Dawno, oj bardzo dawno nie było na blogu żadnych recenzji książek. Tymczasem mimo kompletnego braku czasu udało mi się przeczytać ostatnio dwie książki, które z czystym sumieniem mogę polecić Waszej uwadze.
Wróżąc z fusów. Reportaże z Turcji.
Marcelina Szumer-Brysz
Książka wydana przez Czarne to bardzo zgrabnie napisany zbiór reportaży o Turcji. Szumer-Brysz jest dziennikarką, reportażystką, m.in. Gazety Wyborczej czy Tygodnika Powszechnego. W którymś momencie swojego życia zafascynowała się Turcją i zamieszkała w Izmirze.
Podchodzę zawsze z dużą dozą ostrożności do reportaży pisanych przez osoby, które mieszkają w Turcji wcale albo krótko, bo wiem już jak mylnie można postrzegać ten kraj z takiej perspektywy. W przypadku tej książki trochę się to potwierdza. Z jednej strony autorka wykonała rzetelną dziennikarską pracę, a z drugiej nie brakuje w tej książce ryzykownych tez.
Napisane przez nią teksty czyta się bardzo dobrze, z ciekawością przewracałam kolejne strony, chociaż pierwszy rozdział dotyczący przewrotu w lipcu 2016 roku był bardzo mocny, jak dla mnie za mocny jak na wstęp. Tym bardziej, że autorka zawiera tam kilka bardzo śmiałych twierdzeń. Jakkolwiek można mieć różne zdanie na temat przewrotu 15 lipca i tym kto za nim stoi, to zdanie, że nie ma w Turcji rodziny, która nie doświadczyłaby zatrzymań, jest grubą przesadą. Tego typu radykalnych tez jest w książce sporo, ale z drugiej strony na plus trzeba przyznać, że autorka stara się opowiadać o Turcji wielowymiarowo, pokazuje ten kraj z różnych perspektyw, poddaje pod dyskusje, szuka, prowokuje do rozmowy zwyczajnych Turków.
Spektrum tematów jest duże i to bardzo mi się podoba. Od kwestii uchodźców z Syrii, po historię dojścia do władzy Erdogana, kwestię kurdyjską, poprzez rozdziały bardziej obyczajowe. Osobiście najbardziej podobał mi się opis wizyty u wyznawców nacjonalistycznej partii MHP, śmiałam się w głos. Z kolei chyba najcelniejszym i najciekawszym reportażem jest ten o LGBT, czyli codzienności i różnych perspektywach mniejszości seksualnych w Turcji. Zdecydowanie porywa i jest wielowątkowy.
Na tym tle opis nieudanego małżeństwa autorki z Turkiem budzi zakłopotanie. Nie chcę spoilować, wiem, że swój przykład z życia działa lepiej niż wywiady z ludźmi z ulicy, wiem co autorka chciała przekazać, ale jednak czułam się bardzo nieswojo w środku bardzo reportażowej książki trafiając na bardzo osobiste opisy życia z tureckim mężczyzną. Tym bardziej, że widać było, że od samego niemal początku była to niezdrowa toksyczna relacja. Zresztą mnie samej przypominała mój pierwszy związek z Turkiem. Szkoda tylko, że taki opis niepotrzebnie utrwala szkodliwe stereotypy, a czytając go ma się wrażenie, że „wszyscy” Turcy zachowują się tak jak ex-mąż. No niestety, albo stety, nie wszyscy. Szczęśliwe związki mieszane, albo turecko-tureckie, są zdecydowanie mniej medialne, o czym wiemy nie od dziś.
Podsumowując, mimo paru drobiazgów które mi przeszkadzały wszystkim fanom Turcji bardzo polecam tą książkę. Na pewno jest to także pomysł na prezent pod choinkę. Dobrze się ją czyta, można wyłuskać wiele cennych informacji, napisana jest bardzo sprawnie.
Książkę w wersji drukowanej kupisz najtaniej tutaj
E-book kupisz tutaj.
Fashionistki zrzucają czadory. Moje odkrywanie Iranu
Aleksandra Chrobak
O pierwszej książce Aleksandry Chrobak o Emiratach Arabskich wspominałam już kiedyś na blogu w tekście „6 książek o życiuza granicą”.
Autorka, o czym nie wiedziałam albo zapomniałam, jest z wykształcenia iranistką, i to o Iranie jest jej druga książka. Niewątpliwie ten kraj musi być jej wielką miłością. To czuć pomiędzy wersami, w języku, sposobie opisywania współczesnego Iranu i jego mieszkańców. Tą książkę się po prostu smakuje – ja przyznam, że jeszcze jej nie skończyłam, dawkuję ją sobie do kawy, codziennie po parę stron, żeby za szybko się nie skończyła.
Jest to książka bardzo kobieca – ale kobieca w takim pozytywnym sensie (bo różnie pojęcie „literatura kobieta” można odczytywać). Jest tu mnóstwo ciuszków, fatałaszków, modowych porównań, nawiązań, marek, rodzajów materiałów, makijażu, kobiecych puszczeń oczka i wysuwających się spod chusty – niby przypadkiem – wyżelazkowanych włosów. Chrobak nie ukrywa swojej fascynacji modą i śmiało opisuje swoje irańskie zakupy czadorów, ich rodzaje, a to wszystko jest tylko pretekstem do opowiadania o współczesnym Iranie.
I to wcale nie takim, który kojarzymy gdzieś z mediów – jako zniewolony kraj i uciśnieni ludzie, w tym nieszczęśliwe kobiety w czarnych czadorach, które wyglądają, jak pisze Chrobak, jak wrony.
Okazuje się, że ten Iran prawdziwy jest zupełnie inny, dużo bardziej złożony i fascynujący.
Osobne punkty chętnie przyznałabym autorce za język, którym się posługuje. Ona naprawdę wie co robi! Pisze płynnie, sprawnie, bardzo współcześnie, a jej język jest ubogacony ironią, dystansem, i do tego sympatią. Czasem w tego typu literaturze czuć jakieś takie poczucie wyższości, europocentryzm autora. Tutaj nie ma i tym mowy.
Do tego wkradają się smaczki związane z językiem perskim, etykietą, itp. To się wszystko pięknie składa, dzięki takiemu ujęciu lektura książki jest prawdziwą przyjemnością, a ja po raz kolejny w głowie układam plany wyjazdu do Iranu, o czym marzę o dobrych kilku lat. No, oby już bliżej niż dalej :)
Dodam jeszcze, że jeśli czytaliście książkę o Iranie Artura Orzecha, to perspektywa Chrobak jest świetnym uzupełnieniem. Warto mieć obie książki na półce. Tę książkę także polecam pod choinkę, nie tylko fanom Iranu, ale generalnie osobom zainteresowanym dobrej jakości literaturą podróżniczą czy reportażową.
Książkę albo e-book najtaniej kupisz tutaj.
1 comment
Bardzo mnie zaciekawiłaś, chciałabym przeczytać obie te książki :)
Comments are closed.