Polka mieszkająca w Turcji? Polak w Turcji? Od razu dopowiadamy sobie: no tak, pewnie jej/jego partner jest Turkiem/Turczynką, więc trudno się dziwić, że próbują układać sobie życie właśnie w tym kraju. A co, jeśli POLSKA RODZINA przeprowadza się do Turcji?
Zaskoczeni? Coraz częściej poznaję takie właśnie przypadki. Polskie małżeństwo na emeryturze, rodzina z małymi dziećmi, albo z dziećmi w wieku szkolnym. Bez rodzinnych tureckich konotacji, ba, bez znajomości języka tureckiego. Jadą do Turcji. Pomieszkać trochę, spróbować życia w nowym miejscu. Może odpocząć. Może zgubić Stare i znaleźć Nowe. A może po prostu gna ich podróżnicza pasja? Przygodowy charakter? Ciekawość, jak sprawdzą się w nowym miejscu?
Znam Turcję na tyle dobrze, że zdaję sobie sprawę, że tego typu wyjazd to nie jest bułka z masłem. Ba, jest dużo trudniej niż gdy jedzie się do tureckiego małżonka. Dla mnie są to niesamowicie inspirujące historie. Myślę, że w mojej serii wywiadów Tureckie rozmowy pojawi się niebawem coraz więcej takich osób.
Dzisiaj zapraszam na rozmowę z rodziną, jak sami się zwą, „włóczykijów”. Marcin, jego żona Eunika wraz z ich dziesięcioletnią córeczką Patrycją przeprowadzili się do Turcji dopiero 2 miesiące temu… z Bułgarii! Pochodzą z Krakowa. W Bułgarii spędzili 7 lat, a obecnie mieszkają w Izmirze skąd kręcą filmy o Turcji na swój kanał Youtube Orient Explorer.

Marcin, Eunika i Patrycja – wszystkie zdjęcia archiwum prywatne
Witajcie na moim blogu :) Marcin, skąd pomysł na taki sposób na życie w rozjazdach? Dlaczego zdecydowaliście się wyjechać z Polski i osiąść w Bułgarii? Co tam robiliście? Jestem bardzo ciekawa Waszej historii, opowiadajcie!
W Krakowie wykańczało nas tempo życia. Kredyt na mieszkanie, na auta, firma, podatki, ubezpieczenia itd. Całymi dniami nie widywałem dziecka i w końcu pomyślałem, że dłużej tak być nie może! Nie wiedziałem jednak jak to zmienić. Aż tu zupełnie przypadkiem na wakacjach w Bułgarii poznaliśmy rodzinę Polaków, którzy bardzo przypominali nas przed wyjazdem. Rzucili to wszystko i zaczęli nowe, prostsze życie w małym bułgarskim miasteczku.
Postanowiliśmy spróbować i my.
Wynajęliśmy mieszkanie, firmę przekazaliśmy w inne ręce i wyjechaliśmy. Na początku miało być na rok ale zostaliśmy na siedem. W Bułgarii też otworzyliśmy salon fryzjerski. Na początku żyliśmy w wynajmowanym domku a z czasem kupiliśmy sobie własny mały domek na wsi, który powoli wyremontowaliśmy. Ponieważ Bułgaria to popularny wśród Polaków kierunek turystyczny często pytano nas o różne kwestie w związku z wakacyjnymi wyjazdami. I tak wpadł mi do głowy pomysł, żeby zebrać odpowiedzi na te pytania na kanale na YouTube. Im więcej kręciłem tym bardziej mi się to podobało! Zacząłem wiec stopniowo poświęcać więcej czasu dla kanału, a mniej dla firmy.
W końcu zamknąłem działalność i okazało się że już nic nas nie trzyma w jednym miejscu oprócz szkoły Patrycji. Długo dojrzewaliśmy do tej decyzji. Po wielu konsultacjach, rozważeniu za i przeciw postanowiliśmy spróbować edukacji domowej. Gdy pozałatwialiśmy wszystkie niezbędne formalności zaczęliśmy się pakować. Kierunek znaliśmy już od dawna: Turcja! Kraj ten od zawsze nas fascynował.

Zakład fryzjerski Marcina i Euniki w Bułgarii
W takim razie przywitam Was na tureckiej ziemi tradycyjnym: Hoş geldiniz [Witajcie]! Dlaczego wybraliście Turcję? To jest przypadek, czy byliście już wcześniej w Turcji? Skąd taka decyzja? Nie było Wam żal zostawiać Polskę, a potem Bułgarię?
Zgodnie z nazwą naszego kanału lubimy odkrywać nowe miejsca. Rzeczy nieznane są dla nas najbardziej pociągające! Oczywiście zawsze są plusy i minusy. Wyjazd zawsze wiąże się z rozstaniem i rozluźnieniem pewnych więzi, ale myśleliśmy o tym jak bardzo wyjazd do Bułgarii wzbogacił nasze życie, ilu rzeczy nigdy byśmy nie spróbowali, ilu ludzi byśmy nie poznali, ilu spraw byśmy nie zrozumieli.
Teraz czegoś podobnego oczekujemy w Turcji. Odkrywania nowych horyzontów, poznawania nowej kultury, mentalności, uczenia się nowego języka, kuchni i tradycji. To wszystko daje nam wrażenie, że żyjemy więcej niż jedno życie. Za sobą mamy już dwa różne, teraz zaczynamy zupełnie nowe.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Dlaczego akurat Izmir? Skąd decyzja, żeby zamieszkać akurat tam?
Wybraliśmy Izmir żeby sobie trochę ułatwić start w Turcji. A to ze względu na dużą liczbę przesiedleńców z Bułgarii (Turcy), którzy osiedlili się właśnie tutaj. Niektóre źródła mówią nawet o 200 tysiącach! I rzeczywiście jest ich tu wielu, bo bardzo często zdarza się nam porozmawiać z kimś po bułgarsku. Pierwsze zdanie którego się nauczyliśmy po turecku to: „czy ktoś tu mówi po bułgarsku?”
Ci ludzie stanowią dla nas pomost między Bułgarią a Turcją. Są bardzo mili i pomocni! Z sentymentem wspominają Bułgarię i dlatego zawsze znajdujemy z nimi wspólny temat do rozmowy. Bez ich pomocy nie wiem jak dalibyśmy sobie tutaj radę! I tak czujemy się strasznie niezaradni jak małe dzieci! Musimy prosić o pomoc nawet w najprostszych sprawach, pytać o rzeczy dla miejscowych zupełnie banalne i często trzeba je nam tłumaczyć po wielokroć!
Ale jak na razie nie czujemy się dla innych ciężarem, wręcz przeciwnie dają nam odczuć ze jesteśmy miłe widziani.

Podczas zwiedzania Stambułu
Jesteście w Turcji dopiero niecałe dwa miesiące. Jak Wam się podoba turecka codzienność? Czy coś Was zaskoczyło? Polubiliście Turków?
Ludzie tu są bardzo życzliwi dla obcokrajowców. Czasami mamy nawet wrażenie, że cieszymy się specjalnymi względami właśnie dlatego ze jesteśmy yabancı [cudzoziemcy]. I choć nie mówimy po turecku, a większość urzędników po angielsku nie lepiej niż my po turecku, to jakimś cudem wszystko udaje się nam załatwić! Czasem na migi, czasem przy użyciu Google tłumacza. W najgorszym wypadku sięgamy po telefon do przyjaciela mówiącego po turecku!
W tureckiej codzienności podoba nam się to, że tutaj życie zaczyna się później niż w Polsce czy w Bułgarii. Rano miasto jest puste i spokojne. Bez problemu można się dostać gdzie trzeba i załatwić wszytko bez kolejek. Nasze poranki są tu wolne i leniwe. Na spokojnie jemy śniadanie i siadamy do nauki z Patrycją. Jeśli mamy jakieś umówienie to najczęściej jest to po południu. Podoba się nam taki tryb życia tym bardziej, że dzięki temu wszystko jest otwarte do późna i można się czuć bezpiecznie chodząc po zmroku ulicami pełnymi ludzi.
Jakie macie plany na najbliższą przyszłość? Sporo podróżujecie, jakie miejsca w Turcji chcielibyście na początek odwiedzić?
Przy okazji kręcenia filmów powoli poznajemy Turcję. Zaczynamy od pokazywania popularnych miejsc na wybrzeżu ale w najbliższym planie mamy dwa filmy z Kapadocji, podróż pociągiem do Stambułu, a z innej beczki wywiad z Polką grającą w tureckich serialach!
No proszę, a ją gdzie znaleźliście i dlaczego ja nic o tym nie wiem? ;)
No dobra, nie zdradzaj :)
Nie zdradzę :) Planujemy tez dwa specjalne filmy: jeden z nich to pokazanie góry Ararat i okolic a drugi to „W poszukiwaniu raju” gdzie będziemy kręcić się w okolicach jeziora Van. Jest to nieodkryta przez masową turystykę i bardzo fascynująca część kraju!
Muszę Cię jeszcze o coś zapytać. Wspomniałeś o edukacji domowej Patrycji i ten temat jako mamę z niewielkim stażem :) bardzo mnie zainteresował. Jeśli dobrze liczę, to Patrycja nigdy nie chodziła do polskiej szkoły? W jaki sposób ją uczycie, z czego korzystacie, i czy naprawdę nie potrzebujecie lokalnej szkoły? A może myślicie nad zmianą planu?
Masz rację, nasza córka chodziła ona do szkoły bułgarskiej, ale w domu nauczyliśmy ją czytać i pisać po polsku. Obecnie jest zapisana do polskiej szkoły i będzie zdawać egzaminy pod koniec roku. Jak na razie taka forma nauczania się nam podoba, pozwala zaoszczędzić dużo czasu i wpływać w większym stopniu na to czego uczy się nasze dziecko. Staramy się ocenić, które informacje będą jej potrzebne w życiu i na nich się koncentrujemy. A mniej ważne przerabiamy „po łebkach”.
Oczywiście obowiązuje nas podstawa programowa ustalona przez MEN. Mamy podręczniki i wykaz wymaganych wiadomości ze szkoły. Zauważyliśmy ze więcej wolnego czasu (brak zadań do odrabiania, wierszy do uczenia na pamięć itp.) pozwala Pati rozwijać swoje zainteresowania i zdolności, staje się bardziej kreatywna. Z minusów mogę wymienić tylko to, ze trzeba poświecić czas, żeby dziecko rozwijało się społecznie, nie dopuścić aby wyrosło na „dzikuska”!
Dlatego staramy się jej zapewnić towarzystwo rówieśników kiedy tylko jest to możliwe i nie wykluczamy, że w przyszłości znowu poślemy ją do szkoły.
Pokazywaliście w jednym z vlogów swoje mieszkanie w Izmirze. Nie baliście się kupić mieszkania w obcym kraju, bez znajomości języka?
Oczywiście, że się baliśmy… dlatego mieszkanie nie jest kupione a wynajęte! Musimy pomieszkać tu trochę na próbę aby przekonać się czy to na pewno miejsce dla nas. Jeśli się okaże że tak, to wtedy pomyślimy o czymś swoim.
Tureckie jedzenie czy bułgarskie? Pewnie jest sporo podobieństw, tylko inne nazwy… ale jednak zapytam: która kuchnia wygrywa? Jak odnajdujecie się w tureckich kulinariach i jak gotujecie w domu?
Jedzenie ogólnie rzecz biorąc nam smakuje! Rzeczywiście ma dużo wspólnego z bułgarską kuchnią do której już przywykliśmy. Nawet nazwy wielu potraw są takie same!
Różnica jest taka, że w Bułgarii były dostępne polskie produkty np. sery, jogurty, kiełbasy, a nawet pierogi, a tu ich nie ma i czasem nam brakuje tych polskich smaków. Ale za to cieszymy się poznawaniem nowych. Zauważyliśmy, że zaczęliśmy jeść bardziej na ostro odkąd jesteśmy w Turcji. Sami kupiliśmy papryczki i zajadamy je do wszystkiego!
Gotujemy przeważnie to co jest szybkie i z reguły wygrywa kuchnia włoska czyli jakaś pasta czy risotto. Często jemy też na mieście.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Czy coś zaskoczyło Was w Turcji? Coś w odniesieniu do tureckich stereotypów?
Co nas zaskoczyło? Robi na nas wrażenie niezwykła gościnność miejscowych ludzi oraz wszechobecność herbaty! Instytucje publiczne oraz punkty usługowe nie mogą się bez niej obejść.
Jeżeli dobrze zrozumieliśmy to w urzędach jest zatrudniona specjalna osoba na stanowisku zaparzacza herbaty. W Polsce to chyba by brzmiało jak niezły kawał: „Gdzie pracujesz? W Zusie. A co tam robisz? Herbatę”!
Ha ha, to prawda, herbata to podstawa tureckiego życia! Taka osoba roznosząca herbatę nazywa się tutaj çaycı i naprawdę nie można się bez niej obejść w żadnym miejscu pracy ;)
Kolejna rzecz która nas zaskoczyła i nie wiem nawet jak ją zaklasyfikować to jest fakt, ze sąsiedzi przechodząc koło naszych drzwi dzwonią by zapytać jak się mamy! I może nie byłoby w tym nic dziwnego, jakby nie to, że my nie mówimy po turecku nic oprócz grzecznościowego „dziękuję, dobrze”. Oni o tym wiedzą, ale najwyraźniej im to nie przeszkadza. Może mają nadzieję, że któregoś dnia w cudowny sposób przemówimy?
W każdym razie co parę dni odbywamy ten sam rytuał – niezależnie czy jesteśmy w piżamie czy właśnie szykujemy się do wyjścia! Ale cenimy sobie ich zainteresowanie i życzliwość!
Cieszę się, że macie tak pozytywne doświadczenia z Waszych początków w Turcji. Mam nadzieję, że takich zaskoczeń będziecie mieć jeszcze wiele, i że zadomowicie się u nas na dobre! Życzę powodzenia Waszej trójce, a Ciebie Drogi Czytelniku zachęcam do obejrzenia filmów tej podróżniczej rodziny oraz śledzenia ich Instagrama!
Zobacz pozostałe rozmowy w serii wywiadów Tureckie rozmowy z Polakami z Turcji i Turkami z Polski :)