I oto już za nami sezon lato 2018. Kto by pomyślał. Był on pod wieloma względami wyjątkowy, bo po raz pierwszy od lat Turcję odwiedziło bardzo dużo Polaków, dużo więcej niż w poprzednich dwóch latach. Obawy, do niedawna częste, stały się coraz mniej zauważalne. Pytacie skąd to wiem – cóż, po prostu coraz mniej osób pisało do mnie z pytaniem czy „w Turcji wszystko jest bezpiecznie”, za to więcej pytało o to… jakiej waluty używać :) Odpowiedź nasuwa się sama. Rekordowo niska wartość liry przełożyła się na wielkie zainteresowanie Turcją w roku 2018. A skończyło się na powiększającej się rzeczy nowych fanów Turcji. Miło było oglądać w tym roku zatłoczone deptaki, plaże, pełne ludzi sklepy i restauracje. Roześmiane twarze, zrelaksowany klimat, czynne do rana kluby… wróć :) W tym roku ze względu na moją Nową Pracę (zwaną także macierzyństwem) kompletnie ominął mnie klimat wieczornej Alanyi. Czy tęsknię? Szczerze? Przydała mi się przerwa. Ale przecież ja nie o tym miałam…
Pamiętacie mój zeszłoroczny wpis?
Relacje turystów, którzy odwiedzili Turcję po raz pierwszy w roku 2017 cieszyły się (i nadal cieszą) Waszym ogromnym zainteresowaniem. Wiem, że wielu ten wpis przekonał do przyjazdu, ostudził emocje, ukoił nerwy. Przyjechali – i nie żałują :) Postanowiłam więc zrobić powtórkę z rozrywki i na naszej Facebookowej grupie przepytać tym razem nie tylko tureckich „nowicjuszy”, ale także poprosić o wypowiedź starych wyjadaczy, bo Turcja ma to do siebie, że tu się wraca… całkiem często.
Wakacje w Turcji 2018 – wspomnienia turystów
Barbara
Byliśmy w czerwcu 2018, mieliśmy masę obaw. Wykupiłam ubezpieczenie od rezygnacji i niewiele brakowało, byśmy je wykorzystali. Mój mąż na bieżąco śledził poczynania na granicy turecko-syryjskiej… Ale… Spędziliśmy w Turcji piękne dwa tygodnie (rodzina 2+2 dzieci w wieku 5 i 11 lat) w mieście Okurcalar.
Jechaliśmy z nastawieniem że będzie bardzo niebezpiecznie i brudno – a tu zaskoczenie… Bezpiecznie i czysto. Turcy bardzo mili i pomocni, kraj piękny i gościnny, kuchnia fenomenalna. Kolejne wakacje za granicą z pewnością w Turcji!
Katarzyna
Marta
Do Turcji co roku przyjeżdża około 30 milionów turystów. To chyba dobra rekomendacja. Moim zdaniem trudno doradzać innym co do wyboru. Nie ma miejsc, również w Polsce, gdzie masz 100% gwarancji bezpieczeństwa. Jednak Turcja nie jest krajem, do którego obawiam się jeździć. Nie wiem jaki typ urlopu akurat innym odpowiada, ale ja jeżdżę z dziećmi więc kurorty do tego są dobrą rekomendacją. Z mojego doświadczenia podróżnika mogę stwierdzić, że za relatywnie nieduże pieniądze w Turcji dostaniesz najwyższy poziom usług. Jest czysto, dobre jedzenie, genialna infrastruktura. Kurorty tętnią życiem od końca kwietnia do października. Urlop w każdym czasie jest ok. Byłam w maju i w przyszłym również maj. Osobiście polecam. Upały do przeżycia, kąpiele w morzu i basenach absolutnie wskazane, morze ciepłe. Zawsze na swojej drodze napotykamy cudownych ludzi, uprzejmi, czasami się narzucają, ale to taki też ekspresyjny sposób bycia. Kraj ma swój i urok i tajemnice, ale wchodząc do cudzego domu nie grzebie po szafkach.
Paula
Wioletta
Anna
Iwona
To był nasz pierwszy wypad zagraniczny z mężem i parą przyjaciół. Wiele osób mówiło nam dużo głupstw na temat jedzenia czy zaczepiania Turków… Wszystkie okazały się brednią. Turcja jest cudowna! Co nas urzekło: jej piękno, dbałość o zieleń, życzliwość Turków, piękna plaża Kleopatry, cudowne widoki. Czułam się bardzo bezpiecznie, jak u siebie… :-) nie spotkaliśmy się z tym, by ktoś był natrętny… już planuję kolejny wypad tam tym razem z dziećmi, by pokazać im piękno Turcji :-)
Renata
Miło wspominam sytuacje, gdy w butiku prowadzonym przez turecką rodzinę starsza pani przytuliła ją, po czym pobiegła i przypięła do koszulki „oko Proroka” nie chcąc za nie zapłaty. Urzekły nas krajobrazy, klimat i życzliwość mieszkańców. Czuliśmy się bezpiecznie do tego stopnia, że nawet wieczorami – kiedy miasteczko budziło się do życia, swobodnie spacerowaliśmy po okolicy. Planujemy już kolejne wakacje w Turcji, tym razem prawdopodobnie wybierzemy Riwierę, i namawiamy do tego znajomych gorąco polecając ten kraj.
Jolanta
Magda
Jaro
Patrycja
Arleta i Zenon
Ania
Monika
Bożena
Ewa
Irena
Magda
Adam
Jestem hellenofilem (lecz nie turkosceptykiem), więc decyzja o „daniu szansy” Turcji była efektem intensywnej akcji perswazyjnej prowadzonej przez najbliższych. Delikatnie acz stanowczo wyperswadowano mi, że cyt.: ojciec, ale wiesz, że istnieją inne kraje niż Grecja? Wybraliśmy lokalizację „bezpieczną”. W tym sensie, że gdybyśmy w trakcie wakacji poczuli się znużeni Turcją, będziemy mogli szybko wyskoczyć na chwilę do Grecji. Czyli Turgutreis, skąd 20 minut rejsu na Kos (plus 2 godziny stania w kolejkach). To trochę tak jakbym wyjeżdżał na bardzo egzotyczny urlop w sąsiedniej dzielnicy. O Turcji wiedziałem niewiele, więc wiedząc, że wybieram się w tamtą stronę, zabrałem się za studiowanie forów i vlogów. Godziny czytania i słuchania. Starałem się dowiedzieć czegoś o codziennych zwyczajach, nauczyć kilku podstawowych zwrotów. Ważne też były dla mnie informacje o tureckiej kuchni – zwłaszcza, że nie jadam mięsa.
Turcy: przyjaźni, sympatyczni, pomocni i serdeczni. Spotkałem się na kawie z Fikretem, inżynierem poznanym przez… Instagrama, i jego partnerką życiową, Duygu. Padliśmy sobie w ramiona, zostałem siarczyście ucałowany jak stary wytęskniony przyjaciel. Przemiłe spotkanie, popołudniowa pogawędka przy wybornej kawie. Bezpretensjonalna gościnność jest tutaj powszechna, a moje przychylne zainteresowanie tym, co dla mnie egzotyczne, zaś dla lokalsów codzienne, spotykało się z bardzo pozytywnym przyjęciem.
Z drugiej strony drobne rzeczy, które irytują: czasem naprawdę ciężko dogadać się po angielsku, podstawy tego języka wcale nie są tak powszechne, jak u sąsiadów. Nie zawsze, nie wszystko da się pokazać gestami, zdarzało mi się ratować translatorem w telefonie. Targowanie się: w mniejszych sklepach, na bazarach jest to standard. Rozumiem, że dla wielu turystów jest to atrakcja, dla mnie – zdecydowanie NIE. Po prostu ten zwyczaj do mnie nie trafia, irytuje mnie, męczy, wręcz wyprowadza z równowagi.
Ruch drogowy w Turcji jest tematem dla poetów. Nie jestem wytrawnym kierowcą, ale jakoś ogarniam. Za żadne skarby świata nie podjąłbym się jazdy autem w Turcji. Sygnalizacja świetlna ma charakter delikatnej i niezobowiązującej sugestii dla kierowcy i/lub pieszego, a znaki drogowe to taki administracyjny żarcik, puszczenie oka do kierowcy – przecież nikt tego nie traktuje poważnie. Owszem, infrastruktura drogowa robi wrażenie (choć jej rozbudowa i modernizacja przyczyniła się do krachu gospodarczego Turcji), ale wystarczy przejechać się taksówką z Turgutreis do centrum Bodrum, żeby osiwieć, wyłysieć i dostać zawału. Wszystko to w 10 minut, za cywilizowaną kwotę w euro.
Aleksandra
Justyna
Ogólnie ten rok zakończyliśmy osiemnastym pobytem w Turcji!
Z Turcją jak z mężem. Kochasz bardzo, choć czasem wkurza :)
Elżbieta
Mirka
Edyta
Olga
Andżela
Agnieszka
Marzena
Malwina
Dziękuję wszystkim osobom, które zdecydowały się pozostawić swoje komentarze i wspólnie stworzyć ten tekst. Jestem pewna, że rozwiejecie obawy wielu, że do Turcji pojechać warto!
Jeśli chcesz dołączyć do ponad 7 tysięcy członków mojej grupy Facebookowej dla turystów „Turcja – bez tabu, stresu i spamu” – kliknij tutaj.