Istnieje wiele teorii dlaczego w Turcji aż do niedawna nie stwierdzono żadnych przypadków koronawirusa. Do niedawna, bo dopiero w nocy z 11 na 12 marca ogłoszono pierwszy przypadek choroby na terenie Turcji. Nie podano gdzie i jak, wiemy tylko że jest to mężczyzna, i że test wyszedł pozytywny podczas jego pobytu z całą rodziną w kwarantannie. Do Turcji wrócili z zagranicznej podróży.
Dzisiaj z kolei (13 marca) ogłoszono drugi przypadek – chorą jest osoba z otoczenia tej pierwszej i przebywa w kwarantannie.
Turcja dość długo była zatem „zieloną wyspą” – oazą bez koronawirusa, bo wszyscy wokół i w Europie z Polską włącznie są już o wiele kroków „dalej” jeśli można tak powiedzieć.
Dlaczego?
Pół żartem, pół serio, tłumaczono to tak:
- Turcy mają inny genotyp, i dlatego chiński wirus ich nie rusza (serio, ogłosił to jakiś pseudo-naukowiec w telewizji i info szybko się rozeszło, nie wiadomo tylko czy śmiać się czy płakać ;))
- Turcy masowo używają wody kolońskiej – w podróży, po jedzeniu, po zakupach (kontakt z banknotami!), w gościach, a ona, wiadomo, odkaża
- Turczynki w swoich domach równie masowo używają domestosa – i to w takich sytuacjach, które dla nas byłyby niedopuszczalne, np. do mycia podłóg, prania, a nawet do zmywarek (!!! serio nie zmyślam), a domestos, wiadomo, zabije wszystko na swojej drodze, być może nawet koronawirusa ;)
- Turcy zostawiają buty przed wejściem do domu – na pewno stara tradycja i podział na brudne (publiczne) i czyste (prywatne) ma wiele sensu. Do domu nie wnosimy potencjalnych zarazków z ulicy, więc dłużej udaje się nam ten dom utrzymać w czystości.
- Turcy generalnie są ludźmi czystymi – wbrew stereotypom faktycznie wielu Turków to osoby wręcz przesadnie dbające o higienę, wystarczy tu wspomnieć o religijnym zaleceniu ablucji 5 razy dziennie. Ablucje ablucjami, przecież dzisiaj nie każdy Turek się codziennie modli (delikatnie rzecz ujmując), ale trzeba przyznać, że wielu z nich bardzo dużą wagę przykłada chociażby do dokładnego mycia rąk (w moim odbiorze zawsze było to wręcz przesadne, czytaj: gigantyczna piana z mydła i 5 minut szorowania każdego zakamarka dłoni – teraz okazuje się to jak najbardziej na miejscu, a mi jest głupio ;))
I ostatnie, last but not least:
- turecki rząd zataja fakty, i w kraju już od dawna jest już koronawirus – z takimi teoriami także często się stykamy. Mówią to oczywiście przeciwnicy obecnej władzy, jednak zapominają o tym, że opozycja tylko czeka na to, by komuś powinęła się tu noga. Och, nikt nie przegapiłby takiej okazji! Przecież w szpitalach nie pracują tylko zwolennicy rządzących, ale i ich zaciekli wrogowie ;)
Mimo wielu plotek i podejrzeń różnych przypadków wirusa nie udało się nikomu dowieść, że faktami się manipuluje. Przypadek Iranu pokazuje też, że kłamstwo ma krótkie nóżki, więc wydaje mi się, że wszyscy szybko byśmy się o wszystkim dowiedzieli.
Tyle domniemań. Pora na konkrety.
Jak to jest w Turcji z koronawirusem? Jak Turcja się przed nim chroni? Czy Polacy powinni odwoływać wakacje w Turcji? Co to będzie, co to będzie?
Nie wiem – odpowiem szczerze. Pozwólcie jednak, że zanim spróbuję jakoś odpowiedzieć na to pytanie, które przewija się w dziesiątkach, jeśli nie setkach wiadomości, które do mnie czy do naszego biura przychodzą, opowiem Wam o tym co Turcja robi, aby koronawirus miał jak najlżejszy przebieg. I dlaczego czuję się w tym kraju teraz dużo bezpieczniej niż w Polsce.
Jak Turcy walczą z koronawirusem?
Turcja zadziałała szybko. Bardzo szybko.
I dobrze.
Odkąd sytuacja w Chinach zrobiła się poważna, Turcja od razu zawiesiła loty z tym krajem. Sprowadziła stamtąd swoich obywateli, a następnie poddała ich (oraz obsługę samolotu) kwarantannie. Niedawno ogłoszono, że wszystkie testy zakończono negatywnie.
Podobna sytuacja była w przypadku Iranu. Problem tutaj polega na tym, że oczywiście z Iranem Turcja posiada granicę lądową na ponad 300 km. Tygodniowo 50 tysięcy Irańczyków przyjeżdża do Turcji na wakacje, szczególnie w okresie świąt Nevruz.
Obywatele Iranu, których jest w Turcji dużo także na stałe, ponoć mogą teraz podróżować do swojego kraju, jednak Turcja, co zrozumiałe, nie przyjmuje ruchu w odwrotną stronę.
Głośno było o przypadku samolotu z Iranu do Stambułu, który z powodu podejrzenia koronawirusa u jednego z pasażerów lądował awaryjnie w Ankarze, a następnie wszyscy pasażerowie wraz z obsługą zostali poddani kwarantannie.
Po rozpętaniu się epidemii we Włoszech połączenia lotnicze z tym krajem także zostały zawieszone.
Kamery termowizyjne na lotniskach w Turcji
Na lotniskach bardzo szybko pojawiły się kamery termowizyjne. Nie wiem kiedy dokładnie, ale w newsach znalazłam już daty z połowy stycznia. Co więcej, podobno wtedy WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) nie zalecała Turcji montowania takich kamer (czytaj: uznała to za zbędne), jednak Turcja przedsięwzięła własne środki ostrożności. Każdy pasażer przylatujący z zagranicy do Turcji podlega temu skanowi, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, a wszystkie nagrania są monitorowane.
Ministerstwo Zdrowia działa
Tureckie Ministerstwo Zdrowia szybko rozpowszechniać zaczęło oficjalne broszury dotyczące koronawirusa, zapewne po to, aby uchronić ludzi od powielania bzdur i siania paniki:
- Na stronach Ministerstwa w zakładce „Choroby zakaźne” można pobrać wiele broszur na temat tego czym jest wirus, poprzez instruktaż mycia rąk, zachowania się między ludźmi, domowej kwarantanny, są też osobne broszurki dla nauczycieli – wszystko klarownie wyjaśnione i opatrzone rysunkami (tutaj)Co ciekawe, znajduje się tam także krótka informacja o tym, że antybiotyki nie zabijają wirusów tylko bakterie, zatem używanie profilaktycznie antybiotyków nic nie da – dla wielu z nas rzecz oczywista, jednak Turcy są zakochani w antybiotykach i niestety ich nadużywają. Może dopiero teraz zrozumieją, że naprawdę antybiotyk nie jest „na wszystko” ;)
- na kanale Youtube Ministerstwa Zdrowia (tutaj) znajduje się playlista poświęcona koronawirusowi, z informacyjnymi wideo (jest w tej chwili 8 filmów)
- Minister Zdrowia Fahrettin Koca codziennie wygłasza oświadczenie raportując o sytuacji na świecie i Turcji
- Turcy przygotowali osobne miejsca przeznaczone na kwarantanny czy pobyt ewentualnych chorych – faktycznie osobne, bez styczności z normalnymi szpitalami, zapewniają też że mają w magazynach zapasy niezbędnego sprzętu czy leków (faktycznie służba zdrowia w Turcji stoi na bardzo wysokim poziomie, są tu niezwykle nowoczesne i świetnie wyposażone szpitale, dużo personelu w stosunku do ilości miejsc w szpitalach, to uspokaja).
- W całym kraju odbywają się spotkania z przedstawicielami Ministerstwa Zdrowia, którzy tłumaczą jak uchronić się przed wirusem. Takie spotkania często są zamknięte dla mediów, aby nie wzniecać paniki.
- W szkołach i przedszkolach dzieciom tłumaczone są zasady higieny
- Rozpoczęto masową dezynfekcję:
- Odkażane są samoloty (same linie Turkish Airlines, w końcu jedne z najlepiej ocenianych linii na świecie, pokazują na filmiku promocyjnych jak odbywa się ten proces: tutaj)
- Dezynfekowane są także przystanki, metra, autobusy czy tramwaje, przy wejściu do środków transportu publicznego w wielkich miastach (Stambuł, Ankara, itp.) zamontowano dystrybutory z odkażaczem do rąk
- Odkażanie zostało także zalecone w szkołach i przedszkolach, odkażane są place zabaw czy meczety.
- … a nawet w odkażanie odbywa się w popularnych atrakcjach turystycznych (punkty widokowe, itp.)
- W telewizji regularnie wyświetlana jest reklama społeczna z instruktażem mycia rąk
- Władze zachęcają Turków do tego aby jednak zrezygnować z całowania się na powitanie (Turcy uwielbiają całować się dwa razy w policzki, i robią to nawet z ledwo poznanymi osobami – jako introwertyk bardzo się z tego zalecenia cieszę ;)))
- Turcy opracowali własny test wykrywający wirusa, który skraca oczekiwanie do 90-120 minut – nie znalazłam jednak info, czy ten test jest faktycznie ma potwierdzoną skuteczność, za to media rozpisują się o tym, że 10 krajów wyraziło już zainteresowanie jego zakupem
Maseczkę komu?
- Oczywiście tak jak i w innych krajach, obawy przed wirusem spowodowały masowy atak na apteki i wykupowanie maseczek. Ceny poszybowały „w kosmos”, i tak w styczniu nastąpił wzrost cen maseczek o 45%, w lutym już o 70%, na co ostro zareagowało Ministerstwo Handlu. Rozpoczęto dochodzenie przeciwko setkom firm, które nieuczciwie windują ceny bez wyraźnej przyczyny. Na ten moment nałożono kary finansowe 9 z nich (info z 4 marca, źródło)
- Co więcej, Turcja postawiła szereg warunków firmom, które eksportują maseczki za granicę, aby uchronić przed nieuczciwym wzrostem cen
Turcja świeci przykładem
Wszystkie te działania i przedłużająca się nieobecność wirusa na terenie Turcji doprowadziła do tego, że aż 27 krajów (w tym m.in. Włochy) zwróciło się do Turcji o pomoc, wsparcie, czy poradę jak organizować się w obliczu wirusa.
Koronawirus w Turcji – sytuacja bieżąca, zalecenia, ograniczenia?
Jak widać tureckie władze jak dotąd są krok przed wirusem, co jednocześnie pozwala ograniczyć panikę. Oczywiście inaczej sytuacja wygląda na tureckiej wsi, inaczej w miastach typu Stambuł, inaczej w kurortach.
Teraz, kiedy już wykryto pierwsze osobę z koronawirusem, kiedy wiemy, że do Turcji wciąż codziennie przylatuje mnóstwo samolotów z Europy (chociażby z Polski), w których mogą znajdować się niczego nieświadomi nosiciele, pojawiły się nowe zalecenia.
10 marca wydano zalecenie dla Turków i obcokrajowców mieszkających w Turcji, którzy przybywają zza granicy, aby poddać się „domowej” kwarantannie przez okres 2 tygodni:
należy możliwie spędzić 14 dni od powrotu w domu,
często wietrzyć pomieszczenie, w którym się przebywa*,
kontaktować się z jak najmniejszą ilością osób,
nie spotykać się z osobami starszymi czy przewlekle chorymi,
często myć ręce mydłem,
zakładać maskę przed wyjściem z domu,
zgłosić się do przychodni/szpitala jeśli wystąpią objawy przeziębienia
*hurra, Turcy nareszcie zaczną wietrzyć, może im to zostanie? ;)
Zalecenia podpisane są dodatkowo:
odpowiedzialność jest ogromna, a środki bardzo proste
Niestety paradoksem jest to, że zalecenia te nie są de facto skierowane do turystów, którzy dla nas, przebywających w Turcji, stanowią największe zagrożenie ;) Co logiczne, bo trudno przecież wymagać, aby turysta który przyjechał do Turcji na wakacje, spędził cały urlop w pokoju hotelowym… coraz częściej więc pojawiają się plotki o potencjalnym zamknięciu granic przez Turcję. Mnie osobiście wydaje się to niemożliwe, oznaczałoby to prawdziwą ekonomiczną katastrofę, ale być może logiczniej byłoby wstrzymać teraz ruch i uchować Turcję przed wybuchem epidemii, po to by sezon turystyczny w ogóle się w Turcji odbył kiedy wirus wygaśnie (bo przecież wygaśnie)… Kto wie?
Najnowsze zalecenia tureckiego rządu
No dobrze, mamy teraz pierwsze stwierdzone przypadki, i od wczoraj rana mówi się w całym kraju niemal tylko o tym. Dopiero teraz Turcy poczuli na karku oddech nadchodzącego wirusa i przestali śmieszkować (no dobrze, nie wszyscy ;)). Od znajomych mieszkających w różnych miastach w kraju wiem, że pojawiają się pierwsze objawy paniki, chociaż – na szczęście – jest to panika umiarkowana, całkiem normalna w tej sytuacji. Wiecie, wykupowanie produktów ze sklepów (poza produktami pierwszej potrzeby ukochana woda kolońska), atak na apteki, itp. wszystko to co już zapewne znacie.
Minister Zdrowia podczas wydał następujące zalecenia (źródło w j.ang):
- Obywatele tureccy powinni unikać podróży za granicę
- Lokalne imprezy handlowe, targi, wszelkie imprezy kulturalne zostały odwołane aż do końca kwietnia
- Mecze i inne rozgrywki sportowe będą się odbywać przy zamkniętych stadionach
- Od poniedziałku 16.03 została ogłoszona przerwa w szkołach. Przez tydzień będzie to po prostu „wolne”, natomiast w kolejnym tygodniu będą się odbywać lekcje online (moi informatorzy w edukacji mówili mi już wcześniej, że nauczyciele przeszkoleni byli jak prowadzić lekcje online). Z kolei uczelnie będą miały przerwę 3-tygodniową.
- I na koniec najważniejsze: zasugerowano, aby nastawić się na rozpoczęcie sezonu turystycznego miesiąc później niż zazwyczaj, czyli pod koniec kwietnia. Dyskutuje się wsparcie finansowe dla firm turystycznych i hotelarskich aby uchronić je przed krachem.
Czy jechać do Turcji w dobie koronawirusa?
Powiedzcie teraz, jak ja mam Wam odpowiedzieć na to pytanie… ;)
Po pierwsze: nie wiem. Bo nie wiem co będzie jutro, pojutrze, czy za tydzień. Czekamy.
Po drugie: z powodu masowych anulacji turystów wiele linii i tak zawiesza swoje loty. Może się więc okazać, że decyzja nie będzie zależeć od Ciebie. Nawet nadal zechcesz przylecieć to twój lot może być odwołany (z powodu braku rentowności takiego lotu, a nie z powodu wirusa bezpośrednio).
Po trzecie: im później planujesz swoją podróż do Turcji, tym lepiej dla Ciebie. Czekaj, nic nie rób (tak ja bym zrobiła). Dbaj o siebie i bliskich, myj ręce i nie panikuj. Może do czasu Twojego urlopu sytuacja będzie już opanowana. Oby!
Po czwarte: Jeśli przylecisz, w samolocie otrzymasz do wypełnienia formularz w którym trzeba wpisać wszystkie swoje plany podróżnicze w Turcji jak i miejsca które odwiedzało się przed przylotem. Podaje się kontakt do siebie, w razie pozytywnego wyniku skanu kamerą termowizyjną. Gdyby cokolwiek poszło nie tak – oni Cię znajdą ;)
Po piąte: powtórzę to raz jeszcze – na razie w Turcji nie ma żadnych ograniczeń dla obcokrajowców. Ci, co chcą – przyjeżdżają na wakacje i korzystają ze słońca, zwiedzają. Zalecane są jedynie mniejsze grupy ludzkie, unikanie tłumów, skupisk, a zatem weźcie to pod uwagę. Nie chcemy, żebyście nas zarazili ;)
Po szóste: udostępniaj ten wpis znajomym, którzy myślą o wyjeździe do Turcji. Być może ułatwi im to podjęcie decyzji co robić. Jeśli wolisz, albo znajomi wolą oglądać niż czytać, udostępniaj zamiast wpisu mój film:
JEŚLI COŚ SIĘ ZMIENI BĘDĘ AKTUALIZOWAŁA TEN WPIS, ŚLEDŹCIE TAKŻE MOJEGO FACEBOOKA I INSTAGRAM – tam najczęściej publikuję aktualne informacje.
Czy się boję?
Dziś na instagramie zadano mi pytanie: Czy się boję koronawirusa?
Nie boję się bardziej niż skutków grypy. Nie boję się bardziej niż nowotworu, wypadku samochodowego czy innej poważnej choroby. Nigdy nie wiadomo co się nam przytrafi, prawda?
Ale tak, boję się skutków koronawirusa. Boję się wpływu tego co się dzieje na ekonomię, na mniejsze i większe biznesy. To oczywiste, że boję się o to, co mnie dotyczy i otacza. Boję się, bo to już nie pierwszy raz kiedy turystyka w Turcji wisi na włosku. Pamiętam jak się wtedy czułam, dzień po nieudanym zamachu stanu w 2016.
Król Pomarańczy pociesza mnie następująco:
Pamiętaj, że turystyka ma to do siebie, że szybko można ją zniszczyć, ale równie szybko się odradza.
Pozostaje mi tylko w to wierzyć i często myć ręce :)
Trzymajcie się zdrowo, bądźcie bezpieczni, dbajcie o siebie i… nie panikujcie.