niespodziewanie dla samej siebie wpadlam na internet, ale to dlatego, ze mam dzis wolne i nie za bardzo jest co robic. siedzenie w domu jest nudne, tym bardziej, ze na dworze jest duzo cieplej, przyjemniej – temperatura jaka obecnie panuje w ciagu dnia to moj ideal – ponad dwadziescia stopni i slonce – ani za goraco, ani za zimno.
za to w domu marzna stopy.
bylam z dziewczynami z biura na suku (nie mylic, jak niektorzy turyscy myla, z sukami; to nazwa bazaru z absolutnie wszystkim), chcac sobie kupic klapki bo nie mam w czym chodzic. niestety moj rozmiar nogi nie pasuje do afrykanskich realiow obuwnictwa damskiego, najwyrazniej zostaje mi poszukanie sensownych japonek-klapkow meskich :)
no i dlatego wlasnie poszlam na internet – skoro nie wydam pieniedzy na buty moge wydac pare groszy na konto mojego uzaleznienia od sieci ;)
aha. jak juz o zakupach mowa to kupilam sobie juz pierwsza marokanska bluzke – oczywiscie w tradycyjnym stylu, wyszywana, co mi przypomnialo jak bardzo sie powtarzam – moj pierwszy zakup w Turcji podczas pierwszego sezonu to tez byla wyszywana „lokalna” bluzka :)
w takich ciuchach jest tu lepiej niz w wydekoltowanych cudach – nie chce wygladac jak turystka, bo przeszkadza mi wzrok, jakim miejscowi je taksuja. zreszta w Turcji jest to samo ale w mniejszym stopniu.
oczywiscie bedac na suku i w ogole przechadzajac sie uliczkami ciagle napotyka sie nie tylko spojrzenia ale tez proby nawiazania kontaktu: Halo mademoiselle, Halo madame, where are you from – i tak dalej – oszalec mozna. kolejny raz nachodza mnie refleksje nad kiepskimi skutkami turystyki miedzynarodowej – glownie chodzi o ta w masowej skali…
(zatem zastanawiam sie co ja w ogole robie pracujac w tej masowej turystyce :))
a co u mnie tak poza tym:
– relacja z wycieczki do Marrakeszu przy nastepnej okazji (dzis trafilam na klawiature z ciezko wbijajacymi sie klawiszami, wiec nie chce mi sie juz pisac) – ale w skrocie: robi wrazenie i stanowi wielki kociol i balagan
– jeszcze nie pracuje, zaczynam w sobote, wiec o prace nie pytajcie – a poza tym mam wielkiego stracha (to dosyc odpowiedzialna i nowa dla mnie fucha) – uprasza sie o przesylanie pozytywnych mysli
– z jezykami obcymi nadal krucho – po angielsku trzeba tu mowic powoli i wyraznie, wiec glupio mi tak i ciezko sie kleci zdania, po francusku z kolei tez ciezko, ale to dlatego ze nadal niewiele mi sie przypomnialo, duzo rozumiem, ale sama nie potrafie niczego sensownego wyartykulowac. o arabskim to w ogole nie ma co wspominac
i na koniec kilka ciekawostek z tych paru dni:
– podczas jednej wycieczki i wizyty w fabryce srebra obsluga przebrala mnie za Berberyjke zeby zaprezentowac tradycyjna bizuterie – tu pojawia sie niemal automatycznie pytanie: czy we wszystkich poludniowych krajach tak mam i bede miec??? :) ile razy slyszalam ze wygladam jak Turczynka? teraz powiedziano mi, ze jestem Berberyjka z Polski… :)
– wypstrykalam juz i wyfilmowalam pierwsza karte z aparatu (512 mb) – efekty insallah wkrotce, jak sie dorwe do normalnego, cywilizowanego kompa w biurze
– bylam na Malej Saharze – tak zwanej – czyli spelnilo sie moje odwieczne marzenie – od kiedy tylko przeczytalam W pustyni i w puszczy chcialam dotknac piaskow pustyni… ;)
uff.
no to sie wypisalam i od razu mi lepiej ;)
pozdrawiam serdecznie wszystkich a szczegolnie Drogie Panie z okazji Dnia Kobiet (nie zauwazylam zeby w Maroku go obchodzono, ale to pewnie dlatego, ze nic nie rozumiem po marokanskiemu – kobiety sa tu calkiem niezle traktowane, niedawno krol wprowadzil sporo reform nadajacych im wiele przywilejow, tlumaczac zreszta, ze Koran wcale nie traktuje kobiety jako gorszej – tylko jego nieprawidlowe interpretacje dokonywane przez przemadrzalych facetow ;) – zreszta o islamie i kobietach moglabym napisac wiecej, ale nie bede sie rozgadywac, moze nastepnym razem?
– koncze. muezzin z meczetu (a propos, tu meczety maja kwadratowe, a nie okragle minarety jak w Turcji!) wlasnie zawolal na kolacje ;)) – ide. jakos mi sie nie podobaja tutejsze wezwania, sa duzo mniej melodyjne i krotsze niz te azany tureckie. ogolnie mowiac Turcja rzadzi ;)
4 komentarze
„ogólnie mówiąc Turcja rządzi” :D
I like it ;)
powodzenia w nowym miejscu :) mam nadzieje ze praca tam przyniesie Ci tyle samo radosci co w Turcji.. :))
P.S. z niecierpliwoscia czekam na kolejne wpisy ;)
oj te tureckie wezwania muezzina… piękne! chciałabym ich już doświadczyć na własnych uszach ;-)
twoje blogi sa cudowne :)
a ja jestem ich fanka :)
Comments are closed.