/las deszczowy na terenie Parku Narodowego Otway w stanie Viktoria, Australia/
Piszę tą notkę w dzień Wigilii, tysiące kilometrów od domu, ba, po raz pierwszy w życiu poza domem na święta! Siedzę sobie na trawie pod drzewem eukaliptusa w miejscowości Padthaway (co po aborygeńsku ponoć oznacza „dobrą wodę”), gdzie odpoczywamy przed dalszą drogą. Upał niemiłosierny, ponad 30 stopni. Nic nie kojarzy się tutaj ze znaną nam z Europy świąteczną atmosferą, no może poza dwiema sprawami: pierwszą jest ogrom piosenek i filmów świątecznych nadawanych przez tutejsze media, a drugą ilość Świętych Mikołajów w najróżniejszych konfiguracjach umieszczanych przez właścicieli okolicznych winnic na podjazdach (np. na traktorze czy podobiźnie konia albo osła). Aha, jest jeszcze trzecia: świąteczne promocje w sklepach.
W tych okolicznościach przyrody przyszło mi złożyć świąteczne życzenia czytelnikom mojego blogaska, i pozostałym krewnym i znajomym królika. Wybaczcie, że tak hurtem, ale okazuje się, że im dalej jestem od miast, tym gorzej jest z zasięgiem australijskich sieci. Z drugiej strony – takich życzeń Wam jeszcze nie składałam, więc mimo to jest fajnie ;)
Słowo na te święta będę miała dla Was jedno, ale uniwersalne, i napisane pod wpływem magii tej chwili:
Żeby były takie momenty w Waszym życiu, że niemożliwe czasem staje się możliwe.
Tak, wiem, że po pierwsze zajeżdża to znów stylem Paolo Coelho, po drugie brzmi absurdalnie, ale wiecie o co mi chodzi. Żeby nie bać się marzyć, żeby nie bać się tych marzeń realizować, bo czasem – może nie wszystkie, może nie zawsze, ale jedno, maleńkie, choć ważne – któreś może się spełnić. Jak to mawia moja Mama, żeby dać sobie szansę [choć ona to mówi raczej wtedy, kiedy namawia mnie do zjedzenia nielubianej potrawy]. I wtedy, ja Wam to mówię, to jest dopiero jazda!
A żeby więcej nie suszyć, na szybko zarzucę Wam jeszcze kilka zdjęć z wczorajszego dnia w trasie, zanim rozładuje mi się laptop:
A tu spełnione marzenie:
4 komentarze
Ale super! :) Great ocean Road i koala są na mojej liście marzeń. Przepiękne zdjęcia!
Dziękuję! :)
można zapytać, jak poruszałaś się po Australii? Czytam, że wszyscy polecają wyłącznie samochodu albo lepiej kampery…
My wynajęliśmy samochód ale żałujemy że nie mieliśmy campera :) byłoby wygodniej. Może jeszcze pojedziemy na weekend w jedno miejsce i wtedy może uda się camperem. Na pewno wtedy wrzucę zdjęcia! :)
Comments are closed.