Na zdjęciu: Złoty pieniążek z twarzą Atatürka i czerwoną kokardą – uniwersalny prezent zaręczynowy lub ślubny.
Jak obiecałam ostatnio, jestem gotowa odpowiadać na rozmaite pytania Czytelników/Czytelniczek bloga. Czasami rzeczy, które nam umknęły albo wydają się oczywiste, dla innych mogą być ciekawe… I to jest właśnie piękne!
Dzisiejsza notka będzie poświęcona pytaniom wiernej czytelniczki o pseudonimie Pariss, którą mam na sumieniu, ponieważ dzięki wpisie o tureckim serialu „Karadayı” nieszczęsne to dziewczę z ciekawości obejrzało parę odcinków – i przepadło! Warto dopowiedzieć, że każdy odcinek trwa 2 godziny, nadawany jest co tydzień, a obecnie jest ich już 56! Teraz już rozumiecie co mam na myśli mówiąc „przepadło”. Kto chce sprawdzić i samemu się przekonać, przypominam wpis o serialu: Karadayi czyli wpatrzona w ekran z 1 maja 13r., tutaj
Kto wie, ile jeszcze takich osób mamy tutaj wśród grona czytelników – nie wstydźcie się przyznać, że jakiś turecki serial oglądacie pasjami, pod tym adresem internetowym ze wszystkimi turecko-maniakalnymi zachowaniami możecie czuć się jak najbardziej u siebie.
O czym świadczy choćby dzisiejszy wpis, który klepię do Was w poniedziałek – w dniu, kiedy nadawany jest serial „Karadayı”. Nie, nie jest to zbieg okoliczności! :)
Na szczęście same pytania nie dotyczą tylko serialu – ale bardziej rozmaitych tureckich „smaczków”, które z naszej polskiej perspektywy mogą się nam wydawać zagadkowe, dlatego myślę, że nawet najbardziej zaciekli wrogowie telewizji znajdą tu coś dla siebie.
A zatem:
Czy dobrze słyszę, że po imieniu Salih, Turgut mówi się bey? Czy to znaczy Pan Salih, Pan Turgut? A do Pani jak się mówi? Słyszę tylko abla (siostra) i abi do brata. Czy oni wszyscy mówią tak dalej abi i abla, czy to przestarzałe?
Turcy bardzo lubią się tytułować, i tak koledzy w pracy (do zasłyszenia nawet w sklepie czy restauracji albo u fryzjera!) mówią do siebie: Panie Mehmecie, Panie Salihu – co jest wyjątkowo urocze zważywszy na to, że wielu z nich to jeszcze tak zwane „gołowąsy” – młode chłopaki. Do kobiet z kolei mówi się dodając „Hanım„, czyli Pani. Mamy więc „Agata Hanım” czy „Ilknur Hanım„. W bardziej zaawansowanej formie, już wyjątkowo elegancko, mamy tutaj „Szanownego Pana” czyli Beyefendi albo „Szanowną Panią” – Hanım efendi (które zauważyłam, że wymawia się jakoś w rodzaju „hąfendi”).
Temat o tytułowaniu zasługiwałby na osobny wpis, tak bardzo jest bogaty. Mam wrażenie, że powiedzenie samego imienia do kogoś Turkom wydaje się niewystarczające. Muszą dorzucić do tego jakiś przymiotnik, tytuł, wskazujący na zawód danej osoby, jej pozycję np. w firmie czy stopień powiązania rodzinnego. Takie tytułowanie ma bardzo bogatą tradycję sięgającą czasów osmańskich – wtedy dodawało się do imienia po prostu funkcję, jaką dana osoba sprawowała w społeczeństwie – i było jasne z kim mamy do czynienia.
Współcześnie może to być więc: „Ali usta” – czyli Ali mistrz (szewc, mechanik, stolarz itp.). Do nauczyciela uczniowie mówią „Hocam” [hodżam] – także czasem zaczynając od imienia, jeśli tego nauczyciela znają już od wielu lat. Do sędziny czy prawnika mówi się odpowiednio „Hakim Hanım” albo „Avukat Bey” – już bez imienia, podobnie do urzędnika lub policjanta „Memur Bey„. Do lekarza „Doktor Bey” albo „Doktor Hanım„, jeśli lekarzem jest kobieta. Swojsko z kolei może brzmieć „Mehmet abi” – Mehmet brat, który jest naszym kumplem, kolegą, współpracownikiem, albo faktycznie starszym bratem. Dla kobiet: „Zeynep abla” (Siostra Zeynep) – czyli niejako starsza siostra, albo (jeśli nie powiązana więzami krwi) współpracowniczka czy znajoma starsza wiekiem. Z kolei panie, które mają tureckich mężów lub chłopaków pewnie spotkały się z tym, że mówi się do nich „Yenge” (także może być połączone z imieniem; alternatywnie baldız) – czyli „bratowa” – i zdarza się, że usłyszymy to z ust kolegów i przyjaciół naszych partnerów – nie tylko od ich braci.
Mimo, że serial dzieje się w latach 70. i czasy przecież bardzo się zmieniły, takie tytułowanie nadal jest w wielu miejscach przyjęte. Ja sama bardzo spotykam się z tym na każdym niemal kroku. Mam wrażenie, że turecki język jest stworzony do takich formułek, a i Turcy wypowiadają je z prawdziwą lubością. Dzięki takiemu „nazywaniu” mam też wrażenie, że łatwo jest oswajać świat, w którym się poruszamy. Każdy ma w nim swoją nazwę (poza imieniem), funkcję. Przybysze z zewnątrz, obcy, łatwo więc odnajdują się w powiązaniach i rolach.
Nie dotyczy to oczywiście (!) nas, obcokrajowców. W relacjach bardzo szybko przechodzi się tutaj na „ty”, jak dotąd nie zgłębiłam jeszcze, czy wynika to z obawy, że nie zrozumiemy tych tytułów, czy może Turcy uważają, że formułki nie mają dla nas znaczenia? ;)
Obejrzałam właśnie odcinek, jak powiesili tego młodego chłopaka z celi i później wszyscy wyszli się pomodlić za niego na dziedziniec. Czy ta modlitwa to taki standard na pogrzebach? „Czy znaliście tego brata dobrze? Tak znaliśmy…..pomódlcie się za niego’….i oni wszyscy chowają twarz w swoich rękach a później je wznoszą do nieba.
Dalej tak jest?
Z radością mogę odpowiedzieć, że kompletnie nie znam obyczajów pogrzebowych – i mam nadzieję, że szybko się to nie zmieni :) Wiem jedynie, że na wsiach i w małych społecznościach uczestniczą w ceremoniach głównie mężczyźni. Kobiety – jeśli są obecne – mają zakryte głowy. Co do modlitwy – imam prosi obecnych o niejako „odpuszczenie win”, „wybaczenie” zmarłemu, wtedy wszyscy na głos „wybaczają” (jeśli ktoś potrafi powiedzieć więcej zapraszam do komentowania). Modlitwa w islamie to właśnie m.in. taki gest przykładania dłoni do twarzy i wznoszenia ich w górę.
Bulent z Ilknur byli u lekarza, a jak okazało się, że wszystko ok to złapali się za prawe ucho i oczywiście allah allah (niedługo zacznę tak sama mówić bo tego w tym filmie jest pełno :)
Ten gest bardzo często się przewija także we współczesnym tureckim życiu :) Jeśli nie chcemy przyciągnąć jakiegoś pecha, czyli „nazaru” (uroku), kiedy usłyszymy dobrą wiadomość albo komplement, życzenia, należy jakoś „zneutralizować” mogący się znikąd pojawić urok. Mamy tu do wyboru dwa sposoby: albo ludowe zabobony (tak jak u nas: pukanie w niemalowane drewno): Turcy w zamian stosują gest całowania swojej ręki, potem tą ręką przytrzymanie ucha, a na koniec pukanie dwa razy w przysłowiowe „niemalowane”. Jeśli natomiast wolimy „po Bożemu”, wystarczy że powiemy: „maşallah”, „allah allah” albo i „nazar değmesın” (dzięki Bogu, niech Bóg broni itp.).
Raz Mahirowi spadł chleb na ziemię i podniósł go i 2 czy 3 razy pocałował i dotknął czoła , tak jak całuje się starszyznę w rękę. Czyli u nich też jest tradycja szanowania i nie wyrzucania chleba?
Jak najbardziej! Wiele religijnych osób, nawet młodszego pokolenia (głównie z rodzin tradycyjnych, u Stambulczyka raczej tego nie zobaczymy), potrafi przed pokrojeniem chleba pocałować go i dotknąć czoła. Podobnie chleb który spadł na ziemię natychmiast się podnosi i całuje. Nie można też przydeptywać okruszków! Kiedyś byłam świadkiem przy śniadaniu, kiedy jedna z naszych Europejskich koleżanek „zmiotła nogą” garść okruchów, co wzbudziło prawdziwe przerażenie tradycyjnego kolegi (pewnie miał ją za wcielenie szatana :)).
Czy wiesz gdzie są kręcone zdjęcia, czy w jakiejś istniejącej dzielnicy czy w studio, bo te kamienice są takie ładne i klimatyczne.
Jest to istniejąca w Stambule dzielnica zwana Beykoz, a dokładnie miejsce Beykoz Kundura Fabrikası – gdzie dawniej znajdowała się fabryka obuwia (kundura to właśnie po turecku obuwie), domki są w Yalıköy. W tym rejonie często kręci się filmy tureckie, teledyski czy reklamy – obszar ma prawie 5 tys m2, zdjęcia stanu „surowego” możecie zobaczyć tutaj KLIK – dla potrzeb filmu pięknie to wszystko „ubrano”.
Wymiana pierścionków z czerwoną kokardką, pomiędzy narzeczonymi. Tak miała Feride z Sinanem. Praktykuje się to dalej czy to przestarzałe?
Praktykuje :) Para ukochanych w momencie zaręczyn nakłada sobie pierścionki związane czerwoną wstążką, która jest następnie przecinana. Widziałam to sama na wielkiej zaręczynowej imprezie, na którą mnie kiedyś zaproszono.
W tłumaczeniu angielskim jak jest rozprawa i mają skazać Nazifa to często pada określenie „broken pencil” . Nigdzie nie znalazłam tłumaczenia angielskiego, czy to po turecku coś oznacza? Jakieś przysłowie?
„Złamać ołówek” czyli po turecku „kalem kırmak” – zwrot odnosi się do faktycznego łamania ołówka na rozprawach sądowych przez sędziów w momencie wyroku. Ponoć zwyczaj ten pojawił się w tureckich sądach w latach 70-80. Symboliczne łamie ołówek sędzia, który ogłasza wyrok. Interpretacje są różne, ale ogólnie rzecz ujmując gest ten pokazuje nieodwracalność decyzji – ołówek jest już złamany, nie da się nim pisać, itp. w sensie – decyzja zapadła, winny zostaje skazany.
Jak nazywają się te małe koraliki, które noszą Turcy a tutaj prawie każdy mężczyzna w serialu? No, oprócz Mahira – on pewnie by zgubił bo taki zaganiany.
Jest to tespih – dosłownie różaniec (na zdjęciu u góry kilka takich). Jego długa, klasyczna wersja składa się z 99 koralików, które symbolizują imiona Allaha. Służy do modlitw, i często w meczetach możemy takie różańce podejrzeć. Z kolei tespih krótki składa się jedynie z 33 koralików. Teoretycznie również do modlitwy, w praktyce używa się go jako sposób na odstresowanie – tureccy panowie (np. starsze pokolenie, lub chłopaki ze wsi) lubią nosić go w ręce (w tej samej dłoni mając jeszcze np. telefon komórkowy i dwie liry na herbatę – co budzi mój skrywany podziw), lubią się nim bawić przerzucając pomiędzy palcami. Często widoczny u kierowców autokarów albo dziadków-sprzedawców na bazarach! Mówiąc krótko: dzisiaj to atrybut klasycznego tureckiego macho w szarawarach lub/i z sygnetem :)
Zapraszam Was do komentowania tych obyczajów i zadawania pytań. Może jest jeszcze coś innego związanego z powyższej naszkicowanymi tureckimi obyczajami/tematami, co nurtuje Was szczególnie?
Powiem tak tylko na zakończenie, że ostatnio wraz z moją Mamą odkurzyłyśmy sobie po latach sześcioodcinkowy serial – klasyk „Duma i Uprzedzenie” wyprodukowany przez BBC. Dla znających temat nie trzeba nic więcej dodawać poza hasłem „Pan Darcy” :) Nie znającym podpowiem, że jest to ekranizacja doskonałej powieści angielskiej pisarki Jane Austen o tym samym tytule. Rzecz dzieje się w wyższych sferach angielskiego ziemiaństwa w XVIII/XIX wieku. Najciekawsze dla mnie było to, że oglądając film niemalże podskakiwałam przed ekranem odkrywając ogromne podobieństwo obyczajów angielskich i tureckich. Tak tak, dobrze czytacie! Dokładniej chodzi mi o to unikanie mówienia wprost, zamiast tego komunikowanie faktów poprzez określone sygnały i półsłówka, już nie mówiąc o wielu obyczajach związanych z zamążpójściem czy też czynieniem tzw. zalotów.
Tak jakby pewne rzeczy po prostu można było „odczytać” (i potrafi to każdy). Kiedy przeplata się odcinki takiego filmu z chociażby tutaj wspomnianym tureckim „Karadayı” – bardzo łatwo znaleźć zastanawiające podobieństwa…
11 komentarzy
Te formy zwracania się do rodziny/znajomych/nieznajomych bardzo przypominają kirgiskie – zarówno sam zwyczaj, jak i niektóre słowa. Yenge to жеӊе, natomiast baldız (балдыз) to młodsza siostra żony.
O, to bardzo ciekawe! To pewnie jedne z wielu podobieństw?
O, tak – nazywanie niespokrewnionych osób braćmi (байке – bajke) i siostrami (эже – edże), a jeśli są to osoby starsze, to można powiedzieć „ojcze” (ата – ata) lub „matko” (апа – apa). Muszę w końcu napisać u siebie coś o rodzinie i formach zwracania się do siebie, ale to tak obszerny temat, że zwlekam i zastanawiam się, jak by tu napisać porządnie i nie komplikując.
Formy „pan” i „pani” też istnieją, też się dodaje je po imieniu, przy czym pani to айым (ajym), czyli odpowiednik hanım, a pan to мырза (myrza).
W ogóle po przeczytaniu książki chciałoby się porównywać i porównywać.
O, i to jest wpis na szóstkę! Chcę więcej takich ciekawostek obyczajowych! Przy okazji – prywata: pozdrawiam serdecznie Pariss – dawną znajomą w forum Turcja (pewnie tu zajrzy)…
Dziękuję, nie ma to jak inspirujący czytelnicy, oby jak najwięcej :))
Dziękuję bardzo, nie ma to jak inspirujący Czytelnicy :) Oby takich jak najwięcej :)))
Vay vay Skylar! :D :D dziękuję Tobie Skylar Abla czy jak wolisz Agato Hanim :D :D Tą hanim to już później dosłyszałam i w tłumaczeniach tak pisali więc sobie sprawdziłam, że nasza gazelle-eyes Feride jest Hakim Hanim a niedobry Turgut (uwielbiam go, szczególnie jak udaje chorego i zdruzgotanego) jest Savci Bey. A te złote monety, które dostaje się w prezencie i które jak słyszałam przypina się do sukienki młodej to co się z nimi robi? Czy młoda przetapia je na złotą bransoletkę i kolczyki czy może trzyma jako swój posag? :p Mam nadzieję, że spędziłaś miły wieczór z Karadayi. Ja zatrzymałam się na 53 odcinku bo nie ma tłumaczeń są tylko dość obszerne opisy na fb i czytałam odcinki 53-55. Ile jeszcze odcinków przewidują? Wiesz coś może?
Pozdrawiam serdecznie
Pariss
Turguta ja też uwielbiam :) Prawdziwy geniusz, mimo że taki wredny :)
Na razie nic mi nie mów, specjalnie czekam aż dzisiejszy odcinek pojawi się na kanale youtube żebym mogła go oglądać bez reklam :)
Ile odcinków ma być nie wiem i aż się boję zastanawiać ;)
A jeśli chodzi o złoto i bransoletki, to faktycznie dziewczyny albo trzymają „na trudniejsze czasy”, i spieniężają na jakieś artykuły domowe (np. wielka plazma tv :)) albo przetapiają za zgodą i pochwałą męża oczywiście :)) na bransoletki. Moja szwagierka ostatnio tak właśnie zrobiła i z dumą teraz paraduje z bransoletkami :)
Dawno nic mnie tak nie wciągnęło jak ten serial… Coś niesamowitego :D 57 odcinków od lutego, zaczynam się zastanawiac czy wszystko ok ze mną :D
Niestety muszę Cię zmartwić :) To nie jest dobry objaw…. :)))))
No ale trzeba się pocieszać, że nasze grono „chorych” na Karadayi się powiększa…. :)
Świetny blog czytam z wielkim zainteresowaniem :) – również komentarze :). W kwestii tureckich seriali – zdcydowanie mają lepszy klimat niż amerykańskie. Karadayi mam jeszcze przed soba na razie obejrzałam Binbir Gece, Ask ve ceza i
Gönülçelen – po rosyjsku lub ukraińsku bo te języki znam i jestem zachwycona na tyle że oglądam online
Gönülçelen po turecku – piekny melodyjny język i nawet zaczynam coś „łapać”. Pozdrawiam Dorota
Comments are closed.