Mniej więcej rok temu napisała do mnie dziewczyna zainteresowana odbyciem praktyk w moim biurze w Alanyi. Wtedy sezon miał się już ku końcowi, zresztą bardziej niż stażysta w biurze bardziej potrzebny nam byłby psychoterapeuta po kiepskim dla wszystkich czasie. Jednak osoba, która wysłała CV wydała mi się całkiem sympatyczna, no i miała już praktykę w turystyce. Powiedziałam żeby odezwała się na wiosnę i faktycznie znów do mnie napisała. Tym razem nie było już żadnych przeszkód, po spotkaniu na kawie postanowiłam przyjąć Zuzę na praktyki w Turcji. Wypełniłyśmy wspólnie trochę papierów i oto latem tego roku stawiła się u mnie w pracy.
Okazała się być moją wierną blogową czytelniczką (nie sądziłam, że ludzie czytający bloga wiedzą o mnie tyle, że nie zaskakują ich już żadne moje żarciki i anegdotki!). Pod koniec pobytu zaproponowałam Zuzie, żeby zagościła na moim blogu, aby opowiedzieć o swoim stażu i być może zachęcić studentów lub absolwentów do skorzystania z tak fajnej opcji zdobywania zawodowych doświadczeń za granicą. Sama żałuję, że „za moich czasów” takich możliwości nie było!
Jakby tego było mało wymyśliłyśmy sobie opcję wywiadu filmowego. Jednak jako że w tym temacie jestem jednak wciąż mocno zielona popełniłam przy jego realizacji sporo błędów. Głównie wybór miejsca – kawiarnię, która, wcześniej pusta i cicha, nagle zapełniła się ludźmi (głównie dziećmi!), stąd hałas w tle, nie mówiąc już o braku profesjonalnego mikrofonu do nagrywania, który by go wytłumił. Ale – pierwsze koty za płoty, nauczka na przyszłość. Dzisiaj potraktujmy wywiad i film uzupełniająco, starałam się nie dublować informacji, ale jeśli ktoś z Was woli tylko czytać bez oglądania – także będzie OK, wybaczam :)
Zuza, praktykę w moim biurze podróży odbywałaś w ramach programu Erasmus+. Kto może z tego skorzystać i gdzie szukać informacji? Ile może trwać taki staż? Możesz podać jakieś namiary?
Staż może trwać minimum 2 miesiące a maksimum 12 i jest skierowany zarówno dla studentów jak i świeżych absolwentów. Rejestracja odbywa się przez USOS, dlatego nawet jeśli myślimy o praktykach po studiach, trzeba zacząć je organizować jeszcze podczas naszego pobytu na uczelni. Wszystkie informacje zdobywa się przez stronę swojego wydziału, powinna znajdować się tam zakładka „Erasmus+”. Przy każdym wydziale, który takie praktyki oferuje, działa Biuro Erasmus+.
Staż powinien ściśle wiązać się ze studiowanym kierunkiem, ale zdradzę, że odpowiednia argumentacja może otwierać wiele furtek ;) Każdy może ubiegać się o przyznanie stypendium. Trzeba jedynie samemu zatroszczyć się o znalezienie instytucji, która na staż nas przyjmie. Takie instytucje ogłaszają się o, tu: www.erasmusintern.org. Można też rozpocząć poszukiwania na własną rękę :)
Tak właśnie zrobiłaś Ty i to się ceni :) Dodajmy jeszcze, że staż jest oczywiście płatny i pokrywa go Erasmus. Powiedz, jakie miałaś wyobrażenia o Turcji zanim tu trafiłaś, a jak teraz ją postrzegasz? Co najbardziej Cię zaskoczyło w stosunku do tych wyobrażeń?
Na pewno miasta wyobrażałam sobie na kształt tych europejskich. Do tej pory podróżowałam po takich, które sprawiały wrażenie, że chociaż starają się być ładne. Zdobne elewacje budynków, detale architektoniczne, różnorodne kolory… w Turcji nie ma to aż tak wielkiego znaczenia, budynki mają po prostu spełniać swoją funkcję, niekoniecznie zachwycać estetyką. Z kolei piękno natury przeszło moje oczekiwania :) Podczas moich podróży autostopem po Turcji miałam okazję poczuć ogrom tego kraju, obserwować zza szyby bezkresne pustkowie, surowy krajobraz gór. Turcja kiedyś była dla mnie odległą niewiadomą, legendarną krainą, o której krążą różne opowieści… ;) Teraz jest oswojona bo poznałam ją od środka – mieszkałam u tureckich rodzin, spędzałam z nimi święta, przekonałam się, co dla Turków jest normalne, a co nie. Obawiałam się, że różnice kulturowe będą przyczyną napięć i nieporozumień, ale okazuje się, że wszyscy jesteśmy ludźmi, i tak długo, kiedy pozostajesz otwarty, życzliwy i podchodzisz z szacunkiem do kultury osób, które cię goszczą, są one w stanie nie tylko przymknąć oko na twoje ewentualne faux pas, ale i zafascynować się twoją odmiennością!
Przed wyjazdem spodziewałam się, że Turcja różni się od Europy elementami kultury, ale teraz wiem, że chodzi przede wszystkim o sposób myślenia, hierarchię wartości, sposób funkcjonowania społeczności. Wydaje mi się, że te różnice są na tyle duże, że o przystąpieniu do UE na razie nie może być mowy…
Pytanie klasyk :) Czy się nie bałaś? Jak patrzyli na taki samotny wyjazd Twoi najbliżsi?
Haha ;) Pewnie, że się bałam! Jednak marzyłam o pobycie w tym kraju tak długo, że w końcu musiałam się zdecydować na ten odważny krok – życie polega na tym, by realizować swoje marzenia, przekraczać granice własnej słabości i w trudnych sytuacjach dostrzegać wyzwania! Moja rodzina i przyjaciele na wieść o planowanej podróży machnęli tylko ręką – wiedzieli, że prędzej czy później musiało się to stać ;)
Dodam jeszcze, że bardzo bałam się jechać do Stambułu, z uwagi na wcześniejszy atak terrorystyczny. Już podczas pobytu w Turcji rozmawiałam z miejscowymi znajomymi zakochanymi w tym mieście, którzy nawet słowem nie wspominali o ewentualnym zagrożeniu. Spojrzenie na Stambuł z innej perspektywy pozwoliło mi zupełnie zapomnieć o moich obawach ;) I w końcu się tam znalazłam. A pojechałam tam… autostopem! Później przechadzałam się po centrum miasta z moim chłopakiem, zachwycaliśmy się zabytkami a ja ani przez moment nie poczułam napięcia związanego z zagrożeniem. Owszem, atak zawsze mógłby nastąpić, ale czy moje obsesyjne myślenie i strach mógłby temu zapobiec? Absolutnie nie. Każdemu polecam mierzenie się ze swoimi lękami ;) Strach ma tylko wielkie oczy.
Jak odebrałaś Turków? Co jest na plus, co Ci się spodobało, a co było absolutnie dla Ciebie nie do zaakceptowania?
Cóż, Turcy to faktycznie jest naród kolektywny. Oni lubią przebywać razem, w kupie, dla samej idei trzymania się ze sobą :) Lubię żartować, że tak jak u nas w mieszkaniach przestrzeń pod ścianami zajmują meblościanki, tak u nich… kanapy. No bo przecież trzeba się przygotować na odwiedziny krewnych! WIELU krewnych. Inny przykład: mój chłopak spędził ostatnio cały dzień na piciu kawy ze znajomymi. Naprawdę cały. W szczytowym momencie zebrało się 17 osób…
Turcy z zasady nie piją alkoholu, nie widziałam go ani na weselach, które odwiedziłam, ani na świętach, na które byłam zaproszona. Kiedy mojego chłopaka zaczął boleć ząb i postanowił przepłukać buzię rakı, jego Mama była zdziwiona, że w ogóle mają rakı w domu. To moim zdaniem jest zdecydowanie plus :)
Wydaje mi się, że wśród młodych ludzi w Europie przeważa przekonanie, że każdy jest samotną wyspą. Izolujemy się od siebie, w rodzinie, w związkach. Liczy się MÓJ czas, MOJE pasje, MOJA przestrzeń, MOJE cele… być może się mylę, ale wydaje mi się, że Turkom bardzo łatwo przychodzi zastąpienie 'moje’ słowem 'nasze’. W ich wyobrażeniu każdy ponosi odpowiedzialność za siebie nawzajem, ja jako 'ja’ stanowi tylko część większej, ważniejszej jednostki :)
Zgadza się. Także według mnie to jest jedna z najważniejszych kulturowych różnic między nami a Turkami.
Opowiedz o swoich przygodach po zakończeniu stażu. Filmik kręciłyśmy, kiedy kończyłaś pracę u nas. Co robiłaś potem, co ciekawego Cię spotkało?
Po zakończeniu stażu działo się wiele szalonych rzeczy :) Udało się zrealizować większość planów, które mieliśmy z moim chłopakiem, tj. pojechaliśmy autostopem do Stambułu, potem zostaliśmy na Święto Ofiarowania u jego rodziny, a na następny dzień wyruszyliśmy na podbój Izmiru – znów autostopem ;) Mieliśmy bardzo dużo szczęścia, bo na podwózkę czekaliśmy średnio 5 minut. Lubię myśleć, że to z powodu pozytywnej energii, którą dzieliliśmy ;)
Nasze przygody to oczywiście temat rzeka, ale kilka sytuacji było wybitnie zabawnych ;) Zwłaszcza podczas Święta Ofiarowania. Pojechaliśmy w odwiedziny do krewnych mojego chłopaka. Wyglądało na to, że wzbudziłam ich żywe zainteresowanie z powodu 'egzotycznej’ urody (te niebieskie oczy…). Przez całe odwiedziny nasłuchałam się, że jestem piękna, urocza, mam piękne oczy i powinnam zostać w Turcji, a w ogóle to kiedy planujemy wesele? Wszyscy się do mnie uśmiechali, na koniec zostałam obcałowana i wyściskana, a potem… poślizgnęłam się na schodach i runęłam jak długa, nabijając sobie ogromnego siniaka :) Mój chłopak pomógł mi wstać, uśmiechnął się pod nosem i mruknął tylko: „nazar değdi”. Według niego nasłuchałam się zbyt wielu komplementów i to przyciągnęło pecha…
No tak, pewnie na ubraniu nie miałaś przypiętego „oka Proroka”, które nie ochroniłoby Cię na taką okoliczność :)
Inna ciekawostka: za każdym razem gdy żegnałam się z jego krewnymi, obcałowywałam ich tak, jakbym miała ich już nigdy nie zobaczyć. 14-letniemu kuzynowi życzyłam dużo powodzenia w nauce angielskiego a jego młodszej siostrzyczce powiedziałam, że jest piękną księżniczką, za którą bardzo będę tęsknić :) Wyobraźcie sobie moją minę, kiedy przyszli do nas w odwiedziny jeszcze tego samego wieczoru… a potem widzieliśmy się dwa razy następnego dnia :)
Musimy poruszyć ten temat: Autostop w Turcji – temat tabu, czy jednak nie? Jakie masz doświadczenia, co się sprawdza, komu byś to odradzała, a komu spokojnie polecała? Jak postrzegasz podejście Turków do tematu, jak reagowali na Ciebie ludzie?
Mówiąc szczerze, to podziwiam osoby, które jeżdżą po Turcji autostopem bez znajomości tureckiego (a znam takie!). Na 6 dni stopowania pamiętam chyba tylko jednego kierowcę, z którym mogłam porozmawiać po angielsku. Uważam, że Turcja to dobry kraj na stopa, jeśli tylko udajesz się podróż z osobą mieszkającą w Turcji. Bardzo dużo zawdzięczam mojemu kochanemu chłopakowi, który przez całą drogę miał na sobie ciężar 'zabawiania’ kierowców rozmową – a potem jeszcze tłumaczenia mi na angielski, o czym mowa :) (informacja: dla niestopujących – kierowcy często biorą stopowiczów, ponieważ są po prostu znudzeni i chcą sobie pogadać).
Musieliśmy też mieć głowę na karku: wsiedliśmy raz do samochodu, w którym czuć było alkoholem. Po paru chwilach spytałam B., czy na pewno jesteśmy tu bezpieczni. Powiedział, że nie i po kilku minutach poprosił kierowcę i jego kolegę, by wysadzili nas wcześniej. Okazało się, że panowie nie dość, że byli pijani, to jeszcze kombinowali, gdzie by tu znaleźć więcej alkoholu… tych pozytywnych momentów przydarzyło się na szczęście zdecydowanie więcej!
Uwielbiamy opowiadać, jak pewnego razu staliśmy znużeni w pełnym słońcu na poboczu i rozmawialiśmy o samospełniającej się przepowiedni (czyli, jeśli w coś bardzo mocno wierzysz, to kierujesz podświadomie swoimi działaniami tak, żeby osiągnąć to, na czym ci zależy) i zupełnie ironicznie, ot tak, z nudów, zaczęliśmy wizualizować samochód naszych marzeń: dobra marka, klimatyzacja, najlepiej, żeby zawiózł nas prosto do domu… i może jeszcze żeby kierowca wreszcie mówił po angielsku! Nie minęło 5 minut, B. dostaje sms-a od kolegi. „Stary, to Ty stoisz przy drodze z dziewczyną na trasie z Izmiru? Jeśli tak, to właśnie Cię minąłem. Poczekaj, zawrócę i Was zgarnę.” No i zgarnął ;) Nowoczesnym autem z klimatyzacją. A że jechał do Ankary, to mógł nas wysadzić po drodze w Afyonie (rodzinnym mieście mojego chłopaka).
Zadowoleni usadowiliśmy się na siedzeniach, zaczęłam rzucać B. wymowne spojrzenia, śmiejąc się pod nosem: „Widzisz? To działa!”. Aż tu nagle odwraca się tata kolegi-kierowcy, siedzący na siedzeniu pasażera i pyta: „So which city in Poland are you from?” – Okazało się, że pracuje jako nauczyciel języka angielskiego :) To jest magia autostopu: wydaje ci się, że utknęłaś w sytuacji bez wyjścia, a tak naprawdę tylko minuty dzielą cię od przejażdżki marzeń ;)
Tak jak powiedziałam, czułam się bezpiecznie, bo podróżowałam z zaufaną osobą, znającą język i realia Turków. Moje wrażenia są pozytywne, ale B. jako doświadczony autostopowicz zna więcej nieprzyjemnych historii. Z drugiej strony, znam dziewczyny, które przejechały same Turcję autostopem a z zaczepkami kierowców (które będą nieuniknione) radziły sobie asertywnością. Dziewczyny, jeśli macie ogólnie życzliwą i otwartą naturę, to najpewniej zostanie ona mylnie odebrana jako zachęta do flirtu. Niestety! Tak działa większość mężczyzn w Turcji.
Dzięki za te informacje! Na pewno będą one przydatne dla amatorów autostopu. Powiedz jeszcze, bo rozmawiamy już po Twoim powrocie do Polski – co w Turcji polubiłaś najbardziej? Za czym będziesz tęsknić?
Będzie mi chyba brakować spokojnego trybu życia („poczekaj, gdzie się spieszysz, teraz siedzimy i pijemy herbatę, yavaş,yavaş…”). Ciepła – tego słonecznego i tego bijącego od ludzi. Mimo wszystko minęły dopiero 2 tygodnie od powrotu do Polski i ciągle jeszcze jestem w Turcji jedną nogą ;) na dobre się nie pożegnałam. Będę mogła odpowiedzieć na to pytanie bardziej konkretnie, kiedy za oknem będzie panował mrok a z nieba zaczną się sypać pierwsze płatki śniegu. Wtedy mnie spytaj!
2 komentarze
Bardzo milo sie i sluchalo i czytalo. Sympatyczna ,ciekawa rozmowa, mozna tylko zyczyc powodzenia w dalszych podrozach i przygodach. A wiec..zycze:)
Szacun dla tej pani, zgadzam się ;)
Comments are closed.