Tego jeszcze nie było – kobieta, która bije!
Zapraszam Was dzisiaj na kolejną rozmowę z cyklu Tur-Tur Projekt. Poznajcie Paulinę – odważną i sympatyczną dziewczynę, która przeprowadziła się do Turcji – i jej niecodzienną pasję.
Zacznijmy od typowego pytania: Jak to się stało że znalazłaś się w Turcji? Jak długo tu jesteś?
Z moim mężem poznaliśmy się zupełnie przypadkowo, przez internet. Po siedmiu miesiącach wirtualnej znajomości Asil przyleciał do Polski i spędziliśmy razem cudowne 10 dni w Gdańsku. Ja wtedy zaczynałam studia, jednak nie było to, to co chciałam robić. Cztery miesiące później przyleciałam do Turcji na dwa tygodnie zobaczyć jak ten kraj wygląda. Po powrocie do Polski spakowałam walizki i już w następnym tygodniu wróciłam do Turcji. I tym sposobem już ponad 2 lata mieszkam w pięknym Eskişehir.
Czyli była to dość zdecydowana decyzja :) Gdzie mieszkałaś w Polsce? Jak zareagowała rodzina na taki rozwój wydarzeń?
Jestem z małej miejscowości pod Gdynią, kilka domków w samym środku Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Moja rodzina na pewno była w szoku, nikt nie spodziewał się, że sprawy zajdą tak daleko. Nie było awantur czy prób wybicia mi Turka z głowy. Pojawiły się za to tysiące typowych pytań i obaw co do męża kultury, religii, życia… Były też głupie docinki i żarty o bombach, ale wszystko skończyło się gdy poznali Asila.
I jak żyje Ci się w Turcji? W Eskişehir pewnie nie ma aż takich różnic kulturowych w porównaniu z Polską, bo jest to żywe miasto uniwersyteckie, czy jednak jest inaczej?
Eskişehir jest wspaniałym miastem, pełne studentów, raczej „luźne”. Od kiedy nauczyłam się tureckiego nic już nie sprawia mi problemów. Oczywiście są różnice kulturowe (chociażby kobiety z zakrytymi głowami, które były dla mnie chyba największym szokiem), ale są one nieduże i można się do nich przyzwyczaić.
Czym się zajmujesz w Eskişehir? Pracujesz, studiujesz?
Obecnie przygotowuję się do egzaminów na studia, które odbędą się pod koniec czerwca.
Mogę zapytać jakie? Po angielsku czy po turecku? :)
Jeśli uda mi się zdać egzaminy chciała bym studiować transport i logistykę międzynarodową po turecku :) Wybieram się na studia korespondencyjne (nie ma normalnych zajęć, tylko egzaminy raz na semestr). Ponadto pracuję w domu, daję korepetycje z j. angielskiego. Mam grupkę uczniów, z którymi uwielbiam pracować! No i oczywiście treningi, które stały się częścią mojego życia.
Opowiedz o swojej wyjątkowej pasji, z powodu której pojawiasz się na łamach bloga :) Jak to się stało, że zaczęłaś trenować kick boxing, czy wcześniej rozważałaś kiedykolwiek taki sport?
Kick Box stał się moją miłością ponad rok temu. Wcześniej co jakiś czas przewijały się pomysły o zapisaniu się na trening boksu. Niestety rodzice bali się, że to nie sport dla dziewczynki, że złamią mi nos lub stracę zęby. Dodatkowo dochodziła kwestia dojazdów na treningi, które byłyby bardzo uciążliwe. Na początku mojego pobytu w Eskişehir, poza domem nie miałam nic. Długo się zbieraliśmy, aż w końcu razem z mężem zapisaliśmy się do klubu Dinamik – no i zakochaliśmy się w tym miejscu od pierwszego treningu!
Ach, czyli chodzicie do klubu razem z mężem? Ciężko Ci było go namówić? Miał jakieś obawy?
To była nasza wspólna decyzja, szukaliśmy sportu, w którym oboje się odnajdziemy. Ja jestem raczej chłopczycą i mąż wiedział, że dam sobie radę.
Jak to jest „bić” własnego męża? Mieliście opory? ;)
Ja oporów nie miałam :) Jest to świetny sposób na rozładowanie napięcia w związku. Nie robimy sobie krzywdy, ale czasem porządny kopniak potrafi przywołać faceta do porządku :) Uwielbiam trenować z mężem, motywuje mnie, wspiera i krytykuje.
Twoje sukcesy, coś, czym chciałabyś się pochwalić w tej dziedzinie?
Moim największym sukcesem jest na pewno odzyskanie pewności siebie. W końcu chodzę po mieście z podniesioną głową! Z racji tego, że nie mam jeszcze obywatelstwa, nie mogłam wziąć udziału w Mistrzostwach Turcji. Mam niebieski pas (skala to: biały, żółty, zielony, niebieski, pomarańczowy, brązowy i czarny). Zdobyłam złoty medal na zawodach w mieście Küthaya, jednak nie były to prestiżowe zawody .
Domyślam się, że prestiżowe zawody wkrótce przed Tobą :) Jak reagują znajomi Turcy, także np. rodzina Twojego męża na to, że uprawiasz ten sport?
Spotykam się głównie z dwiema reakcjami. Jedni mówią, że to wspaniale i gratulują odwagi, inni marszczą brwi, twierdząc że kobiecie/żonie nie wypada i lepiej by było gdybym poszła na jogę, taniec czy coś bardziej „odpowiedniego”.
No właśnie, jakie są realia uprawiania takiego sportu w Turcji? Czy dużo jest trenujących tę dyscyplinę dziewczyn?
Mieliśmy to szczęście, że trafiliśmy na bardzo profesjonalnego, doświadczonego trenera. Jest wiele klubów z bogatszym wyposażeniem, klimatyzacją, sauną i czym tylko się da; nasza sala treningowa to duża mata i torby. Jesteśmy jak jedna wielka rodzina, nawiązaliśmy wspaniałe przyjaźnie i genialne jest uczucie, kiedy grupą dwudziestu osób idziemy przez miasto, zlani potem, w koszulkach z napisem „Kick Box” :) Największym problemem na początku była bariera językowa, z czasem nauczyłam się wszystkich komend i zdarza się, że to ja z mężem prowadzimy trening. Dużym zaskoczeniem dla mnie było spotkanie dziewczyny z zakrytą głową, która trenowała Kick Box. Coraz więcej kobiet decyduje się na treningi głównie ze względu na kolosalną ilość kalorii jakie spalamy w 1,5 godziny :) Na ostatnich Profesjonalnych Mistrzostwach Turcji grupa żeńska stanowiła około 20-25%, z tego wniosek, że jest nas sporo. Niestety waga ciężka (w której ja jestem) jest bardzo nieliczna.
Jakie masz sportowe i życiowe plany na najbliższą przyszłość?
Trener zapowiedział, że będzie szukał dla mnie zawodów, w których obywatelstwo nie jest wymagane – więc czekam, nie poddaję się i trenuję. Do czasu kiedy pojawi się dzidziuś zrobię wszystko, aby osiągnąć jak najwięcej w tej dziedzinie. Moją idolką jest Seda Duygu Aygun, wielokrotna mistrzyni świata w Kick Boxie, a prywatnie wspaniała kobieta – moim marzeniem jest osiągnąć choć 10% tego, co ona osiągnęła. Mimo, że czasem leje się krew, a całe ciało jest w siniakach, warto!
Tego Ci szczerze życzę. Sukcesów w trenowaniu, i w życiu!
Wszystkie rozmowy z cyklu „Projekt Tur-Tur” możecie znaleźć pod tym linkiem.
1 comment
Kuzyn mojego faceta prowadzi zajęcia z jakiejś sztuki walki (nie pamiętam jak się nazywa, więc nie będę zmyślać) i właśnie mówił, że z każdym rokiem więcej dziewczyn zaczyna chodzić na zajęcia. A jeżeli dany klub prowadzi kurs samoobrony, to jest ich zatrzęsienie :) Podziwiam Paulinę! Najbardziej zadziwia mnie to, że zaczęła uprawiać ten sport dość późno, ale i tak odnosi sukcesy, znajduje wsparcie w mężu i trenerach i ma ogromne ambicje! Brawo, oby tak dalej :)
Comments are closed.