Jako że w Alanyi od niedzieli pojawiają się już przelotne, acz intensywne deszcze, czy również przelotne, ale o wiele bardziej intensywne burze, które porywają nasze ubrania rozwieszone na balkonie podczas gdy jesteśmy w pracy (i dlaczego akurat białe?), postanowiłam uznać, że lato ma się powoli ku końcowi. Oczywiście zaznaczam – bo zaraz co poniektórzy będą panikować – że to wcale nie oznacza że jesienią w Alanyi jest zimno, ciemno i deszczowo. Wprost przeciwnie. W najbliższym czasie ciepło będzie nawet odczuwalne intensywniej, bo wilgotność powietrza tak charakterystyczna dla tego regionu po deszczach znika, i robi się po prostu diabelsko gorąco (w ciągu dnia ma być 30-31 stopni w cieniu). I tak pewnie utrzyma się do listopada, wyłączając te słynne, tropikalne, jesienne przelotne deszcze/burze, kiedy wydaje się, że świat ma się ku końcowi ;)
Im bliżej do jesieni tym więcej podsumowań, refleksji (z których jedna przebija się zdecydowanie: och, bogowie, ależ to był słaby, kiepściutki i nieciekawy sezon dla branży turystycznej! Jak dobrze, że się kończy). Im bliżej do jesieni, tym bardziej szczegółowe plany na zimę = na wakacje. Wiem już dokładnie gdzie spędzę zimę tego roku, i jestem tym bardzo podekscytowana! Szczegóły za czas jakiś ;)
Postanowiłam więc dziś bardziej nie tekstowo, a obrazkowo to podsumowanie lata zaprezentować. Wybrałam tym razem komórkowe zdjęcia które publikowałam na Instagramie, domyślam się że wielu z Was tam konta nie posiada więc zdjęć nie widzieliście. Dlaczego komórka? Cóż, tak się składa, że prowadzę bardzo nudny, stabilny żywot podczas sezonu, poruszam się na trasie praca-dom i doszło już do tego, że lustrzanka leży sobie w szufladzie i czeka na „ekstra wydarzenia”. A telefonem, który jest zawsze przy mnie, fotografuję miłe chwile, te krótkie momenty, kiedy jest mi dobrze. I nie zdziwicie się bo nie będzie to zbyt oryginalne, jeśli powiem że dużo tych chwil jest związanych z jedzeniem? Cóż, w tak kiepskim sezonie trzeba mieć jakieś przyjemności (tym mniej zaskakujące jest, że tego lata przytyłam, zamiast schudnąć. Zamiast bycia przepracowanym, byłam wręcz nadmiernie wyspana i miałam zbyt dużo czasu na zajadanie stresów spowodowanych tym, jaki to kiepski sezon ;)).
Zapraszam do oglądania. Można klikać aby powiększyć. Komentowanie (jak zawsze) mile widziane ;)
Jeśli chcecie śledzić moje aktualne zdjęcia na Instagramie, oto link: https://instagram.com/ahududuk/
9 komentarzy
oj narobiłaś apetytu na…Alanyię, którą kocham nieprzerwanie od 2009r, chociaż zdarzyło mi się ją zdradzić, jednego roku dla Bodrum a innego dla Side, ale i tak w końcu tu wracam :)
no to wracaj ;)
Dobrze ze nie pojechalem do Alanyi skoro tam byl tak kiepski sezon,
pewnie dlatego był kiepski, że nie pojechałeś…
Zmartwie Cie , w przyszlym roku tez nie przyjade:)
Mnie to nie martwi! Niech Ciebie martwi jeśli sezon będzie lepszy ;)
Prosze zajrzec w piatek do baru z kebab-em i zobaczyc jak Polacy poszcza.
Komentarz Jędrzeja również sensowny, dodam jednak trzy grosze od siebie ;)
1. Co do strojów: to tak jak u nas. Jedni noszą krzyżyki na szyi i chodzą do kościoła co niedzielę, inni uważają się za wierzących niepraktykujących. Każdy sam o tym decyduje. Podobnie jest w tureckim islamie. Nie ma żadnego odgórnego nakazu. To kobieta lub otoczenie które ją wychowało decyduje o tym, że ubiera się w konkretny sposób. Turcja nie jest państwem wyznaniowym więc nikt nie będzie ani nakazywał dekoltów, ani chust ;)
2. Muezzin wzywający do modlitwy – to tak jak dzwony na mszę w katolickich kościołach ;) Jedni się nimi przejmują i zmierzają do „domu Bożego”, inni nie. Mało kto w Turcji modli się 5 razy dziennie, znam może 2-3 takie osoby, większość to osoby o mocnej wiejskiej tradycyjnej religijności, zazwyczaj starsze, choć jeden mój kolega 5 razy dziennie się modli a 30-tki nie skończył. Zdecydowana większość niewiele sobie z nawoływania robi, a kiedy spytać kiedy byli na modlitwie powiedzą że są 2 x w roku na święta (albo i rzadziej).
Bardzo dziękuję za odpowiedź, gdyż kwestie te niezwykle mnie nurtowały :)
P.S. Czytam Pani bloga od 5 lat, od kiedy pierwszy raz byłam w Turcji (Side).
P.S.2 Korzystaliśmy z Pani biura podróży podczas ostatniego pobytu. Szczerze liczyłam na spotkanie, jednak wycieczkę rezerwowaliśmy w Obagol, gdzie zajął się nami brat KP (o ile dobrze zrozumiałam :))
Serdeczne pozdrowienia z Polski! :)
Comments are closed.