Na hasło „tureckie jedzenie” wiele osób wyobraża sobie kebaba w bułce jedzonego przez tutejszą ludność na śniadanie, obiad, i kolację. Ten stereotyp jest niezwykle silny. Trudno się więc dziwić, że kiedy wegetarianin, weganin, alergik, albo po prostu ktoś kto za mięsem nie przepada wybiera się do Turcji, zaczyna panikować.
Czy w hotelu albo restauracji będą dania bezmięsne?
Czy Turcy w ogóle rozumieją ideę niejedzenia mięsa czy nabiału?
Jak my tam przeżyjemy?
– po czym sami sobie dopowiadamy – Najwyżej zrzucimy parę kilo.
Tymczasem rzeczywistość, jak to często bywa w przypadku Turcji, wygląda zdecydowanie lepiej. Czarne wyobrażenia rozstaną szybko rozwiane. A zrzucenie paru kilo pozostanie niezrealizowanym marzeniem… wiem coś o tym.
Jako że mi samej do szczęścia mięso nie jest w ogóle potrzebne, a na mleko krowie mam alergię, posiadam wieloletnie doświadczenie w temacie. I dlatego od dawna już szykowałam się do takiego wpisu. Jeśli zapytacie jednak czy jestem wegetarianką albo weganką odpowiem wymijająco: bywam. Dlaczego? Za odpowiedź niech wystarczą złośliwe żarciki Króla Pomarańczy, który uważa, że jestem wegetarianką tak długo, dopóki nie usiądę przed talerzem z aromatycznym köfte w naszej ulubionej lokancie. A weganką tak długo, dopóki ktoś nie rzuci hasła „a może pójdziemy na künefe„?
No cóż, przyznaję bez bicia, Turcja i jej fantastyczna kuchnia sprawiły, że jem produkty odzwierzęce częściej. Chociaż i tak jest to bardzo mało. Jednak nie zamierzam tu wchodzić w dysputy na temat definicji wegetarianina czy weganina, przyczyn niejedzenia mięsa lub robienia od tego wyjątków – niech to pozostanie każdego prywatną sprawą.
Zajmijmy się zatem dzisiaj tym, jak w Turcji sobie poradzić nie jedząc mięsa.
Aby wpis miał porządek, sens, oraz wartość edukacyjną ;) postanowiłam zrobić coś w rodzaju analizy SWOT wegetarianizmu i weganizmu w Turcji. Przedstawię zatem cztery aspekty tematu.
Jak być wege w Turcji
Silne strony: Turcja rajem dla wegetarian
Turcja jest rajem dla wegetarian. W tym kraju na brak świeżych owoców i warzyw nie można narzekać i to przez cały rok. Turcja jest tak dogodnie usytuowana i jednocześnie tak wielka, że znajdują się tu najrozmaitsze smakowitości, które my, w Europie, siłą rzeczy sprowadzamy z innych krajów. Szczególnie, jeśli traficie na Riwierę, która jest najszczodrzej obdarzona przez naturę dogodnym klimatem. Tereny rolnicze od razu rzucają się w oczy kiedy samolot podchodzi do lądowania na lotniskach w Antalyi czy Gazipaşy.
Wystarczy przejść się na pierwszy lepszy bazar by oszaleć od nadmiaru wrażeń: smaki, zapachy, kolory. Figi, awokado, melony, arbuzy, czereśnie, truskawki, kumkwaty, banany, cytrusy, śliwki, jabłka – co posadzisz to wyrośnie. Zielenina w najróżniejszych smakach i odcieniach. Oliwki – jakieś sto różnych odmian. Marchewki, dynie, bakłażany, ogórki, pomidory, ziemniaki, cebule, fasola, ciecierzyca, buraki, kapusta, kukurydza. Zaletą jest sezonowe pojawianie się produktów – uprawianych w okolicy, więc to także opcja ekologiczna, bo warzywa i owoce jadą do nas nie setki czy tysiące, ale najwyżej dziesiątki kilometrów. A sezon jest długi, same truskawki pojawiają się w marcu jeszcze spod folli i są dostępne jakoś do czerwca.
Do tego niezbędne w diecie wege orzechy – jest ich pełno i rosną w Turcji! Można więc delektować się orzechami ziemnymi, laskowymi, włoskimi, piniowymi, pistacjami, migdałami i tak dalej. Bakalie i nasiona – tych także nie brak. Od słynnych rodzynek „sułtanek”, poprzez suszone figi czy morele, śliwki, pestki dyni, słonecznik, sezam. Nawet pod wpływem ostatniej mody w Turcji zaczęto uprawiać chia. Bulgur i inne kasze, nawet egzotyczna quinoa (komosa) też produkowana jest w Turcji. Nie wspominając oczywiście o ryżu, owsie, pszenicy, albo gryce, zwanej czarną pszenicą.
Co więcej, to nie tak, że wszystkie te wspaniałości są tylko dodatkiem do mięsnych potraw. Wielu Turków na co dzień je ze smakiem wegetariańskie czy wegańskie dania… nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Spójrzcie w pierwszej lepszej tureckiej lokancie: standardowe menu na obiad to „sulu yemek” czyli strączki czy warzywa pływające w pomidorowym sosie, do tego pilaw i sałatka – czysty weganizm!

Turecki bazar w Alanyi
Słabe strony: Turcja rajem dla wegetarian ale… o tym nie wie.
Oczywiście – dla Turków, wywodzących się przecież z surowych koczowniczych stepów, mięso było i często nadal jest najważniejszym pożywieniem. W trudnych warunkach życiowych, w biednych rodzinach, było rarytasem. Dziś, szczególnie Turkom, którzy wychowywali się na wsiach, trudno jest uwierzyć, że można nie jeść mięsa z własnego wyboru, albo że można najeść się posiłkiem bezmięsnym czy, nie daj Boże, bezjajecznym i bezmlecznym. Zresztą, daleko nie szukać, przecież w Polsce takie przekonanie też wśród niektórych pokutuje.
Kiedy do domu mają przyjść goście, turecka pani domu wyciąga ze specjalnej zamrażarki (często schowanej na balkonie) „kurban eti” czyli mięso, które zostało jeszcze ze Święta Ofiarowania, albo zamawia u sprawdzonego dostawcy świeżego kurczaka czy indyka, i to mięso jest głównym daniem na stole. Warzywa to tylko dodatek. Bo „nie wypada” podjąć gości jakimiś tam strączkami :)
Tyle starsze i tradycyjne pokolenie. U młodych też nie wygląda to dużo lepiej: wielu Turków mimo że dania bezmięsne, jak pisałam wyżej, je często, na hasło „nie jem mięsa” odpowiada, żeby w takim razie zjeść kawałek kurczaka… Wynika to trochę z samego języka tureckiego. „Et” czyli dosłownie mięso, odpowiada po turecku baraninie, jagnięcinie, wołowinie, podczas gdy na drób mówi się „tavuk” (dosłownie – kurczak). Można się o tym najszybciej przekonać czytając menu w tureckim barze: do wyboru jest „et dürüm” czyli zawijany kebab z mięsem albo „tavuk dürüm” – tu w wersji z kurczakiem. To nie szkodzi, że „mięso kurczaka” po turecku to tavuk eti…
O ile jeszcze wegetarianizm jako tako Turkom można wytłumaczyć, o tyle weganin zostanie zakwalifikowany do grupy nieszkodliwych, ale jednak wariatów, z którym nie wiadomo co zrobić. Jak takiego nakarmić? Bo to ani mięsa, ani kurczaka, ani jajka, ani sera, ani mleka… Wielu Turków będzie się dziwić, zastanawiać w duchu „po co oni to robią?!” choć oficjalnie pewnie się do takich myśli nie przyznają. Ja niekiedy zamiast tłumaczyć mówię, że mam po prostu alergię (alerji, czytaj: alerżi) ;)
W związku z tym trudno znaleźć w Turcji restauracje czy lokanty reklamujące się hasłem „vege”. Trudno też znaleźć tutaj wegańskie czy wegetariańskie produkty w sklepach. Na osobną „wege” półkę z tofu, wegańskimi serami czy jogurtami raczej nie liczcie. A jeśli znajdziecie – ceny gwarantują skok ciśnienia! Trzeba będzie radzić sobie inaczej. O tym za chwilę.
Szanse: Jak sobie radzić będąc wege w Turcji?
Przede wszystkim przestać szukać produktów czy restauracji wegetariańskich czy wegańskich i spojrzeć trochę szerzej. Kto będzie szukał dostępnego od ręki tofu, mleka sojowego czy jakichś wegeburgerów za parę groszy, może trochę się rozczarować. Dopiero porzucenie etykietki „wege” gwarantuje sukces i smaczne doznania. Powtórzę to raz jeszcze – jeśli szukasz kopii jedzenia wegetariańskiego czy wegańskiego które znasz z Polski, Europy czy świata – popełnisz błąd i się rozczarujesz. Jeśli otworzysz się na nieoczywiste rozwiązania i niespodzianki – gratulujemy, pora poluzować pasek w spodniach i omijać wagę ;)
Zresztą zobaczcie sami:
Wegetariańskie i wegańskie dania obiadowe i uliczne:
W lokancie, restauracji albo tureckim domu zjesz:
- tureckie śniadanie – zaczęłam banalnie, ale taka jest prawda! Tureckie śniadanie jest wegetariańskie do bólu. Raczej nie uświadczysz wędliny czy kiełbasy, za to pełno będzie oliwek, warzyw, serów, dżemów, miodu, pysznego chleba – wegetariańskie niebo.
- etsiz sulu yemekleri – cała gama wspomnianych wyżej potraw na bazie przecieru pomidorowego (salça), ze strączkami i warzywami. Najtańsze i najprostsze jedzenie dostępne w każdej lokancie. Np. kuru fasulye (coś jak nasza fasolka po bretońsku bez mięsa), nohut (ciecierzyca), patates (ziemniaki).
- mercimek köfte – pulpeciki głównie z soczewicy czerwonej i przypraw, zawijane w liść sałaty
- etsiz sarma – bezmięsne „gołąbki” z kapusty lub liści winogron z nadzieniem z ryżu. Bywają także z domieszką mięsa, więc warto zawsze spytać.
- etsiz dolma – faszerowane ryżem warzywa, np. papryka lub bakłażan – tu też warto upewnić się, że w nadzieniu nie ma mięsa
- kısır – sałatka z kaszy bulgur, warzyw
- mantı – rodzaj malutkich pierożków – najpopularniejsze są mięsne, ale można znaleźć ze szpinakiem lub soczewicą, są też çorum mantısı, bez nadzienia. Mantı są polewane jogurtem i roztopionym masłem z przyprawami, ale można z tego zrezygnować
- zeytinyağlı mezeler – przystawki, dosłownie „z oliwą z oliwek” – lądują często na stołach na małych miseczkach w trakcie oczekiwania na główny posiłek. Zazwyczaj są wegetariańskie, nierzadko i wegańskie. Wśród nich może być np. sigara börek – nie wegański, bo z serem, ale także wspomniane sarmy czy dolmy, hummus, muhammara (pasta z papryki), acılı ezme (ostra pasta z pomidora), patlıcan ezmesi (pasta z bakłażana), zeytinyağlı enginar (karczochy z groszkiem i marchewką), haydari (jogurt z miętą) i cała moc innych, totalne wege szaleństwo.
- mücver – smażone placuszki z tartej cukinii i cebuli
- kızartma – niby nic, ale popularne danie lokantowe – smażony na oliwie bakłażan, ziemniak, papryka, pomidor polane jogurtem. Osobiście uwielbiam!
- bakla / piyaz – bób lub fasola w kwaśnawej octowej zalewie, polane tahini, cytryną, z pomidorami, cebulą i opcjonalnie jajkiem – piyaz to specjalność rejonu Antalyi, polecam skosztować, niebo! (weganie poproście o wersję yumurtasiz – bez jajka)
- güveç / kiremit – dania gulaszowe zapiekane zazwyczaj w glinianym naczyniu (kiremit) – w prawie każdej, nawet turystycznej knajpie, są takie w menu. Sama bardzo chętnie i często jem je od początku mojej tureckiej kariery. Są tam warzywa, pieczarki, ziemniaki, duszone w sosie własnym – czasem na to sypie się żółty ser. Jeść wolno – gorące! ;)
- vejetaryen testi – danie podobne do powyższego – duszone warzywa i pieczarki podawane w glinianym podłużnym naczyniu, które „otwiera się” dopiero na oczach klienta. Kapadocki specjał to wersja mięsna (testi kebab), ale bez problemu znajdziecie wersję wege.
- pide – turecka pizza w kształcie łódki. Wersja wegetariańska najczęściej jest z serem, warzywami, pieczarkami, albo po prostu samym serem
- çoban salatası – dosłownie sałatka pasterska to chyba najczęściej robiona turecka sałatka. Znajdziesz ją i w pięciogwiazdkowym hotelu, i restauracji, zwykłej lokancie i w tureckim domu. Składniki to pomidor, ogórek, cebula, zielona papryczka, pietruszka – polane oliwą, cytryną i ewentualnie sosem z granatu. Jak już naprawdę jesteście w miejscu, w którym o bezmięsną potrawę trudno, ta sałatka będzie Waszym kołem ratunkowym ;)
- zupy – to temat nieco grząski, bo czasem trudno stwierdzić które z kremowych tureckich zup są gotowane na wywarze z mięsa a które nie. Ponadto czasem dodaje się masło, a czasem oliwę. Dlatego warto zapytać, bo taka mercimek çorbası (zupa z soczewicy czerwonej) albo ezogelin çorbası (czerwona soczewica z kaszą bulgur i ryżem) to naprawdę zupy warte spróbowania
- pilaw, bulgur – najczęstsze dodatki do dań obiadowych – często robione są na maśle, więc raczej nie dla wegan
- yeşil mercimekli bulgur – kasza bulgur z zieloną soczewicą na oliwie lub maśle – od dawna robię to przepyszne danie w domu, i mogę zajadać zawsze, choć nie wychodzi mi tak jak teściowej (ech)
Na tureckiej ulicy zjesz:
- çig köfte – pulpeciki z kaszy bulgur, salçy, przypraw, zawijane w placek lavaş, podawane z liściem sałaty, skrapiane cytryną i sosem z granata. Turecki street food w czystej postaci
- gözleme – popularny placek/naleśnik, składający się z mąki, soli i wody. Nadzienie wegańskie: szpinak, duszony ziemniak. Nadzienie wegetariańskie: pietruszka z serem, ser żółty.
- kumpir – pieczony ziemniak-gigant z tartym serem i masłem – to wersja sade (podstawowa), kolejny klasyk kuchni ulicznej. Nadzienie komponuje się samodzielnie, można więc poprosić o oliwki, kukurydzę, groszek, kiszoną czerwoną kapustę (swoją drogą, ją w Turcji uwielbiam!), a sprzedawca na pewno nie zdziwi się, jeśli ominiecie kiełbaski czy ten żółty ser, i zdziwi się, ale uszanuje, jeśli zrezygnujecie z masła (przetestowane ;))
- simit – szybki ratunek na małego głoda, turecki obwarzanek sprzedawany na ulicy. Wegański. Sprzedawca kroi i smaruje nadzieniem, jeśli sobie zażyczycie. Zamiast nutelli czy topionego serka wybierzcie oliwkową pastę (zeytin ezmesi) – niebo!
- falafel – to oczywiście danie nie tureckie, ale w Turcji do dostania coraz częściej w syryjskich knajpkach. Chrupiące kulki z ciecierzycy lub bobu, podawane z cienkim chlebkiem i hummusem (pokazywałam je w ostatnim vlogu – klik). Wegański klasyk uliczny.
Wegetariańskie i wegańskie desery i słodkości:
- baklava – jeden z najpopularniejszych deserów tureckich jest z istoty swojej wegański – no chyba, że traficie na odmianę robioną na maśle, ale ona spotykana jest rzadziej (nazywa się şöbiyet i ma trójkątny kształt)
- antepfıstıklı ezmesı – w smaku podobne do baklavy, ale całe zielone – bo pistacjowe – ruloniki
- lokum – tak zwane „turkish delight” to także wegański smakołyk z mąki ziemniaczanej, cukru, orzechów, kokosa
- chałwa – mieszanka pasty sezamowej (tahini) i cukru (ewentualnie miodu, ale to raczej rzadkie) z dodatkami w postaci kakao, orzechów, pistacji
- cezerye – odkryłam późno, zbyt późno! – to przepyszna słodycz z… marchewką. Ciągnące się, trochę podobne do lokum paski z tartej marchwi z dodatkiem orzechów, cynamonu, imbiru, cukru i czasem miodu
-
pestil – bakaliowe szaleństwo: papka z suszonych na słońcu owoców, zawiniętych w rulon
- irmik helvası – kaszka manna z cynamonem, gotowana na maśle i mleku, może być podawana dla kontrastu z lodami z koziego mleka (takie połączenie jest genialne)
- osobno dodam jeszcze wegańskie lody z sieciówki Mado – to chyba jedyna znana mi pozycja oficjalnie wegańska w jakiejkolwiek tureckiej cukierni – w sprzedaży są dwa rodzaje: śmietankowe i czekoladowe, oba na bazie mleka kokosowego. Lody mają konsystencję dość zbitą podobnie jak lody maraş, więc możecie je zjeść na talerzyku – widelcem i nożem, albo w wafelku. Są fantastyczne.
Zagrożenia: Na co uważać będąc wege w Turcji?
Na co zwracać uwagę, na co wziąć poprawkę, żeby faktycznie wegetariańskia czy wegańska Turcja była dla nas przyjazna?
- Pytać, pytać, pytać – nie domyślajmy się, tylko pytajmy: obsługę w sklepie, restauracji, kelnera w hotelu. Ale… może się też zdarzyć, że nie będą wiedzieć i… żeby zrobić nam przyjemność, odpowiedzą tak, jak my sobie tego życzymy, np. że w tej zupie nie ma masła. Ups.
- Czytać, czytać, czytać – w sklepach czytajmy składy na opakowaniach. W Turcji także jest obowiązek podawania realnego składu danego produktu. Alergeny (np. śmietanka, mleko) są wymienione tłustym drukiem.
- Jeśli jesteśmy na wakacjach w hotelu all inclusive, będziemy mieć ogromny wybór warzywnych dań. Może się jednak zdarzyć, że część będzie robiona na maśle (pilaw), bulionie mięsnym (zupy), albo z mlekiem (placki, naleśniki). Ale w sumie pozytywna wiadomość jest taka, że masło i mięso są drogie :) Więc przy masowej produkcji Turcy wybierają olej/oliwę i wodę jako składniki. Nigdy jednak nie możemy być tego pewni. W małych hotelikach zawsze łatwiej – łatwiej spytać kucharza, łatwiej poprosić o inne menu.
- Mleka roślinne są bardzo drogie! Do niedawna w Turcji można było kupić tylko mleko sojowe Alpro w cenie 25 lir (obecnie 16 zł!!!). Niedawno pojawiła się nowa marka Fomilk która ma w ofercie mleka sojowe, migdałowe, czy z orzechów laskowych za „jedyne” 19 lir (nadal 12 zł za litrowy karton!) i dostaniecie je tylko w dużych supermarketach sieci Migros. Nawet nie pytajcie o mleko kokosowe, które najtaniej udało mi się znaleźć za 18 lir za puszkę, więc dobrzy ludzie przywożą mi je z Polski :) Na marginesie, wiele już razy przy kasie w tureckim sklepie pytano mnie dlaczego kupuję mleko sojowe i dlaczego jest takie drogie, skoro to mleko. Zresztą podobne pytania dotyczą mleka bez laktozy które też pojawiło się stosunkowo niedanwo.
- Nawet nie szukajcie po marketach wegańskich serów czy jogurtów ;)
- Tofu najtaniej dostaniecie w internecie – 13 lir za 300g, na szczęście pojawiła się już turecka firma je produkująca
- Zakupy zatem warto robić na bazarach oraz w sklepikach tzw. baharatçı – to najlepsze źródła zdrowego wege jedzenia. No i w internecie.
- W Turcji z wiadomych względów nie używa się żelatyny wieprzowej, ale w zastępstwie (np. w słodyczach) jest wołowa.
- Jeśli przyjeżdżamy do Turcji na dłużej, poza stołowaniem się na mieście polecam zdecydowanie gotowanie w domu. Takie rozwiązanie polecają wszyscy weganie i wegetarianie żyjący w Turcji z którymi konsultowałam się przy przygotowywaniu tego wpisu. Po pierwsze dlatego, że jest tak taniej. Po drugie dlatego, że wiemy jaka jest lista składników ;)
- Jeśli wybierasz się do Stambułu – raz, tu wszystko będzie droższe. Dwa, wegańskie knajpy, których owszem jest już coraz więcej, są tylko w tzw. „modnych dzielnicach” (Etiler, Taksim, Nişantaşı, Kadıköy, Moda). Mieszkając w innej dzielnicy może się okazać, że musisz jechać 1-2 godziny aby odwiedzić wegańskie miejsce. To potrafi być uciążliwe przy dłuższym pobycie.
- I najważniejsze: POZNAJ PODSTAWOWE TURECKIE SŁOWA. Nie ma, że boli. Aby dać sobie radę będąc wege w Turcji, po prostu musisz.
Oto mój mały turecki słowniczek wegetarianina i weganina:
- Vegan – vegan (wegan)
- Wegetarianin – vejetaryan (weżetarjan)
- Wegańskie posiłki – Vegan yemeklerı (wegan jemeklery)
- Bezmięsne – etsiz (etsiz)
- Bezmleczne – sütsüz (sutsuz)
- Nie jem mleka – ben süt yemem (ben sut jemem)
- Nie jem jajka – ben yumurta yemem (ben jumurta jemem)
- Nie jem masła – ben tereyağı yemem (ben terejay jemem)
- Nie jem sera – ben peynir yemem (ben pejnir jemem)
- Nie jem mięsa / ryb et veya balık yemem
- Jem tylko produkty pochodzenia roślinnego – sadece bitki kaynaklı ürünler tüketiyorum (sadedże bitki kajnakly ürünler tüketjorum)
- Nie jem nabiału – süt ve süt ürünleri tüketmiyorum (süt we süt ürünleri tüketjorum)
- Nie jem produktów zwierzęcych – hayvan ürünleri tüketmiyorum (hajwan urunleri tuketmijorum)
- Mam alergię na … benim … alerjim var (benim … alerżim var)
- Alergia – alerji (alerżi)
- Kawa z mlekiem sojowym / migdałowym – soya sütlü kahve / badem sütlü kahve (soja sutlu kawe, badem sutlu kawe)
- Czy macie mleko sojowe? – Soya sütünüz var mı (soja sutunuz varmy)
- Czy w tym daniu jest mięso? – Bu yemekte et var mı? / Bu yemek etli mı (bu jemekte et warmy / bu jemek etli my)
- Czy w tym daniu jest mleko? – Bu yemekte süt var mı? / Bu yemek sütlü mü (bu jemekte sut warmy / bu jemek sutlu mu)
Wege Turcja – kilka namiarów i adresów
STAMBUŁ
- Wybierając się do Turcji zajrzyjcie na portal Happy Cow, gdzie w dziale dotyczącym Turcji znajdziecie przede wszystkim Stambuł: tutaj
- Wielu wegańskich blogerów pisało o Stambule polecając konkretne miejsca, osobiście odsyłam do wpisów One Arab Vegan oraz The Minimalist Ninja
ANTALYA
- Knajpka Vegan House w dzielnicy Konyaalti, przy okazji są tu także dania bezglutenowe.
IZMIR
- Knajpka / kawiarnia Yaşam Vegan Cafe w Alsancak
BURSA
- Co ciekawe, w Bursie na ulicach można dostać wege lahmacun z farszem z soczewicy i warzyw
ALANYA
Nie ma tu typowej knajpy wege, ale:
- w Shakespeare jest pyszny wegański Budda Bowl (Shakespeare to sieciówka, wiem że jest też w Antalyi)
- w Salad Society jest wybór bardzo ciekawych sałatek, także wege
- w Cuma Pazari przy pętli dolmuszy można znaleźć syryjską knajpkę z falafelami Usta Falafil (aktualnie w remoncie)
- w Mado (to też turecka sieciówka kawiarni) pamiętajcie o wegańskich lodach!
- w Bergamot i Robert’s Coffee są pyszne wrapy warzywne
- w Bistro Floyd posiadają osobne wegańskie menu
- w Indian Bazaar mają dania kuchni indyjskiej, także wegetariańskie i wegańskie, pyszne!
- w Evreka Cafe bywają czasem wegańskie wypieki (trzeba śledzić ich instagram!)
- w Juice&Friends dają dobre smoothie bowl
- kawę z mlekiem sojowym lub migdałowym dostaniecie w: Starbucks, Bergamot, Evreka, Cafe Della Via
Jeśli znacie więcej miejsc czy adresów typowo wegańskich lokali, koniecznie napiszcie w komentarzu pod tym wpisem, a ja z czasem chętnie zrobię aktualizację. Miejmy nadzieję, że wegańska Turcja będzie rosnąć w siłę :) Z góry będę też wdzięczna za udostępnianie tego wpisu wege znajomym. Niech dobra nowina się szerzy :)
Wegan i wegetarian mam nadzieję że tym wpisem usatysfakcjonowałam. Kto nadal uważa, że jest ciężko, niech na pociechę pomyśli sobie, że zawsze to lepiej niż być jednocześnie wege i nie spożywać glutenu w Turcji… :))) A może o alergiach pokarmowych w praktyce powinnam także dodać osobny wpis?
Podziękowania
Na koniec bardzo dziękuję za wskazówki i inspirację mieszkającym w Turcji Polakom – weganom i wegetarianom, których poprosiłam o pomoc przy tworzeniu tego wpisu. Wspaniale, że jest nas tak dużo!
2 komentarze
haha, mam dokładnie to samo – „jestem wegetarianką tak długo, dopóki nie usiądę przed talerzem z aromatycznym köfte w naszej ulubionej lokancie. A weganką tak długo, dopóki ktoś nie rzuci hasła „a może pójdziemy na künefe„?” Moje postanowienie na nadchodzącą wizytę w TR to przetrwać bez mięsa – jeśli mi się uda to oficjalnie zaliczę siebie do wegetarian :)
Kiedyś w Stambule byłam w knajpie Zencefil (zaraz przy placu Taksim) – całkiem spoko
tureckie jedzenie jest przepyszne!!!Uwielbiam! Dzis robie ..baklawe i juz!
Comments are closed.