Kapadocja w moim życiorysie to długi temat. Spróbuję Wam go naprędce przybliżyć, bo pokazuje tylko jakie życie jest niesamowite… Lata temu studiując kulturoznawstwo na poznańskim UAM miałam zajęcia zwane filozofią kultury. W ogóle dużo miałam zajęć z filozofii, ale to zupełnie inny wątek :) W każdym razie na tych zajęciach w jakimś kontekście pojawiała się wciąż Kapadocja, a szczególnie kapadoccy mnisi, skalne kościoły i podziemne miasta. Musiałabym wrócić do moich notatek ze studiów, jednak samo to jest zastanawiające. Uwierzycie?
Wtedy nie śniło mi się, że nastąpią takie czasy, gdy wycieczka do Kapadocji będzie codziennością, chlebem powszednim, jednym z ulubionych miejsc w Turcji. Raczej denerwował mnie fakt, że trzeba się tego było uczyć na egzamin :)
Minęło trochę czasu, zostałam rezydentką w Turcji i prezentowałam wycieczki fakultatywne turystom. W Kapadocji jeszcze nie byłam, ale fascynowała mnie tak bardzo, że bez problemu zachęcałam moich podopiecznych do wyjazdu. Już wyjaśniam – pracując jako rezydent nie zawsze masz czas pojeździć na wycieczki. No, chyba że samodzielnie je pilotujesz :)
Ponieważ moją pracą było przede wszystkim odbieranie turystów z lotniska, opiekowanie się nimi w hotelach, trudno było w napiętym tygodniowym grafiku zostawić to wszystko, by na dwa dni wyjechać do Kapadocji po prostu ją zobaczyć.
W końcu się udało.
W 2007 roku pojechałam na wycieczkę pilotowaną przez moją koleżankę, miałam więc możliwość poczuć się jak turystka. I … wpadłam po uszy. Nie zapomnę, kiedy drugiego dnia wstałam wcześnie rano żeby pochodzić po pobliskich tufowych skałkach. Chodziłam, robiłam zdjęcia, a dokoła mnie panowała kojąca cisza. To jeden z takich momentów, kiedy naprawdę czujesz że żyjesz i że świat jest piękny.
Od tego czasu Kapadocję odwiedziłam wiele razy. Byłam tam latem i zimą, w maju, lipcu, grudniu, i lutym, kiedy kapadockie formacje skalne przykryte były śniegiem. Byłam z wycieczkami z Alanyi, podczas objazdówek, samotnie, z Królem Pomarańczy, i w odwiedzinach u mieszkającej tam koleżanki z pracy (zresztą Polki :))
Do dzisiaj Kapadocja jest jednym z moich ulubionych miejsc w Turcji. Miejscem o kompletnie unikalnym klimacie, wyjątkowym „duchu”. W Kapadocji czuję że zwalniam tempo, odpoczywam. Nawet powietrze pachnie inaczej – to w końcu kilkaset kilometrów od dusznej, parnej, gorącej Alanyi. Ponadto… ja chyba lubię równiny. Może to wielkopolskie korzenie, kto tam wie… :) w każdym razie świetnie czuję się na otwartych przestrzeniach. A tych jadąc do Kapadocji jest aż nadto. Anatolijski płaskowyż, pasące się gdzieniegdzie owce czy kozy. Wioski, proste tureckie życie z dala od hoteli.
I ta droga przed nami… już sama droga jest przyjemnością.
Jeśli Kapadocja to dla Ciebie tajemnicze słowo, kochany Czytelniku lub Czytelniczko, koniecznie przeczytaj niniejszy tekst od deski do deski i spróbuj się tylko nie zakochać!
Kapadocja – dlaczego musisz ją odwiedzić chociaż raz w życiu
Powulkaniczne tereny czyli imponujące dzieło natury
Kapadocja to region, który można nazwać dzieckiem kilku wygasłych wulkanów. Te najwyższe wulkany to Melendiz, Hasan i Erciyes Dağı (3916 m n.p.m.), którego szczyt nawet latem jest ośnieżony i często widoczny przy dobrej pogodzie, i gdzie w zimie można jeździć na nartach. Kilkadziesiąt milionów lat temu pył z tych wulkanów wymieszany z piaskiem przykrywał teren około kilkuset kilometrów kwadratowych (różnie się wielkość Kapadocji określa, więc ta liczba to tylko orientacyjna). Następnie przez kolejne tysiące lat erozja sukcesywnie dokonywała dzieła: wiatr, deszcz, śnieg – tworząc fantazyjne formacje, które dziś należą do unikatów w skali światowej.
Dla mnie historia o geologicznym powstawaniu Kapadocji była owszem ciekawą, ale jedynie opowieścią. Aż do momentu, kiedy kilka lat temu udało mi się odbyć lot balonem. Lecąc kilkaset metrów nad ziemią dopiero wtedy zrozumiałam jak ten region się kształtował. Z góry, z perspektywy balonowego kosza przepięknie widać wyrzeźbione w miękkim tufie wulkanicznym koryta, które rzeźbiła rzeka. Albo kolorystyczne warstwy tufu. Dopiero wtedy przemówiło do mnie to w jak niesamowity sposób ten region zmieniał się przez setki lat. Dlatego też zresztą lot balonem uważam za jedną z obowiązkowych rzeczy do przeżycia w Kapadocji, ale wrócę do tego jeszcze :)
Niesamowite dzieło człowieka
Kapadocja byłaby zachwycająca już w tej swojej naturalnej postaci. Wulkaniczne stożki, naturalne jaskinie, korytarze wyżłobione przez rzeki, wszystkie te malownicze doliny, które można obserwować z pobliskich wzgórz. Tymczasem do tego obrazka dochodzi jeszcze działalność człowieka, który osiedlił się tutaj już 2 tys. lat przed naszą erą. Wykorzystywał plastyczność i kruchość tufowych skał by drążyć w nich domy, stajnie dla zwierząt, spiżarnie albo kryjówki. Skała ma wysoko porowatą strukturę, można więc było mieszkać w wydrążonych pomieszczeniach bez problemu. Latem dawała przyjemny chłód, w zimie można było łatwo je ogrzać. W wykutych skalnych kryjówkach można było bezpiecznie przebywać nawet miesiącami nie wychodząc na powierzchnię!
To całe podziemne miasta, wyposażone w systemy wentylacji, zabezpieczone wejścia, kanalizację, pomieszczenia mieszkalne i dla zwierząt, spichlerze, kuchnie, kościoły, a nawet grobowce. Szacuje się, że w największych z tych miast żyło nawet po kilka-kilkanaście tysięcy ludzi, a miasta łączyły się korytarzami ze swoimi sąsiadami. Do największych z nich należą Derinkuyu oraz Kaymaklı, które można dzisiaj zwiedzać schodząc nawet wiele pięter w dół. Całkiem przyjemne jest także małe miasteczko podziemne Saratlı, które zwiedza się zazwyczaj jadąc z Alanyi (jest po drodze). Saratlı ma też ten plus, że jest mniej oblegane przez turystów.
Duchowe zaplecze Kapadocji
W czasach Imperium Rzymskiego Kapadocja była jedną z kontrolowanych przez Rzym prowincji i to tutaj osiedlali się prześladowani chrześcijanie. I to jest zupełnie inna ciekawa historia, dzięki której zapewne Kapadocja zawdzięcza sobie rozkwit popularności wśród dzisiejszych turystów. W III-IV wieku n.e. działali tutaj tzw. „kapadoccy ojcowie kościoła” (np. Bazyli czy Grzegorz z Nyssy), budując i rozwijając ideę klasztornego życia. Powstały tu duchowe wspólnoty, budowano zespoły klasztorne, kościoły, kaplice przyozdabiano malowidłami, freskami. To samowystarczalne społeczności, których ślady dziś można podziwiać (a nie zapominajmy o kapadockim winie pędzonym przez mnichów :))
Szacuje się, że religijnych miejsc powstało tutaj nawet około tysiąca! Najciekawsze kościółki można dzisiaj podziwiać na terenie Muzeum Göreme, które znajduje się na liście Dziedzictwa Kulturalnego UNESCO. Nie mylić z Doliną Göreme, gdzie znajdują się mniej atrakcyjne kościółki, ale za to z tańszym wstępem: niektóre biura podróży mają w programie Dolinę, a nie Muzeum, co by przyoszczędzić.
Z racji niewielkiego dostępu światła do wydrążonych stożków, wiele fresków zachowało się w świetnym stanie i budzą niezmienny zachwyt, nawet wśród niespecjalnie religijnych osób.
W Kapadocji ta metafizyka jest obecna i wyczuwalna.
To, że wszystko tutaj wygląda inaczej
Bo to nie jest tak, że Kapadocja jest jakimś skansenem, który zwiedza się w wycieczkowych grupach, i gdzie nie istnieje prawdziwe życie, tylko to pokazowe – dla turystów. Wprost przeciwnie! W księżycowy pejzaż wtopione są klimatyczne domki, hoteliki, sklepy, restauracje, biura czy warsztaty.
Owszem, mieszkańcy funkcjonują w miasteczkach, ale i one są zupełnie inne niż to, co można zobaczyć w typowym tureckim mieście. Betonowe wielopiętrowe bloki? Zapomnij. Jeśli już, to dopiero w Nevşehir, stolicy regionu.
Ale kameralne Göreme, Ürgüp, Avanos to miasteczka niemalże w całości zbudowane z kapadockiego piaskowca, wplecione w krajobraz powulkanicznych pozostałości. Nawet nowe budynki pasują do klimatu. To pewnie dlatego człowiek czuje się tutaj spokojniejszy. Nie przytłaczają nas wieżowce i nie denerwuje miejski hałas. Wszystko jest dużo mniejsze i bardziej kameralne. I wszystko nosi ten żółtawy kolor piaskowca…
Lot balonem o wschodzie słońca
Ok, to całkiem droga impreza (między 100-150 euro za osobę). Ale warto. Bo to takie doświadczenie z gatunku: musisz to zrobić raz w życiu, właśnie to. Kiedy zobaczyłam na czym polega lot balonem w Kapadocji zrozumiałam, że jeśli lecieć balonem, to tylko teraz, będąc tutaj.
No i kiedyś się udało, załapałam się na lot wspólnie z turystami.
Widoki – pierwsza klasa. Zaskakująca cisza i spokój. Wydawało mi się wcześniej, że tym naszym koszem będzie rzucało na wszystkie strony, że to będzie doświadczenie z gatunku ekstremalnych. Tymczasem było niesamowicie spokojnie, turystyka slow jak się patrzy :)
Obserwowanie innych balonów, wulkanicznych stożków, dolin. Piękne zdjęcia. Sam fakt, że startuje się w ciemności i obserwuje wschód słońca z perspektywy balonowego kosza… No bajka. Po prostu bajka.
Na marginesie leciałam wspólnie z Królem Pomarańczy, który cierpi na lęk wysokości i zawsze przed tego typu doświadczeniami mówi mi, że żałuje że mnie poznał, bo wszędzie go „ciągnę” kiedy on się boi. Lecieliśmy balonem, wjechaliśmy na Kasprowy Wierch, i tak dalej… Kiedy emocje opadną mówi mi zawsze, że było super :)
Jak dostać się do Kapadocji?
Żeby wyjechać na 2-dniową wycieczkę do Kapadocji trzeba spędzać wakacje w rejonie Alanyi, Side, ewentualnie Antalyi. Z dalszych miejscowości turystycznych bardziej na zachód (np. Kemer, Fethiye, Bodrum) to już dużo większa odległość i wyjazdy zorganizowane stamtąd są praktycznie nierealne. Chyba że pojedzie się na własną rękę, najlepiej samolotem. Bo w Kapadocji jest też lotnisko Nevşehir, albo w Kayseri, kilkadziesiąt kilometrów dalej.
Dlatego popieram nie tylko zwiedzanie grupowe ale i organizację indywidualnych wyjazdów do Kapadocji, sama chętnie pomagam w temacie. Można dolecieć tam z dowolnego tureckiego miasta, na miejscu wynająć samochód i/lub przewodnika, zaklepać nocleg w jednym z kapadockich hotelików wykutych w tufie. Zamówić lot balonem, wyjazd na kapadocki wieczór, który jest też specjalnością regionu. Dobrać dodatkowe atrakcje takie jak jazda konna, lekcja ceramiki (w Avanos, w okolicach rzeki Kızılırmak, tzw. Czerwonej Rzeki miejscowi korzystają z czerwonej gliny nanoszonej przez rzekę). Smakować lokalnej kuchni, np. słynnego testi kebaba (kebab przygotowywany w zamkniętym glinianym naczyniu „rozbijanym” na oczach klienta).
Dla mnie jako organizatorki wycieczek Kapadocja to niesamowity potencjał i spełnienie marzeń pracownika branży turystycznej. Tyle możliwości! Pole do popisu! Robiliśmy tu na przykład trekkingi, piesze wyprawy, prywatne zwiedzania. W Kapadocji można też pojeździć na rowerach górskich, quadach albo uprawiać jogę, więc często organizowane tu są wyjazdy firmowe, integracyjne, itp. A dla romantyków jest opcja oświadczyn podczas lotu balonem. Ba, można zarezerwować dla siebie prywatny kosz, a po wylądowaniu usiąść na pustkowiu przy stoliku z lokalnym winem czy szampanem. Ach, pomysły są niewyczerpane!
Wycieczka do Kapadocji – program
Załóżmy jednak że chcecie wziąć udział w wycieczce do Kapadocji podczas waszego pobytu na Tureckiej Riwierze. Na początek warto pogodzić się z faktem, że jest daleko.
Co to znaczy daleko? Z Alanyi jest 500 km. Tak – w jedną stronę. Z Side trochę bliżej, bo 450 km. Kawał drogi. Ale droga jest świetna jakościowo i piękna widokowo, podobnie zresztą jak do Pamukkale. Ponadto po drodze też są atrakcje do zwiedzenia, więc nie należy tego traktować jako transfer, raczej jako wycieczkę objazdową.
Często słyszę pytania czy da się pojechać do Kapadocji na jeden dzień. Według mnie jednodniowa wycieczka do Kapadocji to tylko męczenie się i strata czasu. Absolutne minimum to dwa dni. Wtedy można poczuć klimat tej krainy, a nie tylko w biegu „zaliczać” najważniejsze punkty. Uważam, że właściwie trzy dni byłyby opcją idealną, ale mało który turysta przebywający na wczasach all inclusive się ze mną zgodzi :)
Program wycieczki do Kapadocji z naszego biura Alanyaonline wygląda mniej więcej tak:
Dzień pierwszy:
- Wyjazd z hoteli w Alanyi około godz. 3.45, z Side ok 1,5 godz. później.
- Postój na śniadanie w górach w miasteczku Seydişehir, ok godz. 7.00
- Około godz. 9.00 jest przystanek w Konyi. To już tu zaczyna się zwiedzanie, chociaż do Kapadocji jeszcze nie dojechaliście. Konya to jedno z najbardziej konserwatywnych miast, związanych z postacią Mevlany, mistyka, poety, twórcy zakonu Wirujących Derwiszy. Znajduje się tu jego Muzeum i miejsce pochówku, można też obejrzeć pomieszczenia klasztorne.
- Dalszy przejazd do Kapadocji, z przystankiem na XIV-wieczny karawanseraj Sultanhani. Karawanseraj to po prostu miejsce postoju karawan, a na tym szlaku jest ich sporo. Sultanhani jest jednym z większych i piękniejszych karawanserajów, zdobionych przez mukarnas – to taki piękny element islamskiej architektury, który znają też mieszkańcy jednego z hoteli na Riwierze o tej samej nazwie :)
- Obiad w miejscowości Aksaray
- Po dojechaniu do Kapadocji wczesnym popołudniem rozpoczyna się podziwianie krajobrazów. Zwiedzanie Kapadocji to właściwie objazd od doliny do doliny, od panoramy do panoramy. Każda inna choć podobna, każda na swój sposób zachwycająca. My rozpoczynamy od bajkowej panoramy na Dolinę zwaną Gołębią.
- „Słodka przerwa” na posmakowanie tureckich bakalii i słodyczy. Zawszę wychodzę stamtąd z torbami :) Orzeszki w sezamie, pestki moreli (ponoć bardzo zdrowe) i tak dalej… wiele jest tu tego typu smakołyków, które trudno znaleźć w Alanyi.
- Jeden z głównych punktów programu: Muzeum Göreme znajdujące się na liście UNESCO (nie mylić z Doliną o tej samej nazwie!). W Muzeum są najpiękniejsze kościółki, pomieszczenia klasztorne i najlepiej zachowane freski. Jednym z ciekawszych jest Ciemny Kościółek (Karanlık Kilise), świetnie zachowany ze względu na niewielki dostęp światła. Z tego samego powodu nie można tam robić zdjęć.
- Kolejny kapadocki spacerek – pomiędzy skałkami w Dolinie Mnichów – Kominków Św. Szymona. Potem Dolina Wyobraźni i jej słynny „Wielbłąd”.
- Pod wieczór zakwaterowanie w hotelu w Kapadocji i kolacja. Na naszej wycieczce nocuje się w 4-gwiazdkowym hotelu… także w kapadockiej skale, a jakże!
- Opcjonalnie po kolacji odbywa się wjazd na noc turecką a właściwie kapadocką. Byłam wielokrotnie i szczerze polecam. To taki turecki wieczór folklorystyczny ale wiele razy lepszy od wieczorków organizowanych w hotelach. Już sam fakt, że miejsce imprezy jest wykute w wulkanicznej skale. Siedzi się w „jaskiniach” przy stołach zastawionych przekąskami i lokalnymi napojami all inclusive. Najpierw pokazany zostanie taniec derwiszy – sema, a następnie – tańce brzucha, tańce weselne, z ogniami, itp. Tancerze są naprawdę świetni, a muzyka jest na żywo (wcale nie taka częsta sprawa…)
Dzień drugi:
- Lot balonem w Kapadocji (dla chętnych) odbywa się nad ranem. Jak wspominałam, to godzina lotu o wschodzie słońca. Następnie „baloniarze” wracają do hoteli i dołączają do reszty grupy.
- Śniadanie i wykwaterowanie z hotelu.
- Kolejne zwiedzanie, tym razem punkty panoramiczne np. słynne „Trzy Piękności” i urokliwe miejsce zwane „O ağacın altı” (dosłownie: pod tym drzewem) To tu robi się najwięcej klimatycznych fotek. To co mnie w Kapadocji zachwyca to fakt, że nawet zwykły „postój na herbatę” albo budka z pamiątkami wkomponowane są w krajobraz tak, że wszystko ma swój urok.
- Twierdza Uçhisar, którą będzie można podziwiać z punktów widokowych. Twierdza to jeden z bardziej wyrazistych punktów w okolicy.
- Miasto podziemne leżące pośrodku tureckiej wioski – Saratlı. Kiedyś nasi turyści załapali się tam na lokalne wesele. Fajnie było :)
- Obiad ponownie w Aksaray
- Powrót do hoteli w porze kolacji.
Kapadocja na mapie:
Jak wygląda cena wycieczki do Kapadocji?
Różnorakie biura reklamują się startując od ceny 40-50€ za 2-dniowy wyjazd, ale warto wiedzieć, że w tym nie ma ani wstępu do Muzeum Göreme (nawet często nie ma go w programie), ani obiadów i śniadania pierwszego dnia. Ponadto niską cenę wycieczki biura wyrównują sobie wciskaniem do programu sklepów i fabryk z rozmaitymi produktami, które „koniecznie” trzeba zobaczyć.
W naszym biurze pełna cena to 79€ z pięcioma posiłkami, wstępami i polskim przewodnikiem. Bez obowiązkowych sklepów (mamy tak jako jedyni!) Wieczór turecki to koszt opcjonalny 29€, a lot balonem 165€ lub przy wcześniejszej rezerwacji taniej. Dzieci mają oczywiście zniżki.
Wszystkie detale znajdziecie na stronie biura Alanya Online, którego jestem współzałożycielką: Wycieczka do Kapadocji 2 dni
Pisząc ten tekst i przeglądając przepastne archiwa w poszukiwaniu zdjęć uświadomiłam sobie, że dawno w Kapadocji nie byłam – to już dwa lata! Takie to uroki pracownika branży turystycznej… chętnie bym wróciła, bo tego regionu nigdy mi nie dość. Miło wspominam kilkudniowy pobyt kiedyś w grudniu z K.P., kiedy zwiedziliśmy także Dolinę Ihlara i Monastyr Selime – miejsca raczej na uboczu turystycznych tras. Mówiąc krótko Kapadocja to wielki temat i niesamowity potencjał. Namawiam absolutnie każdego, kto lubi Turcję, by Kapadocję odwiedził choćby raz (a najlepiej dwa lub trzy :)). Ot i taki morał mojego dzisiejszego wpisu.
A jeśli ktoś z Was już był (pewnie jest Was sporo) podzielcie się w komentarzach wrażeniami :)
O Kapadocji pisałam już tutaj (i są zdjęcia jak ćwiczę tam jogę!)
23 komentarze
O, tak! Piekna Kapadocja , najlepiej pomieszkac tam troche…:)
O to by było super :) I malować ceramikę … :)
Chyba już odpowiedziałam Ci na facebooku, ale na wszelki wypadek :) W Kapadocji jest chłodniej, a nawet w gorącym okresie powietrze jest suche, inaczej niż w Alanyi. Także zupełnie się inaczej odbiera ten klimat. Kapadocja fajna jest wiosną, ale mi najbardziej podobało się w połowie maja/czerwcu – jest już ciepło a mniejsze ryzyko deszczu. Albo we wrześniu – też fajnie.
Witam
Ja mam takie pytanie odnośnie lotów balonem, jak to wygląda od strony organizacji. Czy loty odbywają się codziennie i kiedy ich jest największą ilość, przypuszczam że w weekend ich powinno lecieć najwięcej, ale wolałbym się dowiedzieć od sprawdzonego źródła. Mam nadzieję że wkrótce moje marzenie się spełni i uda mi się odwiedzić kapodacje
W weekend może i jest więcej, ale w sezonie nie ma to większego znaczenia, codziennie balonów startuje dość duża ilość :) Loty odbywają się codziennie. Życzę spełnienia marzenia :)
Bardzo dziękuję za szybko odpowiedz, a czy miałabyś może zdjęcia jak wygląda ilość balonów w maju lub wrześniu?
Nie, ale na pewno Google pomoże ;) Maj i wrzesień to bardzo oblegany czas w Kapadocji, więc balonów jest mnóstwo. Jednak ze względu na bezpieczeństwo nie może ich być naraz więcej niż 100 :) A do 100 często się dociąga ;)
Wow, wygląda bajkowo! Jak nie z tej Ziemi :-)
I tak jest też w rzeczywistości :)
Wygrać w totolotka i pojeździć po Turcji w takie piękne miejsca…mohe marzenie :D
Następnym razem nocne Safari i Kapadocja KONIECZNIE!
Koniecznie! :)
Byłam, polecam, kocham. Myślę, że warto wspomnieć też w takim wpisie o festiwalu cappadox. Kiedy byłam tam dwa lata temu, trafiłam na jego pierwszą edycję. Posłuchać ulubionego zespołu grającego na improwizowanej scenie wśród formacji skalnych to… tego nie da się opisać :) poza tym organizują wtedy masę różnych eventów, maratony, joga, gotowanie…http://cappadox.com/
Nie zapomnę, jak pierwszy raz widziałam zdjęcie balonów nad Kapadocją. Pomyślałam, że takie miejsce nie może istnieć :D Niesamowite widoki. Bardzo bym chciała je kiedyś podziwiać.
Ha, tymczasem jest jak najbardziej realne i w rzeczywistości tak samo zachwycające! ;)
Zgadzam się z każdym zdaniem!
Kapadocja to niesamowite miejsce. Nie spodziewałam się, że zrobi na mnie aż tak wielkie wrażenie.
Ja byłam tam na własną rękę, ale chętnie pojechałabym z Waszym biurem, szczególnie po tym, jak bardzo chwalił Waszą wycieczkę do Pamukkale mój kuzyn :)
Cieszę się bardzo :)
Skalne miasto wygląda niesamowicie. Podobne miasto oglądałam w Gruzji – Uplisciche. Kapadocja to moje must have :)
Zdecydowanie warto! :)
A jaki hotel polecasz w Goreme? Czy Twoja koleżanka-Polka ciągle tam mieszka?
Hotel zależy od budżetu, wybór jest spory :) Trudno coś doradzić jak nie znam preferencji… Niestety niedawno się wyprowadziła na Południe.
jak najbardziej
Caly rok warto. Jesli pogoda jest niekorzystna loty sa odwolywane.
Kocham Panią Pani Agatko :) cudowne lekkie piór, masa dystansu do świata i siebie. Przesympatyczne wpisy, cudowna kultura Turecka podana na tacy w mega wesoły i radosny sposób.
Comments are closed.