pracy czy szkole, zapewnienie sobie składników potraw to dużo większa niż w Polsce logistyka, a nawet samo wytłumaczenie tureckiej rodzinie czy znajomym na czym polega idea naszych Świąt to nierzadko niezła szkoła cierpliwości i umiejętności językowych :)
Osobnym utrudnieniem jest to, co zazwyczaj denerwuje nas w Polsce: ten świąteczny pośpiech, korki, zamieszanie, nerwowość i… wszechobecne reklamy. W Turcji nie ma o tym mowy i… trochę tego brak. Za oknem palmy, nie można liczyć na świąteczną aurę, życie toczy się normalnie i większość „zwyczajnych Turków” nawet nie wie, że w naszym domu dzieje się coś wyjątkowego.
6 komentarzy
Bardzo dziękuję za ten artykuł. Dobrze się czyta i jest ciekawy. Kiedyś Polacy budowali elektrownie koło Muğli i tam spędzałem czasem Święta. Było to ciekawe doświadczenie….
O! jaki ciekawy wpis, okazuje sie, ze zawsze i wszedzie mozna stworzyc sobie swiateczny nastroj ,to 'Cos”nosimy w sobie.:), Tu na miejscu (w Polsce), tez spedzamy Swieta wg naszych upodoban i mozliwosci- tradycyjnie, rodzinnie,skromnie lub na sportowo…:)
Nasz znajomy Turek wysłał nam „dźwiękową pocztówkę” w postaci kolędy – „Lulajże Jezuniu” :) Wszyscy jesteśmy pod wrażeniem, bo raczej nam nie udałoby się zaśpiewać tureckiej pieśni tradycyjnej po trzech dniach przygotowań:) a tyle upłynęło od wymiany informacji na temat świątecznych obyczajów:) To kolejny dowód na otwartość, serdeczność i …. muzykalność Turków:) Pozdrawiamy z Gdańska, śnieżnego w tej chwili! Szczęśliwego Nowego Roku, Tobie Agato, Twoim Bliskim i wszystkim nam tutaj Bliskim! Słońca i Pomarańczy !;)
O, cudownie, ale to musiała być niespodzianka! :) To prawda, są muzykalni! Mają ucho! Wszystkiego dobrego :)
Co kraj to obyczaj ;) fajny wpis i fajnie że można dowiedzieć się jak wyglądają święta w innym kraju i jak się je obchodzi :) my mieszkamy od 16 lat w Norwegii i zdarza nam się tu obchodzić święta bo nie zawsze możemy pojechać do kraju. Norwegowie są troszkę podobni do nas z kulturą, mają drzewko maja święta, mają prezenty i to bardzo dużo prezentów :) mają świąteczne piosenki i chodzą też do kościoła. Większość z nich to protestanci i jak wiadomo protestanci od katolików trochę się różnią :) ale klimat świąteczny w Norwegii jest juz od połowy listopada a os 01.12 to już można powiedzieć że się świętuje :) oni na wesoło obchodzą okres do 24.12
My oczywiście spędzamy święta po naszemu z pierogami, grzybami, rybką śledzikiem, sałatką jarzynową, kolędami przez cały miesiąc tak jak powinno być ;) w kościele organizowane są spotkania dla rodaków, jest choinka dla dzieci i mikołaj :)
Fajny blog i będę zaglądać :) dodam iż za parę dni będziemy po raz czwarty w Turcji :)
pozdrawiamy z gorącej Norwegii :)
Super, gorąca Turcja pozdrawia Norwegię, życzę wspaniałych wakacji!
Comments are closed.