O Magdzie słyszałam już dawno. Jak się okazuje, łączą nas wspólni znajomi mieszkający w Stambule. Śledziłyśmy nawzajem swoje media społecznościowe, a ja kojarzyłam Magdę jako „tę dziewczynę, która współpracuje z telewizją” :) Faktycznie często można było ją zobaczyć lub usłyszeć w korespondencjach ze Stambułu. Jednak przez wiele lat nie było dane nam się poznać osobiście. Udało się to dopiero ubiegłego lata w Poznaniu, kiedy usiadłyśmy „na chwilę” w poznańskim Browarze :)
Rozmowa z Magdaleną Wojcieszak Çopuroğlu, która od 14 lat mieszka w Stambule
Zacznę stereotypowym pytaniem. Jak trafiłaś do Turcji? :)
Z miłości ;) W 2002 w Korei podczas wyjazdu służbowego poznałam Çağataya, który w 2004 roku został moim mężem. Po ślubie przeprowadziłam się do Turcji.
Brzmi jak prosta historia, ale… Czy miałaś jakieś wyobrażenie o tym kraju wtedy? Jak ono miało się do rzeczywistości?
Turcję i Stambuł poznałam jeszcze przed przeprowadzką. Przed decyzją zamążpójścia odbyłam tam kilka podróży. W Stambule zakochałam się od pierwszej wizyty. Klimat, położenie nad morzem i ogromna powierzchnia zrobiła na mnie tak ogromne wrażenie, jak ogromne jest same miasto. Jestem typem odkrywcy, staram się nie wyobrażać sobie miejsc do których podróżuję. Nie sprawdzam najczęściej co mam zwiedzić, gdzie zjeść. Wszystko wychodzi w praniu. Zapoznanie ze Stambułem zostawiłam wówczas mojemu partnerowi.
Jak długo adaptowałaś się w Stambule?
Również z adaptacją nie mam problemów. Jestem bardzo otwartą i tolerancyjną osobą. Na początku myślałam, że brak znajomości języka będzie utrudnieniem, ale jak się okazało większość poznanych osób mówiło doskonale po angielsku.
Potem brak pracy. Z wykształcenia jestem dziennikarzem, w Polsce pracowałam w telewizji muzycznej. Myślałam, że uda mi się przenieść na stanowisko w tej samej firmie w Stambule, ale brak języka tureckiego utrudnił kontynuowanie mojej pasji. Udało mi się współpracować z kilkoma firmami produkcji telewizyjnej, być korespondentem dla polskiego kanału informacyjnego. Próbowałam wielu innych projektów i zajęć hobbystycznych. Jakoś poszło. Potem pojawiły się dzieci i wszystko inne zeszło na dalszy plan.
Mówisz, że nie miałaś problemów z porozumieniem się w języku angielskim. Tymczasem wiele z nas żyjących w Turcji ma dokładnie odwrotne doświadczenia z Turkami. Nawet ja w branży turystycznej widzę, że ten angielski jest dobry do pewnego poziomu. Wydaje mi się więc, że miałaś szczęście trafić na środowisko bardzo nowoczesne, zeuropeizowane. Czy możesz scharakteryzować Turków i Turczynki z jakimi masz do czynienia? Czym się zajmują, jacy są, jak ubierają, spędzają wolny czas?
Środowisko w jakim się obracam to osoby wykształcone, z dobrą znajomością języka angielskiego. To osoby ze środowiska sportowego, artystycznego, dziennikarze. Zarówno znajomi jak i moja turecka „rodzina”. Nie tylko mężczyźni, ale także wszystkie hale i teyze (ciotki) to kobiety z wyższym wykształceniem. Nauczycielki i prawniczki. To nowocześni Turcy.
Nigdy nie zapomnę mojej pierwszej wizyty zapoznawczej w Ankarze. W domu „szefowej” rodziny Büyük Babaanne. Był sierpień, gorąco! Ubrana w szorty i koszulkę na ramiączkach nieświadoma, ze jedziemy z wizytą do babci 90-letniej i że będzie tam cała rodzina, czułam się bardzo niezręcznie. Nie znałam tureckiego, ale wiedziałam że jestem powodem rozmów słysząc swoje imię. Spytałam wówczas partnera, co mówią. Powiedział, że jedna z ciotek spytała, co o mnie myśli babcia. Przecież jestem Europejką, blondynką no i katoliczką.
Nigdy nie zapomnę wyrazu twarzy babci. Rzuciła wzrokiem po każdej w pokoju obecnej kobiecie i odpowiedziała pytaniem na pytanie: A czym się ona od Was różni? Spojrzałam wówczas na wszystkie ubrane letnio członkinie rodziny, w której miałam się niedługo znaleźć. Uśmiechnęłam się i podziękowałam całując jej dłoń i przykładając do czoła. To znak szacunku starszej od siebie dużo osobie. Była cudowna. Jak zrozumiała, że zaczęłam łapać język turecki, zamykała mnie w swoim pokoju i opowiadała rodzinne historie. Znałam wszystkie plotki sprzed lat. Pięknie opowiadała o starej Turcji i jej młodości. Kiedy odeszła byłam jedną z osób, które najbardziej płakały.
Jesteś mamą dwójki wspaniałych dzieciaków. Z Twojego instagrama wiem, że lubicie spędzać czas aktywnie i na świeżym powietrzu. Jak wygląda Twoja codzienność?
Po urodzeniu drugiego dziecka postanowiłam zrobić kurs „migusiów” dla dzieci słyszących Baby Signs. Czasami udzielam zajęć z migania w różnych centrach dla dzieci bądź prywatnie. Dużo czasu poświęcam swoim dzieciom. Sporo podróżujemy, odkrywamy nowe miejsca nie tylko w kraju, ale także zagranicą. Uprawiamy sporty. Razem trenujemy wakeboard, surf, a zimą snowboard. Lubimy zabawy w parkach, spotykamy się z przyjaciółmi. Rzadko się nudzimy.

Foto: Jowita Tank
Jak wiesz, dołączyłam całkiem niedawno do grona polsko-tureckich matek :) Powiedz, jak to jest wychowywać dzieci dwujęzyczne?
Dzieci w chwili obecnej mówią w trzech językach: po polsku, turecku i angielsku. Ada Melis, córka, w szkole ma dodatkowo drugi język obcy. Wybrała język niemiecki. Oprócz szkoły lokalnej tureckiej z rozszerzonym językiem angielskim, dzieciaki są zapisane do programu państwowej szkoły internetowej w Polsce – Libratus. W ciągu roku szkolnego mamy do przestudiowania metodą domowego nauczania 36 tygodni nauki. Zaliczenie każdego roku szkolnego kończy się egzaminem w Polsce. Melis jest w 4 klasie a Deniz 2 klasie szkoły podstawowej. Nasz dom to wieża Babel :) Ja mówię do dzieci tylko po polsku, one między sobą w języku tureckim. Ja w ciągu dnia posługuję się trzema językami :)
Czy potrafiłabyś powiedzieć ze swojej perspektywy jakie są plusy i minusy życia w Stambule w dziećmi? Co sprawia Wam trudność, a co jest przyjemne, łatwiejsze niż w Polsce?
Plusy i minusy to bardzo ciężkie pytanie. Wychowuję dzieci w Turcji, tu się urodziły i tu mieszkamy. Ciężko mi porównywać. Mogę się posiłkować historiami rodziny albo znajomych z Polski. Czasami dochodzę do wniosku, ze w obecnych czasach nie ma różnicy w wychowaniu dzieci. Wychowanie to indywidualna sprawa rodziców. Ja jestem mamą pełną miłości ale i z zasadami. Uczę dzieci szacunku, odpowiedzialności i niezależności. Tak samo jak mnie wychowali rodzice. Niektórzy uważają, że jestem za surowa. Nie wierzę w bezstresowe wychowanie dzieci. Każdy i wszystko powinno mieć swoje granice.
Jak z językiem? Kiedy się go nauczyłaś i jak oceniasz swoją znajomość języka po tylu latach?
Języka uczyłam się w szkole Dilmer w Stambule. Zakończyłam ją egzaminem państwowym dla obcokrajowców. Zaczęłam mówić bez skrępowania po trzech latach pobytu w Turcji. Lepiej jest z mówieniem i czytaniem niż pisaniem. Ale u mnie z pisaniem jest na bakier w każdym języku :) Wolę opowiadać!
Tę energię czuć, kiedy rozmawia się z Tobą :) Magda, dostaję dużo wiadomości od osób (głównie kobiet, ale nie tylko), które piszą wprost – „moim marzeniem jest zamieszkać w Stambule, co robić”? Co byś im odpowiedziała? Jaka umiejętność według Ciebie najbardziej się w tym mieście przydaje?
Stambuł potrafi w sobie rozkochać ale także zmęczyć. Po 14 latach pobytu są miejsca, których jeszcze nie odwiedziłam. Jest ogromny. Mieszkam po azjatyckiej stronie miasta. W przepięknej dzielnicy Caddebostan, położonej nad wybrzeżem Morza Marmara. Bardzo lubię Kalamış i Moda. Są miejsca, które odwiedzam nałogowo po europejskiej stronie: Bebek, Karaköy, Galata. Staram się odwiedzać Polonezköy. To polska wieś położona w pięknym parku przyrody. Weekendowa ucieczka wielu Stambulczyków. Można tam zjeść pierogi, naleśniki, karpatkę. Porozmawiać trochę po polsku. Stambuł zmienił się przez te 14 lat. W chwili obecnej jest jednym wielkim placem budowy.
Uważam, że najważniejszą umiejętnością w chęci mieszkania w jakimkolwiek innym miejscu niż ojczyzna jest szacunek i tolerancja. Umiejętność przystosowania się do lokalnych zasad życia w społeczeństwie, a nie oczekiwanie, że wszystko dostosuje się do ciebie. Jeśli uwielbiasz twaróg i parówki z wieprzowiny i nie możesz bez nich żyć, będziesz po prostu nieszczęśliwy!
I na koniec: nie porównywanie! Bo to po prostu innych kraj!
Najważniejszą umiejętnością w chęci mieszkania w jakimkolwiek innym miejscu niż ojczyzna jest szacunek i tolerancja. Umiejętność przystosowania się do lokalnych zasad życia w społeczeństwie, a nie oczekiwanie, że wszystko dostosuje się do ciebie
W samo sedno. Podałaś swoje ulubione miejsca, ale może jest coś jeszcze, co „sprzedasz” Czytelnikom i zachęcisz do odwiedzin? Coś, co według Ciebie „trzeba” zrobić, a czego na pewno nie znajdą w przewodnikach?
Uwielbiam Stambuł za to, ze można w nim znaleźć wszystko: i morze i lasy i jeziora, od wielkich markowych sklepów, po malutkie lokalne butiki. Dobrze znane, drogie restauracje oraz budki z mokrymi hambuksami [tzw. ıslak hamburger, typowo stambulski fast food – przyp. AB]. Wiele atrakcji artystycznych, sportowych. Często z dziećmi odwiedzamy Uniq Istanbul. Miejsce, gdzie organizowane są różne atrakcje i kulturalne i sportowe dla dzieci.
Dla dzieci polecam także szkołę tańca DansFabrika. Hip hop, Urban dance, z super podejściem do dzieciaków. Jest wiele księgarnio-kawiarni. My najczęściej odwiedzamy İyi cüceler, Tirtil Kids, The Moon Child.
Gościom z Polski zawsze polecam odwiedziny azjatyckiej strony miasta. W przewodnikach przede wszystkim znajdą europejskie miejsca. Różnica między europejską a azjatycką częścią miasta jest ogromna. Azjatycka jest spokojniejsza, nadal bardziej zielona i rodzinna. Europejska tętni pośpiechem, hałasem ale także przepychem. Stambuł po prostu trzeba odwiedzić!

Wakacje w Polsce. Fot.: archiwum Magdy
Wspomniałaś wyżej o tym, że zajmujesz się „migusiami” czyli Baby Signs, bardzo mnie to zaintrygowało. Czym jest ten projekt?
Baby Signs to język migowy dla dzieci słyszących. To zmodyfikowany w 10% amerykański język migowy umożliwiający już niemowlętom pomiędzy 10-12 miesiącem życia komunikację z najbliższymi. Jest naturalnym językiem ciała. Dziecko w tak małym wieku potrafi zasygnalizować, że jest głodne, spragnione, że ma pełną pieluszkę, a nawet, że coś mu dolega. Migusie redukują złość, płacz, stres spowodowany niemożliwością okazania emocji w chwili potrzeby. Według badań przeprowadzonych przez doktor Acredolo i Goodwyn niemowlęta szukają metod komunikacji przed możliwością mówienia. Starają się przy użyciu rączek, mowy ciała zasygnalizować swoje potrzeby. Według badań Baby Signs pomaga w budowaniu silniejszej więzi pomiędzy dzieckiem i rodzicami, pomaga w szybszym mówieniu, czytaniu. A co najważniejsze wspomaga rozwój emocjonalny niemowlęcia.
Baby Signs to program skierowany do rodziców dzieci 0-24 miesięcznych. Jest super, pomógł mi zwłaszcza z drugim dzieckiem. Synek mając 1,5 roczku nie wykazywał zainteresowania mówieniem. Miał tez osobistego adwokata i tłumacza w postaci siostry :) O Baby Signs dowiedziałam się, kiedy urodziła się Melisia, ale wtedy nie zainteresowałam się. Staram się promować ten program, bo jest niezwykle pomocny. Cudowna jest możliwość komunikacji z niemowlęciem, zrozumienie jego potrzeb, kiedy jeszcze nie mówi, widząc uśmiech zamiast łez, kiedy czuje, że jest zrozumiany.
Gdzie robiłaś kurs Baby Signs? W Turcji czy Polsce?
Certyfikat Baby Signs zdobyłam po 6 miesięcznym kursie internetowym w 2013 roku. Firma Baby Signs wówczas należąca do dwóch pań pediatrów dr. Lindy Acredolo i dr. Susan Goodwyn, które jako pierwsze odkryły, że niemowlęta mogą komunikować się poprzez proste znaki, sprzedawały swoją wiedzę wszystkim chętnym i w potrzebie poprzez kursy niezależnego instruktora Baby Signs. Ja zostałam jednym z nich, reprezentując Baby Signs na Turcję i Polskę. Możemy uczyć w każdym miejscu, w którym się znajdujemy.
Czy wielu rodziców Turków w Twoim środowisku interesuje się tego typu projektami? Czy raczej jest to coś, czym interesują się głównie obcokrajowcy żyjący w Stambule?
Niestety rodzice sceptycznie podchodzą do tego rodzaju programów. Pierwszy pytaniem jakie jest mi zadawane to: Ale on przecież potem nie będzie mówił tylko migał? – Będzie mówił! Większość traktuje to jako naukę języka migowego dla osób niesłyszących. Nauka języka migowego to tak, jak nauka każdego języka obcego. Dziecko słyszące będzie mówiło.
Każde dziecko rozwija się we własnym tempie, o czym większość rodziców zapomina. Już od najmłodszych miesięcy słyszę prześciganie się rodziców, co potrafią ich dzieci. Chlubią się tym, jakby tylko ich dzieci umiały same jeść, spać, mówić… Nie o to w tym chodzi. One wszystkie będą kiedyś same jeść, spać, używać toalety, mówić. Każde w swoim czasie. Chodzi tylko o to, żeby dziecku w tym pomóc, umilić im czas rozwoju. Bez stresu, bez niepotrzebnego płaczu i frustracji. A w tym pomaga według mnie Baby Signs.
Pracowałam i z tureckimi rodzicami i polskimi. Program jest doskonale znany amerykańskim mamom. Rozmawiając z nimi, nie muszę tłumaczyć czym są migusie. Mam polskie koleżanki w Stambule, które używają niemowlęcego języka migowego. Cieszę się jak dziecko, widząc małe niemówiące jeszcze ale komunikujące się z mamą niemowlę. Są uśmiechnięte, wesołe i bardziej niezależne od rówieśników.
Magda, czego Ci życzyć w dalszym życiu w Turcji? No właśnie, czy planujesz zostać w Stambule na zawsze, czy może ciągnie Cię w inne miejsca świata?
Zdrowia! Zawsze życzę jako pierwszego i sobie i każdemu.
Czuję się obywatelem dwóch krajów. Niestety w obu sytuacja polityczna czy ekonomiczna nie są powodem do radości i poczucia 100% bezpieczeństwa. Był czas, kiedy myślałam o przeprowadzce. Nigdy nic nie wiadomo… Życie lubi płatać figle.
A zatem, powodzenia, cokolwiek zdecydujesz!
Odwiedźcie social media Magdy:
Facebook: www.facebook.com/BabySingswithMagda
Instagram: www.instagram.com/babysignstr/