Zebrało mi się na pogaduszki. Nie mogę dużo mówić (straciłam głos), więc korzystajcie. Pogadam sobie na blogu.
1. Zaczął się Ramadan (w Turcji: Ramazan), święty miesiąc dla muzułmanów. Ci religijni przestrzegają postu (oruç), czyli nie jedzą, nie piją, nie palą papierosów od świtu do zmierzchu. Ci religijni, czyli w Alanyi ci, których nie widać. Co roku zgodnie z kalendarzem księżycowym święta religijne przesuwają się o około 12 dni. Są więc wcześniej: jest goręcej, a dni są dłuższe. Może to moje wrażenia, ale dwa lata temu widziałam tych trzymających post więcej. Rok temu nadal sporo. W tym roku wszyscy znajomi Turcy i Turczynki bez przerwy o Ramazanie tylko mówili. Umawiali się na „ostatnie przed-ramazanowe party”, „ostatnią imprezę”, „ostatnie piwo”. A teraz życie płynie jakby nigdy nic. Na ulicy wszyscy, jak wcześniej, konsumują. W dyskotekach ścisk. A znajomi, ci od „ostatnich” szaleństw, szaleją nadal – bez różnicy. Nie wątpię, że w bardziej konserwatywnych środowiskach wszystko wygląda zupełnie inaczej. Nasza Alanya ma jednak to do siebie, że kiedy się tu o czymś mówi, na ogół oznacza to robienie czegoś zupełnie odwrotnego ;)
Oczywiście uchowało się paru znajomych, którzy w ogóle post zaczęli. Jeszcze nie wiemy ile wytrzymają; póki co, dopiero drugi dzień. Niezależnie od efektów pilnie poszukuję poradnika pt. „Jak przeżyć Ramadan, kiedy nie przestrzega się postu”. Szczególnie w odniesieniu do bliskich osób, które głodne, stają się milkliwe, burkliwe, drażliwe, i w ogóle jakieś nie-tego. Podziwiamy, wspieramy, ale marzymy o jak najszybszym uroczystym zakończeniu postu…
2. A propos Ramazanu, pewien hotel w jednej z uroczo nudnych turystycznych dziur nieopodal Alanyi – Konakli – zamknięto na trzy spusty. Mowa o hotelu Bera, miejscu wyjątkowym na mapie okolicy. Luksusowy hotel przeznaczony jest tylko dla muzułmańskich konserwatystów. Nie znajdziecie tam półnagich Europejek, pseudo-przystojnych animatorów, opalania się topless i innych gorszących atrakcji, których na Riwierze pełno. W Berze za to osobne baseny dla mężczyzn i kobiet, mały meczet. Turecka muzyka. W każdym pokoju miejsce do modlitwy i Koran. Hotel ukochali Turcy z zagranicy, którzy ostatnio odwiedzali Alanyę dość tłumnie. Na parkingu samochody, niemal jeden za drugim, wszystkie z rejestracjami europejskimi. Z zewnątrz nie widać nic – hotel dość dokładnie chroniony jest od ciekawskich spojrzeń.
Od czwartku – cisza. Ani jednego auta. Pustka. Wszyscy wrócili do swoich domów, uroczyście rozpocząć Ramadan.
W okolicy mamy do czynienia z wieloma paradoksami. Hotel Bera – oaza muzułmańskiego konserwatyzmu w środku „moralnej zglinizny” całej Riwiery ;) to tylko jeden z przykładów. A inne?
3. W tureckiej aptece można kupić wszystko. Viagra, antybiotyki, środki antykoncepcyjne – bez recepty. Ale im bardziej „wątpliwy moralnie” lek, tym skrupulatniej sprzedawca zapakuje go w papier. I przylepi taśmą, żeby się nie odwinął.
4. Do tureckiego dolmusza nie wsiądziesz, jeśli masz niekompletny strój. To znaczy: panowie bez koszulek, prosto z plaży. Panie: w bikini. Chodzi o lepiącą się od olejków do opalania skórę, która brudzi siedzenie. Słusznie.
Wystarczy wybrać miejski autobus – tam wpuszczą cię ze wszystkim: półnago, z wielkim nadmuchanym materacem, którym będziesz się obijał o innych ludzi. Bo to przecież miejski autobus.
5. A propos bikini, paniom chodzącym tutaj po ulicach w bikini, owiniętym ledwo pareo, Turcy robią ukradkiem zdjęcia i wysyłają do znajomych, jako przykład zepsucia moralnego obywateli Europy.
6. Scena z mojego własnego podwórka. Kupuję buty. Już jestem zdecydowana, ale cena ewidentnie za wysoka. Doskonale wiem, ile powinnam dać za gumowe klapki, więc próbuję się targować, chociaż tego nie cierpię, i zwykle chodzę do sklepów z ustalonymi cenami. Sprzedawca zmienia temat:
– Skąd jesteś?
– z Polski.
– A mogę ci powiedzieć (po polsku) „Kocham cię?”
[Skylar oburzona rzuca niemiłą uwagę i wychodzi ze sklepu. Następnego dnia idzie do sklepu z ustalonymi cenami i kupuje bez stresu].
7. Tureccy chłopcy podrywają Europejki, bajerują, mydlą oczy, grają nowoczesnych, noszą kolczyki z cyrkoniami w uszach i rozpięte na ogolonych piersiach koszule. Robią plany na przyszłość z poderwanymi Europejkami, bo jak tu powiedzieć dziewczynie prawdę? A prawda wygląda tak: większość rodziców nigdy nie dowie się wprost o dziewczynie/chłopaku, z którym się spotykają Turcy i Turczynki. Nawet jeśli też są z Turcji, a może: szczególnie, jeśli też są z Turcji. Europejskie romanse traktuje się z przymrużeniem oka, jako pole zdobywania doświadczeń i wakacyjną rozrywkę. Moje koleżanki ujęły to w ten sposób:
„Mieszkać przed ślubem razem, to może stambulska bohema. No albo jak się jest na studiach, daleko od rodziny”.
Rodzice o związku dowiadują się albo przypadkiem, albo kiedy uprzejmie tajemnicę wypaple rodzeństwo delikwenta.
I tak można gadać, i gadać. Bo ciągle coś nowego wpadnie do notesika z obserwacjami.
7 komentarzy
no bo niby z jakiego powodu wszyscy z daleka od rodzin studiują.. ;)
a pana klapkowego niech odwiedzi Król Kukurydzy.. ciekawe, czy będzie nadal taki radosny :)
pozdrawiam
Hej! Czytam Twojego bloga od grudnia – jakoś wtedy na niego trafiłam ;) Ogólnie studiuję kulturoznawstwo też w Poznaniu i marzę o pracy jaką wykonujesz, bo te sklepy w galeriach mnie dobijają.. Ogólnie bardzo chciałabym z Tobą chwilkę porozmawiać albo pomailować, gdyż mam kilka pytań (np. jak dostałaś tą pracę?;p ), a link do Twojego maila nie chce mi się otworzyć (mój komputer nie należy do najnowszych ;p) Bardzo byłabym wdzięczna gdybyś odpisała : anna.horosiewicz@hotmail.com
jak fajnie wróciła nasza „stara” dobra Skylar, czyta się jednym tchem. Pozdrawiam z zimnego wieczorem (nocą chyba jednak)Poznania. Anka
i tam … to nie Ramadan… jak wszyscy balują… ale mam nadzieję, że dasz znać pod koniec Ramadanu kto wytrwał w swoim postanowieniu :)
Madziol vel 4emkaa
moj e-mail: skylar @ onet.eu (oczywiscie bez spacji)
Hurrra, Skylar ozdrowiała, co da sie wyczuc, wyczytać i wydedukowac z dawnej swady w tekstach.
Jak to jest z tym Ramazanem, czy w przyszłym roku będzie jeszcze wcześniej? Jaka jest ta reguła? Czy to tak podobnie jak z Wielkanocą (fazy księżyca). Sorry za głupie pytania, ale naprawdę nie rozumiem. Oświećcie mnie, kochani turkofile!:))) Pozdrawiam
zakochana w Turcji
(fanclub Skylar)
No nie, to ostatnie to straszne po prostu :( :).
Co do Ramazanu (to się pisze wielką literą?), to chciałabym kiedyś znaleźć się w towarzystwie przestrzegającym postu, zobaczyć jak sobie z nim radzą i samej spróbować… Trudne doświadczenie, ale na pewno ciekawe :).
Comments are closed.