Aż trudno uwierzyć, że mimo tak wielu lat prowadzenia bloga nigdy nie zaprosiłam na jego łamy Turka, który żyje w Polsce! Bardzo się cieszę więc, że Bilal przyjął zaproszenie do rozmowy. A co więcej – że przeprowadziliśmy ją całkowicie po polsku. Jestem pod wielkim wrażeniem tego, w jak zaawansowanym stopniu udało się mojemu gościowi opanować nasz, bardzo trudny przecież, język. Jako Turek w Polsce Bilal już od jakiegoś czasu czytywał moje wpisy (pamiętam jego komentarze!), miło było więc poznać się osobiście podczas mojego spotkania autorskiego w gdańskiej knajpce tureckiej „Ararat”, prowadzonej, a jakże, przez polsko-tureckie małżeństwo.
Przygotujcie sobie dużą kawę, a najlepiej zaparzcie imbryk tureckiej herbaty, bo czeka Was spotkanie z bardzo ciekawym człowiekiem, który interesująco mówi o Polsce, gdzie przyszło mu żyć.
Moim gościem jest Bilal Satıcı, Turek mieszkający w Gdańsku od 5 lat, mąż Polki.
Kim jesteś Bilal i jak trafiłeś do naszego pięknego kraju?
Jestem najmłodszym z pięciorga rodzeństwa, „podszlifowanym” Konyaninem, który studiował w Stambule, poznał sekrety życia w podróżach i wylądował w Polsce. Pierwszy raz byłem na wymianie Erasmus w Krakowie 2006 roku. Nie pamiętam, co studiowałem w tym semestrze ;) Kolejny raz byłem na wolontariacie w Gdyni 2009 roku i poznałem żonę w czerwcu tego roku w Gdańsku na spektaklu teatralnym, w którym ona grała. Po powrocie do Turcji pracowałem jako przewodnik turystyczny i osiedliłem się w Polsce 2013 roku.
Czym się zajmujesz na co dzień?
Mimo to, że pracuję jako ekspert wsparcia technicznej IT na co dzień; z zawodu jestem przewodnikiem turystycznym po Turcji po polsku i po Polsce po turecku. Do tego uczę turecki prywatnie i w kursie, tłumaczę. Jeszcze jestem animatorem i babą („baba” po polsku „tata”) dla mojej przesłodkiej córeczki (Maşallah!) na co dzień.
Rozmowę przeprowadzamy w języku polskim, który znasz naprawdę doskonale. Powiedz mi jak nauczyłeś się polskiego, ile czasu Ci to zajęło?
Nauczyłem się przede wszystkim nie przerywając kontaktu z językiem. Na początku dużo czatowałem, potem wziąłem się do praktyki nawet skaleczonym poziomem. Dzięki kontaktu z polskimi znajomymi w Turcji i pobycie w Polsce, polepszyłem.
Gratuluję, bo efekt jest znakomity.
Różne są opinie o tym, jak Polacy podchodzą do obcokrajowców, np. Turków. Znam wiele osób, które żyją w Polsce bez problemów, mają przyjaciół, są pozytywnie odbierane na ulicy czy w sklepie, ale też coraz częściej mówi się o braku tolerancji i niezbyt miłych sytuacjach…
Jakie jest Twoje doświadczenie?
Tolerować nie muszą, wystarczy zastanowić się dlaczego nienawidzą i kim są „ci inni”. To, że Turcy mają przyjaciół nie oznacza, że nie ma tolerancji. Czasami te przyjaciele też mają mentalność rasistowski. To są najgorsze. Ich przyjaźń z nami niczego nie zmienia w ich głowach.
Ja osobiście nie miałem negatywnego doświadczenia dlatego, że mam jasną karnację. Sytuacja w Trójmieście jest lepiej; ale ogólnie w Polsce jest beznadziejna. Podejście rządu, efekt medii jest widoczna na ulicach, u ludzi. Cześć Polaków mają pajęczyny w głowie, nie ważne czy wykształcone czy nie, czy podróżują, czy nie. Nienawidzą innych, najgorzej jest to: nie wiedzą czego nienawidzą i dlaczego nienawidzą. Ludzie nie wiedzą, że teraz obcokrajowcy zapewniają pracy Polakom i większość obcokrajowców płacą więcej podatków niż ci pseudo-patrioci i hejterów. Jeśli nie lubisz innych, to nie pracuj u nich! Prosto. Daj spokój, Agata!
Ten kawał z filmu „Twarz” wytłumaczy podejście część Polaków: Żyd, Cygan i muzułmanin skaczą z dachu. Kto wygrywa? – Społeczeństwo.
Żyd, Cygan i muzułmanin skaczą z dachu. Kto wygrywa? – Społeczeństwo.
Masz żonę Polkę, córeczkę i polską teściową (pamiętam, że kupowałeś dla niej moją książkę :) – powiedz, jak porównujesz polską rodzinę do tureckiej? Jakieś podobieństwa, różnice w naszych obyczajach?
Tak, jestem ulubionym zięciem teściowej (nie ma innego). Bardzo się lubimy z moją tutejszą rodziną i dbają o mnie. Twoja książka była trafionym prezentem i krąży się w rodzinie i wśród ciotek. Jeśli chodzi o porównania rodzin, są więcej podobieństwa niż różnicy. Obydwa narody są bardziej rodzinni niż zachodnie europejskie rodziny. „Babcia” i „szwagier” są kluczowymi członkami rodziny w Polsce! Oprócz tego (mi się tak wydaje), w Turcji dziecko jest „kochanym dzieciątkiem” aż do jego/jej ślubu, nie do roku 18 i jest mniej samodzielnym dzieckiem. Wystarczy spojrzeć na różnych rodzin z różnych krajów w hotelach all inclusive :)
Mi się wydaje, że w Turcji ciut bardziej się szanuje starszych w rodzinie. Starszy w rodzinie jest autorytetem i nie zwraca się do niego imieniem. Inna różnica jest co do osób starszych. W Polsce bardzo dużo osób starszych jest samotni, tak jakby nie mieli synów czy córek. To jest smutny.
Turcji ciut bardziej się szanuje starszych w rodzinie. Starszy w rodzinie jest autorytetem i nie zwraca się do niego imieniem.
Co lubisz w Polakach i Polsce, a co Ci u nas przeszkadza?
Mógłbym książkę pisać o tym. Za długo jestem w Polsce, żeby myśleć o tym, co lubię i czego nie lubię. Nie trzeba koniecznie lubić czegoś, trzeba rozumieć dlaczego tak jest.
Muszę powiedzieć, że historia Polski ma bardzo dużo wpływ nad charakterami i cechami ludzi. Ludzie tego nie wiedzą. Taki temat: Dystans między ludźmi. Na przykład lubię to, że jest dystans w pierwszych kontaktach ludzi. Ludzie sami ustalają, komu na ile pozwalają. W Turcji jest cienka linia. Nie przyzwyczaiłem się do tego, że ludzie w Polsce są za bardzo oficjalni i trzeba się napić żeby rozmawiali z ludźmi (powoli to się zmienia).
Nie lubię braku wdzięczności i życzliwości u Polaków. Przeszkadza mi brak życzliwej relacji między sąsiadami. Drugiemu nie obchodzi jak jeden choruje czy coś, tylko piwko w garażu. Przeszkadza mi brak praktycznej inteligencji w usłudze (turystyka, gastronomia, sklepy). Czasami sobie myślę: „Po co ja ci płacę jeśli ja mam to robić, albo ja mam ci powiedzieć jak to robić”.
Za to lubię to, że ludzie żyją sztuką, nawet biedni ludzie. Sztuka i kultura kształci ludzi, tworzy. Lubię to, że tu się czyta dużo, może mniej niż reszta Europy, ale tu się czyta dużo. Lubię standardy w turystyce, 3-gwiazdy w Polsce to zasłużony poziom i równa się na 4-gwiazdy w Turcji. Lubię stosowanie prawo pracy. Lubię i podziwiam status kobiety w Polsce. Polskie kobiety budują społeczeństwo, rodzinę, są wszędzie aktywni, tak ma być. Oprócz tego, że są silni w społeczeństwie, dbają o to, żeby mieć jak najwięcej czasu dla siebie i potrafią to mieć po dobrze wykonanych swoich zadaniach/rolach.
Lubię i podziwiam status kobiety w Polsce. Polskie kobiety budują społeczeństwo, rodzinę, są wszędzie aktywni, tak ma być.
Z tego co wiem, jesteś aktywny wśród społeczności tureckiej w Trójmieście. Czy możesz coś powiedzieć o Turkach żyjących w okolicy? Czym się zajmują, kim są, jak im się podoba w Polsce? Czy często się spotykacie?
W Trójmieście im (nam) się podoba bardziej, niż w innych miastach. Postaramy się spotykać albo rodzinnie albo w grupie na kolację, grill, na sziszę, na grzyby czy na rybę. Postaramy jechać do odwiedziny z całą rodziną. Śmiesznie z dziećmi, bo mówią po polsku między nimi, jak nie pilnujemy :) Mam pomysł, żeby tworzyć miejsca tak jakby „Klub Maluchów” dla polsko-tureckich dzieci żeby się spotkali i rozmawiali po turecku. Turcy w okolicy Trójmiasta się dzielą na kilka grup: Młode i wykształcone pokolenie w korporacjach (IT, księgowość, obsługa klienta), przedsiębiorcy turystyki albo produkcji czy marketingu żywności, pracownicy gastronomii.
Czy zatem prawdą jest stereotyp, że Turcy w Polsce pracują głównie w gastronomii?
Właśnie przez pracowników z ciemną karnacją w budkach kebabu Warszawskich 90-tych latach mylono nas z Arabami i innymi narodami. Kiedy Turcy nawet jeszcze nie było dużo w Polsce, ludzie w Warszawie już etykietowali ich jako „Turek” bo pracuje w lokalu/budce kebabu. Przecież „nie ma różnicy” między Turkiem czy Arabem czy Pakistańczykiem a Hindusem!
Tak, dużo Turków pracują w gastronomi i to jest pierwszy krok dla świeżych imigrantów; ale to się zmienia. Coraz więcej ludzi założą swój biznes albo pracują w innych dziedzinach jako taksówkarz, jako kucharka kuchni domowej (mikro biznes). Turek się różni od innych narodów tym, że sam założy swój kraj i swój biznes. Ogarnięty Turek wytrzyma maksymalnie 2-3 lata z krojeniem mięsa i otworzy swój lokal z kebabem :) Nawet, mały, ale swój, w którym pracuje polski studenta i Ukrainiec/ka :)
Turek się różni od innych narodów tym, że sam założy swój kraj i swój biznes.
Pochodzisz z Konyi, dość tradycyjnego miasta w centralnej Turcji. Czy podczas odwiedzin znajomi czy krewni pytają Cię o Polskę? Co wiedzą o naszym kraju – albo: co Ty im o nas opowiadasz :)
W Konyi jest zamknięte społeczeństwo; więc interesują się do pewnej granicy. Raczej pozytywnie opowiadam: o spokoju i ciszy w niedziele, o bezpiecznym ruchu drogowym, o rodzinnego i codziennego życia. Mówię, że w Polsce ludzi są podobnie religijni. Polskie wesela im szczególnie interesuje na przykład.
Na przykład, ekipa mojej mamy na dzielnicy (zachuszczone sąsiadki) były u mamy w domu (jak co drugi dzień) wtedy kiedy moja żona była tam z małą córką. To było w czasie Ramadan. Moja żona w pokoju karmiła córkę i jedna sąsiadka się pytała do mamy: „Ona pości czy nie?” Mama: „Nie.” Druga sąsiadka na to: ” Jak to? Nie pości; przecież karmi.”
Jeszcze muszę się podzielić, co słyszałem o mamie: mama była w Gdańsku na naszym jednostronnym ślubie kościelnym i dobrze przyjęła wrażenie w kościołach. Biskup ładnie przywitał moje rodzice. Mama po powrocie do Konyi opowiadała sąsiadkom, że ciekawy był ślub, rytuały i chór. Najważniejsza część jej opowieści jest to, że „Papa” , czyli Papież nam udzielił ślub! Bo jedyna postać, którą moja mama zna o duchowych w chrześcijaństwie to „Papa”, która jest blisko do słowa „Papaz” (ksiądz po turecku). Tylko jedna sąsiadka zauważyła to i się pytała mamie: „Co?! Papież, sam? Z Włoch?!” Mama na to: „Nie wiem skąd, ale miał złotą szatę haftowaną normalnie. A co?! Kłamię wam?”
Ha, ha :)
Powiedz w takim razie, bardzo tęsknisz za Turcją? Za czym najbardziej? Czy w domu gotujecie tureckie potrawy?
Tęsknię, ale nie ma tragedii. Tu mam rodzinę i ułożyło się tu wszystko ładnie. Dom jest tam gdzie jestem szczęśliwy z rodziną. Wystarczy od czasu do czasu lecę do Turcji, bywam z całą rodziną i sobie pojem. Za rodziną i za jedzeniem oczywiście tęsknię najbardziej. Za milion różnych rodzaju ulicznego jedzenia. Za ciepła i luzu ludzi, za Stambuł, Izmir, Bodrum…
Dla mnie „tureckie potrawy” nie jest tylko kategorią jedzenie, jest moją tożsamością. Mam dużo ulubione polskie danie (szczególnie przygotowanych przez kochaną teściowę); ale w domu oczywiście gotujemy tureckie potrawy, bo jestem Turkiem i żona też lubi. Kto nie lubi kuchni tureckiej?! Moja kochana żona „Aszkym” dobrze gotuje, ja gotuję uroczyście w weekendy jedno czy dwie danie przez 3 godziny :)
Robimy zupy, desery, ciasta; börek robię z gotowego ciasta yufka. Wszyscy w rodzinie czekają na okazję na turecki stół u nas. Kurban Bayramı, czyli Święto Ofiarowania jest tradycyjną okazją żeby jeść wołowinę czy baranina po turecku. Lubię jak teść się pyta: „Bilalu, kiedy zrobisz te, te, no te co zrobiłeś wtedy? Było pyszny.”
Zawsze mamy i serwujemy kawę i herbatę turecką. Czasami przywitamy ludzi wodą kolońską i żartuję, żeby nie pili, tylko obsmarowali dłonie i twarz.
Dla mnie „tureckie potrawy” nie jest tylko kategorią jedzenie, jest moją tożsamością.
Czy twoja żona obawiała się wyjść za mąż za Turka? Czy wiedziała coś o tureckiej kulturze zanim Ciebie poznała? A może rodzina była przeciwko? Możesz uchylić rąbka tajemnicy?
Powiem bez szczegółów: ona tak jak jej rodzina na początku miała może dystans (niż obawa) wejść w związek z osobą zupełnie z innej kultury i innej religii. Wszystko się ułożyło jak rodzina mnie polubiła mnie jako osoba bez względu na różnicy religijne czy kulturowe.
I to jest najważniejsze i najpiękniejsze. W końcu to jacy jesteśmy jest najważniejsze. Czy możesz coś powiedzieć o religii? W jaki sposób Turcy mieszkający w Polsce (w Trójmieście) praktykują islam, czy jest taka możliwość? A może raczej więcej jest osób niepraktykujących?
Większość tureckich studentów, absolwentów i pracowników korporacji w Polsce są niepraktykujące. W Warszawie są więcej praktykujących niż w innych miastach. Z tego co wiem, są dwa meczety i jedna fundacja w Warszawie, w której można się spotykać i się modlić. Jeden z 4 meczetów z minaretem w Polsce jest w Gdańsku. Ten meczet należy do miasta i praktykująca część modli się tam regularnie w piątek. Mamy imama z Turcji, który podlega pod Ministerstwem Spraw Religijnych w Turcji i jest oznaczonym do tej służby zagranicznej przez 5 lat.
Niektórzy nie mogą dołączyć do modlitwa w piątek ze względu na pracę. Jeśli miejsce pracy jest blisko meczetu, pracodawcy nie robią problemu żeby pracownicy mieli bezpłatną przerwę do modlitwa do odrobienia tego czasu później. Meczet w Gdańsku jest również miejscem spotkania dla społeczeństwa muzułmańskiego w Trójmieście, gdzie się spotykamy rodzinnie, gdzie i obchodzimy święta religijne.
Warto wiedzieć, że tureckie słowo „cami” (po polsku „meczet”) ma znaczenie „miejsce spotkania” i odpowiednikiem słowa „piątek” w języku tureckim „cuma” rzeczywiście oznacza „dzień spotkania”.
1 comment
Jaka miła niespodzianka! Nie znamy Bilala osobiście, ale po tym jak na ostatnim tureckim śniadaniu w Parku Oliwskim (ARARAT- love!) ruszył w tany – może liczyć na fan club :) Pozytywna energia i uśmiech – 10 na 10. I ten piękny polski!!Zuch chłopak! Pozdrawiamy z gd Zaspy.
P.S. ” Drugiemu nie obchodzi jak jeden choruje czy coś, tylko piwko w garażu” – hmmm, daje do myślenia
Comments are closed.