Dawno nie było żadnego wpisu z cyklu, nazwanego kiedyś pociesznie, Fotoskylar. Pewnie dlatego, że mi osobiście łatwiej jest na blogu napisać parę akapitów, niż: zrobić, wybrać, obrobić, przyciąć i załadować zdjęcia. Dzisiaj więc nadrobię to okrutne zaniedbanie małym rzutem całkiem aktualnych (bo 3 miesięcznych!) zdjęć.
W marcu wybraliśmy się z K.P. do Antalyi. Przyczyna typowa, prozaiczna, upierdliwa i nudna, czyli mówiąc krótko – wiza. Biurokracja, panowie z okienka, którym nie podobał się mój podpis (o czym więcej pisałam tu). Dlatego też, aby dzień mimo to miło zachował się w naszej pamięci, zrobiliśmy sobie długi spacer po starówce, zwanej tutaj Kaleiçi (dosłownie: wewnątrz zamku, twierdzy; w ramach miejskich murów). Pogoda była już w pełni wiosenna, jak to w naszym regionie w marcu bywa, czyli bez owijania w bawełnę: słońce paliło niemiłosiernie. Tymczasem my ubraliśmy się zgodnie z przyzwyczajeniem śródziemnomorskim (jak jest zima, to jest, marzec, to musi być zimno, nie?) – grube dżinsy, sweterki, ja miałam na sobie zimowe botki. Mijali nas turyści w podkoszulkach i zwiewnych spódniczkach i znów miałam to dziwne poczucie, że przecież jeszcze dobrych parę lat temu sama ubrałabym się jak oni :)
Starówkę w Antalyi po prostu kocham. Tym bardziej, że w ostatnich latach wiele ze znajdujących się domków poddanych zostało renowacji; z roku na rok wąskimi uliczkami spaceruje się jeszcze przyjemniej. Zawsze kiedy tam jestem marzę o tym, żeby kiedyś, jakimś cudem, zostać wraz z K.P. współwłaścicielem małego butikowego hoteliku w obrębie starówki, samodzielnie obsługiwać nielicznych gości, piec im ciasta i chleb, pić wino na patio, chłodzić się w basenie, a wieczorami uczyć się gry na kanun i pisać książki…. ups… bloga…. ups… zagalopowałam się ;)
I tak, nie dziwcie się że takie marzenia ma osoba, która mieszka ledwo 120 kilometrów dalej. Dużo z tego wzorcowego życia śródziemnomorskiego to ja nie mam, pominąwszy w ogóle fakt, że całe lato spędzam w biurze, a w domu, gdzie obecnie mieszkam, nie ma basenu (skandal!).
Poniżej więc parę fotek, dla fantazji, w popularnej ostatnio formie kwadratu, co by nie być gołosłownym.
14 komentarzy
Przepiękne zdjęcia ! :) Gdzie było zrobione to pierwsze ? :) z filiżankami na ścianie ? ;)
dzięki! właśnie na starówce w Antalyi, w jednym z zaułków, już bliżej portu :)
Od czterech mięsięcy tam spaceruję, a jeszcze nie widziałam ! :) Muszę koniecznie to nadrobić ! :)
O, no proszę, mi też się udało pierwszy raz tam zawitać. Pamiętam że to było niedaleko takiej uliczki już prawie przy samym porcie, gdzie była ściana cała z doniczek z kwiatów… może to Ci coś podpowie? To zdjęcie ze mną jak siedzę na ławce też jest niedaleko…
W piątek koniecznie poszukam tej uliczki :) a w niedziele nam plan zawitać ponownie do Alanyi :) Mój czas powrotu do Polski zbliża nie nie ubłagalnie, a te prawie 5 miesięcy to na Turcję stanowczo za krótko… :) Pozdriawiam z o dziwo ! deszczowej Antalyi :)
W niedzielę powiadasz… jak będziesz miała chwilę i ochotę to zapraszam na kawę do biura albo gdzieś w jego okolicy :)
Nastąpiła mała zmiana planów i do Alanyi jadę jutro :) Jak znajdę chwilę pomiędzy zwiedzaniem koniecznie wstąpię zrobić sobię z Panią zdjęcie ! :)
I co, byłaś? Ja akurat byłam cały dzień w domu (wolne). A może jesteś dzisiaj? A poza tym pliiiiz nie pisz mi na „Pani” :)
Agata…. no i teraz będę musiała polecieć do Antalyi, żeby tam pospacerować ! Przez Ciebie ! Czytaj= dzięki Tobie ;-)! Super zdjęcia!
Dbam o to, żebyś regularnie wracała do Turcji :) Dziękuję ;)
To pierwsze zdjęcie podbiło moje serce :) Ale całość też oczywiście wygląda ślicznie, tak sielsko :)
moje też podbiło muszę przyznać ;) uwielbiam je!
dziekuje za te zdjecia, tez uwielbiam, nie tylko starowke zreszta, wspaniale wspomnienia wrocily :)
cieszę się, że się podobają ;) pozdrawiam!
Comments are closed.